Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
 
Awatar użytkownika
Vilgerfortz
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: sob wrz 10, 2005 2:50 pm

sob wrz 10, 2005 3:15 pm

Nie czytałem całego topicu bo jest dość obszerny wiec nie wiem czy ktoś wcześniej nie uprzedził mnie z wypisaniem tych tytułów.

Dla mnie ogromne znaczenie jeżeli chodzi o fantastykę miała książka Colina Wilsona Pt. "Pasożyty Umysłu". Może nie jest to fantastyka typu "Władca pierścieni" ale pobudziła moje zmysły obserwacji świata i nie tylko. Książka ta zmieniła też całkowicie mój światopogląd.

Ciężko było by mi tu wymieniać wszystkie pozycje, z którymi się zetknąłem dlatego ograniczę się tylko do tej jednej ponieważ właściwie tylko ona miała "wpływ" na moje życie.

Wszystkim gorąco polecam...
 
Awatar użytkownika
Sting
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3287
Rejestracja: czw lip 29, 2004 7:27 pm

ndz wrz 11, 2005 9:43 pm

A ja polecę wszystkim ze szczerym sercem:
James Clavell "Shogun" - wspaniała powieść osadzona w orientalnych realiach.
 
Yaga
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: sob paź 01, 2005 1:12 am

sob paź 01, 2005 1:32 am

Dzięki książkom nauczyłam się zatrzymywać w sobie piękno chwili. Każde tu-i-teraz jest niepowtarzalne. To moja definicja szczęścia.

Taka jest teoria. Żeby się nauczyć praktyki, potrzeba dużo cierpliwości. I – podobno - odpowiednich genów.

A zaczęło się od niepozornej książeczki na temat Cha-do, drogi herbaty – ceremonii parzenia herbaty. Niby nic, ale... książeczka łagodnie przybliżała filozofię, która uczy w pełni czuć piękno, które nie istnieje poza tą ulotną chwilą, która właśnie trwa...

Nic dziwnego, że z czasem sięgnęłam po książki Suzukiego, takie jak "Wprowadzenie do buddyzmu zen", "Buddyzm zen i psychoanaliza"... Szczególnie to drugie (mam nadzieję, że nie pomyliłam książek): zestawienie wschodniego i zachodniego sposobu myślenia; zachodniego – analitycznego, przeciwstawiającego człowieka naturze, i wschodniego, w którym człowiek jest jej częścią... My nie używamy pałeczek, dzięki którym „łągodnie” nabiera się jedzenie; my używamy noża i widelca: dzielimy, kroimy i... podobnie myślimy – nasze myślenie to praca na wyodrębnianych „bytach”: klasyfikujemy, podporządkowujemy... W poezji japońskiej człowiek zauważa niepozorny kwiat, obok którego przechodzi; w poezji Zachodu, np. u Tennysona przyglądamy się kwiatu, po tym jak go właśnie wyrwaliśmy...
(Flower in the crannied wall,
I pluck you out of the crannies,
I hold you here, root and all, in my hand,
Little flower -- but if I could understand
What you are, root and all, and all in all,
I should know what God and man is.)

Dzięki takim właśnie przykładom zaczęłam się przyglądać sprawom prostym, codziennym, ze świadomością, że są mocno uwarunkowane kulturowo... i że może nie jest dobrze tak analityczno-syntetycznie rwać świat na kawałki, tylko odbierać go całym sobą...

Do tej wybranej drogi (fuzja Wschodu i Zachodu) doszedł ciężkostrawny Eliade (historyk religii). Ciężkostrawny, ale otworzył mi „wrota percepcji”. Przynajmniej spróbujcie. Parę razy spróbujcie. Przynajmniej "Szamanizm i archaiczne techniki ekstazy"... i w ogóle jego rzeczy na temat religii i magii, na temat kowali w kulturze i innych takich... Inicjacja szamańska w różnych, zupełnie od siebie odległych kulturach zakłada kilka wspólnych elementów: neofita żyje w oddaleniu, pości, umiera (symbolicznie, często traci przytomność z głodu i wyczerpania), schodzi do piekieł, tam często „spotyka” duchowych przewodników, później zmartwychwstaje... Coś się przypomina z katechezy w szkole? J

Te lektury najbardziej mnie zmieniły. Co nie znaczy, że nie było innych...
 
