Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 8
 
Awatar użytkownika
Supr
Moderator
Moderator
Posty: 117
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:50 pm

Książki Mojego Życia

pn maja 16, 2005 10:02 pm

Chcę zacząć topic o książkach, które zmieniły nasze życie. A jeśli nie uczyniły tego, to zmieniły nas samych. Sprawiły, że zaczęliśmy inaczej myśleć. Albo nawet przeszliśmy na inny poziom postrzegania, ich wpływ był taki, że kształtuje nas do teraz. Duch przekazywany w ich stronach wszedł w naszą krew, ich idee zespoiły się z naszą wizją świata.

Uwaga: nie życzyłbym sobie osobiście wymieniania kolejnych lektur szkolnych. Bo nie świadczy to o ukształtowanym indywidualnym charakterze. No chyba, że ktoś to udowodni, to proszę bardzo. Bo zgadzam się z moderatorami i , że samo wymienianie lektur to chyba trochę za mało.

Myślę, że temat tego topicu powinien skłonić bardziej do pisania "DLACZEGO?" a nie "CO?".


Wszystkie wyżej wymieniony zasady spełniła w moim życiu na pewno
książka "Wstęp do psychoanalizy" Zygmunta Freuda. Do dziś staram się sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to mój wiek - 16 lat - sprawił, że tak ją odbierałem. Była to fascynująca przygoda w świat podświadomości, która odkrywała niezliczoną ilość aspektów naszego umysłu. Zmieniła ona całkowicie moje postrzeganie świata i uświadomiła jak głębokie są pokłady naszego umysłu. że właściwie to on kieruje naszymi czynami i w pełni rozwinięty jest wielkim skarbem, który może nas doprowadzić na wyżyny (wizje, odkrycia) albo na przysłowiowy dół (depresje, samobójstwo). Co może wprawdzie brzmieć jako pewnik, jednak ta książka wskazała też na zasadę, że co innego rzeczy wiedzieć a co innego je sobie uświadomić. Dzieło Freuda uświadomiło mi w pewnym sensie, kim jestem. Było też drogowskazem, jak przełamywać bariery, naznaczone nam przez społeczeństwo, rodzinę i jaki potencjał w sobie kryjemy.
 
Awatar użytkownika
JoAnna
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1078
Rejestracja: pt lip 25, 2003 11:57 am

pn maja 16, 2005 10:47 pm

Zastanawiam się, czy cię kopnąć, bo jest już The Best of The Best, czy zablokować The Best... :P Ten topic podoba mi się bardziej. Zostaje.
 
Awatar użytkownika
Supr
Moderator
Moderator
Posty: 117
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:50 pm

pn maja 16, 2005 11:23 pm

Myślę, że kop by mnie tak mocno nie zabolał, jak rzut żołędziem, z którego jesteś znana :D

Natomiast ten topic jest chyba trochę ambitniejszy; zresztą zobaczymy :razz:
 
Awatar użytkownika
TST
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 877
Rejestracja: wt gru 07, 2004 4:06 pm

wt maja 17, 2005 2:20 pm

Hej Supr, sam chciałem założyć podobny topik ,lecz nie potrafiłem ująć tematu tak zgrabnie i interesująco jak uczyniłeś to ty. Gratulacje , jest naprawdę ciekawy.
Hmm, zobaczmy co my tu mamy:

Cykl "Diuna" - czytałem dawno temu, pamiętam że swoje piętno odcisnęła na mnie tym że taki np. Leto 2 rozmawiając z kimś zwracał uwagę na jego postawę , dłonie, ruchy oczu itp. i z nich odczytywał wiele informacji których nie zdradzała twarz, barwa głowu czy słowa. Poza tym bohaterowie książek Herberta są bardzo wprawnymi rozmówcami, potrafią wyczyć ukryte znaczenie słów, wyrażeń (których czasem nie uświadamia sobie nawet osoba je wypowiadająca). Autor świetnie opisywał dialogi , wplatając obficie przemyslenia i spostrzeżenia rozmówcówm między wypowiedzi.
Jako że Diunę czytałem w dość młodym wieku nie zwracałem wcześniej na takie rzeczy uwagi. Przekonałem się źe ćwiczenie umiejętności czytania języka ciała i wychwytywania ukrytych podtekstów (flinta w flincie wewnątrz flinty ukrytej w flincie) pozwala lepiej zrozumieć ludzi. Niektórych zobaczyłem w zupełnie innym świetle. Nieco to chaotycznie może brzmi ale mam nadzieję że zrozumiale.
Diuna zresztą skłaniała mnie do wielu przemysleń, które zmieniły moją postwę lub sposób myślenia -np. cytat "Uczył się szybko ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak sie uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary ze może się nauczyc. Szokuje odkrycie jak wielu ludzi nie wierzy ze że mogą sie nauczyć , a jeszcze więcej uważa że nauka jest trudna. Wiesz że każde zdarzenie niesie jakąś lekcję"
A podobnych cytatów jest w samej tylko "Diunie" (pierwszej części cyklu) całe mrowie.

Tyle na razie, to pierwsza książka która wpadła mi do głowy a nie chcę się rozpisywać zbytnio.

JoAnno , czy Best of the... to aby na pewno to samo? W końcu taki Władca moze być de beściak, ale nie zmienić czyjegoś życia/ sposobu myslenia o co chodzi Suprowi. Według mnie to dwa różne , choc podobne tematy. Jak dwie strony tej samej monety.
 
