Noc była wyjątkowo ciemna, nawet uliczne latarnie wydawały się przygaszone, niezauważalne obłoki pyłu wznosiły się przy każdym jego kroku. Mrok zdawał się emanować z jego ciała, a dokładnie głowy, ludzie którzy przechodzili chodnikiem w jego pobliżu czuli się bardzo niezręcznie, bali się czegoś, przypominali sobie swoje najstraszniejsze koszmary oraz wspomnienia. Gdy ten dotarł do swego celu- placu budowy nowego stadionu Gotham, wybiła północ. Zbliżył się on do drzwi, oraz pchnął je, gdy te nie chciały się ruszyć, odsunął się do tyłu. Właśnie wtedy zdał sobie sprawę, że jest śledzony. Rozejrzał się, a jego oczy zapłonęły czerwienią tak głęboką, jak sam ogień piekielny. Rozglądał się jeszcze przez dobre pięć minut, a następnie stwierdzając, że zagrożenie minęło, wyprostował palce. Gruchot kości przerwał upiorną ciszę nocy, gdy ten rozprostował palce, a jego druga dłoń powędrowała do pierwszej, by zdjąć rękawicę, a następnie umieścić ją za pasem. Przejeżdżający nieopodal samochód akurat rzucił światło na jego prawą dłoń, jej kości były śnieżnobiałe. Przybysz rozprostował palce, skierował dłoń w kierunku drzwi, a następnie jego oczy znowu zapłonęły ogniem, to samo zaczęło dziać się z koniuszkami palców. Gdy odpowiednia ilość ognia już się skumulowała, oświetlając również jego okuty w czarną, łuskową zbroje tors, oraz silne nogi pokryte czarnym materiałem spodni, przybysz zacisnął pięść, gdy znów ją otworzył, kula ognia bezszelestnie ruszyła w stronę drzwi z niesamowitą prędkością, wypalając dziurę w szkle, a następnie znikając. Otwór był wystarczająco duży, by on się zmieścił. Gdy był już w środku, ruszył korytarzem przed siebie, gdy zauważył na swojej drodze kolejne drzwi, tym razem jednak bez szyby, ubrał rękawicę, oraz rozpędził się, uderzając w nie barkiem, te wypadły z futryny, upadając z trzaskiem na gołą ziemię. Nietoperze nagromadzone na najwyższej kondygnacji ruszyły z piskiem do lotu. W chwilę potem przybysz zaczął emanować taką ciemnością, że nawet mocne światło bezpieczeństwa zamocowane u samej góry nie zdołało się przez nią przebić.
* * *
-cholera, moje czynniki wariują- powiedział Batman przez swój komunikator do wyroczni – sprawdzałem wszystkie, zapachowe, widzenie w ciemności, roentgena, nic. Ale nie mogę go teraz stracić, nie teraz…
Po czym rozwijając płaszcz, poszybował w kierunku środka placu budowy. Gdy bezpiecznie wylądował, jego komunikator począł przenikliwie piszczeć, więc postanowił go wyłączyć i zdać się na swoje zmysły. Ruszył przed siebie cicho, skradał się, oraz szukał wystawioną do przodu ręką drogi, gdy w końcu natknął się na coś drewnianego. Dotykając palcem drewna, szedł powoli w kierunku wschodu, wtedy wyczuł coś metalowego i zimnego, wymacał, że jest to klamka. Sięgnął do pasa i w drugiej ręce włożył sobie między palce lewej ręki trzy batarangi, a następnie prawą nacisnął najciszej jak potrafił klamkę, drzwi otworzyły się jednak z niemiłosiernym zgrzytem, który rozległ się po otwartej przestrzeni. Ruszył krok do przodu, następnie kolejny i, natknął się na ścianę, odwrócił się, wyciągnął przed siebie rękę, postąpił krok w lewo i ręką wyczuł kolejną ścianę, to samo za sobą.” Małe pomieszczenie… to dziwne”- pomyślał, kiedy drzwi zatrzasnęły się za nim z hukiem. Uderzył barkiem z całej siły drzwi, lecz te tylko poruszyły się trochę- „o co tutaj do cholery chodzi?”, postanowił włączyć czujniki, lecz przed oczami pojawiła się tylko pozioma kreska, świadcząca o odcięciu od serwera głównego, kolejny czujnik- wbudowany, nadawał tylko pisk… wyłączył go i postanowił zaryzykować. Właśnie wtedy usłyszał ogromny huk, wręcz niewyobrażalny po tylu godzinach milczenia i ciszy, a następnie przez szczeliny pomiędzy deskami zaczęło przebijać się światło, będące coraz bliżej, aż w końcu niemal go oślepiło, właśnie wtedy przez szczeliny zobaczył coś niesamowitego- zielony promień zbliżający się z wielką prędkością.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam do sesji w świecie DC comics.
System: DC adventures.
Power level: 10, ale prosiłbym uprzejmie o nie przepakowywanie postaci, na prawdę, zepsuje to tylko rozgrywkę fabularnie. Żadnych wstających po śmierci aniołów, czy innych władcy zwierząt którzy przywołują 100 słoni (przykłady NIE są wzięte z życia )
Charakter: Dobry, ale nie zabraniam badassów w stylu: Rorschacha, Batmana (Nolan-arkham city).
NA PEWNO o czymś zapomniałem, więc proszę mnie o tym powiadomić w postach rekrutacja otwarta do przyszłego tygodnia do wtorku, jeśli a) będą chętni którzy nie będą mieli karty b) mi coś wypadnie c) ktoś poprosi mnie uprzejmie o przesunięcie: to przesunę o dzień/dwa.
A zapomniałbym- konwencja raczej dark niż heroic, ale bez przesady.