Moje zainteresowania muzyczne rozciągają się dość szeroko, choć nigdy nie słuchałem dłużej rapu, hip hopu, techno i jego pochodnych (za takie uważam house, trance, dance, itp.) i nic mnie do tego nie ciągnie. Pop to oczywiście nie jest muzyka, więc nawet o tym nie wspominam.
Teraz to, co mnie w głowie gra. Zacznijmy więc od ulubionych zespołów i ulubionego gatunku, a więc PROGRESYWNEGO ROCKA! Jeśli kiedykolwiek czułeś, że muzyka może być czymś więcej niż schematem zwrotka - refren - zwrotka - refren - solo - refren, to jest to muzyka dla Ciebie.
Pewnie więcej z Was będzie kojarzyć takie zespoły jak Dream Theater albo Tool - to, o czym tutaj piszę to właśnie były ich inspiracje.
Jethro Tull:
Thick As A Brick - wyrywki z "matki wszystkich konceptowych albumów" z koncertu z 1978 z nowojorskiego Madison Square Garden.
Songs From The Wood - tytułowy kawałek z najlepszego progresywno-folk-rockowego albumu, jaki kiedykolwiek powstał. Tam po prostu słychać, że ci ludzie są z lasu.
Cold Wind To Valhalla - drugi kawałek z płyty
Minstrel In The Gallery, jednej z mało docenionych ich albumów.
Na koniec coś krótszego, ale nie mniej świetnego:
Witch's Promise.
Genesis, ale tylko z ich pierwszego okresu twórczości, z Peterem Gabrielem, chronologicznie z najlepszych płyt:
Pierwszy progresywny album, to jedna piosenka:
The Knife z Trespass.
Return of the Giant Hogweed i
The Musical Box z Nursery Cryme - polecam szczególnie wielbicielom wiktoriańskich klimatów.
Watcher of the Skies i
Supper's Ready (podlinkowałem tylko pierwszą z trzech części) z Foxtrot.
Dancing With the Moonlit Knight - mój ulubiony początek najbardziej docenionego albumu Genesis - Selling England By The Pound. Ciężko mi wrzucić tu cały album, więc po prostu zainteresowani powinni poszukać na youtubie. Warto, ta płyta to majstersztyk z jednym wyjątkiem, More Fool Me, który nie pasuje trochę do reszty - pisał go Phil Collins, który na szczęście w tamtych czasach siedział głównie za bębnami (co mu świetne wychodziło), a nie bawił się w pop.
Ostatni ich utwór, który tu teraz wrzucę to
The Lamb Lies Down On Broadway z ich konceptowego albumu o tym samym tytule, który został świetnie przyjęty na świecie, ale wobec popowej presji Peter Gabriel zdecydował się opuścić zespół. Ani on, ani reszta nigdy więcej nie wspięli się na takie wyżyny muzyczne, jak robili to razem.
Yes:
Im należy się tu chyba nawet jeszcze więcej miejsca, choć głównie ze względu na to, że większości ich albumów nie potrafię słuchać inaczej jak w całości. Jestem wielkim fanem ich gitarzysty, Steve'a Howe, którego po prostu nie da się nawet odwzorować w dobry sposób. Brzmienie, partie, zapożyczenia z flamenco sprawiają, że jego styl i geniusz świecą jasno na tle wszystkich innych, nawet świetnych, gitarzystów progresywnych. Z resztą każdy z muzyków grających tam w ich najlepszym okresie był wirtuozem jakich mało. Przejdźmy więc do muzyki, wrzucę tylko utwory z ich najlepszych albumów (też mieli nieciekawy, popowy okres):
The Yes Album, wbrew pozorom był ich trzecim krążkiem. Znalazły się tam między innymi:
Yours Is No Disgrace,
Starship Trooper i
I've Seen All Good People.
Później przyszła pora na jedno z ich arcydzieł, mianowicie
Close To The Edge, gdzie znalazło się też świetne
Siberian Khatru.
O następnym albumie wielu żartobliwie mówiło: "Yes went over the edge". Tales From Topographic Oceans zawierał bowiem 4 utwory po 20 minut każdy. Moim ulubionym jest ostatni:
Ritual (Nous Sommes Du Soleil).
Następny, inspirowany fusion jazzem Relayer odniósł mniejszy sukces komercyjny, ale otwierająca go piosenka -
The Gates Of Delirium zyskała sporo uznania.
Chyba wystarczy na dziś. Zafundowałem wielki blok tekstu, więc nie zdziwię się, jeśli nikt tak naprawdę tego nie przeczyta. Ale mam nadzieję, że choć przybliżyłem, czym był i jest rock progresywny, bo zespoły, o których tu pisałem wyrobiły sobie swoje własne kompletnie inne style.
Jeśli rzeczywiście ktoś wyrazi zainteresowanie, to mogę kiedyś wrzucić (w mniejszej objętości, oczywiście) inne rzeczy, których moim zdaniem warto posłuchać.
@Theodorus - bardzo mi się podobało Russian Circles, Caspian też był niezły. Choć lubię śpiew, czasem też słucham post i math rocka. Ty szczególnie powinieneś spróbować progresji, myślę, że coś z tego, co tu wrzuciłem mogłoby Ci podejść.
@Albiorix - na razie przesłuchałem tylko ten pierwszy kawałek. Jest mocno nierówny, ale nie znam tego wiersza, który jest śpiewany i myślę, że może być to związane z jego treścią. Ale skoro puściłem to drugi raz, to coś mnie w tym wzięło
Reszty posłucham, jak będę miał chwilę.