Na początek witam wszystkich, bo to mój pierwszy post tutaj (choć na SWU wchodziłem duużo wcześniej)
No, to do rzeczy. Bez ksiażek SW nie mogę żyć ; p Zacząłem się tym interesować w 2006-07.
Jak dotąd najbardziej podoba mi się "Punkt przełomu" Stovera. Podoba mi się jego styl. Poetyckość. Wejście głównym bohaterom do mysli. I realistyczna kreacja konfliktu 100 razy okrutniejszego niż Wojny klonów. Po prostu geniusz.
Nie mógłbym oczywiście nie wspomnieć o Zahnie. "Rozbitkowei z Nirauan" byli bardzo dobrą sensacją we wszechświecie SW, "Poza galatykę" to dobry prequel, tylko szkoda, że tak mało nowego się dowiedzieliśmy o Chissach (przecież taka okazja była:|) Ale "Posłuszeństwo" to już totalny niewypał. Bez sensu, mega papka o niczym. Niby jest Mara, niby jest Luke, niby są jacyś szturmowcy, ale bez polotu to wszystko, nudne, a głównych bohaterów - szturmowców buntowników trudno odróżnić od siebie!!1 W sumie Zahn prezentuje różny poziom.. Aha, Trylogii Thrawna i Ręki Thrawna nie czytałem.
X-wingi to całkiem dobry cykl. Nie zamierzam na razie przechodzić przez pierwsze 4 tomy (choć dwójkę mam za soba...), ale 5., 6. i 7. to świetna opowieść o Widmach, którą można czytać bez poprzednich 4 tomów, okraszona sporą dawką humoru (zwłaszcza "Eskadra widm" - istne dzieło!!), wprowadzająca dużo realizmu (zwłaszcza jeśli chodzi o kreację postaci). Jakbym miał czas, tobym wrócił do tych książek.
A to, co nowicjusdzowi poleciłbym na początek - trylogia Akademia Jedi Andersona (żeby powkurzać Nadiru
ale i nie są to aż tak złe książki..). O odbudowie zakonu Jedi, o Daali, o Pogromcy Słońc.
To tyle.