meryphillia pisze:Chodzi glownie o to by pokazac innym, bardziej zasobnym w kase firmom, ze d20 w Polsce jednak sie sprzedaje i warto w niego zainwestowac
A gdzie tam - w Polsce jak widać zainteresowania niemal nie ma (Gozoku jak dotąd się wybija, zobaczymy jak się sprawi Galakta). Bo widzisz, z polskimi firmami jest tak, że albo nie mają pieniędzy, bo jako filia zachodniej muszą robić za dziwki, a potem szef regionu w Hamburgu przep.. 3/4 tych pieniędzy (i tym sposobem polska filia nigdy nie wypracuje rezerwy, aby móc się rozwinąć), albo jako rodzimy polski przedsiębiorca toczy okrutną, nierówną wojnę z całym światem (gdzie nawet pojedyńczy klient to potencjalny zamachowiec), tylko jakoś po 5-8 latach nadal ją widać (a że po przyjrzeniu się bliżej widać burdel, błędne decyzje i kumoterstwo to inna sprawa - widać wlanie 6 ton cementu w instalację retencyjną to decyzja iście strategiczna, podobnie jak pożyczenie 300 000 zł kumplowi szwagra vel szwagrowi kumpla, który nadzwyczajnie je (tutaj wstaw dowolne przekleństwo będące odmianą "błędnie spożytkował") - przykłady z moich praktyk), bo prawem POLSKIEGO PRZEDSIĘBIORCY jest narzekać, że jest przedsiębiorcą.
meryphillia pisze:Mysle, ze nawet gdyby byl on w pelni kolorowy z dolaczana plyta CD i masa dobrych artykulow, to i tak znalazla by sie gromada "narzekaczy", by zgodnie z polska tradycja ponazekac dla samego narzekania. Niestety....
Wiesz, niekoniecznie, gdyby tylko istniało pismo o indie, drukowane na papierze wzór "Przekrój - wczesne lata `80te", G&W, bez ilustracji - kupiłbym na bank. Ale d20 (czyli w naszych realiach D&D) Commoner nawet, jeżeli ma przychody z kieszonkowego/pracy i poświęca wiele czasu swojemu hobby, to wydaje zł także na gry komputerowe, pisma, filmy, książki z serii FR/DL/Diablo/Honor Harrington, kino, czasem imprezę i wreszcie na RPG - teraz wyobraź sobie dwie rzeczy: a. jaką to daje kwotę miesięcznie (i czy jest tu jeszcze miejsce na kolejne 20-30 zł), b. nie każdy zarabia 20$ od skoszonego trawnika. Ponarzekałem...
meryphillia pisze:Co do niecheci polskich milosnikow RPG... Byl MiM -nie kupowali, a narzekali... jak dla mnie nie chodzi o tresc pisma; moze byc nawet pasciarska... Wink Wazne by wspierac hobby bedace i tak w "podziemiu"...
O - robiłeś badania statystyczne? Moi znajomi MiMa kupowali, raczej nikt nie narzekał (niom ok ok - papier od wydań w `97 i format od `00 to absolutna lipa
). Hobby w podziemiu? Niom a kto do ... anielki ma wspomagać graczy w tworzeniu RPGA? Organizowaniu konwentów? Sorry - casus ISY daje wiele do myślenia: aby rpg stało się popularniejsze (wbrew temu co bredzi Filio w lo/na studiach rpg naprawdę jest znane), wpierw trzeba trochę chęci ze strony wydawców (niom ale Polacy zrobią sobie wszystko sami - SRD, spolszczą dodatki, RPGA już jest - a my wydawcy możemy spłacać kolejny kredyt
).
krzysiek-jakh pisze:Barierą nie jest, ale na pewno jest poważnym utrudnieniem i długo będzie.
Wiadomo że "śmietanka" na forach kupuje podręczniki w wersji angielskiej i spokojnie mogłaby obyć się bez ISY.
Ale nawet ci co znają angielski i mają angielskie podręczniki często z czystego lenistwa kupują podręczniki po polsku.
Ehm - SW kupiłem, zanim jeszcze trafiłem na Polter (istniał w `02 roku?). Utrudnienie to też rzecz względna - dziewczęta i chlopcy z płatnych szkółek już w wieku 16 lat lepiej znają angielski/niemiecki/francuski (często dwa z trzech) niż ja obecnie (i to chyba tyle zalet). I zaprzeczam, jakobym nabywał polskie podręczniki (Shadowrun się nie liczy - leży w szafce u kumpla od chwili kupna).
LimpTiger pisze:Rynek to dzieci neostrady, które chcą ładnie opakowany produkt do wykorzystania out of the box
Niom także. Ale dla nich są już raczej konsole i mmorpg. Prosto, łatwo i przyjemnie, plus nie trzeba być "magykiem, co to wisz, mówi że coś widzimy, wiesz, tak na niby (autentyk :/)". Nu i jakie fajne kolory są, jak spali się przy "Matrix - Undergound 2007"