W zamierzchłej przeszłości grywało się w domach...głównie w jednym z nich, gdzie rodzinka <jednego z graczy
> była bardzo tolerancyjna...niestety, wiatry przeznaczenia rozdzieliły nas...chlip chlip [img]style_emoticons/<#EMO_DIR#>/sad.gif[/img]
<br />Powaga. Popieram z jednej strony TakiegoSobie - intensywność wrażeń zewnętrznych nie pozwala czasem skupić się na akcji, dlatego też nie znoszę sesji na konwentach - cały czas ktoś łazi i przeszkadza :-/ I jeszcze te świeczki
<br />Z drugiej zaś strony, bywają takie fragmenty scenariusza, które aż proszą się o dramę...
<br />Przypomina mi się pewna kampania, którą prowadziłam jakiś czas temu - składało się na nią co najmniej kilkanaście <jeżeli nie dziesiąt, nie pamiętam :-/ > sesji, spośród których jedna miała miejsce w namiocie w czasie burzy, inna - zupełnie spontanicznie w knajpie, spora część standardowo w różnych domach, a jedna w trakcie remontu, przy nieustannym akompaniamencie wiertarki pracującej w drugim pokoju - ale dało się...
<br />Od jakiegoś czasu mamy też zwyczaj grywać w knajpie - w większości z nich nie jest to mile widziane, jednak mieliśmy spore szczęście trafić na oświeconą obsługę - zaczęło się od gier w godzinach wyludnienia z bezwarunkowym wydaniem tamże kilku złotych, potem inni poszli w nasze ślady...ostatniej jesieni miał tam miejsce lokalny konwent, a mówię o <uwaga - kryptoreklama
> tarnowskim Alchemiku
Następny Alchemikon przewidziany jest pod koniec maja...
<br />Jak widać, cuda się zdarzają...