śr kwie 24, 2013 9:20 am
Gargrum Żarłoczny szpon, Lord Szarej Skały.
Gargrum ostrożnie podszedł do truchła, krążąc wokół niczym dziki zwierz węszący zagrożenie lub odpędzający pobratymców od śniadania. Ciche powarkiwanie potężnego niedźwiedzio żuka wydawało się bardzo niepokojące.
Po dwóch lub trzech okrążeniach, niedźwiedziożuk wskoczył na truchło bazyliszka i zawył triumfalnie, tym samym rzucając każdemu wyzwanie kto by pragnął podważyć jego prawa do upolowanej ofiary.
Następnie przykucnął na swej zdobyczy i bezceremonialnie wbił łapę w jej klatkę piersiową, wyciągając miękki, nieco gąbkowaty wypełniony krwią ochłap mięsa.
To był przysmak Gar gruma, płuca smakowały mu zawsze najbardziej, papkowate mięso przesycone tlenem.
Przykucnięty niedźwiedziożuk niemalże wessał miękką tkankę mlaskając przy tym głośno. Gdy skończył, starannie oblizał swym długim czarnym językiem zarówno swą paszczę, jak i swe łapy. Świeże mięso dodało mu nieco siły, a w ustach czuł słodki smak świeżej, pełnej słodkiego tlenu krwi. Gady nie stały po prawdzie na liście jego ulubionych przysmaków, zdecydowanie wolał mięso humanoidów, lecz, gdy nie masz co lubisz, lubisz co masz. A Gargrum jadał już znacznie gorzej, to tu było niemalże bankietem.
Następnie Gargrum pomógł przygotować truchło do transportu. Choć nie bardzo uśmiechała mu się rola wołu pociągowego. W pewnym momencie nawet zaproponował, że zapoluje na ludzkich myśliwych, zapędzi ich tu i każe ciągnąć za nich... dał się jednak przekonać, że to nie najlepszy pomysł.
Twarde łuski gada sunęły po mokrej glebie, względnie błocie, niczym sanki po śniegu, dzięki temu Gargrumowi było nieco łatwiej. Zastanawiał się jednak, co będzie, gdy przyjdzie mu ciągnąć poczwarę po suchym, kamienistym gruncie....
Drużyna ruszyła... A Gargrum zastanawiał się, jak ich przywitają we mieście.
Ostatnio zmieniony śr kwie 24, 2013 9:59 am przez
Ehran, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: