Gobliny z początku nie zdały sobie sprawy z zagrożenia. Nie usłyszały jak czar jest rzucany i złowroga roślinność przebija skorupę ziemi. Dopiero gdy kolce zaczęły wbijać się w ich kruche ciała zrozumiały, że coś jest nie tak. Jeden z nich osunął się na ziemię a cierń wbity w czoło znaczył, że raczej już nie wstanie. Zdjęte trwogą, gobliny jeszcze szybciej rzuciły się do ucieczki. Mogły jednak tylko marzyć o tym, aby znaleźć się gdzieś daleko. Ciernie skutecznie blokowały ruchy. Potwory odwróciły się. Za nimi z płonącymi oczami stał elfi czarodziej. A przynajmniej tak im się wydawało w mroku. Nie było innej rady i starsi zakomenderowali atak. Dwa bełty z kuszy wbiły się w ciało elfa zanim zdąrzył ochłonąć po opuszczającej jego ciało energii magicznej rzuconego czaru. Następny miał być deszcz oszczepó, ale gobliny niemo wpatrywałyt się w świetlisty symbol, który przywał Furion. Jedna po drugiej, dzidy wypadały im z rąk gdy obserwowały świetlisy symbol.
TYMACZASEM POZA WALKĄ- Panie, ukryj się, jeśli damy radę się schować, to nie ma sensu walczyć. No, chyba że aż tak pewien swego, ćśśśś, idą tu! - myśliwy brutalnie pociągnął nieznajomego w krzaki i sam wychylił się zza nich aby lepiej przypatrzyć się nadchodzącym. To był jego ostatni błąd, niedługo potem leżał na leśnej ściółce z gardłem przebitym strzałą charcząc coś, co ciężko było poskładać z jedno zdanie. Może gdybyś zbliżył swoje ucho do ust umierającego mężczyzny, zdołałbyś coś z tego harczenia wyłapać?
Tymczasem pod jaskinią zaroiło się od goblinów. Były dziwne ciche, nie hałasowały, nie gadały. Porozumiewały się znakami. Jeden z nich zaczął kierwoać pracą pozostałych. Koło wejścia do jaskini znajdował się omszały głaz, którym zieloni zapewne chcieli zawalić wejście. Jeśli wierzyć temu, że w jaskini są wspomniani poszukiwacze przygód, to niedługo będą mieli spory problem. No, chyba że ktoś zareaguje...
Jedna myśl niepokoiła jednak barda. Nigdzie nie widać było strzelców odpowiedzialnych za śmierć myśliwego. Widocznie pozostawali w ukryciu.