Awatar użytkownika
Kalosz
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 0
Rejestracja: czw lut 24, 2005 4:40 pm

sob paź 01, 2005 10:39 am

Ken Wilber - "Śmiertelni nieśmiertelni"
Niedawno wziąłem od znajomego, mówił że książka jest naprawdę mocna. Przeczytałem. Od tego momentu otworzyły mi się oczy na buddyzm i Wschód.
Ale nawet jeśli do kogoś to nie trafia, książka to wspaniała lektura, dla kogoś, kto zobaczyć jak się żyje ze świadomością śmierci. Albo raczej, jak powinno się żyć.
Yaga pisze:
klasyfikujemy, podporządkowujemy... W poezji japońskiej człowiek zauważa niepozorny kwiat, obok którego przechodzi; w poezji Zachodu, np. u Tennysona przyglądamy się kwiatu, po tym jak go właśnie wyrwaliśmy...

O tym Fromm w "Być a mieć" mówił. Tzn użył tego przykładu.
 
Yaga
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: sob paź 01, 2005 1:12 am

sob paź 01, 2005 5:32 pm

Ha! Tak to jest jak się pisze nocą... A jednak przydałoby mi się trochę zachodniego "uporządkowania", bo Fromm mi się całkiem wtopił w Suzukiego, a tymczasem oni razem napisali "Buddyzm zen i psychoanaliza". Cóż... dawno to czytałam. Ale wciąż we mnie jest. Kalosz, dzięki za komentarz. :-)

Chętnie sięgnę po książkę, o której piszesz. :-)

Pozdrawiam

Yaga
 
Awatar użytkownika
Kalosz
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 0
Rejestracja: czw lut 24, 2005 4:40 pm

wt paź 04, 2005 4:52 pm

Yaga pisze:
bo Fromm mi się całkiem wtopił w Suzukiego

Hmm. A może obydwaj mamy racje? Bo u Fromma było "trochę" na temat Suzukiego i tam używał tego przykładu. Ale nie wiem, czy przypadkiem nie był to przykład wyjęty z Suzukiego. Jak sprawdzisz albo sobie przypomnisz, to daj znać ;-)
 
Awatar użytkownika
MadMill
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 239
Rejestracja: śr mar 03, 2004 6:25 pm

śr paź 05, 2005 2:41 am

Juz chyba ktos pisal tu o Sapkowskim i o jego Trylogii Husyckiej, ale ja tez napisze. Te oto dwie ksiazki, ktore wyszly, zmienily moje nastwienie do historii jako przedmiotu w szkole, jak i w ogole. Bardzo fajnie przedstwiona jest tu historia reformacji i kontreformacji, "zwyczaje" panujace w kosciele w tamtych czasach. Jest tu opisane wiele wydarzen historyczny, troche w krzywym z wierciadle. Mam nadzieje ze III tom bedzie rownie dobry. A co do tematu to te ksiazki potrafia zaczecic czytelnika do nauki histori, zglebiania jej dla przyjemnosci i pobudzaja ciekawosc i czytelnik zaczyna stawiac sobie pytanie "Czy tak napawde bylo?".*

*Mowie glownie o sobie :razz: .
 
Wizzzard
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 187
Rejestracja: sob lis 13, 2004 4:15 pm

śr paź 05, 2005 3:45 pm

MadMill pisze:
jest tu historia reformacji i kontreformacji,

Lepiej się przykładaj do tej historii w szkole. W Narrenturnie i Bożych Bojownikach nie ma reformacji.
 
Awatar użytkownika
Supr
Moderator
Moderator
Posty: 117
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:50 pm

śr paź 05, 2005 6:53 pm

Yaga pisze:
Nic dziwnego, że z czasem sięgnęłam po książki Suzukiego


Czytałem, iż podobnież Suzuki nie miał oświecenia i intelektualnie oceniał Zen.
 
Awatar użytkownika
Ylia
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: śr lut 01, 2006 7:45 pm

śr lut 01, 2006 8:21 pm

Moją pierwszą większą książką był Hobbit, następną "Władca much" Goldinga. Jednak przeczytałam go za wcześnie, nie miałam jeszcze dziesięciu lat. Przeżyłam bardzo, a nie zrozumiałam dokładnie. Potem była "Wyspa skarbów", "Władca Pierścieni", "Artemis Fowl", "Wiedźmin", niedawno "Tato" i "Ptasiek" Warthona oraz "Mistrz i Małgorzata", "Fatalne jaja" Bułhakowa.
Co do inteligencji to wyróżniamy jej liczne rodzaje. Poza tym jeśli się tą inteligencje posiada, lub uparcie i bezpodstawnie uważa sięe za inteligenta to wartałoby ją wykorzystać. Dobre książki mają to do siebie, że to umożliwiają.
 
Awatar użytkownika
TST
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 877
Rejestracja: wt gru 07, 2004 4:06 pm

czw lut 02, 2006 10:31 am

Ylia- twój post pasuje bardziej do topiku "The best of the best..."
http://forum.polter.pl/the-best-of-the- ... 14517.html
w którym to wymieniamy nasze ulubione ksiażki i o nich dyskutujemy.
"Książki mojego zycia" traktuje o książkach które zmieniły w jakiś sposób twoje życie. A w swoim poście nie napisałaś nic na ten temat, jeno wymieniłaś ulubione pozycje.

A tak na marginesie : Mogłabyś napisać co sądzisz o pisarstwie Whartona? Już od jakiegoś czasu się do niego przymierzam...
 
Awatar użytkownika
Ylia
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: śr lut 01, 2006 7:45 pm

czw lut 02, 2006 8:30 pm

To są książki które dużo zmieniły. Warthona polecam. "Tato" wyciszył, zmusił do myślenia. Teoretycznie nie ma tam szybkiej akcji, a całość wciągnęła i nawet po dłuszym czasie narzucają mi się cytaty, zdarzenia, uczucia. Zaczęłam choć po części rozumieć starość, przyzwyczajenie i ciężar jakim jest wierność sobie, swoim poglądom. Warthon w jakiś sposób pozbawił to banalności, i jednocześnie sprawił że mimo że mam te pietnaście lat nie było to abstrakcyjne, raczej bliskie. Co do "Ptaśka" to nie potrafię opisać, co zmienił. Zazwyczaj po przeczytaniu niezwykłej książki nie mogę znajeźć sobie miejsca, niewiele mówię, szkicuje, lubię być sama. Od niedawna napada mnie to od czasu o czasu, bez wspomagaczy.
 
Awatar użytkownika
Linka
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 581
Rejestracja: czw wrz 04, 2003 4:42 pm

czw lut 02, 2006 9:16 pm

The Small Ticket pisze:
A tak na marginesie : Mogłabyś napisać co sądzisz o pisarstwie Whartona? Już od jakiegoś czasu się do niego przymierzam...

Pozwolę sobie zaofftopować.
Lubię książki Warthona, ale nie wszystkie i w małych dawkach.
"Ptasiek" mnie porwał i zaskoczył jak mało która książka. Fabuła rozwija się dosyć leniwie, ale u Warthona lubię nie tyle fabułę, co opis przeżyć bohaterów. I w "Ptaśku" właśnie doskonale uchwycone są wszystkie emocje, a nawet najdrobniejsze zmiany nastrojów. Na końcu zaś można sobie postawić pytanie, czym jest szaleństwo.
Zauroczył mnie też "Werniks". Dotychczas szerokim łukiem omijałam książki z malarstwem w roli głównej (zazwyczaj autor miał marne pojęcie o przedmiocie lub wręcz przeciwnie - przesadzał z opisami). Tu wszystko jest wyważone, a do tego czuć pasję.
 
Awatar użytkownika
Pani Jeziora
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: czw lut 02, 2006 4:53 pm

pt lut 03, 2006 12:28 pm

Niezwykła opowieść która zmieniła moje życie z pozoru może wydawać się niepozorna. Ma zaledwie 90 stron, a opisuje historię nieprzeciętnego ptaka imieniem Jonathan.
"Mewa" Richarda Bacha-bo o tej książce mówie, sprawiła, że inaczej zaczełam postrzegać otaczający mnie świat-wcześniej był to twór ograniczający, po przeczytaniu utwierdziłam się w przekonaniu, że nie ma rzeczy niemożliwych (oczywiście to stwierdzenie należy przyjąć w odpowiednim kontekście), a to co o ogranicza wypływa z nas samych. Poza tym książka ta fantastycznie wiciszyła moje rozedrgane emocje.
Nie bez zaczenia był moment w którym ją otrzymałam-mam wrażenie jakby czekała na mnie, objawiając się we właściwym czasie i miejscu :)

"Zaczniesz odczuwać Niebo, Jonathanie, w momencie gdy odczujesz doskonałą prędkość. A nie jest nią ani tysiąc kilometrów na godzinę, ani milion, nie jest nią nawet prędkość światła, gdyż każda liczba stanowi granicę, a doskonałość nie zna granic."
 
Awatar użytkownika
Jade Elenne
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1264
Rejestracja: pn maja 09, 2005 4:39 pm

pt lut 03, 2006 12:59 pm

Whartona nie czytałam, ale kilka osób już mi go polecało, więc może kiedyś się skuszę...
Dużo jest książek, które w ten czy inny sposób wpłynęły na moje życie. Pamiętam tylko niektóre:

"Pan Samochodzik i templariusze" Nienackiego - przeczytałam ją juz dawno temu, ale pamiętam, że to dzięki niej zainteresowałam się historią. Ta pasja pozostała mi do dzisiaj.

"Europa" Daviesa - kolejna rzecz o historii. Ta ksiażka na nowo rozbudziła we mnie pasję historyczną, a poza tym stałam sie fanką Daviesa.

"Akcja V-1, V-2" Wojewódzkiego - przekonała mnie, że warto zainteresować się historia lokalną, bo ona też potrafi zaskoczyć.

"Harry Potter" - ten cykl sprawił, że polubiłam fantastykę. No i dzięki Potterowi poznałam swoja pierwszą miłość, czyli Syriusza:)

"Władca Pierścieni" - Irlandia, mitologia celtycka, mity germańskie - wszystkie te pasje zawdzięczam Tolkienowi.

"Mein Kampf" - wstrząsające swiadectwo tego, jak niegroźne z pozoru poglądy przeradzają się w niszczący żywioł.
Ostatnio zmieniony ndz lut 05, 2006 2:53 pm przez Jade Elenne, łącznie zmieniany 1 raz.
 
Awatar użytkownika
mrSin
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 231
Rejestracja: ndz lip 31, 2005 5:57 pm

sob lut 04, 2006 8:27 pm

Trudny to będzie wybó gdyż każda książka, którą przeczytałem miał pewien wpływ na mnie ( niezależnie czy było to wielkie dzieło czy też chłam okrótny ).

1. Rok 1984 - Najbardziej ponura i złowieszcza książka jaka kiedykolwiek wpadła w moje dłonie. Uświadomiła mi jak niewiele brakowało do totalitarnego horroru. Zaś finał... To trzeba przeczytać samemu.

2. Władca Pierścieni oraz Hobbit. Ten drugi wpadł mi w ręce kiedy byłem dzieciakiem i zachwycił pięknem wykreowanego przez Tolkiena świataświata. Natomiast Władca, czy tu trzeba cokolwiek tłumaczyć?

3. Dziady 4 - Fenomen, którego nie potrafię wyjaśnić. To coś co każe mi wracać wspomnieniami do słów Mickiewicza.

4. Cykl Czarnej Kompani - Wtedy odkryłem co znaczy termin Dark Fantasy, do dziś uwielbiam ów nurt.

5. Cykl Świata Dysku - Ponieważ dobrze jest obcować z inteligentnym humorem. Cykl ten jest już od wielu lat obecny w moim życiu i nie sądzę aby kiedykolwiek to się zmieniło.
 
True Ufnal
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 26
Rejestracja: pt sty 20, 2006 5:58 pm

śr lut 08, 2006 5:56 pm

Hmmm... W tej chwili na myśl przychodzi mi jedynie dość kontrowersyjne dzieło - cykl Star Wars. Wiem, że dla wielu jest to odcinanie kuponów i nic nie warty szajs (proszę o wybaczenie Pani Moderator Damo Żołędna [ktoś czytał Oldiego? :wink: ]), lecz mnie lektura tych książek, a szczególnie cyklu Nowa Era Jedi, niejednokrotnie zmusiła do refleksji. Poruszają one bowiem ważne problemy - jak daleko można się posunąć w walce z agresorem, gdzie kończy się obrona a zaczyna atak, czemu nienawidzimy tego co odmienne, jak można pogodzić wojnę z moralnością... Szczególnie polecam "Zdrajcę" Matthew Stovera - co prawda zrozumienie go bez choćby pobieżnej znajomości wcześniejszych części cyklu będzie trudne (choć mi się udało), ale warto - jest to dobrze napisana opowieść o bólu, zdradzie, utracie domu, zmianie światopoglądu, empatii i zrozumieniu wroga.
 
Awatar użytkownika
Streider
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 340
Rejestracja: pn maja 05, 2003 9:41 pm

śr lut 08, 2006 10:00 pm

Ostatnio przeczytałem po raz kolejny, a zaraz potem sprezentowałem komuś "Gwiezdny pył" Neila Gaimana. W sumie ciężko mi stwierdzić, czy życie me zmieniło się od czasu poznania tej książki, ale na pewno chciałbym, żeby tak było. Baśń ta tchnie dużą dozą optymizmu i stanowi pożywkę mojego dla idealizmu;]] Losy toczą się rozmaicie, różne przypadki i zbiegi okoliczności stają na drodze do marzeń, ale końcu i tak dociera się do kresu wędrówki, choć czasami w zupełnie niespodziewanym miejscu. Dla mnie to książka, która pozwala mi powalczyć z poczuciem beznadziei i defetyzmem, które niestety nawiedzają mnie zdecydowanie za często;]] Niesamowicie miło jest pomyśleć, że twoje wysiłki nie idą na marne i że, choć może to kompletnie irracjonalne, kiedyś marzenia się spełnią;]]
 
Awatar użytkownika
TST
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 877
Rejestracja: wt gru 07, 2004 4:06 pm

czw lut 09, 2006 1:43 pm

True Ufnal- dla mnie książki Star Warsowe to kopalnia potencjalnej świetnej rozrywki. Filmów 1,2,3 nie znam. 4,5 i 6 widziałem daweno temu nie nie pamiętam ni w ząb (tak-mnie mania Star Warsowska ominęła) także nie mam się co bać spoilerów. A świat stworzony przez Lucasa podoba mi się bardzo - uwielbiam szczególnie gry oparte na licencji SW "Kotor" czy " Jedi Academy".
Podobno najlepsze co można znależć z ksiażkowych SW to powieści Timothego Zahna (szczególnie trylogia Thrawna). Ja przeczytałem jedną z nich i się nie rozczarowałem. Mowa tu o "Widmie przeszłości". Wrażenia bardzo pozytywne (chociaż inna książka Zahna którą czytałem "Kobra" podobała mi się bardziej) i gdy tylko coś dostanę w swoje łapska na pewno skorzystam.
 
Awatar użytkownika
Mamonka
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 74
Rejestracja: pn cze 20, 2005 10:25 pm

czw lut 09, 2006 5:02 pm

No ja może nie zaczynałem odrazu od fantazy. A więc przedstawie moje 3 pierwsze książki które zmieniły moje zdanie na temat literatury.

:Marcin Wolski - Świnka: --- chudziutkie opowiadanie o doktorze któremu przestrzepiono mózg do ciała świnki.

:Marcin Wolski - Agent dołu: --- druga książka (już troche grubsza) która poprostu potwierdziła moje przekonanie do czytania książek.

:Mario Puzo - Ojciec Chrzestny: --- niech ktoś mi powie kto nie lubi rasowych gangsterskich klimatów ? :evil:

Gdy już byłem tak bardzo zafascynowany literaturą wziełem się za Kinga.

"Miasteczko Salem" - ogolnie o wampirach

"Zielona Mila" - każdy pewnie widział już ten film, ale jak wiadomo książka jest lepsza

"Łowca Snów" - chyba takze nie trzeba przedstawiać.

"Worek kości" - prawie 3/4 książki nudna, lecz zostaje jeszcze 1/4 która spowodowała, że bałem sie w nocy wyjść do kuchni po kawe :)

O wszystkim :

"Noce bez świtu - Autora nie pamiętam" - wspomnienia więźnia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.

Dużo by tutaj jeszcze wymieniać.
Ale najbardziej to pierwsze 3 wymienione książki zmieniły moje życie oraz stosunek do literatury, dlatego mam do nich prawdziwy sentyment.
 
True Ufnal
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 26
Rejestracja: pt sty 20, 2006 5:58 pm

pt lut 10, 2006 5:44 pm

A jeszcze co do rozważań, czy książka może zmienić czyjeś poglądy - Planescape:Torment. Wprawdzie jest to gra komputerowa, ale przedstawiona w formie nieco książkowej (dialogi z didaskaliami), będąca jedną z najwspanialszych opowieści fantastycznych jakie można sobie wyobrazić. A pytanie "Co może zmienić naturę człowieka?" jest jednym z kluczowych elementów jej fabuły (ale bym pospojlerował... Powiem tylko, że zakończenie i outro, z wplecionymi tymi właśnie słowami, wciąż wyciskają mi łzy wzruszenia z oczu kiedy tylko je wspomnę). Przepraszam za offtopic, ale po prostu MUSIAŁEM.

Zgadzam się z każdym słowem. Off top nieszkodliwy, więc zostawiam. - TST
 
Awatar użytkownika
Coexist
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: czw lut 09, 2006 4:24 pm

pt lut 10, 2006 7:37 pm

Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że nie tylko inteligencja w życiu się liczy. Wystarczy spojrzeć na "najinteligentniejszą kobietę w Polsce". :) Wydaje mi się, że książki nie rozwijają inteligencji(chociaż w pewnym stopniu też), ale kształtują światopogląd, mądrość życiową etc. Mówienie, że książki nie są potrzebne inteligentnym ludziom jest bez sensu.

Jestem jeszcze na tyle młody, że nie było w moim życiu książki, która zmienila drastycznie moje poglądy, a poza tym jestem pewien, że nie jestem w stanie "wyciągnąć" z czytanych przeze mnie książek wszystkich wartości i nauk. Mogę podać jedynie parę powieści, które ksztowały w dużej częsci mój światopogląd.

Wszystko zaczęło się, gdy pewnego dnia moja mama zaczęła mnie zasypywać swoimi książkami, gdyż doszla do wniosku, że doroslem na tyle, by czytać glębsze książki. Dostałem parę powieści Coelho. Ogromne wrażenie wywarła na mnie również tak krótka, a tak pięknie napisana historyjka o Oskarze Erica Emmanuela Schmidta. (Z resztą druga jego książka, "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu" byla podobnie poruszająca) Aż wreszcie moja nowa nauczycielka polskiego zadała nam jako lekturę "Małego Księcia". Do tego doszła jeszcze lektura fragmentów Biblii.

Te i wiele innych książek wpłynęły znacząco na mój światopogląd. Ukazaly mi milość do Boga, bliżniego, pokazały mi jakie wartości są najważniejsze w życiu i w dużej części to dzięki nim(lub jak kto woli: przez nie) jestem tym, kim jestem. I właśnie dlatego też uważam, że każdemu człowiekowi potrzebne jest czytanie książek, sluchanie ludzi mądrzejszych od nas i nikt nie powie mi, że jest na tyle mądry i inteligentny, że jest to zbędne...

Zapomniałem dodać:
"Serca Atlantydów" Kinga
Świetna książka o walce w imię pięknych idei w zły sposób.

Połączyłem te dwa posty w jeden gdyż regulamin zabrania pisania postów pod sobą jeżeli od napisania pierwszego nie minęło 48h. Na przyszłość skorzystaj z funkcji "edytuj", w prawym górnym rogu postu. Pozdro -TST
 
Awatar użytkownika
kalamir
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: wt sie 31, 2004 12:20 am

ndz lut 19, 2006 2:43 pm

jak się zastanowię to przychodzi mi do głowy tylko jedna książka którą przeczytałem 3 razy.... o ile się nie mylę w wieku 14,15 i 16 lat a była to "Ojczyzna" R.A.Salvatore - i mimo, że już nie jestem takim wielkim fanem Drizzta to książke wspominam baaardzooo dobrze.

No może jeszcze "Zabójca Troli" którego przeczytałem w 4 może 5 klasie podstawówki...boże kiedy to byłoo. Nie napisze, że to jakaś super boska książka ale to właśnie ten tytuł sprawił że miejsce telewizora zajął papier.
 
Awatar użytkownika
TST
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 877
Rejestracja: wt gru 07, 2004 4:06 pm

pt mar 17, 2006 1:28 pm

Od czasu mojego ostatniego posta pojawiły się dwie ksiażki które w jakiś sposób zmieniły moje życie.

Pierwsza to "Toksyna" Robina Cooka. Zmieniła moje życie pod tym względem że absolutnie nie jestem w stanie zjeść hamburgera bez przypomnienia sobie losów małem Becky Regis.
I nie jestem w tym osamotniony -wystarczy poczytać topik o twórczości Cooka.
O pałeczce okręznicy po prostu nie sposób zapomnieć. Dlatego jest to historia wyjątkowa i ważna.