Awatar użytkownika
Supr
Moderator
Moderator
Posty: 117
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:50 pm

wt maja 17, 2005 3:40 pm

Przemyślane i przekonywujące, TST. Miło słyszeć, że topic jest ok i widzieć ambitną wypowiedź. Myślę, że faktycznie ten temat jest inny od The Besta.

Może osoby mniej doświadczone pomyślą też trochę, by wziąść co ręki coś wartościowego. I coś, co się ostało jako sprawdzone u osób starszych, które bardziej poznały życie, zarazem otrzymując od niego sporo kopów - ale mają na tyle twarde tyłki, żeby jeszcze o literaturze gadać 8)
 
Awatar użytkownika
Raqnarok
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 0
Rejestracja: ndz kwie 03, 2005 4:59 pm

wt maja 17, 2005 11:58 pm

The Small Ticket pisze:
flinta w flincie wewnątrz flinty ukrytej w flincie


Finta, nie flinta :)
"finta wł., fortel, podstęp, wykręt, manewr, chwyt, sztuczka, trick; przest. sport. zwód, mylenie przeciwnika ruchem pozornym." (Słownik wyrazów obcych Władysława Kopalińskiego on-line)

"flinta (niem. Flinte) strzelba; fuzja" (Onet WIEM)

Jak widać różnica znaczna :) A nie czepiam się tego tylko po to żeby się czepiać i robić OT, lecz dlatego że dla mnie Diuna też jest bardzo ważną książką. W zasadzie był to mój pierwszy udany kontakt ze sci-fi, wcześniej czytałem tylko fantastyke a po scince-fiction sięgałem tylko okazjonalnie, w momencie kiedy niemiałem co czytać, żeby po chwili je odrzucić ze stwierdzeniem że to jest be. Dopiero przy Diunie zacząłem się głębiej zastanawiać nad tym rodzajem literatury. Doszedłem do wniosku ze dobra ksiazka sci-fi zawsze niesie jakies przesłanie, ma jakąś myśl przewodnią, coś nad czym sie zastanawiamy jeszcze długo po przeczytaniu książki. Natomiast Diuna przy swojej mnogości wątków i poruszanych tematów jest dla mnie genialną ksiażką pełną takich chwil zastanowienia. Pochodzą z niej takie stwierdzenia jak naprzykład: "Powiedziałem zgaś lampe, już dzień, a ty wciąż mówisz Daj mi lampe bym mógł znaleźć dzień." Odczytuje ten cytat jako krytyke ludzkiego rozumu, człowiek nawet widząc wschodzące słońce dalej szuka dnia z lampą. Jednak równocześnie można dojść do wniosku że jeśli się dokładnie wszystkiemu przyjrzy, weźmie pod uwage wszystkie elementy, to można rozwiązać każdy problem. To tylko jeden fragment, a w ksiazce jest o wiele wiecej rzeczy do przeanalizowania, dlatego właśnie jest dla mnie taka ważna.

Drugą książką, którą bardzo cenie jest "Tigana" Guya Gavriela Kaya. Tyle dla mnie znaczy, ponieważ opowiada o miłosci, przyjaźni i poświęceniu.
Ja wiem, że zarówno przed nią jak i po niej, wiele książek opowiadało o tym (jak choćby LotR), jednak Tigana jest napisana świetnym językiem, bardzo przyjemnie sie ja czyta, pozatym jest to jedyna książka której "uwierzyłem". Książka ta ma dla mnie jakas "magię" w sobie. Ciężko mi to wyrazić słowami, poprostu gorąco polecam.
 
Awatar użytkownika
Draam
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 0
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:18 pm

śr maja 18, 2005 12:32 am

"Hobbit, czyli tam i z powrotem" pana Tolkiena, może wydaje się to dziwne ale w gruncie rzeczy przeczytałem ją gdy miałem 12 może 13 lat.
Dzięki tej książce zacząłem bardziej interesować się fantasy. Urzekł mnie magiczny świat Śródziemia oraz losy Bilba i jego kompanii. Muszę powiedzieć, że czytałem ów dzieło z zapartym tchem :).
Chociaż jest to pozycja przeznaczona głównie dla dzieci, polecam ją wszystkim. Sam mam zamiar przeczytać "Hobbita" jeszcze raz.
 
Awatar użytkownika
Supr
Moderator
Moderator
Posty: 117
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:50 pm

śr maja 18, 2005 11:14 am

Do Uroczej Żołędnicy:

Ja tam bym nie ganił tylko przenosił do beściaka :D
 
Awatar użytkownika
TST
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 877
Rejestracja: wt gru 07, 2004 4:06 pm

śr maja 18, 2005 2:32 pm

Ragnarok -mój błąd. Mimo iz "strzelba w strzelbie... i tak dalej" (właściwie można użyć dowolnego słowa, pudełko w pudełku, warstwa w warstwie...) nie jest bez sensu , to jednak masz rację. Muszę sprawic sobie okulary :wink:

Dream -faktycznie , to nie ten temat i na pewno zostanie ci delikatnie (jebs! żołędziem :) ) zwrócona uwaga że twój post to wypisz wymaluj topic "The best of the best".

