Odpowiedź na pytanie w temacie: ależ tak, jak najbardziej.
Możliwy
SPOILER! (dla tych którzy nie znają rozdziału o magii w podręczniku do Monastyru, oraz nie czytali Ostatniej Wspólnej Jesieni)
Na usługach rządów liczących się państw mogą z dużym prawdopodobieństwiem znajdować się czarownicy i czarodzieje. Wystarczy spojrzeć na cynazyjskich Badaczy - czy ktoś zrezygnowałby z takiej potęgi i władzy? A przede wszystkim - czy zrezygnowałoby Kindle? Szczerze wątpię. Cynazja ma za dużo do stracenia, gdyby ktoś ich ubiegł z babraniem się z mocami piekielnymi.
A Kord? Przecież w podręczniku opisani są kordyjscy dyplomaci-magowie. Szkoleni, jak mniemam, na zlecenie rządu i/lub dużych organizacji. Bo przecież nie ot, tak sobie, żeby założyli Ligę Niezwykłych Dżentelmenów
. A prezent, który wręczył cesarz de Calante Panu de Cottera (Ostatnia Wspólna Jesień się kłania)? Magiczny rapier, magiczna zbroja?
koniec
SPOILERA.
Agaria? Tam pewnie nawet wielu czarowników nie ma. Ale agaryjczycy mają do czynienia z magicznymi "bajerkami". Wystarczy spojrzeć na cechę narodową
.
Matra? Toż tam jeszcze połowa ludzi żyje w pogaństwie...
Co do Kartiny... hmm, tak potężna instytucja jak Inkwizycja, pilnując wszystkich dookoła, trudna jest to upilnowania. Nie ma nikogo kto mógłby patrzeć władzom Inkwizycji na ręce. Psychoza "a la Kara" wzajemnego wydawania się na pastwę śledczych może utrzymać Inkwizycję, nawet wysokich szczebli, w ryzach, ale na pewno nie w stu procentach. A przecież magia to taki ŁATWY sposób na naprawienie świata... taki SZYBKI... więc na pewno Inkwizytorzy, których nie ma kto pilnować, bo oni trzęsą Kościołem, będą czasami uciekać się do rozwiązań łatwych i,
nomen omen, diabelsko skutecznych (w końcu, jak napisano w podręczniku, magia nie przyciąga tylko ludzi złych, ale również - a może i częściej - szlachetnych i z poczuciem misji).
Jeśli ktoś z mojej drużyny czyta to forum, na to co napisałem niżej NIE WAŻCIE SIĘ rzucić okiem!!!
dodam, że w "moim" Monastyrze już zdecydowałem się na dość radykalny krok - zastanawiałem się, czemu Inkwizycja jest taka stanowcza w tępieniu herezji, czarów i deviria (nawet tych które tylko pilnują swego nosa, patrz
Ish). Doszedłem do wniosku, że może są inne interesy niż tylko chwała Jedynego. W "moim" Monastyrze Inkwizycja - prozaicznie - usuwa sobie z drogi konkurencję. Czyści teren dla swoich własnych praktyk magicznych, chce - oczywiście "w imię Jedynego" - zdobyć na magię monopol. Tym też uzasadniam fakt, że w Dominium magia działa tak słabo. Wiem, to jest totalna teoria spisku (bo nie jest to oficjalny cel Inkwizycji, ale raczej efekt korupcji tego urzędu), i nie pasuje to ściśle do tego co jest w podręczniku, ale pokazuję po prostu, że taka możliwość też istnieje
. Dodam, że mam wszystko starannie poukładane i cały czas doklejam nowe kawałki (co prawda na razie jest to łata na łacie, ale wszystko przede mną
).
Konkluzja: uważam, że magia nie powinna omijać żadnej instytucji, państwa, miasta, organizacji, cechu, zakonu. Niektóre powinny być lekko tym skażone, inne przeżarte do samych zwierzchnich władz, nawet bez wiedzy olbrzymiej większości członków (ryba psuje się od głowy
). Tak sobie wyobrażam magię w Dominium.[/i]