Drugą jest „To” Kinga. A zmieniła mnie pod tym względem że facet który stronił od horrorów i nie widział w nich nic atrakcyjnego nagle zapragnął częściej po nie sięgać. Chcę poznac Lovecrafta, Barkera, więcej Kinga itd. Odkryłem że horror to nie tylko gore i jeżeli zabierzemy z niego potwory i krew to nadal może być dobrą ksiażką. Przynajmniej jeżeli chodzi o Kinga. Więc „To” poszerzyło moje horyzonty i sprawiło że zapragnąłem poznać lepiej gatunek z którym wcześniej nie chciałem mieć nic do czynienia.
 
Awatar użytkownika
senmara
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1377
Rejestracja: ndz kwie 06, 2003 2:42 pm

pt mar 17, 2006 3:34 pm

Witamy w klubie :) Po pierwszym dobrym horrorze świat już nigdy nie będzie taki sam :P
 
Awatar użytkownika
starlift
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3112
Rejestracja: wt mar 18, 2003 12:00 am

pt mar 17, 2006 4:00 pm

Ja sie poki co nie przelamie. :) Horrory ciezko trawie - te filmowe. Powiesciowych nie probowalem i bede sie wystrzegal jak dlugo sie da. :)
 
Awatar użytkownika
mrSin
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 231
Rejestracja: ndz lip 31, 2005 5:57 pm

pt mar 17, 2006 4:04 pm

Horror to, moim skromnym zdaniem, interesujacy i niezwykle pojemny gatunek literacki. Życzę miłego czytania i "poszerzania wiedzy" w tym zakresie :)
 
Awatar użytkownika
Lord Maul
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: wt mar 21, 2006 5:13 pm

wt mar 21, 2006 5:20 pm

Ja się dołącze do tych, którzy podpisują się do twórczości Tolkiena, J.R. Rowling, czy też twórczości fanów SW : )

Właściwie - nie tyle zmieniły moje życie, co poruszyły, zmusiły do refleksi i zmieniły mój tok myślenia, poglądy etc.

Można powiedziec, że to one mnie wychowały... (na pewien sposób). To tyle : )

~Pozdro
 
Awatar użytkownika
Colfrim
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 75
Rejestracja: wt mar 28, 2006 11:15 pm

śr mar 29, 2006 1:13 pm

Zaiste.
Moje postrzeganie rzeczywistości zmieniła Trylogia Zimnego Ognia- C.S Friedman.
Cóż tu dużo pisać. Trylogia jest świetnym dziełem literackim, bardzo rozwiniętym, przemyślanym, precyzyjnie opracowanym.
Przedstawia świat Erny skolonizowanej przez człowieka. Jednakże nie można powiedzieć iż Erna pozwoliła sobą zawładnąć, wręcz przeciwnie- planeta jest śmiertelnie niebezpieczna, a siły które po niej szaleją, nie tylko są potężne, ale także w wielu przypadkach posiadają świadomość.
Jednakże nie miałem książki opisywać...Cóż w trylogii zafascynowały mnie dwie postacie, kapłan o imieniu Damien, i nieśmiertelny Tarrant( którego można określić mianem wampira, aczkolwiek nie jest nim w sposób tradycyjny)
Trylogia pokazuje w jakim stopniu dobro potrafi stać się złem, a przynajmniej je zaakceptować. Można także w niej dostrzec walkę śmiertelności z pasją i wolą pewnego człowieka, który zrobił wszystko aby przeżyć.
Jak książka wpłynęła na mnie? A tak, że ponad wszystko pragnę żyć, nie stracić chwil, i przede wszystkim walczyć o to, aby mnie zapamiętano. I do tego nie potrafie patrzeć w ciemność, nie słysząc równocześnie zimnego podszeptywania łowcy.
Naprawdę polecam. Każdy miłośnik fantasy powinien to przeczytać.
 
Dziewczyna O Perłowych Wł

śr wrz 06, 2006 6:58 pm

Książka życia..ciekawe zagadnienie w sumie..Nic to,wymienię może te,które zapamiętałam niezwykle pozytywnie,te w moim mniemaniu najważniesze:
->'Mistrz i Małgorzata' M.Bułhakow
->'Pachnidło' P.Suskind
->'Buszujący w zbożu' J.D.Salinger
I najważniejsza:'Fabula Rasa' E.Stachury.

Zepsuła Ci się spacja? Jeśli nie to proszę zacząć ją stosować.
Ra-V
  • 1
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość