AelorahElfka, coraz bardziej zniecierpliwiona indolencją przymusowych towarzyszy, wzięła we własne ręce znalezione przy goblinie przedmioty i poczęła je lustrować w bladym świetle księżyca.
Gdy przetarła kilka razy kulki i przyjrzała im się uważnie w poszukiwaniu jakichś cech szczególnych, zobaczyła, że to, co wzięła za zabrudzenia albo rdzę, było tak na prawdę delikatnym grawerunkiem, wyobrażającym wybuch albo płomień. Szyszki wyglądały bardziej na zamoczone w złotej farbie niż skrupulatnie pomalowane. Po bliższej analizie zdały się mieć dziwny zapach. Nie pochodzący od farby ani szyszek. Można by go porównać zapachem pikantnego jadła z południa, tyle że przedmioty raczej nie były jadalne. Muszla nie była zbyt regularna, jakby nieco przerośnięta muszla winniczka. Na pierwszy rzut oka ciężko było dostrzec, że pancerz jest przedziurawiony w wielu miejscach. Dziurki nie miały śladów po narzędziu i były niemal niewidoczne. Co dziwniejsze, tworzyły dwa równie rzędy na powierzchni muszli, po cztery sztuki każdy. Butelka z tajemniczym czarno-niebieskim płynem pozostała niezidentyfikowana. Jedyne, co elfka zdołała się o niej dowiedzieć, to gdy otworzyła korek i powąchała zawartość, poczuła jak jej nos zaczyna w szybkim tempie ochładzać się i zamarzać. Szybkie zamknięcie flaszki pozwoliło uniknąć odmrożeń.
- Dobra, wiemy na pewno, że mechanizm do otwierania drzwi musi się znajdować w naszych rękach. Spójrzcie na to - wskazała palcem na trzymaną w ręku muszlę przypominając sobie po chwili, że nie każdy potrafi widzieć tak dobrze w nocnym półmroku -
na muszli mamy kilka dziwnych dziurek. Nie wyglądają na naturalne twory. Mamy dwa rzędy tych dziurek, w każdym po cztery z nich... mamy też cztery szyszki i cztery kulki.- To nie może być zbieg okoliczności. Poza tym na kulkach są drobne grawerunki przedstawiające płomienie. Cokolwiek otwiera te drzwi, musi być na tyle proste, aby każdy goblin potrafił to uruchomić. O ile zna mechnizm. Jakieś pomysły, czym jest ten mechnizm?Elfka zaczęła się zastanawiać dłuższą chwilę, po czym doznała niemal olśnienia...
- Tak proste, aby goblin mógł uruchomić... A niech to! To jest instrument!Przyłożyła muszlę do ust i zaczęła próbować wydobyć z niej jakiś dźwięk. Co dziwne, muszla zaczęła wydawać cichy
odgłos, jednak zupełnie inny, niźli można by się było po niej spodziewać...
Na kamiennej ścianie począł materializować się zarys drzwi i klamki. A pomiędzy drzwiami i skalną framugą pojawiła się wyraźna szczelina... Elfka nie czekając ani chwili dłużej, złapała za klamkę i nienaturalnie miękko otworzyła magiczne kamienne drzwi.
W poświacie księżyca widać było korytarz o szerokości około 3 metrów, który szybko niknął w nieprzeniknionym mroku...