O "Tiganie miałem zamiar napisać jako o jednej z kilku nadajacych sie do tego tematu. Problem w tym że nie wiem za bardzo jak to umotywować.

Raqnarok pisze:
pozatym jest to jedyna książka której "uwierzyłem".


Mówisz o zawieszeniu niewiary ? Hmm, ja "wierzę" podczas lektury każdej książce. Jeżeli jest inaczej zwykle jej nie kończę. Dobry autor (Pratchett) potrafi sprawić że istnienie takiego bagażu, śwata dysku czy niewidocznego uniwersytetu wyda się nam jak najbardziej prawdopodobne (podczas lektury).

Wracając do Tigany -myślę że to co w niej najcenniejsze to to ze we wspaniały sposób mówi o pamięci i zapominaniu. Zmusliła mnie do refleksji nad tym jak pamiętam najważniejsze momenty w moim życiu. Czy te wspomnienia -o których mówiłem/myslałęm- że są wieczne ,nie wyblakły? Ile z nich straciłem?
Chwilę po przeczytaniu "Tigany" wiedziałem że ksiażka jest wybitna. Bardzo rzadko mam takie odczucia po przeczytaniu książki ale to właśnie ono sprawia że chce mi się w ogóle czytać. Świadomość że właśnie przeczytałem coś pięknego, idealnego i ważnego.
Od tego momentu (a było to ładnych kilka lat temu) często wspominam te "wielkie" chwile w moim życiu. Pielęgnuję wspomnienia - bawię się nimi jak reżyser filmowy , widzę je wyraziście, czuję smak, zapach, dzwięki. Raz widzę dane wspomnienie swoimi oczyma, raz w roli widza. I to działa.
Pamiętam je bardzo wyraziście ,może nie tak "jakby to było wczoraj", ale jednak umiem ponownie odczuć to co czułem w chwilach swojego największego szczęścia. To dla mnie bardzo ważne więc pod "Książkę mojego życia" chyba podchodzi.
 
Awatar użytkownika
Supr
Moderator
Moderator
Posty: 117
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:50 pm

śr maja 18, 2005 5:46 pm

TST, mówiąc o Tiganie ująłeś to tak interesująco, że jestem przekonany, że się za to wezmę. Uważam, że porusza ważne sprawy naszego życia: czy nasze wspomnienia żyją w nas, czy są częścią nas samych i wreszcie, książka zahacza chyba o to, czy przetrwają też i nasze odejście z tego świata. Z pewnością różni to nas od zwierząt, choć nigdy nie wiemy w jakim stopniu. Mało kto przekonał mnie w życiu jak Ty do przeczytania książki!

Natomiast co do Diuny to było to mniej przekonywujące :razz:

A co do Draama to w ogóle. Ale może nie potrafi ująć w słowa tego, co go zafascynowało w Hobbicie. Pamiętam, że w wieku 13 lat przeczytałem trylogię Sienkiewicza i żyła ona we mnie swym życiem, budząc rozmiłowanie do historii Polski ale potem, gdy dochodziła do mnie prawda o rzeczywistości naszej braci szlacheckiej: prywacie itd to zainteresowanie marło. Ale może jakby Draam by się trochę postarał...
 
Awatar użytkownika
TST
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 877
Rejestracja: wt gru 07, 2004 4:06 pm

śr maja 18, 2005 6:19 pm

Odniosłem wrażenie że Draam chciał tylko zaznaczyć że Hobbit zmienił jego życie pod tym względem że wykrztałcił u niego zainteresowanie fantasy.


Supr pisze:
TST, mówiąc o Tiganie ująłeś to tak interesująco, że jestem przekonany, że się za to wezmę

Cóż , po czytaniu topików o Kane i Conanie równierz mam wielką ochotę sięgnąc po coś z tych pozycji czego nie znam (może Conana-godzinę Smoka).

Supr pisze:
Natomiast co do Diuny to było to mniej przekonywujące

A Diuna to znacznie lepsza IMHO książka od Tigany. Toteż polecam ci ją nawet bardziej. :D

Supr pisze:
Mało kto przekonał mnie w życiu jak Ty do przeczytania książki!

Cieszę się. Na mój dobór pozycji odcisnęło sie ostatnio piętno Poltera. :) W "poczekalni" mam już "Kuzynki" Pilipiuka i "Sinobrodego" Vonneguta. Potem pewnie wezmę coś ze S&S.
 
Awatar użytkownika
JoAnna
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1078
Rejestracja: pt lip 25, 2003 11:57 am

śr maja 18, 2005 10:29 pm

Draam dostaje, jak wszyscy, jeszcze jedną szansę.
Hm, wiecie co, tak sobie myślałam, o tym temacie i uświadomiłam sobie, że łatwiej mi podać dwa Filmy Mojego Życia, choćby dlatego, że książek jest zwyczajnie za dużo. Czytam od szóstego roku życia - jak się nauczyłam, z wielkim trudem, to już nie przestałam. I na przykład mam wielki sentyment do "Narnii" C.S. Lewisa, bo to cykl, który dojrzewał ze mną. Kiedy distałam pierwsze dwa tomy, miałam dziewięć lat, a potem one wychodziły tak mniej więcej raz na rok w okolicach moich imienin. Ostatni tom przeczytałam mając lat szesnaście. Zmieniało się moje postrzeganie "Narnii" - najpierw była to bajka, dopiero potem dostrzegałam wielowarstwowość i złożoność tego świata, i metafory, w końcu manifest wiary. I to mądrej wiary. Podejrzewam, że moja obecna fascynacja gnostycyzmem wzięła się właśnie z tej książki.

