Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Johny
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 102
Rejestracja: sob kwie 30, 2005 7:46 pm

czw lis 06, 2008 4:53 pm

Ja mam pytanie do strzelania ogólnie. Jak się ma broń dystansowa do drabów? Czy można dając podbicia załatwić 6 drabów jednym strzałem czy raczej trzymać się zasady jedna kula jeden drab?
 
Awatar użytkownika
WieszKto
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 268
Rejestracja: sob cze 11, 2005 11:32 pm

czw lis 06, 2008 7:09 pm

Hmm szczerze nie znalazłem w podręczniku oficjalnej zasady. Ja bym się raczej trzymał 1 kula 1 drab bo ogólnie ograniczam użycie broni palnej przez graczy. Po prostu obawiam się że przy zbyt mocnych muszkietach zrobi mi się z płaszcza i szpady tylko płaszcz...
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

czw lis 06, 2008 7:27 pm

Ej, no, to 7th! Zgodnie z zasadami, wszyscy za jedną... kulkę.

Od tego jest heroic żeby ładnie zinterpretować, jak "jednym strzałem położył pięciu chłopa" :P Rykoszet, ustawili się na linii, trafiły ich odłamki...
 
Hajdamaka

czw lis 06, 2008 7:33 pm

"Otoczylo mnie 10 pacholkow Kardynala... zostala mi tylko jedna strzala i moj niezawodny luk. Wystrzelilem wiec, proszac Theusa o pomoc. Moja strzla pomknela we wrogow..." - nie, mam za slaba wyobraznie :D Konwencja konwencja, heroic heroiciem, ale pewne limity sa :D
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

czw lis 06, 2008 8:22 pm

"Otoczylo mnie 10 pacholkow Kardynala... zostala mi tylko jedna strzala i moj niezawodny luk. Wystrzelilem wiec, proszac Theusa o pomoc. Moja strzla pomknela we wrogow.."
Chybiłem, strzała odbiła się od zbroi rycerza stojącej przy drzwiach, pomkneła w stronę sufitu i przestrzelła linę, podtrzymującą ogromny kandelabr wiszący nad nami. Świat eksplodował fruwającymi świecami i odłamkami szkła. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem, że cudownym zbiegiem okoliczności stoję nietknięty, a dziesięciu (no sześciu, trzymajmy się mechaniki) zbirów leży na ziemi.

Bo ten żyrandol to taka obręcz była, rozumisz :P

A tak na poważnie - zdarzały mi się takie akcje. Wtedy mówię graczowi - jak to jakoś fajnie przedstawisz, to droga wolna. Zwykle dawali radę :)
 
Awatar użytkownika
Malaggar
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3222
Rejestracja: ndz cze 01, 2003 3:36 pm

czw lis 06, 2008 8:40 pm

"Otoczylo mnie 10 pacholkow Kardynala... zostala mi tylko jedna strzala i moj niezawodny luk. Wystrzelilem wiec, proszac Theusa o pomoc. Moja strzla pomknela we wrogow.."
Chybiłem, strzała odbiła się od zbroi rycerza stojącej przy drzwiach, pomkneła w stronę sufitu i przestrzelła linę, podtrzymującą ogromny kandelabr wiszący nad nami. Świat eksplodował fruwającymi świecami i odłamkami szkła. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem, że cudownym zbiegiem okoliczności stoję nietknięty, a dziesięciu (no sześciu, trzymajmy się mechaniki) zbirów leży na ziemi.
Do tego Kardynał, jego ciotka, babka ciotki, wujek babki i kot Miluś, który należał do siostry wujka babki ciotki Kardynała.

Eeeeee... panie.... lipa. Nawet 7th Sea musi mieć ograniczony poziom bajeranctwa i niedorzeczności.
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

czw lis 06, 2008 9:55 pm

@ Drachu:

+1!

Dokładnie, zaufajmy graczom. Jak da się im wolną ręką i duże zaufanie - jasne, pod warunkiem, że są w porządku i mają zdrowe podejście do sprawy - to sami zrobią z przygodą cuda. Umotywować można każdą - cytując - "niedorzeczność" i to tak, że sesja zapadnie w pamięci na lata. (a największe niedorzeczności to motywuje nam nasze niby szara rzeczywistość).

@ Malaggar:

No widzisz, to właśnie jest konwencja 7th Sea, gdzie ludzie bimbają się na żyrandolach, zjeżdżają na ostrzu noża po żaglu i zabijają 10 Drabów jednym ciosem (kurka, od tego Draby właśnie są!!!). Z podejściem "realistycznym" to nie w tym systemie.
 
hallucyon

czw lis 06, 2008 10:15 pm

Mayhnavea pisze:
No widzisz, to właśnie jest konwencja 7th Sea, gdzie ludzie bimbają się na żyrandolach, zjeżdżają na ostrzu noża po żaglu i zabijają 10 Drabów jednym ciosem (kurka, od tego Draby właśnie są!!!). Z podejściem "realistycznym" to nie w tym systemie.

Systemu nie znam, ale po przeczytaniu Twej odpowiedzi przyszedł mi na myśl film kostiumowy pt. Karmazynowy pirat. Czy to te klimaty?
 
Hajdamaka

czw lis 06, 2008 10:23 pm

hallucyon - tak, to moga byc te klimaty. Bo jak dla mnie 7th Sea jest bardzo pojemnym systemem i zamykanie go tylko jako "plaszcz i szpada" jest krzywdzace, ja raczej uzywam "kostiumowy".

Drachu - fakt, nawet chcialem dac wlasnie przyklad takiego zyrandola, jednak pozniej stwierdzilem, ze MG nie powinien decydowac za Gracza co chce robic i uznalem, ze nie mam pomyslu. Jezeli jednak kaze sie Graczom umotywowac swoje podbicia (w mysl zasady fabula + mechanika) to masz racje, wszystko gra i fajnie wspiera konwencje.

Mayhnavea - jednak moim zdaniem na podejscie "realistyczne" tez czasami jest miejsce w tym systemie. Wystarczy spojrzec jak mocno swiat jest wzorowany na naszym swiecie. Wiec dopoki Gracze potrafia umotywowac, zgodnie z konwencja, mechaniczne rozwiazania jest ok. Ale jak dla mnie samo stwierdzenie "to ja powalam dwa zastepy drabow" jest juz Exalted, a nie 7th Sea ;)
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

czw lis 06, 2008 10:31 pm

@ hallucyon:

Bingo! :D Mam nadzieję, że dasz się wciągnąć.
Zapraszam na http://7thsea.polter.pl/ - nasze krakeny mają długie macki i wciągają głęboko pod siódme wody :D

@ Hajdamaka:

"to ja powalam dwa zastepy drabow" - za to dostaje się Bydło Dice :P Jasne, że opisuje. I nie zgodnie z "prawdopodobieństwem", a "filmowością".

I właśnie, wolę "filmowy" - bo wskazuje na filmowe sztuczki i rozwiązania - niż kostiumowy (wskazuje na ubranie, jak się uprzeć to "maskę" i "grę pozorów").
 
Awatar użytkownika
WieszKto
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 268
Rejestracja: sob cze 11, 2005 11:32 pm

pt lis 07, 2008 3:39 pm

Ja tam mam graczy wychowanych na WFRP jak im nie bedzie trudno z zachowaniem chociaz minimum realizmu to zrobia mi taka rozwalke ze sie nie pozbieram z przygoda. Zatem trzymam ich krótko filmowo owszem ale pewna doza realizmu musi być.
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

pt lis 07, 2008 9:31 pm

Heh, to problem z "mrocznymi" oraz "realistami" - to nie jest ad personam, WieszKto, żeby nie było - ludzie nie wiedzą co to konwencja, nie rozumieją jej ani nie czują. Efekt jest taki, że grają wciąż w tę samą grę, tylko zmieniają estetykę - kostium. A sednem 7th Sea jest granie właśnie konwencją - jeśli ktoś nie potrafi jej załapać, to szkoda.
 
Awatar użytkownika
WieszKto
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 268
Rejestracja: sob cze 11, 2005 11:32 pm

sob lis 08, 2008 7:24 pm

A może stworzymy odrębną mechanikę dla tych realnych za wszelką cenę - w oddzielnym temacie oczywiście?
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

ndz lis 09, 2008 5:02 pm

Mi się ten pomysł bardzo nie podoba.

Wynika z niego, że erpegowcy traktują system - tu 7th Sea - nie jako całość, ani propozycję oryginalnej i innej rozrywki czy nowy pomysł na postać, tylko jako pewien świat. A system to coś więcej niż bestiariusz, spis postaci i atlas świata.

