Zrodzony z fantastyki

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pn lut 11, 2013 7:40 pm

Wojna. Wojna nigdy się nie zmienia, ale zdecydowanie odmieniła wygląd Cormyru. Sielska kraina wydawała się rozkwiatać pod dobrotliwym spojrzeniem cormyrskiego króla, Azouna IV. Jednakże Goblińskie Wojny pozostawiły swoje piętno na obliczu dotychczas idyllicznego królestwa.

Ponad jedna trzecia ludności zginęła w trakcie niezwykle brutalnych starć, które zakończyły się odparciem goblinoidów. Jednakże kraj wciąż nie podniósł się po ostatnich ciosach. Pozostali przy życiu mieszkańcy cierpią teraz głód i ubóstwo, dręczeni epidemiami, które zbierają swoje krwawe żniowo. Potężne zaklęcia uwolnione przez szamanów, czarodziejów i kapłanów dalej pustoszą ziemie królestwa, a oddziały goblińskich maruderów kontynuują grabieże.

Cormyr stał się niemalże piekłem na ziemi. Nie pomaga brak silnego przywódcy. Obecna regentka, Alusair Obarskyr, jest figurantką reprezentującą sojusz Wojennych Magów oraz Purpurowych Smoków. Nie jest w smak wielu szlacheckim rodzinom, które chcą zachować swój wpływ na przyszłego króla Cormyru. Ich interesy uosabia kuzyn Azouna IV, baron Thomdor. Przez wiele lat znajdował się w śpiączce wywołanej przez truciznę skrytobójcy. Jednakże w trakcie Goblińskich Wojen silny organizm Thomdora w końcu zwalczył toksynę, tak że arystokrata zdołał poprowdzić niedobitki cormyrskiej armii do zwycięskiego ataku. Waleczność i mądrość zapewniły Thomdorowi wielką sławę i gdyby nie regentka, z pewnością już zostałby koronowany na kolejnego króla Cormyru. Gdyby nie regentka oraz pewne niejasności psujące kryształowy obraz barona. Od kiedy ocknął się z długiej śpiączki, Thomdora nie odstępuje go na krok tajemniczy uzdrowiciel, druid z lasu Hullack imieniem Odwieczny Dąb. Według plotek, to właśnie dzięki radom tej szarej eminencji arystokrata zdołał tak szybko zdobyć tak wysoką pozycję w oczach Cormyjczyków.

Ponoć to własnie Odwieczny Dąb doradził Thomdorowi wykorzystanie na szeroką skalę najemników z całego świata. Wśród wynajętych oddziałów znalazła się również Zgraja. Jej przywódca, Gordian Faerskyr, szybko zyskał uznanie w oczach Thomdora. Co wyróżniało Zgraję wśród innych drużyn najemniczych, to zmysł polityczny jej lidera. Gordian realizował również zlecenia dla regentki szybko stając się jej zaufanym adiutantem, a może (jak chcieliby minstrele i plotkarze) również kimś o wiele bliższym.

Nie można zaprzeczyć, że przed Gordianem przyszłość rysowała się w jak najlepszych barwach, szkoda tylko, że przerwała ją tragiczna śmierć na polu bitwy, które zostało osłonięte przez jakiegoś czarodzieja morderczą mgłą. Po walce członkowie Zgrai podjęli poszukiwania swojego przywódcy, ale zdołali odnaleźć tylko jego prawą nogę, jakby oderwaną od reszty ciała.



Osada biedoty pod Marsember, blisko rok po zakończeniu Goblińskich Wojen

Do Marsember, portowego miasta, które niemal nie ucierpiało podczas wojny, przybyło tak wielu uchodźców, że stworzono dla nich małą osadę poza miejskimi murami. Zbudowany na malarycznym bagnie las ziemianek nie robił przygnębiającego wrażenia na przybyłych najemnikach - widzieli już o wiele większą biedę. Zresztą Gargrum, Timik, Garanor i Elaine, niedobitki Zgrai, byli tu w interesach.

- Jesteśmy na miejscu - ich obecny klient, sędziwy Sembijczyk, zatarł ręce, kiedy znaleźli się na czymś w rodzaju placu głównego osiedla biedoty. Było tu na pewno mniej błota niż gdzie indziej. Najemnicy kilka dni temu podjęli się staruszka eskortować w zamian za czterdzieści złotych lwów. Tak czy owak musieli uzupełnić zapasy, a mały zarobek mógł tylko im pomóc. Oczywiście, Sembijczyk nie był idiotą. Przy sobie miał tylko piętnaście lwów, resztę miał dopłacić jego wspólnik na którego właśnie czekali - Jeszcze chwilkę, a dostaniecie swoje pieniądze. He, he, he. He. - Sembijczyk znów zatarł ręce patrząc z ukosa na Gargruma. Bugbear wydawał się nieco denerwować starca.

Ostatnio zmieniony pn lut 11, 2013 7:43 pm przez PPPP, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

wt lut 12, 2013 10:44 am

Wino, kobiety i eksplozje - to był jego sens życia.
Był gnomem średniego wzrostu, czyli mikrusem. Jednak dzięki swej charyzmie cieszył się wielkim poważaniem wśród towarzyszy... znaczy się nosił tyle niebezpiecznych substancji, że wielu obawiało się poklepać go po plecach, aby nie zginąć w eksplozji widocznej z wielu mil.

Codziennie dziękował Tempusowi, Urthgarowi i Grumszowi za wojnę. Bez niej byłby kolejnym ekscentrycznym (czyli typowym) gnomem żyjącym w ekscentrycznej wiosce ekscentrycznych gnomów.

W gruncie rzeczy do tej paczki przyłączył się tylko z powodu Gargruma, bowiem tamten był największym wojem jakiego znał, tyle że niezbyt wygadanym.

Trafiwszy do Marsember zapewniał absolutnie każdego mieszkańca, że jest oczarowany cudowną atmosferą panującą w mieście. Prawie sam zaczynał w to wierzyć.

Potarł swą niebieskozieloną czuprynę i przyglądając się krytycznie monetom rzekł.
- Choć mnie i moim towarzyszom nie zależy na pieniądzach, bowiem kierujemy wyższymi pobudkami, niemożliwymi do pojęcia dla zwykłego śmiertelnika, to jednak złoto jest nam niezbędne do czynienia dobra. Mój szlachetny przyjaciel Gargrum gotów wpaść w słuszny gniew, jeśli niebawem nie ujrzymy zapłaty.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

wt lut 12, 2013 1:24 pm

Garanor


Obrazek


Młody, drobnej budowy chłopak odziany był w swój znoszony, nieco zbyt duży skórzany płaszcz, który dobrze chronił przed chłodem, deszczem oraz niepożądanymi spojrzeniami ciekawskich. A ciekawskich spojrzeń przyciągali co niemiara. Pierwszym punktem zaczepienia dla gapiowskich spojrzeń była zawsze bestia o imieniu Gargrum. W drugiej kolejności ciekawski wzrok lądował na ekscentrycznym gnomie z jego dziwacznymi akcesoriami i kolorową czupryną. Czy robili w ogóle gnomy w innych typach niż ekscentryczne? Ale plus z tego był przynajmniej taki, że on i Elaine mogli niemal zawsze przejść niezauważeni. Jeśli tylko chcieli. I trzymali się dostatecznie daleko od pozostałej dwójki. Ale zazwyczaj nie było to konieczne. Tworzyli zgraną, choć zgoła niecodzienną paczkę. I niejeden, który uważał inaczej, musiał zmienić zdanie... jeśli miał okazję przeżyć na tyle długo. Jedynie towarzystwo młodej dziewczyny było tutaj nieco od parady. Jedynym pożytkiem z niej póki co było to, że nie narzekała tyle, ile mogłaby narzekać. Poza tym Garanor i reszta kompanii nawet ją polubili. Garanor szczególnie. Było to o tyle zrozumiałe, że dobrze było mieć kogoś normalnego do zamienienia czasem słowa lub dwóch. Tak przynajmniej to sobie tłumaczył.

Garanor był milczący przez całą drogę przez lepianki uchodźców pod Marsember. Jesienna słota ze swoim siąpiącym deszczem oraz ciągłe nagabywania i jęki napotkanej biedoty naprzykrzały się dostatecznie mocno, aby chcieć wyłączyć się z tego wszystkiego i odpłynąć myślami. Ale Garanor tego nie zrobił. Jego wzrok przez cały czas był utkwiony w ich tajemniczym towarzyszu. Nie podobał mu się, tego jednego był pewien. Ale potrzebowali złota, a ono w tych okolicach rzadko chodziło piechotą.

Gdy dotarli na miejsce i staruszek zaczął się niespokojnie rozglądać w oczekiwaniu na swojego nie mniej tajemniczego kompana, Garanor rzucił porozumiewawcze spojrzenie Gargrumowi, aby ten był w gotowości i zbliżył się do Sembijczyka rzucając bezceremonialnie pod jego adresem.

- No, panie starszy, pora skończyć przedstawienie i opowiedzieć nam ładnie i po dobroci, skąd jesteście i jaki macie tutaj interes. Żaden prawdziwy kupiec z daleka nie podróżowałby bez choćby torby podróżnej.

Mówiąc to postąpił kilka kroków, obchodząc roztrzęsionego mężczyznę, a na końcu splunął. Robił wszystko, aby skupić całą jego uwagę na sobie, podczas gdy rosły bugbear znalazłszy się w tym momencie za jego plecami, mógłby w każdej chwili go pochwycić, gdyby ten spróbował czegoś głupiego.

Jednocześnie chłopak rzucał niespieszne, ale uważne spojrzenia na okolicę. Zaczynał coraz wyraźniej przeczuwać, że cała ta zabawa w eskortę miała na celu wyłącznie sprowadzenie ich w jakąś zasadzkę. Miejsce wydawało się być bezpieczne, ale robiło się już ciemno. Przez głowę maga przebiegła myśl, że zachód słońca zapewne miał być umówionym momentem ataku...

Zmarszczył brwi świdrując spojrzeniem rzekomego Sembijczyka.

Ostatnio zmieniony wt lut 12, 2013 2:37 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

śr lut 13, 2013 11:47 am

Gargrum Żarłoczny szpon, Lord Szarej Skały.



Gargrum krzywił nos, gdy przechodzili przez zgrupowanie lepianek. Ze wsząd otaczający ich brudni ludzie śmierdzieli potwornie. Potężny niedźwiedziożuk zastanawiał się też, czy błoto, w którym broczyli po kostki, to faktycznie jedynie ziemia. Zapach jak i kolor sugerował mu, iż tutejsi ludzie mają problem z latrynami... Gargrum był niemal pewien, że brunatna maź mlaszcząca pod jego stopami składa się w 3/4 z odchodów a tylko z czwartej części z błota.
Ubrani w butwiejące łachy żebracy próbowali wybłagać od nich grosika... Gargrum skrzywił się. Jadł już co prawda gorsze mięso, nie rzadko padlinę pełną cmentarnych robaków, gdy go głód przydusił. Jednak nawet on wzdragał by się, przed pożywieniem się tak potwornie wynędzniałym i cuchnącym mięsem, jakie zwisało z tych nędzników. Z trudem przywołał wspomnienie ostatniej kolacji. W ustach poczuł smak pieczonej dziczyzny, jaką ostatnio upolował i którą upiekli nad ogniskiem. Aż zaburczało mu w brzuchu. znów był głodny.
Z marzeń wyrwał go jakiś pomarszczony niczym wyschła śliwka starzec. Człowiek chwycił go za nadgarstek, błagając o choćby kromkę chleba. Oczy starca zaszły już bielą, a z kącików sączyła się żółto zielona ropa. Policzki miał zapadnięte, a w ustach widać było jedynie przegniłe trzony zębów. Bijący od starucha odór wręcz boleśnie podrażnił czuły nos Gar gruma. Niedźwiedzio żuk warknął i kłapną szczękami, wyrywając swą rękę z kościstych palców starca. Ten jednak zdawał się być nie tylko ślepy ale i głuchy i próbował dalej. nachalnie rzucając się w błoto u stóp wojownika, próbował objąć jego nogi swymi ramionami, znów zawodząc o coś do jedzenia. Gargrum parsknął zirytowany i pochylił się nad starcem.
Potwór Zacisnął swą wielką uzbrojoną w długie zakrzywione szpony łapę na szmatach żebraka. W następnej chwili żebrak uniósł się w powietrze i został ciśnięty niczym szmaciana lalka na bok. Przeleciał kilkanaście metrów i upadł z głośnym mlaśnięciem, chlapiąc na wszystkie strony błockiem na ziemi. inni żebracy dopadli do staruszka, by obrabować biedaka z tego co jeszcze miał.
Gargrum warknął głośno - Zmiatać, Gargrum zły! - ostrzegł pozostałych swym oszczędnym w słowa sposobem.

na placu biedoty Gargrum przystanął i rozejrzał się dookoła. Poprawił nieco skórzany plecak, w którym przechowywał swój cały dobytek.
Rozejrzał się po towarzyszach. Najpierw skupił swe czerwone źrenice na gnomie. Maluch był ... mały. Nie starczyłoby tego na porządną kolację. No, i podobno gnomy są żylaste. Bleh. Poza tym Gargrum lubił śmieszne gadanie karła. Choć często nie rozumiał połowy, a druga połowa opuszczała stanowczo za szybko usta gnoma by za nimi nadążyć. Ale miał wrażenie, że nie mu jedynemu tak szło. No i były jeszcze te magiczne substancje. Gargrum skrzywił się, przypominając sobie ich pierwsze spotkanie. Klepnął kolegę na powitanie. Nadal czuł woń spalonego futra a łapa go nadal piekła. Ale widok gnoma tańczącego dziko i odrzucającego część swego sprzętu na bok był na tyle komiczny, że Gargrum zamiast go rozszarpać śmiał się do rozpuku.

Elaine, mała wątła dziewczyna. Gargrum wołał na nią zwykle "ekki orgh", rzadko używając jej prawdziwego imienia. Kenana zdradziła jej kiedyś, że to słowo oznaczające dziewicę, a raczej dosłownie "bezpańską samicę". Mimo to, nie wyglądało jakby Gargrum używał tego przezwiska by ją upokorzyć. W stosunku do Elaine Gargrum zachowywał się nieco jak wielki miś. Na innych mężczyzn warczał i kłapał szczękami. Nie rzadko wdając się w bojki. Zachowując się nieco jak wilk alfa, próbujący ustalić kolejność dziobania. Elaine najwidoczniej nie była w oczach niedźwiedzio żuka, kimś, kto zagrażał jego pozycji w stadzie. Na swój sposób Gargrum zdawał się nawet dbać o Elaine. W szczególności, odkąd zostało ich tak mało. Dbał zawsze by dostała odpowiednio duży kawał mięsa, nawet jeśli to oznaczało, że ktoś z pozostałych, najczęściej gnom, musiał zostać głodny. Często powtarzał - Ty jeść, by rodzić silne dzieci. Klan być silny. - co nierzadko wywoływało chichoty pozostałych.

Na Garanor 'a, Gargrum często wołał "ana orumesk" co oznaczało ognista krew i było pełną szacunku nazwą dla rzucających czary. I to może najlepiej tłumaczyło, dlaczego wielki niedźwiedziożuk nigdy nie próbował sprawdzić kto z nich jest silniejszy. Oczywiście pomogło też, że Garanor traktował potężnego wojownika z odpowiednim szacunkiem. Na początku ich znajomości panowało między nimi spore napięcie, wydawało się, iż oboje tańczą wokół siebie sprawdzając się nawzajem. Z czasem, gdy wspólnie przelali nieco krwi i wyszli zwycięsko wycięzco z kilku bitew, oboje nauczyli się szacunku dla siebie nawzajem.

Garanor i Timik zarzucili kupca słowami. W wypadku Timik był to nie potok a wręcz rwąca rzeka. Gargrum wiedział co robić. Nie pierwszy raz bawili się w polowanie. No, nie do końca było to polowanie. Ale miało z tym trochę wspólnego. Człowiek i gnom byli na wołaczami, a on był myśliwym zachodzącym zwierzynę od tyłu.
Kapka gęstej śliny spłynęła z paszczy gar gruma na ramię kupca, gdy Gargrum pochylił się nieco nad człowieczkiem. Na słowo klucz, czyli powiązanie słów złość i Gargrum z ust gnoma, niedźwiedziożuk warknął przeciągle nad głową kupca. Człowiek skrzywił się widocznie czując odór bijący z gardła besti.
- Gdzie być złoto? - zapytał się chrapliwie ich podopiecznego, z wyraźną, niecierpiącą zwłoki złością.


Kenana
Dziewczyna schowała twarz pod kapturem. Swe smukłe ciało owinęła szczelnie płaszczem, w rozpaczliwej próbie ochrony przed siepiącym deszczem. Długie buty z czarnej skóry, niegdyś wypucowane na połysk, teraz lepiły się od błota.
Kenana szła nieco z tyłu jak najdalej od niedźwiedzio żuka, za to bliżej Elaine.
Kenana ozglądała się wokół. To, co widziała, potwierdzało ją, iż ludzie to obmierzłe przegniłe istoty. A się tak chełpili, że są o tyle bardziej przyzwoici od jej pobratymców. Szlachetni i pełni dobroci. Pamiętała rozmowy z kilkoma rycerzami, albo kapłanami, próbujących ją oświecić. Oczywiście, zanim jej pan ich nie zabił... na tym się zwykle kończyło gdy ktoś za bardzo mieszał się w ich sprawy... żeby tak ktoś raz go zabił... Kenana pogłaskała rękojeść swojego sztyletu o drewnianej rękojeści. Był to bardziej nóż kuchenny niż prawdziwy sztylet. o pokrytej plamkami rdzy wyszczerbionej klindze. Ale i tak czuła się lepiej zaciskając swe smukłe palce na rękojeści i wyobrażając sobie jak zagłębia ostrze w gardle Gar gruma. Równocześnie wiedziała, że to płonne marzenia.
Musiała się zadowolić drobnymi mściwościami. Dziewczyna uśmiechnęła się na wspomnienie, jak jej pan i władca zrzucił poprzedniego wieczora truchło młodego jelenia u jej stup by Kenana przyrządziła mięso. Owszem, zrobiła co jej kazano, ale, do porcji którą podała niedźwiedzio żukowi dołożyła zdechłego cuchnącego szczura. Miała nadzieje na jakieś rozstroje żołądkowe. Nic nie sprawiło by jej większej przyjemności, niż jakby Gargrum padł na krwawą dyzenterię. Niestety, niedźwiedziożuk beknął jedynie potężnie. I to już była cała reakcja na zepsute mięso w jego misce. Rozczarowujące... ale takie było teraz jej życie. Dlatego potrafiła się radować nawet z powodu tak drobnych zwycięstw.

Widząc jak część drużyny okrąża kupca, którego mieli eskortować, Kenana cofnęła się o krok. Bała się, że popłynie krew. Rzuciła pełne nadziei spojrzenie w stronę Elaine.
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

czw lut 14, 2013 9:00 am

Elaine Jouel

Minął już długi czas od końca wojny, w której Elaine podobnie jak duża część jej rodaków straciła wszystko - dom, rodzinę, przyjaciół, majątek i szansę na normalne, wygodne, niczym nie zakłócane życie. Miesiące strachu, niepewności, ucieczki i ukrywania się zmieniły młodą, beztroską w sumie dziewczynę w ostrożną i ważącą każdy krok młodą kobietę. Nikt, kto znał ją kiedyś, nie uwierzyłby, że Klejnot Arabel, jak była dawniej nazywana, mógł się zmienić w kogoś takiego.

Elaine była dość wysoka, choć trudno było powiedzieć dokładnie jak, bo zazwyczaj kuliła się, stając się niepozorną istotą. Jej twarz miała regularne rysy, ale mało kto miał okazję się jej dokładnie przyjrzeć. Niespotykana była barwa jej oczu - bursztynowo-złoto-brązowa, przywodziła na myśl bezcenny kamień szlachetny.

Dziewczyna ubrana była w szaro-bure szerokie spodnie i połatany wełniany za duży sweter oraz taką samą, nieodłączną czapkę, dzięki czemu doskonale wtapiała sie w tłum innych życiowych rozbitków. Przez ramię miała przewieszoną torbę, do której przymocowała ciepły koc, a całość jej sylwetki okryta była skórzanym płaszczem. Jego zaletą była obszerność, nieprzemakalność i typowość, a szeroki kaptur doskonale skrywał noszącego. Do skórzanego, męskiego pasa, miała przytroczoną pochwę ze zwykłym, ale ostrym sztyletem.

Jednak Elaine nie była złoczyńcą ukrywającym się przed sługami prawa. Elaine była piękną kobietą, która chciała przeżyć i nie skończyć w najlepszym razie jako nałożnica jakiegoś brutala.

Zgraja przygarnęła ją i tym samym uratowała życie. Początki były trudne, Elaine mimo swego odpychającego wyglądu nadal stanowiła smakowity kąsek dla wielu wojaków, chociażby tylko z tego powodu, że była kobietą. Odkąd jednak Garanor wziął ją w pewien sposób w opiekę, dziewczyna mogła żyć spokojniej i z tego powodu mogła być wdzięczna chłopakowi, choć doceniała jeszcze to, że się jej nie narzucał. W jego towarzystwie czuła się swobodnie i w sumie znajdowała przyjemność z rozmowy z nim, a dzięki jego powadze sama wykrzesywała z siebie radość, żeby go nieco podnieść na duchu. Dziękowała losowi za tego starszego brata.

Z resztą reszty ich oddziału oswajała się wolniej. Timik początkowo działał jej na nerwy, ale po pewnym czasie znaleźli nić porozumienia i sympatii. Gargrum długo ją przerażał, jednak nie dawała tego po sobie znać, a rosły niedźwiedziożuk zaczął ją traktować tak, jak chciała, czyli zaczął się nią opiekować na równi z Garanorem. Elaine doceniała to, choć kiedy Gargrum zabierał mięso Timikowi, żeby ona miała co jeść, to potem ukradkiem, żeby tego nie widział, oddawała gnomowi część, by też mógł się najeść. W ten sposób wilk był syty, a owca cała i wszyscy byli zadowoleni.

Dziewczyna ceniła sobie towarzystwo najemników. Zagadką byłą dla niej Kenana - jak większość ludzi nie ufała mrocznym elfom i dla branki Gargruma nie miała zamiaru czynić wyjątku. Była dla niej neutralnie grzeczna, ale nie szukała zbliżenia. Wolała trzymać dystans, nie chcąc się wtrącać w nie swoje sprawy, zwłaszcza że niedźwiedziożuk nie traktował drowki zbyt źle. Być może gdyby sytuacja pod tym względem miała się zmienić, to zdecydowałaby się na bardziej stanowcze działania, ale teraz miała własne problemy.

W Mersembar była już dawniej, jednak na razie zatrzymali się w obozie uchodźców. Elaine zadrżała, widząc jakiego losu uniknęła dzięki najemnikom. Wolała po stokroć być najemniczką i jadać od czasu do czasu pyszne pieczyste, a nawet mieć czasami odrobinę pieniędzy niż powoli umierać w tym tłumie. A sceneria była wyjątkowo nieprzyjemna, późna jesień, chłod, błoto wszędzie, i ci biedni ludzie wszędzie. Ale ona nwet nie miała jak im pomóc, sama miała tylko tyle, żeby samej przeżyć.

Ten Sembijczyjczyk był przepustką do nocy w karczmie, ciepłej kąpieli, a może nawet lepszego ubrania. I chociażby dlatego nie miała zamiaru pozwolić mu na ich oszukanie. Przez całą podróż z nudów dokładnie mu się przyglądała, a co jak co, obserwować umiała.

Zignorowała nieme wołanie o pomoc Kenany, tylko stanęła na drodze ucieczki mężczyzny, rękę kładąc w pobliżu sztyletu. Ot, tak, na wszelki wypadek. Wyprostowała się, żeby wydawać się wyższą i stanęła pewnie na nogach, gotowa do konfrontacji.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

czw lut 14, 2013 10:34 am

- Nie jestem kupcem - starzec popatrzył ze zdziwieniem na Garanora - Jestem semibijskim szpiegiem - wyjaśnił tonie równie lekkim, jakby właśnie tłumaczył Cormyrczykowi, że para się krawiectwem - Dwadzieścia pięć złotych lwów wypłacą wam zapewne Purpurowe Smoki, bo o ile wiem, tyle właśnie jest warty żywy szpieg. Liczyłem, że spotkamy tutaj jakiś patrol, ale widzę, że rycerze cierpią na duże braki kadrowe. Dlatego, moi drodzy, byłbym wam wdzięczny, gdybyście doprowadzili mnie do jakiegoś posterunku Purpurowych Smoków. Muszą być gdzieś tutaj w pobliżu, może bliżej miasta. Bardzo was przepraszam - Sembijczyk rozłożył dłonie w geście bezradności patrząc na Gargruma. Widać było, że zdecydowanie nie chce rozzłościć potwora.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

czw lut 14, 2013 11:02 am

Gargrum Żarłoczny szpon, Lord Szarej Skały.

Gargrum skrzywił się na słowa kupca, który okazał się szpiegiem.
- Wcześniej staruch mówić 40 smoków, teraz mówić 25 smoków. Staruch mieć nas za durniów? Staruch obrażać Żarłocznego Szpona? - warknął pogardliwie, widocznie poirytowany niedźwiedziożuk .
- Garanor, ty rozumieć co on biadoli? Gargrum wypruć mu flaki i sprawdzić żołądek, może on połknąć złoto i ukrywać. - zaproponował zadowolony z swego pomysłu kudłaty wojownik.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pt lut 15, 2013 9:16 am

Garanor


Obrazek


Garanor wyciągnął otwartą dłoń w stronę Niedźwiedziożuka gestem sugerując mu poczekanie chwilę z wcielaniem jego planu w życie.
- Gargrum, bądź tak miły i poczekaj z wypruwaniem, potrzebujemy więcej informacji...

To powiedziawszy postąpił dwa kroki w stronę szpiega jednocześnie nonszalancko wyciągając swój miecz. Przeniósł spojrzenie z powrotem na ich klienta.
- 25 lwów za żywego powiadasz... a ile dają za martwego?

Odczekał chwilę widząc strach i nasilające się drżenie rąk staruszka i przeszedł do właściwych pytań, na których mu bardziej zależało.

- To jest absurdalne, mów natychmiast wszystko co wiesz. Dlaczego chcesz się wydać w ręce Smoków? Jesteś ścigany? Coś ci zagraża? W jaki sposób możesz nam udowodnić, że rzeczywiście jesteś szpiegiem?

Seria pytań była szybka, ale Garanor tak naprawdę był już spokojniejszy. Mieli zapewne więcej czasu na przesłuchanie Sembijczyka niż początkowo przypuszczał. Wiele bowiem wskazywało na to, że obcy mówił prawdę. Do tego szybka obserwacja Garanora potwierdziła, że raczej w tym miejscu nic im nie grozi. Miejsce byłoby co najmniej kiepskie na zasadzkę, mieli szerokie pole widzenia, a ziemianki nie mogły skrywać w sobie żadnych zbrojnych... chyba że poza lotną brygadą niziołków.

Pozostało wywiedzieć się od rzekomego szpiega, co się da i czym prędzej poszukać miejsca na nocleg... oraz oddziału straży, jeśli w tym zapadłym miejscu jakiekolwiek można było znaleźć.
Ostatnio zmieniony pt lut 15, 2013 9:21 am przez Agnostos, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pt lut 15, 2013 9:28 am

- Ejże - starzec wyraźnie się spłoszył słysząc słowa Gargruma - Dałem wam piętnaście złotych lwów, rycerze zapłacą wam dwadzieścia pięć, może trzydzieści jak wciśniecie im dobrą historię... To będzie łącznie czterdzieści lub nawet więcej!

Za to słowa Garanora mało obeszły "szpiega":
- Za martwego niewiele dostaniecie. Pewnie brak tu nekromanty, który mógłby mnie przesłuchać również po śmierci. A co do tego, że jestem szpiegiem, to nie ma żadnych wątpliwości. Jestem przecież Sembijczykiem. Jako Cormyrczyk, Garanorze, na pewno wiesz, że Sembijczycy nieustannie knują i szpiegują, ewentualnie zajmują się pomniejszymi niegodziwościami - dziadyga otwarcie nabijał się z cormyrskich uprzedzeń, a mag Zgrai zastanawiał się skąd ten nagły przypływ dobrego humoru. Musiało stać się coś, co przywróciło starcowi pewność siebie, ale przecież w okolicy nic się nie wydarzyło. Nawet żebracy zniknęli przerażeni potworną prezencją Gargruma.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pt lut 15, 2013 10:01 am

Gargrum Żarłoczny szpon, Lord Szarej Skały.

Na znak Garanor 'a góra mięśni odstąpiła warcząc niechętnie. Jednak gdy niedźwiedziożuk zobaczył błysk miecza z jego gardła dobył się gulgoczący odgłos. - Gargrum też chce się bawić. Garanor dać wyrwać jedno ramię? - zapytał się z zazdrością i nadzieją w głosie. Najwidoczniej nie chciał się dać koledze bawić samemu.
W tym czasie Kenana rozejrzała się po placu wokół. To nie było dobre miejsce na tego typu zabiegi. Za dużo oczu. Dziwił ją również spokój kupca, czy tam szpiega. Żołądek zacisnął się jej w gruby supeł. Coś było tu nie tak. Czy ci idioci tego nie widzieli? Zacisnęła dla odwagi palce na drewnianej rękojeści swej jedynej broni i przemówiła cichym głosem.
-Szlachetni panowie, czy wasza wierna sługa może pokornie zasugerować, by przenieść się w inne miejsce? Błagam was, nie przelewajcie krwi tutaj....
Gargrum się skrzywił, jednak zanim skarcił swą niewolnicę, kupiec zmusił niedźwiedzio żuka do liczenia. W góre uniosły się kosmate dłonie, po kolej odginały się uzbrojone w szpony palce. A na twarzy pojawił się grymas wysiłku, najwidoczniej liczenie do 40 kosztowało poczwarę wiele sił. Jednak po krotce Gargrum się uśmiechnął. Widocznie udało mu się doliczyć do obiecanej kwoty. Jednak zaraz potem spochmurniał powrotem. - Ty obiecać, reszta zapłacić wspólnik. Czy straż być wspólnik? - Gargrum spojrzał na resztę. Wniosek do jakiego akurat doszedł wcale a wcale mu się nie podobał. Strażnicy w ludzkich osadach byli słabi, ale liczni. Gargrum był nie zgorszmy myśliwym, znał las. Znał panujące nim prawa. Dobrze wiedział, że nawet największego niedźwiedzia może pokonać odpowiednio duża sfora wilków, mimo iż pojedynczy wilk nie jest najmniejszym zagrożeniem dla wielkiego łowcy z lasów.
Nagle słowa Kenana 'y wydały mu się mądrzejsze. Zacisnął swą łapę na ramieniu starca. - Choć. Tu cuchnąć. Inne miejsce lepsze powietrze. - oznajmił.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pt lut 15, 2013 10:14 am

Garanor


Obrazek


~ Kurwa, coś tu jest nie tak...

Garanor nie dał tego po sobie poznać, ale nie mógł zrozumieć skąd brała się dziwna pewność siebie i ogólnie dobry humor tego człowieka, który ze wszystkich powodów powinien w tej chwili drżeć o swoje życie, żeby nie powiedzieć wprost - srać pod siebie. A on zamiast tego ot kpił sobie jeszcze niefrasobliwie z Cormyrskich uprzedzeń.

Pozostało kontynuować tę zabawę, może odrobinę hardziej i liczyć, że dziad sypnie coś, co jest w tym wszystkim kluczowe i co rzuci więcej światła na absurd tej sytuacji. Albo można było też spytać pozostałych kompanów, co sądzili na ten temat... Wszak Garanor wiedział dobrze, że co jak co ale kooperacja i poleganie na sobie było tym, co w sytuacjach krytycznych ratowało życie. Ci, którzy zgrywali, że wszystko wiedzą i polegali tylko na sobie budując wizerunek nieomylnego przywódcy i pana na krańcu świata szybko kończyli swoje życie w pierwszej lepszej zasadzce, o której nikt z wspaniałomyślnych kompanów nie raczył swego światłego wodza ostrzec.

Na początek rzeczywiście warto było się stąd usunąć. Pierzchnięcie żebraków z tego miejsca można było tłumaczyć obecnością bugbeara, ale równie dobrze mogło to być coś zupełnie innego. Wszak szczury opuszczają okręt zanim ten jeszcze zacznie tonąć.

- Dobra, zbierajmy się stąd, po drodze pogadamy! - Rzucił naokoło, aby wszyscy mogli go usłyszeć. Następnie zaczął wypytywać kompanów.

W pierwszej kolejności zwrócił się zatem, tak jak zazwyczaj do Gargruma. Wszak Gargrum był najsilniejszą osobowością w tej drużynie. Gdy pod pojęciem osobowości rozumieliśmy posturę i muskulaturę, znaczy się. A tyle zazwyczaj w Zgrai wystarczało do odniesienia sukcesu.

- Gargrum, co o tym myślisz? Widzę, że ciebie już zmęczyło to nasze całe gadanie. Po prawdzie nawet mnie ono zmęczyło. Może przydałoby się nam wszystkim trochę... rozerwać? Myślisz, że ten starszy pan byłby skłonny powiedzieć coś więcej, gdybyś wziął go w obroty? Nie musisz go od razu patroszyć. Wystarczy, jak weźmiesz pod pachę i wytulisz trochę po drodze gdy będziemy się przenosić do bezpieczniejszego miejsca.

Dał bestii czas na przemyślenie kilku trudniejszych słów, których użył i zwrócił się z parszywym uśmieszkiem do starucha.
- W końcu, skoro to obmierzły Sembijski szpieg, to naszym obywatelskim obowiązkiem jest potraktować go z należytą stanowczością i surowością. W końcu gdybyśmy go dostarczyli strażom jako osobnika w doskonałym humorze i z taką skłonnością do dowcipkowania oraz słowotoku, jeszcze skłonni by pomyśleć, że z nim kolaborowaliśmy.

Zadowolony z dowcipu oraz uważnie obserwując reakcję szpiega na te słowa, zwrócił się do gnoma.
- Timik, a może Ty w swoim jakże oświeconym inaczej ekscentrycznym umyśle dostrzegłeś coś, co wyjaśni nam, jak powinniśmy się obyć z naszym podopiecznym, hmm?

Na koniec schował miecz i odszedł powoli od szpiega, zostawiając go pod kuratelą i czułym spojrzeniem bugbeara. Staruszek i tak nie byłby w stanie im uciec. Garanor uważnie obserwował go przez całą wspólną podróż i był pewien, że starzec ani nie posługuje się magią, ani nie jest w stanie zebrać się do sprintu bez ryzyka natychmiastowego zgonu od dychawicy. Sam nie stanowił żadnego zagrożenia, co tym bardziej czyniło jego opanowanie i pewność siebie dość tajemniczą i budzącą uzasadnione obawy.

Odchodząc od dziada, Garanor stanął obok Elaine. Nie spytał jej o zdanie. Wiedział dobrze, że pytając młodą bezpańską samicę o zdanie w trudnej sytuacji straciłby momentalnie większość respektu, jaki wypracował sobie u Gargruma. Zamiast tego więc tylko uśmiechnął się do niej i wzruszył przyjacielsko ramionami dając tym samym znać, aby nie stresowała się tak bardzo całą tą sytuacją i powiedziała co myśli, jeśli ma na to ochotę. Doceniał to, czego się nauczyła. Że często, zbyt często, jeśli kogoś nie zabijesz pierwszy, on zabije ciebie. I choć dziadek nie stanowił bezpośredniego zagrożenia, to Elaine jako najbardziej empatyczna osoba w tym gronie musiała również zauważyć, że coś tutaj śmierdziało.
Ostatnio zmieniony pt lut 15, 2013 10:22 am przez Agnostos, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pt lut 15, 2013 10:23 am

- Gargrum, spokojnie pierw złam mu rękę, potem zabaczymy. Głowę ucinamy na końcu, zgoda - powiedział gnom patrząc ponuro. Liczył na te pieniądze. Garanor zadał dobre pytanie, ale kupiec uniknął konkretnej odpowiedzi. Gnom już nieco weselszym
- Garanor, cosik mi się wydaje, że on jest podwójnym agentem, albo jakoś tak. To łatwa forsa, ale mogą chcieć się pozbyć świadków,,, to dylemat! Dylemat godny Arcymaga Garanora! Ucznia samego Elminstera i Czarnokija! Bali się oni jego rosnącej potęgi, dlatego go wygnali na poniewierkę. Lecz ten podczas wojny zamienił w popiół tysiące goblinoidów, lecz gdy podły demonolog usiłował wskrzesić samego Bhaala poświmęcił swą moc, aby uratować Toril! - gnomowi wrócił humor.
Ostatnio zmieniony pt lut 15, 2013 10:24 am przez slann, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pt lut 15, 2013 10:36 am

Gargrum Żarłoczny szpon, Lord Szarej Skały.

- Najpierw łamać, potem odrywać, potem jeść. Gargrum wie. Gargrum wielki łamacz i odrywacz. Gargrum też głodny.
Na słowa Garanor 'a niedźwiedziożuk rozpromieniał nieco. Lubił brzmienie słowa rozrywać. A jeszcze bardziej lubił odgłos owej czynności. Postąpił zatem jak Garanor zasugerował i bezceremonialnie pochwycił starca wciskając go sobie pod pachę. Była to dość uwłaczająca pozycja dla staruszka, zapewne również niezbyt wygodna.
- Idziemy. Oznajmił krótko.
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pt lut 15, 2013 9:18 pm

Elaine Jouel


~ Szpieg? Sembijski szpieg? A czego to ścierwo szuka w mojej ojczyźnie? Nie wystarczy mu, że Cormyr jest spustoszony, to jeszcze na dodatek jakieś gierki ma zamiar odgrywać? A może postanowił zostać podwójnym agentem i stąd jego pewność siebie? A może coś tu jest nie tak i źle się to dla nas skończy?


Myśli te przeleciały przez głowę dziewczyny z predkością błyskawicy. Elaine nigdy nie zastanawiała się za bardzo czy jest patriotką. Aż do czasu wojny, kiedy odkryła że jest i to bardzo. I dlatego pojawienie się szpiega rozzłościło ją do tego stopnia, że najchętniej by patrzyła jak Gargrum rozrywa starca na kawałki. Nawet nie zauważyła, że Garanor nie spytał jej o zdanie, tak intensywnie przewiercała mężczyznę wzrokiem.

Jednocześnie poczuła dreszcz fascynacji. Szpieg, polityka, zrobienie czegoś dla kraju... Wróciła do rzeczywistości. Syknęła do Timika:
- Opanuj swój słowotok!
Kiwnęła głową na słowa Niedźwiedziożuka, by poszli stąd.
- Gdzie się wszyscy podziali? - spytała zaskoczona, kiedy się rozejrzała wokół.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

sob lut 16, 2013 1:06 pm

Garanor


Obrazek


- Tak Timik... właśnie odkryłeś mroczne sekrety mojej przeszłości. A myślałem, że was kiedyś zaskoczę tą opowieścią. - Garanor z obojętną ironią odpowiedział na deliryczny wywód gnoma.

- Też mi się to nie podoba, Elaine... - odpowiedział na spostrzeżenie dziewczyny, po czym ruszyli stąd bez szczególnego pośpiechu.

Gdy opuszczali plac, dodał jeszcze - Granice właściwego Marsember są jakąś godzinę marszu stąd. O tej porze będzie już jednak zupełnie ciemno, więc jeśli po drodze znajdziemy jakieś bezpieczne miejsce na nocleg, zatrzymamy się tam. Patrząc chwilę na niedźwiedziożuka taszczącego pod pachą ich podopiecznego, westchnął i skonstatował. - Obawiam się, że z Gargrumem na horyzoncie nie znajdziemy nikogo skłonnego do przyjacielskiej pogawędki wieczorową porą w takim miejscu. Gargrum, Timik - maszerujcie z naszym jeńcem w bezpiecznej odległości za nami. My z Elaine ruszymy przodem i spróbujemy zagadać jakiegoś miejscowego zanim ucieknie.

To powiedziawszy Garanor z Elaine przyspieszyli kroku. Na odchodnym rzucił jeszcze tylko mimochodem Sembijczykowi - A na marginesie to możesz odpuścić sobie żarty z Cormyrczyków, bo mnie nimi nie urazisz. Tak się składa, że pochodzę z Westgate. Sembijczyk puścił tylko oko do Garanora -Pomyłka - usprawiedliwił się. Wciąż wydawał się być maksymalnie zrelaksowany, mimo niewygodnej pozycji w szponach poczwary.

Wypatrując jakichś przechodniów Garanor rzucił do idącej obok Elaine bez odwracania się w jej stronę. - Jeśli jest podwójnym szpiegiem to tłumaczy jego nonszalancję. Ale obawiam się, że tu chodzi o coś jeszcze. Może jestem zbyt podejrzliwy, ale nie podoba mi się, że wiedział, że jestem z Cormyru. Owszem, mógł po prostu zgadnąć, ale podczas wojny przybyło tu dość szumowin i hien z innych Krain, aby nie być pewnym pochodzenia przypadkowego najemnika, tak jak on najwyraźniej był.
Ostatnio zmieniony sob lut 16, 2013 1:09 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

sob lut 16, 2013 6:16 pm

Timik przewrócił oczyma.
- Trzeba było powiedzieć, że jesteś tylko znudzonym szlachcicem, w co by uwierzył. - mruknął cicho.
- Ach, lady Elaine! Nasza szlachetna pani, o której tajemniczym pochodzeniu... Rozumiem, to ma być tajemnica! - Rzekł widząc zapowiedź strasznego losu jaki mógł mu zgotować Goranor, co wykorzystał do potrzymania swej blagi. Podszedł do Gargruma
- Widzisz panie szpieg, wpadłeś w nasze łapki. Powiedz lepiej o co chodzi z tą checą, bo nasz paladyn doniesie cię żywego, ale mniej kompletnego. Potrafił nawet drowkę okiełznać, prawda Kenana?
Rzadko kiedy odzywał się do drowki, ze względu na Gargruma. Początkowo nawet zastanawiał się, czy nie odkupić jej od Gargruma, ale drowce całkiem łatwo byłoby udusić biednego gnoma, więc się rozmyślił
Ostatnio zmieniony sob lut 16, 2013 6:17 pm przez slann, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

sob lut 16, 2013 6:54 pm

Gargrum Żarłoczny szpon, Lord Szarej Skały.

Gargrum maszerował sobie swobodnie trzymając staruszka pod pachą. Na słowa Timik 'a zmarszczył nieco czoło, jakby starał się nadążyć za szybko wypowiadanymi słowami.
- ej sullggar! Nie złościć Gar gruma żarłocznego, paladyn być żarcie w puszce, nie wołać tak na Gargrum! - zezłościł się niedźwiedziożuk.
sullggar, oznacza w mowie niedźwiedziożuków małe dziecko, młode szczenię lub jest używane obraźliwie w stosunku do dorosłych, oznaczając, że są tak mało przydatni lub tak bezbronni, jak noworodki.

Kenana pochyliła nieco głowę w ukłonie, zgrzytając równocześnie zębami. - Tak mały panie, wielki Gargrum żarłoczny szpon, Lord na szarej skale, pokonał oddział mojej matki, wielkiej kapłanki Lolth. Zabił i rozszarpał wszystkich a mnie łaskawie darował życie bym resztę swych dni odpokutowała za me grzechy na służbie mego szlachetnego pana. - odparła swym dźwięcznym głosem.
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

ndz lut 17, 2013 12:34 pm

Elaine Jouel


Zanim odeszli, Elaine spojrzała z udanym spłoszeniem na Timika.
- Daruj sobie te kpiny. Ha ha. Bardzo zabawne. Lady! - pokręciła głową.

Zależało jej, żeby szpieg nie pomyślał sobie, że jest kimś ważnym w przebraniu. Odkąd dowiedziała się o jego profesji, to postanowiła mieć się na baczności, tacy osobnicy potrafią doskonale czytać między wierszami i wyciągać wnioski.

Zgodziła się z Garanorem, że ich dwójka ma największe szanse na znalezienie godziwego noclegu. Słysząc podejrzenia chłopaka, Elaine uśmiechnęła się lekko.
- Nie uważasz, że nieco z lekka popadasz w paranoję jeśli chodzi o to czy jesteś Cormyrczykiem, czy nie? W końcu jesteśmy w sercu Cormyru! Nie trzeba mocno zgadywać jakiej narodowości są tutaj ludzie - rzuciła mu rozbawione spojrzenie. - Nie sądzę, żeby to akurat była jakaś prowokacja ze strony naszego jeńca.
Kiedy przeszli kolejne metry, dodała.
- Na pewno trzeba będzie go przeszukać. Tylko wiesz - musimy sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy go wypytywać i tym samym w jakiś sposób zaangażować się w jego gierki, czy też po prostu oddamy go Purpurowym Smokom i odejdziemy w swoją stronę? To drugie byłoby na pewno... rozsądniejsze. - ton Elaine wskazywał, że mimo wszystko bardziej ma ochotę powęszyć o co w tym wszystkim chodzi, ale nie chce narzucać odpowiedzi rozmówcy.

Ostatnio zmieniony ndz lut 17, 2013 12:35 pm przez thannis, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

ndz lut 17, 2013 4:09 pm

- Naprawdę? W każdym razie paladyni są wielce odważni, także ci oddani złu, z którymi musiałeś walczyć. Chyba, że byli strachliwi, wtedy byli tchórzami, i postąpiłeś z wszech miar słusznie zabijając ich, jak zresztą zawsze czynisz, na przykład kiedy urwałeś ręce temu niecnemu szlachcicowi, który chciał uwieść Kenanę, albo rozpękłeś głowę temu rycerzowi Zła, który chciał z powrotem oddać ją złu? A pamiętasz tego goblińskiego szamana, któremu wsadziłeś jego kostór w gardło tak, że wyszedł drugą stroną. To było takie śmieszne. . - Paplając rozglądał się za karczmą i rzucając wszystkim ukradkowe spojżenia.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pn lut 18, 2013 8:37 am

Timik i Gargrum

Gnom i potwór stali sobie pospołu, ten drugi trzymał pod pachą zrezygnowanego więźnia.
- Synu - mimo wszystko starzec podjął próbę rozmowy z Timikiem, nie zważając na jego wcześniejsze groźby - Zanieście mnie do purpurowych rycerzy zamiast strzępić język bez potrzeby. Nie zależy wam na tych dwudziestu pięciu sztukach złota? - szpieg z nadzieją w głosie zapytał najemników.



Elaine i Garanor

Kobieta i mężczyzna bezskutecznie próbowali idąc zasięgnąć języka u miejscowych. Jedynym żywym człowiekiem, którego spotkali, był okaleczony i stuknięty żebrak, który wydzierając się prosił o pieniądze dla weterana. Niestety, biedak najprawdopodobniej żył już w swoim własnym świecie i nie był w stanie udzielić odpowiedzi nawet na najprostsze pytania.

Mniej więcej po paru minutach najemnicy opuścili obozowisko biedoty i ruszyli raźno w stronę Marsember. Jednakże nie uszli daleko. Zanim brudne lepianki zniknęli za bagienną roślinności, do uszu Garanora i Elaine dotarł tętent końskich kopyt. Oboje mieli już swoje doświadczenia z wojną i doskonale znali ten dźwięk. W ich kierunku zmierzało kilku ciężkozbrojnych rycerzy, najprawdopodobniej Purpurowych Smoków.

 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pn lut 18, 2013 10:41 am

Garanor


Obrazek


Garanor skwitował pytanie Elaine bacznym spojrzeniem w jej stronę. Jakby chciał odgadnąć, jaka jest autentyczna jej intencja i na czym jej zależy, po czym odpowiedział krótko.

- To drugie. Ktoś w tej ferajnie musi być rozsądny, nieprawdaż? - odwrócił wzrok na drogę przed nimi i uśmiechnął się lekko pod nosem.

Gdy rozległ się odgłos kopyt jeźdźców przybywających ku nim z kierunku Marsember, Garanor zawołał.

- Oho, niech mnie strzały biją jeśli to nie oddział Rycerzy przybywających by ubić siejącego postrach w tych stronach niedźwiedziożuka!

Już nieraz w trakcie ich podróży po bardziej i mniej cywilizowanych rejonach Cormyru musieli tłumaczyć napotkanym uzbrojonym chłopom, strażnikom miejskim, sołtysom, królewskim oddziałom czy spłoszonym dziewkom, że Gargrum nie jest groźny i nie gryzie jak nie jest głodny. Zapowiadało się na kolejną pogawędkę w tym właśnie guście.

Garanor zsunął kaptur z głowy oraz zasłonił połą płaszcza miecz przy swym boku. Stanął na środku traktu oczekując, że rycerze będą musieli przynajmniej zwolnić mijając ich i krzyknął do nich, gdy znaleźli się w zasięgu głosu.

- Cni rycerze, dokąd to pędzicie tak późną porą?
Ostatnio zmieniony pn lut 18, 2013 10:43 am przez Agnostos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pn lut 18, 2013 10:46 am

Elaine Jouel


- Rozsądny! Też coś!... - prychnęła, ale raczej żartobliwie.

Kiedy usłyszeli tętent kopyt końskich, Elaine odruchowo naciągnęła głębiej kaptur, po czym stanęła w cieniu Garanora. Nie to, żeby się kryła, ale po prostu na drodze nie było tyle miejsca, żeby stali jedno obok drugiego. Spojrzała w stronę ciężkozbrojnych.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

wt lut 19, 2013 11:57 am

Timik westchnął.
- Oddamy cię, to pewne, ale czy całego oto jest pytanie!, Nie ufam ci... ale no dobra. - Timik zaczął nad wyraz grzecznie wypytywać przechodniów.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

wt lut 19, 2013 3:44 pm

Gargrum Żarłoczny szpon, Lord Szarej Skały.

Przez moment Gargrum się zastanawiał, czy nie lepiej schować się w krzakach. Nie lubił tych pyszałkowatych chodzących konserw. Trudno było się do nich dobrać, a i można było sobie dziąsła pociąć na ostrych blachach..
Ale jak jego towarzysze mieli ochotę na pogawędki, no cóż, proszę bardzo. Gargrum stanął obok towarzyszy. Postawił też starca na nogi, nakazał mu jednak zachować ciszę. Trzymał też swą łapę na jego chudym karku, tak na wszelki wypadek.
Mimo iż był sporym kuriozom, to jednak nie był jedynym niedźwiedzio-żukiem, który parał się jako najemnik. Wolne kompanie chętnie ich przyjmowały, tak samo jak bardziej światowi lub hem, nazwijmy to bardziej bezwzględni, lordowie, kapłani i czarodzieje. Ponad to, w ostateczności, Gargrum miał odpowiednie pisma z swej lordowskiej siedziby, z szarej skały, wolał ich jednak nie wyciągać na światło dnia.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

śr lut 20, 2013 9:24 am

Elaine i Garanor

Jedyną odpowiedzią na słowa Garanora był tętent końskich kopyt, kiedy rycerze przegalopowali obok niego i Elaine. Ośmiu zbrojnych przemknęło tuż obok dwójki najemników śpiesząc w kierunku osady. Co ciekawe, nie były to Purpurowe Smoki. Owszem, nosili ciężkie zbroje płytowe, a ich rumaki należały do silnych cormyrskich biegunów, ale nie mieli na sobie żadnych insygniów Purpurowych Smoków. Duże, prostokątne tarcze konnych były pozbawione herbów, zatem było trudno osądzić, czy w ogóle należą do szlachty.

Tak czy owak, rycerze co koń wyskoczy jechali w kierunku wioski i aby ich zatrzymać Elaine i Garanor musieli zrobić coś więcej niż wydać kolejny gromki okrzyk.

Elaine zdała sobie sprawę, że słyszy nie tylko oddalających się rycerzy. Z pewnością od Marsember zmierzała druga grupa konnych, prawdopodobnie równie cieżkozbrojnych.



Timik i Gargrum

Starzec, niezręcznie postawiony na ziemię przez Gargruma, przewrócił się upadając w gęste błoto. Stojący między lepiankami osady gnom i niedźwiedziożuk coraz wyraźniej słyszeli tętent zbliżających się rycerzy. Stojąc nad gramolącym się w błocku Sembijczykiem i z drowką w komplecie, ani Timik, ani Gargrum nie robili najlepszego wrażenia. A zbrojni byli coraz bliżej.
Ostatnio zmieniony śr lut 20, 2013 9:24 am przez PPPP, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

śr lut 20, 2013 12:19 pm

Gargrum Żarłoczny szpon, Lord Szarej Skały.

Gargrum rozejrzał się niespokojnie wokół. Jego duże uszy o kształcie klina poruszały się na czaszce raz w tą raz w tamtą.
Spojrzał jeszcze raz na starca i warknął złowrogo. Wiedział czym to cuchnie. Wystarczy że starzec się odezwie, a rycerze nigdy w życiu nie uwierzą w zapewnienia gnoma, mrocznej elfki lub niedźwiedzio żuka.
Gdy spojrzał w stronę Timik 'a, ten już schodził z traktu. Gargrum ponownie podźwignął starca i ruszył za nim. Kenana również obróciła się na pięcie i niczym łania zniknęła w chaszczach. Jej szaro zielony płaszcz znakomicie zlał się z otoczeniem.
Drużyna oddaliła się od traktu tak daleko, jak było to możliwe i zaszyła się w osłoniętych miejscach. Gargrum nie chcąc ryzykować przytrzymał usta starca swym łapskiem a drugą dłoń zacisnął na jego gardle. - pss st - syknął mu do ucha.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

śr lut 20, 2013 12:55 pm

Coś nie podobali mu się ci rycerze. Zbyt duży zbieg okoliczności.
- Chodu Gargrum! - i uskoczył w bok i skrył się w bagiennej wodzie,

 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

[Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

śr lut 20, 2013 1:31 pm

Garanor

A jednak nie były to Purpurowe Smoki. Zdziwienie Garanora spotęgował fakt braku jakichkolwiek reakcji ze strony jeźdźców. Najwyraźniej bardzo im się spieszyło w jakieś konkretne miejsce. Chodziło o plac, na którym pojawił się niedźwiedziożuk czy może o coś więcej? A może uciekali przed kimś? Elaine wskazała gestem na trakt przed nimi i po chwili Garanor zorientował się, że za chwilę nadciągnie tu kolejna grupa.

Pociągnął Elaine za sobą i zeszli z traktu, kryjąc się za lepiankami i gąszczem chwastów, czekając i obserwując z ukrycia przejazd kolejnej grupy. Następnie, byli gotowi, aby pospieszyć w kierunku placu. W końcu ich towarzyszy lada moment czekało najpewniej spotkanie z tymi właśnie oddziałami jeźdźców o nieznanych zamiarach ani tożsamości.
Ostatnio zmieniony śr lut 20, 2013 1:32 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pt lut 22, 2013 6:45 am

Timik i Gargrum

Trójka nieludzi oraz Sembijczyk szybko zniknęli w bagiennych zaroślach otaczających wioskę. Problem polegał na tym, że wyraźnie słyszeli idących ich śladem zbrojnych. Olbrzymi Gargrum spojrzał za siebie na pogięte gałęzie i odciski swoich wielkich łapsk w grząskim gruncie. Rzeczywiście, wytropienie ich będzie tylko kwestią czasu.

Timik próbował zanurzyć się w wodzie, kiedy czyjeś ręce go wypchnęły na powierzchnię:
- Spieprzaj stąd, bucu - trudno było rozpoznać rasę ubłoconego humanoida, ale mówił we wspólnym z silnym cormyrskim akcentem - To moje bajoro, ja się tu ukrywam i... Eee... Przepraszam bardzo - dodał po chwili widząc pokaźną sylwetkę niedźwiedziożuka.



Elaine i Garanor

Skryci w krzakach najemnicy obserwowali przejazd kolejnej grupy konnych - tym razem piątki Purpurowych Smoków, którzy również mknęli w kierunku osady.
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: [Legend d20] Na ruinach 2 - sesja

pt lut 22, 2013 10:18 am

Elaine Jouel


- Uuuuu, ktoś tu przed Purpurowymi Smokami zwiewa! - Elaine chichocząc szepnęła do ucha Garanora. - Chyba faktycznie powinniśmy się wrócić, jeszcze się Timik wkurzy i ich na strzępy rozniesie - wstała i chwyciła chłopaka za rękę, ciągnąc go w stronę przeciwną niż dotąd szli.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości