pn mar 28, 2005 10:33 pm
Uważam, że Kościół Katolicki (zresztą inne pewnie też, tylko ich nie znam) są wciąż niewykorzystaną KOPALNI? pomysłów do rpg.
W D&D naśladuje się Kościół, ale zupełnie automatycznie i bezrefleksyjnie wraz z zapożyczeniami obrzędów przenosi się ich skuteczność zależną tylko od wiary. A przecież w D&D są bogowie, wiara w nich nie jest kwestią wiary. Oni są. I powinni w świecie magii dawać wiernym określone magiczne korzyści.
W naszym świecie, gdyby oszust przebrał się za księdza i odprawił mszę, mało kto (a może i nikt) by się nie poznał. W D&D to przejść nie powinno, o ile oszust nie dysponowałby jakąś mocą.
Kiedyś na forum proponowałem, by każdy wierny po nabożeństwie otrzymywał błogosławieństwo uwożliwiejące powtórzenie jednego nieudanego rzutu w tygodniu. Dla np. rzemieślnika, który kilka dni kuje miecz zmniejszenie szans na wyrzucenie jedynki na d20 w rzucie na profesję to super bonus, ale pewnie i poszukiwacz przygód by tym nie pogardził.
W trzeciej części "Twierdz" czyli w "Hrabstwie" planuję szczegółowo zająć się sprawami wpływu Kościoła i wszystkiego co z nimzwiązane na codzienne życie zwykłych ludzi. Marzy mi się świat "pełen bogów" ze wszechobecnymi tzw. magical trinkets, z błogosławieństwami, sakramentami które mają systemowe efekty.
Przykładowe tematy:
1. Wpływ klasztoru i modlących się w nim mnichów (typu benedyktyn) na dusze ludzi wokół, na aurę miasta/krainy.
2. Relikwie, szkaplerze, ikony i inne dewocjonalia - czemu to nie działa?
3. Pielgrzymki - czemu to nic nie daje?
4. Odpusty - handel nimi w D&D nie będzie żadnym oszustwem, tylko rodzajem paktu z bóstwem.
5. Krucjaty.
6. Święcenia nowych budynków, mostów itp. - znów brak efektów systemowych.
7. Chrzest, małżeństwo, pogrzeb - czemu to nie działa jak odpowiednio: pakt z bogiem, Geas, zapobieganie Animate Dead?
8. Udział wysłanników bóstw (archons, angels, devils itp.) w życiu kościoła.
"Działający" kościół może być naprawdę dobrym biznesem w D&D.
Kilka lat temu byłem na pielgrzymce pieszej na Jasną Górę. Codziennie o świcie mieliśmy mszę świętą. Z samej mojej wiary czerpałem wówczas pewność, że gdy ksiądz święci hostię, to na opłatek i wino spływa jakaś moc, a słowa na koniec mszy "nie was błogosławi Ojciec i Syn i Duch Św." odczuwałem jako moc skierowaną na mnie. I to skuteczną, bo kilkaset kilometrów zrobiłem piechotą, a typem sportowca nie jestem.
Marzy mi się przełożenie tej wiary na konkrety systemowe w D&D.