Bardzo ważną dla mnie książką są "Kości księżyca" Jonathana Carrolla. Dlaczego? Bo w prosty, piękny sposób opowiada o najważniejszych sprawach w życiu i o bardzo trudnych wyborach. I bardzo się też cieszę, że według autora to nie jest książka "pro life", tylko "pro choice" (polskie środowiska okołonowofantastyczne próbowały zrobić z niej manifest antyaborcyjny). Było to też moje pierwsze zetknięcie z realizmem magicznym czy też dotknięciem niezwykłego, które mnie niezwykle urzekło.

"Miasteczko Salem". Czytane zaeraz po "Kościach księżyca". Co prawda dwa tygodnie spałam przy zapalonym świetle, ale opis jednostek w społeczności jest porażający. No i to pytanie: jak się zachowasz wobec Zła?

Myślę, że dla mnie najważniejszymi książkami są Wielkie Metafory. Czy też Wielkie Wielopiętrowce: takie, które można odczytywać na wiele sposobów czy też pod oczywista interpretacją chowa siękolejna i jeszcze następna... "Sto lat samotności", wielka metafora Ameryki Południowej. "Mistrz i Małgorzata", którą każdy czyta na swój sposób.
"Piknik na skraju drogi". Ostatnio "Cień wiatru".

Ach. No i jeszcze jedna książka - pamiętałam, zę coś zaczytałyśmy z matka na śmierć. "Zabić drozda" Harper Lee. Cudowna opowieść o wierności, lojalności, miłości, honorze i obowiązkach wobec drugiego człowieka, napisana w sposób piękny, lekki i uroczy. Do połowy właściwie nie wiadomo, o co chodzi, ale czyta się cudownie, taka saga z amerykańskiego Południa. A potem nagle robi ci się niedobrze ze strachu, chociaż nie pojawiają się żadne istoty nadnaturalne. Ważna książka o dojrzewaniu.

"Nędznicy" Hugo. Męczyłam to z własnej nieprzymuszonej woli w taki spsoób: tom piewszy: dwa miesiące, tom drugi: dwa tygodnie, tom trzeci i czwarty: dwa dni. Była to pierwsza książka, którą czytałam non stop i na którą zarwałam dwie noce pod rząd, i nad którą płakałam jak bóbr.


I "Hamlet" Szekspira, którego uwielbiam za poczucie humoru.

Poza tym właśnie sobie uświadomiłam, że mogłabym więcej napisać o Wierszach Mojego Życia... ech.
 
Awatar użytkownika
Raqnarok
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 0
Rejestracja: ndz kwie 03, 2005 4:59 pm

śr maja 18, 2005 10:33 pm

The Small Ticket pisze:
Raqnarok pisze:
pozatym jest to jedyna książka której "uwierzyłem".



Mówisz o zawieszeniu niewiary ? Hmm, ja "wierzę" podczas lektury każdej książce. Jeżeli jest inaczej zwykle jej nie kończę.

Niezrozumieliśmy się. Ja "wierze" książką jako takim, chodziło mi tylko o ten aspekt przyjaźni i poświęcenia. W żadnej innej nie jest to opisane w tak przekonywujący sposób :)
 
Awatar użytkownika
Draam
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 0
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:18 pm

czw maja 19, 2005 12:44 am

Proszę o wybaczenie jeśli napisałem zbyt mało. Chciałem po prostu jak już zauważył Ticket zaznaczyć to, że dzięki "Hobbitowi" zainteresowałem się fantasy. Bynajmniej nie miałem zamiaru tej książki tu reklamować, jedynie poleciłem ją, jeśli ktoś byłby zainteresowany :).

Poza tym to niewiele było książek, które tak przeżywałem wczytując się w nie. Myślę, że tyle wystarczy, nie muszę chyba pisać eseju pt. "Moje przeżycia podczas lektury Hobbita". A tak naprawdę to nie chce mi się nad tym rozpisywać :razz: . (Jeszcze raz upraszam o wybaczenie :))
 
Awatar użytkownika
Supr
Moderator
Moderator
Posty: 117
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:50 pm

czw maja 19, 2005 9:08 am

Draam pisze:
Myślę, że tyle wystarczy, nie muszę chyba pisać eseju pt. "Moje przeżycia podczas lektury Hobbita". ))


Tak naprawdę to mi szkoda takich ludzi jak Draam, bo szkoła im zrobiła nie powiem co z części mózgu odpowiadającej za te wyższe pokłady. Świadczy o tym powyższe zdanie. A dowodzi ono, że nie potrafi powiedzieć, co go tak naprawdę urzekło w lekturze. To wina nauczycieli, że go zablokowali, że powiedzieli: "Bachorze, masz pisać to i to, w takiej formie. Aha a to jest be a tamto nie. Ale pamiętaj o jednym: jak jakaś lektura pozaszkolna cie zaskoczy (co jednak biora pod uwage), to wtedy powiedz, ze robi wrazenie."

Widzę, że w szkołach się niewiele zmieniło. Kreatywne myślenie nie jest na fali.
Ja zawsze mowilem takim nauczycielom: Pocalujcie mnie tam gdzie słońce nie dochodzi. Tej odwagi i Draamowi życzę.

A ja powiem, że przeczytałem kilkadziesiąt stron Hobbita i rzuciłem go w diabły. Bo mnie nie zainteresował. Co nie znaczy, że nie lubię dobrej (jak utarło się powiedzieć) lektury. Bo czytałem Homera, Dantego iwi. Często musiałem brnąć mozolnie przez strony, odwoływać się do przypisów. Bo czułem taką potrzebę, te dzieła mnie frapowały. Ale Hobbit wydał mi się za bardzo naiwny, żeby był sens przygodę z nim ciągnąć.
 
Awatar użytkownika
ShpaQ
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1387
Rejestracja: wt lis 25, 2003 5:47 pm

czw maja 19, 2005 11:02 am

Ciekawy topic :spoko:
Ksiazki, ktore zmienily moje zycie? Hmm... na powaznie czytam od szostego roku zycia i mam naprawde spore watpliwosci co do literatury, ktora moze miec az taki wplyw na ludzie - zeby mogla zmieniac ich zycie.
Wybaczcie, ze nie podam sensownych argumentow, dla poparcia dlaczego ta a nie inna ksiazka odcisnela swoje pietno na mojej skromnej osobie, ale musialbym odgrzebywac w pamieci miliony rzeczy, a to nie jest zadanie na moje sily.

Pierwsza i najwazniejsza to Faust Goethego. Przede wszystkim dlatego, ze bardzo duzo dal mi do myslenia odwieczny konflikt miedzy silami dobra i zla, a po drugie niesmiertelne "Chwilo trwaj!" - i cala historia dlaczego tak sie stalo.

Clockwork Orange - za odnowienie mojego spojrzenia na literature wogole, a takze za pewne socjologiczne aspekty poruszone w tej ksiazce.

Boska komedia - podobnie jak Faust.

Neuromancer - za pokazanie mi jak dobra moze byc literatura fantastyczna i jak wiele mozna dzieki niej powiedziec.

I oczywiscie Szklarski - za zmienienie mojego dziecinstwa. Dzieki niemu moglem przestac byc zwyczajnym uczniem podstawowki i stac sie podroznikiem po roznych zakatkach globu.

A nade wszystko wiersz Adama Asnyka Do młodych - nie pytajcie dlaczego. :papieros:
 
Awatar użytkownika
JoAnna
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1078
Rejestracja: pt lip 25, 2003 11:57 am

czw maja 19, 2005 11:46 am

Supr, belfer się w Tobie budzi :P A co do "Hobbita" - bo wielką lekturą jest.. też nie przepadam.
No właśnie - ze ShpaQiem przegadaliśmy jakieś kilotony godzin o książkach i wiedziałam, że będzie miał taki sam problem jak ja. Bo w końcu tak naprawdę każda przeczytana książka zmienia twoje życie.
Draam - pierwsze poważne ostrzeżenie ;). Albo się rozpiszesz, albo dostaniesz żołędziem.
Piszcie, piszcie, wyrażajcie się. NIiech zabrzmi wasz barbarzyński wrzask ponad dachami świata (ten, kto wie, skąd ten cytat i do czego nawiązuję, ma u mnie piwo). W końcu jedyne, co ryzykujecie, to uwagi do tekstu wypisane na czerwono i opatrzone widoczkiem paranoicznego gryzonia po lewej :P
 
Awatar użytkownika
Supr
Moderator
Moderator
Posty: 117
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:50 pm

czw maja 19, 2005 12:11 pm

JoAnna pisze:
Supr, belfer się w Tobie budzi :


JoAnno, chyba anty-belfer! Ale on był we mnie zawsze he he.
Ja się tylko cieszę, gdy poziom wzrasta a denerwuję gdy opada.

A nawiązujesz do poezji Howarda, czy za dużo kofeiny wypiłem? :wink:
 
Awatar użytkownika
Draam
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 0
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:18 pm

czw maja 19, 2005 3:09 pm

Och Supr czuję się zgnieciony przez twoją krytykę, moje poczucie własnej wartości legło w gruzach :cry: . :)

Przede wszystkim powodem tego, że moja wypowiedź jest tak lakoniczna, jest moje straszne lenistwo. Mówiąc prościej nie chciało mi się nad tym tematem rozwlekać :) .
(ogłos żołędzia uderzającego w głowę :razz:)

Po drugie, sporo z tych przeżyć już zapomniałem i tak naprawdę niewiele mógłbym napisać.

Po trzecie, "Hobbit" nie zmienił diametralnie mojego życia, tylko poszerzył nieco moje zainteresowania. Takoż, nie mam już niczego więcej do dodania oprócz tego co już napisałem. (Tak Supr wiem, jestem strasznie ograniczony w sferze umysłowej - nie musisz juz tego powtarzać)

Dziękuję za uwagę
 
Awatar użytkownika
JoAnna
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1078
Rejestracja: pt lip 25, 2003 11:57 am

czw maja 19, 2005 3:15 pm

(odgłos małych lapek otrzepujących sie bardzo szybko)
No proszę, wystarczy poprosić i sami się okaleczą.

Draam - a może jakaś inna książka cię poruszyła? Bo na niepokornych mam w zanadrzu kokosa.

Supr - Howard? Nieee.............. Amerykanin, tak, ale wcześniej, mocno wcześniej...
 
Awatar użytkownika
Rincewind
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 747
Rejestracja: pn mar 29, 2004 8:56 pm

czw maja 19, 2005 5:20 pm

Może Poe


- Mojego życie jakoś nigdy zvytnio nie zmieniało się diametralnie z powodu książkek. Najbardziej mnie zmienił Władca Pierścieni (przeczytany chyba w 6 klasie podstawówki) wiele wątków i odniesień było wtedy dla mnie nie zrozumiałe ale i tak przeczytałem go i tak zaczęła się moja przygoda z fantastyką. W sumie chyba zmienił mopje życie - inaczej chyba nigdy nie odkrył bym rpegów.

Sądzę że spory wpływ miała na mój młody niewyrobiony umysł maiła poezja Poego (niestety ostatnimi czasy zaniedbywane) Za nisamowity klimat i zupełnie inne spojrzenie na grozę i pokazanie ludzkich lęków.

Spore wrażenie zrobiły na nie Podróże Guliwera w oryginale (nie jakiś tłumaczony przez polaka okrojony bajkowy prosty świat), głównie za to że ukazuje prawdziwego człowieka jego potrzeby, głupotę jego działania i to czym może się stać
 
Awatar użytkownika
TST
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 877
Rejestracja: wt gru 07, 2004 4:06 pm

czw maja 19, 2005 6:15 pm

Draam , wobec tego odsyłam cię do The best of the best. Tam można tylko polecać książki nie rozpisując się. Tutaj piszemy o tym co nas zmieniło/poruszyło w przekonywujący sposób , nie zaś "bo tak". Nie widzę w twoim pisaniu nic złego poza tym że wybrałeś nieodpowiednie na nie miejsce.

The Beściaka też trzeba rozruszać, po prostu mnie się nic takiego ostatnio nie trafiło.

O Dżoana! Opis Narni Lewisa w twoim wykonaniu był bardzo bardzo 8) .
Nie mam pojęcia czy uda mi się dorwać (w książki zaopatruję się głównie w bibliotece) ale jak tylko wpadnie w zasięg moich łap to... Pierwsza książka (ksiażki) które mam na celowniku dzięki temu topikowi.
 
Awatar użytkownika
gwain
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 125
Rejestracja: ndz gru 28, 2003 1:28 pm

czw maja 19, 2005 10:35 pm

Może zaczne od początku:
"Tomek na Czarnym Lądzie" A.Szklarski - dlaczego? Ano była to moja pierwsza ksiażka jaką przeczytałem "samodzielnie" i udowodniła mi ona ze na swiecie sa ksiązki nie tylko o tym "Jak pies jezdził koleja" i "Puc, Bursztyn i goście" (ciekawe czy ktos to jeszcze pamieta...). Poznałem ze czytanie nie boli i czytanie moze okazać sie najwieksza przygoda w życiu. Cały cykl ksiązek o Tomku Wilmowskim moze nie jest czyms co bym umieścił na Best the best... ale to od tego zaczołem wiec wybaczcie.
Pózniej był 'Władca Pierścieni" w czasach gdy terminologia fantasy była w Polsce jeszcze własnie Fantasy. To dzieki tej ksiązce zrozumiałem ze to co chce czytac to własnie fantasy. Pamiętam ten słodki ból gdy ja skończyłem czytać... elfy, gobliny, smoki, krasnoludy... to było jak bym był Alicja i znalazł sie po drugiej stronie lustra. Poszukując Silimarylionu zawędrowałem po raz pierwszy z biblioteki dla dzieci do biblioteki dla dorosłych (u nas w małej miescince tak było - w bibliotece szło sie na lewo do częsci dla dzieci a na prawo do częsci dla dorosłych).
Potem było jeszcze wiele innych choc juz zadna tak na mnie nie wpłyneła, cały czas zdaza sie tak ze ksiązka mnie powala poczym za chwile powala mnie na kolana nastepna i tamta poprzednia usuwa w cień, mozna by wymieniac bez końca "Mistrz i Małgorzata", "Paradyzja", "Diuna" (choć nie wszytskie częsci były równie dobre), "Wiedzmin", "Ubik", "Mgły Avalonu", ale czy jest sens wymieniać?...
 
Awatar użytkownika
Draam
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 0
Rejestracja: sob kwie 09, 2005 10:18 pm

pt maja 20, 2005 1:08 am

Dziękuje postoję JoAnno, jak dla mnie kokos to już lekka przesada :).

Ticket masz rację, [poprawka: zaglądałem do "The Best" ale o tym zapomniałem :D] być może powinienem był stunąć to tam.

gwain dzięki za przypomnienie o cyklu przygodowym pana Szklarskiego.
Faktycznie to jeszcze jedna pozycja która poruszyła mię bardziej niż inne kiążki. Niestety nie pamiętam od którego "Tomka" zacząłem czytać (a całej jeszcze niestety nie przeczytałem) ową serię.

Właściwie to nie zmieniła ona mojego życia, ale jak miałem napisać o innych książkach... Coż, czytanie "Tomków" było fascynującym przeżyciem. Alfred Szklarski napisał je w sposób, który oddaje klimat i atmosferę miejsc (IMO) w których Wilmowscy i spółka bywali. Czytałem te dzieła z zainteresowaniem, żeby nie powiedzieć przejęciem. Swietnie było poznawać nowe przygody Tomka i rzec muszę czasami ciężko było się oderwać od czytania.
 
