wt lut 01, 2005 7:58 pm
Sargeras szed³ a¿ wreszcie doszed³ na wie¿ê, ca³y kipi±c ze z³o¶ci.
- nienawidzê Bogów nienawidzê Bogów nienawidzê Bogów NIENAWIDZê TYCH CHOLERNYCH ZADUFANYCH W SOBIE G£UPICH BOGÓW!!! – mówi³ do siebie po czym przyjrza³ siê poddaszu wie¿y.
By³o do¶æ zaniedbane, ale co¶ sprawia³o, ¿e Shando czó³ siê tu jak w domu. Pomieszczenie by³o ca³kiem du¿e i mia³o wyj¶cie na wielki balkon. Shando usiad³ i zmieni³ swoj± skrzydlat± formê na poprzedni±.
- ech… ca³kiem tu przytulnie, mo¿na siê tu nie¼le urz±dziæ.
Po czym pstrykn±³ palcami, a poddasze zosta³o zawalone ksi±¿kami, pó³kami, kolbami i menzurkami alchemicznymi, dwoma du¿ymi biurkami, mnóstwem dziwnego sprzêtu i znalaz³o siê nawet ³ó¿ko. Pech sprawi³, ¿e to wszystko spad³o Shando na g³owê. Sargeras wygramoli³ siê spod tych wszystkich klamotów, wypowiedziawszy jedno zaklêcie wszystkie przedmioty ustawi³y siê tak jak powinny byæ ustawione.
- ach… ca³kowicie jak w domu – powiedzia³, po czym przyjrza³ siê jednemu ze swych magicznych mechanizmów.
By³ to kawa³ek miedzianego pionowo ustawionego drutu wbitego w wielk± kwarcow± p³ytê, dooko³a drutu by³y ustawione ró¿ne kamienie szlachetne i minera³y. Urz±dzenie mia³o pokazywaæ czy na którym¶ planie nie ma zak³óceñ, ale teraz drut szala³ zataczaj±c ko³a pomiêdzy minera³ami (oznaczaj± poszczególne plany). Sargeras patrzy³ jeszcze chwilê, po czym zawo³a³.
- Zyzynks – po chwili z cienia wylecia³ ma³y spinagon – pilnuj tego miejsca, niech nikt nie grzybie w moich rzeczach.
Shando wyszed³ z wie¿y, k±tem oka widzia³ uciekaj±cych nieumar³ych, po czym skierowa³ siê do Odnama. Gdy go znalaz³ rzek³ do niego.
- Odnamie nie wiem, co siê dzieje, wiêc mo¿e ty bêdziesz co¶ wiedzia³. Co¶ siê dzieje w przestrzeni miêdzy planami, my¶lê ¿e to ma zwi±zek z Axelem…