ndz mar 24, 2013 9:51 am
Gargrum Żarłoczny szpon, Lord Szarej Skały.
Gargrum prychnął niezadowolony. Tak miał nadzieję, że uda się utłuc gada we śnie. Taką rzeź najbardziej lubił.
Inaczej niż jego odlegli kuzyni, orkowie, Gargrum jak większość niedźwiedzio żuków, preferował zasadzki i wszelkie sztuczki dające mu przewagę w walce. Owszem, również czasem lubił puszyć się niczym paw i prezentować swą wybitną muskulaturę, podczas gdy wdeptywał przeciwnika w piasek areny. Ale tylko, gdy wiedział, że ma do czynienia ze słabszym przeciwnikiem. Uczciwe walki zdecydowanie go nie kręciły. Pozostawiał on je debilom i samobójcom. Problemem, z resztą którego Gargrum był błogo nieświadom, pozostawało jednak, iż sam się nie rzadko przeceniał...
Na wszelki wypadek sprawdził jednak dno błotnistej sadzawki. A nóż ich bazyliszek zostawił tu coś cennego. hmm... nie, to smoki miały skarbce, nie bazyliszki... chyba... ale sprawdzić nie zaszkodzi. Jeśli nawet dobrze Gar grumowi się zdawało, iż to nie ten rodzaj gada, o których słyszał tyle legend, i choć nie spodziewał się znaleźć góry złota pod błotem... no bo jaki szanujący się smok zatopił by śliczne błyszczące złoto w błocie? Nie, tak niechlujny chyba nie jest żaden smok.... no i potem musiał by następne stulecie spędzić na czyszczeniu każdej sztuki złota z osobna... pff... robota rzeczywiście godna smoczych talentów.
Tak czy owak, Gargrum miał nadzieję na choćby jakiś mały skarbczyk, jeśli już nie górę złota, to może małą skrzynkę wypełnioną śpiewającym do niego radośnie złotym blaskiem kruszcem.
Na krótką chwilę na jego pysku wykwitł radosny uśmiech, gdy jego pazury z zgrzytem otarły się o coś twardego. Uśmiech szybko zbledł jednak, gdy poczwara zorientowała się, że to żaden skarb, a jedynie jakiś nieszczęśnik zamieniony w kamień.
- Uff - stęknął, prężąc mięśnie i wyciągając rzeźbę na względnie suchy ląd. - Da się sprzedać? - zapytał towarzyszy. Nie znał się na sztuce, no poza tej, która błyszczała. A to dzieło było z... kamienia. Dla niego bezwartościowe, ale słyszał, że głupi ludzie czasem płacą wiele za piękne rzeźby, a ta, bądź co bądź była wręcz mistrzowsko zrobiona, niczym żywy człowiek uchwycony w kamieniu.
Wspólnie stwierdzili jednak, iż nie ma sensu taszczyć rzeźby ze sobą.
podążyli zatem dalej za gadem. I znaleźli go. Niestety, lub na szczęście, zależnie jak na to patrzeć, ktoś inny znalazł gada przed nimi.
Gargrum uśmiechnął się przebiegle. - My czekać. Oni tłuc się. My zebrać nagrodę!