Awatar użytkownika
Linka
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 581
Rejestracja: czw wrz 04, 2003 4:42 pm

pt maja 20, 2005 5:54 pm

Jak napisała Jo, łatwiej byłoby wymienić książki, które nie miały dla nas znaczenia niż te, które jakoś zmieniły nasze życie. Ale wśród wszystkich tytułów, po które sięgnęłam w ciągu mojego krótkiego życia, szczególnie ważne były dla mnie te pisane przez Ryszarda Kapuścińskiego. Właściwie nie tylko książki, ale również reportaże.
Dzieki niemu choć w pewnym stopniu nauczyłam się myśleć szerzej, nie zamykać się w małym świecie, jakim jest Europa. Zobaczyłam malutkie kraje gdzieś tam w Ameryce Łacińskiej, zrozumiałam Palestyńczyków, poznałam komunizm (który dla mnie jest tylko historią), dowiedziałam się o istnieniu kultur równie starych jak Grecja i Rzym, o których się jakoś nigdy nie wspomina. Gdzieś tam we mnie zaczęła kiełkować świadomość, że Europa nie jest najważniejsza na świecie.
Ale to, co mnie u Kapuścińskiego urzeka, to jego spojrzenie na ludzi, na sytuację. To, co można uważać za prymitywizm, on postrzega jako głęboką, ludową mądrość, która powstała na przestrzeni wieków. W każdym konflikcie widzi racje obu stron, nie ma dobrych i złych.
 
Awatar użytkownika
TST
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 877
Rejestracja: wt gru 07, 2004 4:06 pm

sob maja 21, 2005 12:11 pm

Paolo Coelho "Piąta Góra". Książka opowiadająca o wierze, o tragicznych i nieszczęśliwych wydarzeniach jakie spotykają każdego z nas oraz o tym jak można sobie z nimi radzić.
Przyznam szczerze że jest ona dla mnie bardzo ważna gdyż zmieniła w jakis sposób mój światopogląd i pomogła w trudnych chwilach. Traf chciał że akurat gdy ja czytałem przechodziłem przez najcięższy okres w moim życiu a ta lektura dała mi zastrzyk wiary w to że będzie lepiej.
Nie potrafię sprecyzować tego dokładniej gdyż albo pamięć mnie zawodzi albo mój światopogląd zmienił się na tyle że nie potfaię powiedzieć co z niego mam w darze od tej książki.
Coelho jest nazywany pisarzem tworzącym dla pokolenia komputerów i coca coli, dla ludzi szukających sensu życia i znajdujących go w jego napisanych prostymi słowami zawierających pozornie głębokie treści dziełach. Ja tak nie uważam. Oceniam go inaczej , po swojemu -prosty język to dla mnie zaleta, myśli nie są pseudo -głębokie (za takie uważam np.Matrixowski belkot) lecz zmuszające do myslenia.

Polecam choćby po to by przekonać się do jakiej grupy należysz. Co do jego najsłynniejszej książki czyli "Alchemika" to podobał mi sie, a nawet bardzo lecz życia mojego nie zmienił. Zmienić nie mógł bo juz od dawna kroczę za własną legendą a cały wrzechświat mi w tym pomaga. Po prostu nie ubierałem tego w takie słowa.
 
Awatar użytkownika
JoAnna
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1078
Rejestracja: pt lip 25, 2003 11:57 am

pn maja 23, 2005 9:21 pm

Moja. Matka. Pożyczyła. Komuś. "Podróże z Herodotem". Zanim. Je. Skończyłam.
W rewanżu nie dostała najnowszego Carrolla.
TST: dzięki za przypomnienie o Coelho. Co prawda na "Na brzegu rzeki Piedry...", którą czytałam po "Alchemiku", wysiadłam i stwierdziłam, że grafomania, ale "Alchemik" mi się podobał, ponieważ jest bardzo ładną, prostą historią, aczkolwiek dziwnie znajomą. A potem sobie przypomniałam stare mity perskie czytane w dzieciństwie. No cóż - Coelho ma u mnie nieustajacy Order z Kartofla za umiejętność sprzedania grafomanii i plagiatów w milionach egzemplarzy. Cóż - każde pokolenie ma takich mistyków, na jakich zasługuje.
A propos mistyków: Anthony de Mello. Niekoniecznie "Przebudzenie", ale reszty nie dostaniecie, jest na watykańskim indeksie. Na szczęście w Polsce trochę tego wcześniej wydali i ja mam.
 
Awatar użytkownika
TST
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 877
Rejestracja: wt gru 07, 2004 4:06 pm

wt maja 24, 2005 2:03 pm

JoAnna pisze:
TST: dzięki za przypomnienie o Coelho. Co prawda na "Na brzegu rzeki Piedry...", którą czytałam po "Alchemiku", wysiadłam i stwierdziłam, że grafomania, ale "Alchemik" mi się podobał, ponieważ jest bardzo ładną, prostą historią, aczkolwiek dziwnie znajomą. A potem sobie przypomniałam stare mity perskie czytane w dzieciństwie. No cóż - Coelho ma u mnie nieustajacy Order z Kartofla za umiejętność sprzedania grafomanii i plagiatów w milionach egzemplarzy. Cóż - każde pokolenie ma takich mistyków, na jakich zasługuje


Gęsto myślałem nad założeniem "mistycznemu plagiatorskiemu grafomanowi" osobnego topiku lecz przeczytałem zaledwie dwie jego powieści i nie czuję sie (jeszcze) na siłach by wdawać sie w długą dyskusję.
Twoje zdanie szanuję , choc go nie podzielam. Co więcej, Coelho to jeden z moich ulubionych autorów i bardzo czujnie poluję na jego książki. Po prostu chcę się przekonać czy i mnie wyda się że pisze "pseudo inteligentnie" , czy "na jedno kopyto".
Plagiator? Może i tak , lecz mnie to nie przeszkadza gdyż w swojej ignorancji tego nie dostrzegam.
Zdaje sobie sprawę że w uwielbianej przeze mnie Piątej górze autor często rozmijał się z prawdą historyczną jednak nie uznaję mu tego za minus. Po prostu nie wymagam od niego literatury faktu.
Nie uznaję Coelho za przewodnika duchowego, dającego odpowiedzi na odwieczne pytania typu "Jak żyć?", "W co wierzyć?". Cenię go za to ze jak nikt sprawia że się nad tym zastanawiam. Czasem przyznaję mu racje, czasem nie. Cenię go za to ze nie pokazuje "prawdy" lecz na nią naprowdza. Bo prawda jest jak matka. Każdy ma swoją.
 
Awatar użytkownika
sharpshooter
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 0
Rejestracja: pn gru 27, 2004 8:40 pm

wt maja 24, 2005 4:09 pm

Może i nie będę oryginalny, ale książką mojego życia (jak narazie :wink: ) jest "Władca Pierścieni". To dzięki tej książce zacząłem interesować się fantastyką i dzięki niej zacząłem sam czytać książki (bo wcześniej to komputer i komputer). Zyskałem dwa nowe zainteresowania :)

Ogólnie o fantastyce i WP dowiedziałem się, że takie coś w ogóle istnieje, na lekcji j. polskiego. Przerabialiśmy tam fragment z WP. Od momentu jego przeczytania od razu wiedziałem, że muszę kupić tą książkę i ją przeczytać. Tak to się zaczęło.

Książka ta wspaniała jest. Koledzy, którzy przeczytali tę książkę narzekali na zbyt długie i dokładne opisy wszystkiego. Ja uważam, że to jest najlepsza rzecz w całej książce. Dzięki tym opisom mogłem poczuć jakbym to ja sam wędrował razem z bohaterami książki. To jest coś wspaniałego, mieć taką wyobraźnię żeby tak dokładnie opisywać przyrodę, istoty czy też inne rzeczy.

Za niespodzianki i gra na emocjach czytelnika. O ile od początku wiedziałem, jak skończy się ta książka (Frodo zniszczy pierścień) i wydawało mi się, że nic mnie już nie może zaskoczyć a książka okaże się po prostu przeczytaną książką, to muszę się przyznać że nie raz i nie dwa Tolkien zagrał na moich uczuciach, gdy niezwykle trudnych i ważnych momentach wprowadzał nagły zwrot akcji.
1. Stary las i Tom Bombadil oraz jego tajemnicza osoba, poprostu miodzio :)
2. Moria i śmierć Gandalfa - już myślałem, że rzucę książką
3. Rozłam bractwa i śmierć Boromira - o ile to można było przewidzieć to sposób, w jaki Tolkien to opisał był niesamowity.
4.The Return of the Gandalf :)
5. Złapanie Golluma.
6. Faramir i uczta w Migotliwych jaskiniach ( dobrze zapamiętałem nazwę ?)
7. Pajęczyca.
8. Porządki we Włości
9. I wiele innych rzeczy :)

Dialogi ...pyszne, aż miło mi się je czytało. Piękne wysławianie się, dodawanie otuchy mężne słowa. Piękne a nawet przepiękne. I te maniery. Po prostu rycerze, mędrcy i szlachetne osoby.
Taki chciałbym być :wink:

No i nie zapominajmy o tłach dla głównego wątku czyli groźba nadchodzącej wojny, starania Aragorna by spełnić swe przeznaczenie czy zmierzch elfów. To nadawało smaczku książce i chęć poznania zakończenia tych wątków.

I za samych bohaterów których w pewnien sposób powinniśmy naśladować. I za oryginalność, pomysł, humor. I wiele innych rzeczy.

Dziękuję.

Ps. Muszę się pochwalić. WP czytałem 7 razy :razz: , niestety narazie tylko po polsku :(
 
Awatar użytkownika
ShpaQ
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1387
Rejestracja: wt lis 25, 2003 5:47 pm

wt maja 24, 2005 4:25 pm

sharpshooter pisze:
Muszę się pochwalić. WP czytałem 7 razy


To naprawde nie masz sie czym chwalic. Ja, mimo ze nie przepadam za WP, po dziesieciu przeczytaniach przestalem liczyc :razz:

Tak BTW - dobrze zrozumialem? Uwazasz WP za ksiazke swojego zycia dlatego ze dzieki niej zaczales czytac fantastyke wogole - sorry, ale mnostwo ludzi tak zaczynalo, a poza tym to zaden powod.

Jo !!! Gdzie jest Twój Boży Palec Moderatora ?!? :papieros:
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 8

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości