Garanor to młody chłopak, może dopiero co po dwudziestce. Do Zgrai Gordiana dołączył, gdy znaleźli go na zgliszczach zmiecionej przez orków wioski. Nie był w stanie wykrztusić z siebie nic poza swoim imieniem. Zaciągnięty do oddziałów jako mięso armatnie, szybko udowodnił jednak swoją przydatność w walce i poza nią dzięki niespotykanemu talntowi magicznemu. Początkowo wykazywał się odwagą graniczącą z lekkomyślnością, tak jakby jego jedynym pragnieniem było polec w walce. Z czasem pośród innych najemników nauczył się jednak poskramiać swoją młodocianą zapalczywość i gniew. W oczach członków Zgrai z przygarniętego chłopięcia ledwo co trzymającego broń stał się przebiegłym magiem, nieocenionym medykiem i nieformalnym przywódcą. W końcu przydzielono mu mały, zgrany oddział, z którym los miał go związać na dłużej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
Garanor jest nieformalnym przywódcą drużyny, który trzyma żelazną dyscyplinę w walce i poza nią. Zawsze skoncentrowany na zadaniu do wykonania. Nie mówi więcej niż potrzeba. Zazwyczaj zamyślony i posępny, szczególnie wtedy, gdy ktoś próbuje wypytywać go o jego przeszłość. Jedyne, co o nim wiadomo jego towarzyszom, to że wychował się w rodzinie drwali, w wiosce, w której go znaleziono. Ale wydaje się to dość mało prawdopodobne. Po pierwsze nie wyjaśnia to za bardzo jego magicznych uzdolnień, a po drugie w sposobie w jaki o tym mówi jest coś, co wskazuje, że w najlepszym razie to tylko półprawda. Ale nikomu to nie przeszkadza. Najważniejsze, że jest dobrym kompanem na polu bitwy i poza nią. A do tego ma cechy, które mimo młodego wieku czynią go wartościowym przywódcą. Po pierwsze potrafi zdziałać cuda, gdy żeby coś osiągnąć trzeba popisać się gładką gadką lub umiejętnym zamydleniem komuś oczu. W związku z tym jest twarzą drużyny. Szybko i zazwyczaj trafnie ocenia innych. Niekiedy co prawda odnosi się z lekceważeniem do tych, którzy jego zdaniem nie zasługują na szacunek, ale jednocześnie jest lojalny i gotów oddać życie za tych, których uważa za godnych zaufania. Swojego przywiązania do pozostałych członków drużyny nie jest skory do okazywania na co dzień, uważając okazywanie jakichkolwiek uczuć jako przejaw słabości.
Dodam jeszcze, że fakt, że podróżujemy razem od kilku miesięcy nie determinuje wcale tego, jak dobrze się znamy. Każda dobrze zarysowana postać ma warstwy i nie inaczej będzie w tym wypadku. Sygnalizuję więc, że to powyżej to pierwsza warstwa lub jak kto woli, punkt początkowy ewolucji postaci.