Sorry, odpowiedź z opóźnieniem, ale byłem na Polconie.
Suldarr'essalar pisze:Nie chodzi o to geniuszu zbrodni, ale o charakter i rolę (oraz angielską nazwę) Aragorna, do której Łazik jest średnio obraźliwą formą.
'Strider' też jest średnio obraźliwą formą. Oba słowa są lekko pejoratywne.
Tryb warunkowy w postaci: Jeżeli nie zgodzisz się ze mną, to znaczy, że nie rozumiesz co napisałeś
Tak. Szczególnie jeśli można go rozwinąć do postaci: Jeżeli nie zgodzisz się ze swoimi poglądami, do których ja się odwołuję, to znaczy że nie rozumiesz co napisałeś.
Mały fragment listu Tolkiena, jaki znalazłem na sieci (jego orginalności nie jestem pewien, ale poszukać możecie)
Widzisz, dowcip polega na tym, że kiedy Skibniewska zaczęła tłumaczyć WP, istniało tylko jedno tłumaczenie powieści, tzn. holenderskie Schucharta, zaś szwedzkie Ohlmarksa dopiero miało zostać opublikowane. Oba oczywiście zawierały tłumaczoną nomenklaturę, i dlatego zresztą z początku (tzn. jeszcze przed ich wydaniem, kiedy Tolkienowi przedstawiono listę propozycji tłumaczeń imion i naz własnych) pisarz był do nich bardzo uprzedzony.
Schuchart zresztą przekonał w końcu do swoich pomysłów Tolkiena, ten zresztą ostatecznie ciepło przyjął gotowe już, holenderskie tłumaczenie.
Natomiast Ohlmarks miał u Tolkiena przerąbane już do końca. Pisarz uważał, że Ohlmarks jest mniej kompetentny niż Schuchart, do tego gorzej się mu z nim współpracowało przy autoryzowaniu przekładu. Czary goryczy dopełniła przedmowa do WP popełniona przez Ohlmarksa.
Kiedy Skibniewska pisała do Tolkiena, ten był akurat 'po przejściach' z Ohlmarksem. Nie dziwię się więc, że pisarz przestraszył się, iż ze Skibniewską będzie tak samo - tyle że tym razem w ogóle nie będzie miał kontroli nad procesem przekładu. Stąd embargo na tłumaczenie imion i nazw własnych.
Jakiś czas potem (na pewno przed ukazaniem się niemieckiego WP) Tolkien doszedł do wniosku, że zamiast zakazywać przekładu nomenklatury lepiej jest ułatwić tłumaczom ich pracę. I wtedy właśnie powstały wskazówki dla tłumaczy, "The Guide to the Names in The Lord of the Rings", w których Tolkien jasno określa, które i w jaki sposób imiona oraz nazwy przekładać na języki obce. I na ten tekst powołuje się właśnie Łoziński.
Poza tym, tak jak wiele osób, uważam, że Łozinski siedział nad orginałem, mając tłumaczenie Skibniewskiej pod ręką. Czytał jedno, potem drugie, a potem starał się na siłę coś zmienić.
To, że tak uważasz, nie znaczy że tak było.