Jeżeli coś zmieniać, to raczej w kierunku tłumaczenia, na czym polega specyfika systemu. I owszem, to jest walka z wiatrakami, ale sądzę, że warta zachodu. "Realizm" to także konwencja, a nie "rzeczywistość" która "jest". W świecie zdarzają się takie rzeczy, że gdyby MG je zaserwował na sesji, "realiści" by się zbuntowali, że tak się nie zdarza. A jednak.

Ciekawe, bo właśnie do korekty poszedł mój tekst, który o tym traktuje - powstał zupełnie niezależnie od tego wątku, a nawet trochę go ubiegł. Tak więc rozmowa, jaka się wywiązała tylko potwierdziła, że takie stereotypy funkcjonują i należy coś z nimi zrobić.
 
Awatar użytkownika
MEaDEA
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:17 am

"Wszyscy" erpegowcy grają w to samo?

ndz lis 09, 2008 5:35 pm

Przysłuchując (oczywiście w przenośni) tej rozmowie potwierdza się moja teza, że "wszyscy" (oczywiście umownie) erpegowcy grają w tego samego erpega. A dokładniej mówiąc w tą samą konwencję (roboczo nazywana przeze mnie i Mayhnavea „quetsowo-realistyczną”), na która nakładają jedynie kolejne kostiumy wybranych systemów.

Tworzenie kolejnych dodatkowych zasad do systemu, aby nasi gracze/MG nie musieli się wysilać zmieniając przyzwyczajenia to absurd. Przyzwyczajenia są wygodne, cieplutkie, nudne i nie kreatywne.

Skoro ludzie grający w gry fabularne mają taką potrzebę przygody, wyjątkowości i oryginalności, że sięgają po narzędzie pozwalające im przenieść się do innego świata dlaczego powtarzalnie grają w to samo?! Nie ryzykują zmiany bo te na początku stawiają ich w „sytuacji zagrożenia”. Zanim dobrze opanują nowe zasady świata i rozgrywki popełnią wiele błędów.

Dodatkowo na to nakłada się fakt, że w przypadku wielu konwencji (w tym i tej proponowanej przez podręcznik do 7thSea) wielu graczy nie może odwołać się do ostatecznej instancji jaką jest REALIZM. „To się nie mogło wydarzyć!” – czyż to nie kluczowa fraza, którą gracze i MG próbują kontrolować rozgrywkę. W konwencji płaszcza i szpady również nie może się (lub nie powinno) wydarzyć wiele rzeczy (jak np. bohater podrzynający gardło staruszce) ale tego trzeba się nauczyć z filmów, książek i szeroko pojętej kultury.

Z wielu wypowiedzi wynika, że zamiast spróbować poznać i zrozumieć konwencję (przykładowo filmową) lepiej narzekać, że nie jest realistyczna. Oczywiście nikt nikogo nie będzie zmuszał do grania, ale chyba stać naszych graczy/MG na wysilenie wyobraźni (której ponoć mamy sporo) i spróbować otworzyć się na nowe możliwości.

Pozdrawiam :)
 
Awatar użytkownika
WieszKto
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 268
Rejestracja: sob cze 11, 2005 11:32 pm

wt lis 11, 2008 12:42 pm

Zostałem całkowicie źle zrozumiany. Mój post był spowodowany tekstem w temacie Gra na poważnie. Po prostu grając konwencją filmową chcę aby gracz przy pojedynku z Łotrem czuł dramatyzm a nie siedział sobie spokojnie czekając aż przebije sie przez aktywną obronę... Nie walczę o realizm jeno o dramatyzm w czasie walk by były bardziej emocjonujące takie własnie jak na filmach.
 
Awatar użytkownika
Johny
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 102
Rejestracja: sob kwie 30, 2005 7:46 pm

wt lis 11, 2008 4:23 pm

Nie wiem czy w 7the sea możliwy jest taki dramatyzm uzyskany dzięki walkom. Sama walka nie wystarczy. Moim graczom draby już się znudziły bo nie stanowią żadnego wyzwania. Poplecznicy JESZCZE się trzymają chociaż też padają jak muchy.
Wydaje mi się, że walka to tylko taki pusty ozdobniczek w tej grze. Emocje i dramatyzm trzeba czerpać z czegoś innego, z intryg, wyborów moralnych, wewnętrznych rozterek, niesamowitych zwrotów fabuły.
A walka? Przecież i tak wiadomo, że ci dobrzy wygrają. Pod tym względem walka jest tutaj nudna i trzeba ją inaczej urozmaicać.

P.S. Ale nad zmianą mechaniki pomyślę.
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

śr lis 12, 2008 2:51 am

Magda opisała to w sposób doskonały. Nie ująłbym tego lepiej.

Wydaje mi się, że problem został zrozumiany - bo kolejny problem (walki nie są ekscytujące) to kolejny ślad tego, że sposób grania w inne gry jest kopiowany i przenoszony do 7th. Owszem, tutaj walki z Poplecznikami nie są takim chlebem powszednim jak w Warhammerze (widzicie potwora - to ja go tnę - zrobił unik - próbuję trafić go w ramię...) i wcale nie miały takie być.

Walka to super istotny moment przygody, powinien być bardzo dobrze przemyślany ze wszystkimi szczegółami, nie tylko w kwestii statsów NPCów, ale także dekoracji, dynamiki, scenariusza starcia.

Tutaj polecę dwa archiwalne już teksty z naszego działu:
http://7thsea.polter.pl/Czym-sie-rozni- ... tarc-c6461
http://7thsea.polter.pl/Wzialem-krzeslo-c7245

Z obu tekstów wynika jasno, że miejsce i okoliczności starć nie są "randomowe" i wszystko musi grać, żeby główna historia była ładnie prezentowana.

Pozdrawiam.
 
Awatar użytkownika
Malaggar
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3222
Rejestracja: ndz cze 01, 2003 3:36 pm

śr lis 12, 2008 12:08 pm

Owszem, tutaj walki z Poplecznikami nie są takim chlebem powszednim jak w Warhammerze (widzicie potwora - to ja go tnę - zrobił unik - próbuję trafić go w ramię...) i wcale nie miały takie być.

Walka to super istotny moment przygody, powinien być bardzo dobrze przemyślany ze wszystkimi szczegółami, nie tylko w kwestii statsów NPCów, ale także dekoracji, dynamiki, scenariusza starcia.
Głupie szufladkowanie.

Z obu tekstów wynika jasno, że miejsce i okoliczności starć nie są "randomowe" i wszystko musi grać, żeby główna historia była ładnie prezentowana.
Tak, musi grać. Podobnie jak w D&D, WH, Deadlands czy też w DH.
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

śr lis 12, 2008 1:39 pm

Jasne, że jesteśmy więźniami swoich przyzwyczajeń. Każdy znany mi gracz ma swoją domyślną konwencję i estetykę, którą świadomie (albo i nie) przenosi na inne systemy. Jednak nie zawsze jest to realizm i historia. Ja lubię dynamikę i efekciarstwo - i gdy prowadzę nie mam możliwości od tego uciec - bo to jakby zrezygnować z mojego ulubionego aspektu RPG.

Oczywiście - to zawęża nieco moje podejście do RPG. Ale tylko trochę - dynamika i efekciarstwo są łatwo adaptowalne na różne konwencje.
Sesja wojenna? No jasne - niech ktoś mi powie, że otwierająca scena Wroga u Bram, czy lądowanie na plaży Omaha w Szeregowcu R, czy walki w Kompanii Braci nie były dynamiczne i efekciarskie. Ale w rozdzierającej opowieści o uchodźcach z Sobiboru nie czułbym się dobrze.
WFRP? Niby mrocznie i poważnie, ale był taki filmik otwierający grę "Mark of Chaos". Las Imperium, żołnierze, kapłan Sigmara, wojownicy chaosu. Było to dynamiczne i efekciarskie? I to jak!
Horror? Horror też może być efekciarski i dynamiczny - wiele jest twarzy horroru :)
L5K – przeróżne samurajskie anime, czy produkcje typu Zatoichi pokazują nam, że i tam efekciarstwo jest osiągalne :)
Deadlands – weźmy trylogię Sergia Leone – główni bohaterowie w każdej cześci są takimi efekciarzami, że to właśnie ich osoby sprawiają, że filmy chce się oglądać, co tam fabuła.

Zdaję sobie sprawę, że każda konwencja potrzebuje odpowiednio dobranej skali efekciarstwa. Żołnierze na plaży Omaha będą przeskakiwać od osłony do osłony, będą zalegać pod cięzkim ogniem przeciwnika, będą drzeć się, ginąc na mokrym piachu, będą mozolnie czyścić bunkry. To jest efekciarskie w filmie wojennym. Nie będą się bujać na żyrandolach, nie będą fechtować bagnetami - bo to w tej konwencji nie jest efekciarskie :)
Bohaterowie młota również nie zrzucą na gwardzistów kardynała żyrandola, bo w WFRP to będzie chała, a nie efekciarstwo.
A w 7th sea to będzie już klawe :)

Jasne, jestem więźniem swoich gustów,a le zdaję sobie sprawę, że ich aplikacja w różnych grach różnie wygląda.

I teraz odpowiem na uwagę Malaggara - jasne, sceneria we wszystkich systemach musi grać. Ale różne są kryteria w zależności od systemu.
W DnD pierwszoplanową rolę odegrają możliwości taktyczne. Będą też ważne w strzelaninach (np. Deadlands) - tam to musi grać - osłony, możliwości podejścia bliżej - to ważne. W WFRP przestrzeń ma umożliwić szybką i brutalną, niebezpieczną walkę. W każdym systemie przestrzeń walki jest ważna, ale zmieniają się też wymogi.

Weźmy przykład – jakiś czas temu gadałem o tym z Aghadem – jednym z moich graczy. Obaj oglądaliśmy film Hot Fuzz i kapitalną scenę końcowej walki na makiecie (dość sporej) miasta. Na tyle dużej, że domy sięgały mniej – więcej do kolan, a większe budynki nawet do pasa. I myśleliśmy o takiej walce, gdzie walczący jakby bawili się przy tym scenerią – tarzając się po tych budynkach i sypiąc odpowiednimi tekstami.
- Wiele się jeszcze musisz nauczyć – krzyknął Diego ciskając w kierunku Don Miguela dużą makietą uniwersytetu San Cristobal.
- Tak? – warknął Don Miguel – a Tobie brak pokory! – po czym pchnął Diega na wieżę katedry pod wezwaniem Bernarda Pokornego.
To taki opis na szybko. Ale nie oszukujmy się – taka walka nie pasuje do WFRP. Tzn. mi by się nie podobała. Ale w 7th byłbym zachwycony. I własnie na tym polega dowcip – prawdą jest, że sceneria walki zawsze jest diablo istotna. Ale inne elementy są istotne w jednym systemie, a inne w drugim. W 7th zwycięstwo bohaterów to niemal pewniak – nie mogą zginąć, więc o czym my mówimy? Ale inne są też wyzwania – w WFRP wyzwaniem będzie odnieść zwycięstwo. W 7th wyzwaniem nie będzie zwycięstwo, ale wygranie w efekciarski i bajerancki sposób. Teren musi to umożliwiać. To tyle.

A z tym żyrandolem i gwardzistami – jasne, 7th sea też ma swoją granicę, po której z filmu przygodowego robi się nudna farsa. Zgoda. Ale dla mnie akcje tego rodzaju są dopuszczalne, jeszcze poklepię gracza po ramieniu i dam mu punkt dramy :) A powszechne się nie staną, bo skoszenie sześciopaka drabów to dość wymagający rzut – gdyby na każdy zastęp spadał żyrandol, to to stałoby się po prostu nudne. Ale żeby skosić szóstkę drabów trzeba wyrzucić około 40 - 50 w teście ataku, a to nie jest takie hop-siup, więc nie ma obawy, że spowszednieje.
 
Awatar użytkownika
Johny
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 102
Rejestracja: sob kwie 30, 2005 7:46 pm

śr lis 12, 2008 3:37 pm

Mayhnavea pisze:
Magda opisała to w sposób doskonały. Nie ująłbym tego lepiej.

Wydaje mi się, że problem został zrozumiany - bo kolejny problem (walki nie są ekscytujące) to kolejny ślad tego, że sposób grania w inne gry jest kopiowany i przenoszony do 7th. Owszem, tutaj walki z Poplecznikami nie są takim chlebem powszednim jak w Warhammerze (widzicie potwora - to ja go tnę - zrobił unik - próbuję trafić go w ramię...) i wcale nie miały takie być.


Tu nie chodzi o powszechność walk. Chodzi o to, że w Warhammerze masz wyzwanie. Gdy w młotku drużyna łapie głównego złego to nie wiadomo _czy_im_się_uda_go pokonać, czy połowa drużyny nie zginie podczas tej walki. Są emocje.

W 7th sea tego elementu nie ma. Są wypasione postacie, które nie mogą zginąć i zawsze wygrywają. Wynik starcia znany jest od samego początku i dlatego POD TYM WZGLĘDEM walki są nudne.

To że ozdobniki w opisywaniu starć i scenerii mogą je urozmaicić z tym się zgadzam.
 
Awatar użytkownika
Vini
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 229
Rejestracja: pt wrz 17, 2004 5:31 pm

śr lis 12, 2008 3:52 pm

W 7th sea tego elementu nie ma. Są wypasione postacie, które nie mogą zginąć i zawsze wygrywają. Wynik starcia znany jest od samego początku i dlatego POD TYM WZGLĘDEM walki są nudne.


Dobra kurde, jak u Was bohaterowie ZAWSZE wygrywają z łotrami, to gramy w różne gry. Porażka to nie zawsze śmierć, wygrana to nie zawsze śmierć przeciwnika.
 
Awatar użytkownika
Johny
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 102
Rejestracja: sob kwie 30, 2005 7:46 pm

śr lis 12, 2008 4:01 pm

Vini pisze:
Dobra kurde, jak u Was bohaterowie ZAWSZE wygrywają z łotrami, to gramy w różne gry. Porażka to nie zawsze śmierć, wygrana to nie zawsze śmierć przeciwnika.


Zgadza się, tylko że ja mówiłem o czymś innym. O tym, że gdy stajesz do pojedynku z jakimś npcem to od początku znasz wynik tego starcia i pytanie brzmi tylko jak efekciarskie ono będzie.
 
Awatar użytkownika
Vini
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 229
Rejestracja: pt wrz 17, 2004 5:31 pm

śr lis 12, 2008 4:08 pm

No to u mnie jest inaczej. Shame on me?
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

śr lis 12, 2008 4:13 pm

Nie mówię, że łotry nigdy mnie nie skarały. Co więcej, zdarzyło się, że cała drużyna poległa w jednej walce (tzn. poległa w sensie przegrała, trupów nie było). Ale wiadomo, że stawką takiej walki nie jest życie - tzn. może być, ale raczej jako wyjątek niż reguła. Więc jest takie myślenie - ok, przegram walkę. To nie koniec postaci - jasne, pewnie będę miał przez to problemy, ale problemy to zabawa, więc klęska mi nie straszna.

To prawda co piszesz Borsuku - ciężar emocji jest nieco inaczej w 7th rozłożony. Walka może budzić emocje "czy uda mi się coś fajnego zrobić", ale raczej nie będzie to "Obożeoboże, idzie tu minotaur, a mi zostało 3 żywotności". Zgadzam się z tym.

Emocje i wyzwania 7th sea raczej są na gruncie szeroko pojętego przygodowania (wspinania się po linach, ucieczek przed zazdrosnymi mężami, pościgów karet i tak dalej), a nie w walce o przetrwanie, bo Thea nie jest grim world of perilious adventure :P
 
Awatar użytkownika
Johny
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 102
Rejestracja: sob kwie 30, 2005 7:46 pm

śr lis 12, 2008 4:16 pm

Vini pisze:
No to u mnie jest inaczej. Shame on me?


Jak u Ciebie jest inaczej to spoko.

Do Dracha: Całkowicie się zgadzam.
 
Awatar użytkownika
Malaggar
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3222
Rejestracja: ndz cze 01, 2003 3:36 pm

śr lis 12, 2008 4:34 pm

Emocje i wyzwania 7th sea raczej są na gruncie szeroko pojętego przygodowania (wspinania się po linach, ucieczek przed zazdrosnymi mężami, pościgów karet i tak dalej), a nie w walce o przetrwanie, bo Thea nie jest grim world of perilious adventure
Wszystko fajnie, ale mi osobiście "terminatorowość" bohaterów przeszkadzała w radowaniu się z pościgów karet i "tak dalej".
Rozumiem, że taka jest konwencja (jak na filmach z muszkieterami), ale to sprawia, że dla mnie był to system na jedną sesję i starczy.
 
Awatar użytkownika
WieszKto
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 268
Rejestracja: sob cze 11, 2005 11:32 pm

śr lis 12, 2008 5:36 pm

Odbiegliśmy od tematu pozwoliłem sobie zebrać całość do kupy i wrzucić do nowego wątku.
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

śr lis 12, 2008 11:33 pm

Borsuk pisze:
Tu nie chodzi o powszechność walk. Chodzi o to, że w Warhammerze masz wyzwanie. Gdy w młotku drużyna łapie głównego złego to nie wiadomo _czy_im_się_uda_go pokonać, czy połowa drużyny nie zginie podczas tej walki. Są emocje.


Aha, czyli jak zaczynamy czytać książkę, z której ewidentnie wynika, że bohater przetrwa cały do ostatniej strony to generalnie się nią nie przejmujemy? Ciekawe.
Jak to ładnie ostatnio napisał Majkosz: w 7th gracz się nie boi, że jego postać nie przeżyje walki, ale że rozegra ją w złym stylu.
Jeżeli walki się nudzą, to znaczy, że są takie same. Jeżeli gracze nudzą się walcząc, to znaczy, że nie robią tego w urozmaicony sposób.
Jeżeli śmierć postaci jest jedyną rzeczą, której boją się gracze, to znaczy, że nie wysilili wyobraźni. Śmierć to koniec zabawy, więc na dłuższą metę nie ma czym się martwić. Problemem jest np. porwanie/zabicie bliskiej osoby bohatera, wsadzenie go w siec kłopotów, etc.
Szczerze mówiąc nawet nie wiem, w czym jest problem.

@ Drachu:

Oczywiście, granie z wykopem to fantastyczne podejście. Miałem na myśli pewien konkretny rodzaj grania w "questy" albo "realistycznie".

@ Malaggar:

Rozumiem, że po prostu nie podoba Ci się taka konwencja - więc niezależnie od tego, jak bardzo uważam, że jest istotą 7th Sea, nie będę Cię przekonywał.
 
Awatar użytkownika
Johny
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 102
Rejestracja: sob kwie 30, 2005 7:46 pm

czw lis 13, 2008 2:29 pm

Mayhnavea pisze:
Aha, czyli jak zaczynamy czytać książkę, z której ewidentnie wynika, że bohater przetrwa cały do ostatniej strony to generalnie się nią nie przejmujemy? Ciekawe.


Książka to jest inne medium. Istnieją gracze dla których główny cel walki to sprawdzić jak silne są ich postacie. Dla nich porażka i wygrana to clue całej zabawy. Tacy ludzie potrafią zrobić niesamowicie pakerną postać, potrafią też pogniewać się na MG jeśli ten uratuje ich bohatera od śmierci bo w ten sposób niszczy zabawę. Dla takich graczy draby są nudne, bo zawsze z nimi wygrywają, poplecznicy tak samo, łotry stanowią małe wyzwanie bo i tak nie można zginąć.

Mayhnavea pisze:
Jak to ładnie ostatnio napisał Majkosz: w 7th gracz się nie boi, że jego postać nie przeżyje walki, ale że rozegra ją w złym stylu.


Tego ja dopiero uczę moich graczy.

Mayhnavea pisze:
Jeżeli walki się nudzą, to znaczy, że są takie same. Jeżeli gracze nudzą się walcząc, to znaczy, że nie robią tego w urozmaicony sposób.


Właśnie niekoniecznie. Może być to wynikiem preferencji co do stylu gry. Ja moich graczy uczę, że mają opisywać swoje walki, że opis jest cool. Tyle, że to nie jest łatwe, bo dla nich taki opis to jest tylko nic nieznaczący kolor. To tak jak kiedyś Drachu wspominał o MG który ciągle chciał opisywać karczmę a oni mu mówili, żeby skończył, bo wszyscy wiedzą jak karczma wygląda i po co się ma chłopak produkować. Tak samo dla moich graczy - przecież istotne jest tylko to, że ja go tnę ;).

Mayhnavea pisze:
Szczerze mówiąc nawet nie wiem, w czym jest problem.

Problem leży w komunikacji. Bo ja mówię o 7th sea mniej więcej to samo co ty - czyli że nie liczy się tutaj zabijanie i śmierć i trzeba sięgnąć po inne środki zabawy.
-tylko że ja mówię to innymi słowami
- i mam doświadczenia także z innymi typami graczy.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości