Frostmaer
- Jesteście dla mnie ważni, wiem jednak, że podołacie stawianym przed wami wyzwaniom. Jeśli mamy wybór: pomóc niektórym albo rozdzielając się pomóc wszystkim to wolę udzielić tej pomocy każdemu. Nikt nie dał nam prawa do udzielania pomocy jednym i jednoczesnego odmawiania jej drugim - stwierdził Storr
- Tam gdzie wyruszamy będzie trudno o uzdrowicieli, choćby dlatego będziemy potrzebni ludności na południu - oświadczył półelf
- A i nie uśmiecha nam się żywot na pańskim żołdzie w wielkiej armii - dodał milczący do tej pory elfi kompan Storra
- Pewnego dnia nas zrozumiesz. Każdy z nas podjął tę decyzję dobrowolnie i nikt nikogo nie musiał do niej przekonywać - jego towarzysze pokiwali głowami potwierdzając słowa Storra - wiem, że się gniewasz. Mam nadzieję, że czas umniejszy Twój gniew. Z naszej czwórki tylko Fallas chce pozostać kompanią. Zajmij się nim, proszę. Bywa porywczy, ale to świetny kompan i dobry wojownik. Weź to, może się przydać - wydobył z plecaka eliksir - to mikstura lecznicza. Mam jeszcze jedną, którą wezmę na drogę. Przekaż Aramniusowi, że powrócimy gdy już przegnamy zagrożenie. Odstąpimy kompanii połowę zysków z tego zlecenia. Na nas już czas, pozdrów pozostałych i oby szczęście wam sprzyjało
Pozostali również się pożegnali zostawiając Frostmaera samego. Wyglądało na to, że spośród podwładnych Storra tylko Fallas nie podzielał jego zdania. Najpewniej wkrótce Fallas zostanie przydzielony do innego oficera
Amon
To była wyjątkowo przykra noc. Na szczęście niebezpieczeństwo zostało oddalone. Dla trojga spośród waszej czwórki nastał kolejny piękny ranek. Otrzymaliście ochronę od Armaniusa w postaci kilku spośród najemników. Ostatni dzień przed podróżą na północ Ty i Akesza przeznaczyliście na naukę zaklęć w gildii magów. Ceny okazały się dwukrotnie wyższe niż zapowiedział to wcześniej mistrz gildii, być może było to konsekwencją nie przyjęcia przez was zlecenia od maga. Niemniej nadal nie żądano nazbyt wygórowanej ilości złota. Wieczorem gdy już opuściłeś gildię zostałeś zaczepiony przez druida Storra
- Dzisiaj wraz z dwoma towarzyszami opuszczam kompanię. Postanowiliśmy wybrać się na południe wspomóc te wioski, które nie poddały się jeszcze tym bestiom. Decyzja już zapadła i nie ma sensu odwodzić nas od niej. Dowiedziałem się gdzie Cie szukać. Przyszedłem tu, ponieważ chciałem o kimś porozmawiać. Przykro mi z powodu Sary. Wiem, że była dla ciebie kimś naprawdę ważnym. Chciałbym ci pomóc na tyle na ile potrafię. W walce z tymi potworami powinni mnie wesprzeć zaprzyjaźnieni ze mną elfi druidzi, którzy zamieszkują las w tamtych stronach. Jeden spośród nich, mistrz tamtejszego kręgu zgłębił sekrety objawionej magii nieosiągalnej dla większości śmiertelników. Jest druidem znacznie zdolniejszym ode mnie i zdecydowanie bardziej doświadczonym. Z pomocą magii i pewnym drogich maści i olejów będzie w stanie przywrócić życie Sarze… Jest to jednak zabieg drogi, jestem gotów oddać mu swój magiczny pierścień, sądzę że to powinno wystarczyć jako zapłata. Są jednak większe problemy. Po pierwsze prochy Sary w ciągu tygodnia muszą do niego dotrzeć. Chyba potrafię to zorganizować. Mogę porozumiewać się ze zwierzętami. Poproszę najlepiej któregoś z orłów ażeby dostarczył mistrzowi kręgu urnę z prochami Sary, wiadomością ode mnie i magicznym pierścieniem. Powinno się udać. Jest jeszcze jedna rzecz o, której koniecznie musisz wiedzieć. Mistrz kręgu druidów powinien być w stanie
reinkarnować Sarę. To znaczy, że nie wiadomo pod jaką postacią wróci do świata żywych. Jest mała szansa, że wróci do świata żywych jako człowiek, ale istnieje też ryzyko, iż ożyje pod postacią goblina, kobolda albo krasnoluda. Sam nie wiem jakie postaci może przybrać w tym nowym życiu. Może nawet zyskać i odrodzić się jako elfka… - rzekł elf po czym patrząc w niebo dokończył wywód używając często w takiej sytuacji używanej frazy:
- Niezbadane są wyroki losu. Jesteś gotów zdecydować się na ten ryzykowny krok? Jeśli się uda to Sara sama zadecyduje czy zechce nam pomóc na południu czy powróci do was. Możesz być pewny, że wyślę do ciebie wiadomość. Wyruszamy za chwilę, tak więc musisz podjąć decyzję właśnie teraz
Layla i Stoody:
Wreszcie uporaliście się z zakupami. Nabyliście co trzeba. Druid Storr i podlegli mu kapłan i adept na pewien czas opuścili wasze szeregi. Sara i bard Keelain zostali zamordowani. Layla zdecydowała się zapłacić za Lisa. Spośród trzydziestoosobowej grupy pozostało ledwie 25 osób. Ubytek był zatem dość dotkliwy. Jedyną dobrą stroną tej sytuacji (jeśli można mówić o jakiejkolwiek dobrej stronie) było zaoszczędzenie kilku monet na ekwipunek. Mogliście bez ubytku w złocie zwrócić nieco zakupionego sprzętu. Co się tyczy Lisa...
- Dziękuję ci Pani. Obiecuję, że drugi raz tego nie spróbuję. Teraz, gdy nie ma wśród nas Keelaina chciałbym spytać czy... mógłbym się znaleźć pod tobą Pani... - najwyraźniej nie chcąc oberwać sprostował - znaczy, czy mogę być twoim podkomendnym? Już nie będę sprawiał kłopotów, obiecuję. Chciałem w ten sposób spłacić zaciągnięty u ciebie dług. Mogę się przydać, chętnie nauczę młodą Lannike tego i owego... W końcu ja jestem dojrzałym, doświadczonym mężczyzną, a ona młodą dziewczyną bez takiej eksperiencji, choć nie przeczę że ona także posiada parę atutów... - tu pozwolił sobie na głupawy uśmieszek. Szybko jednak analizując Twoje lodowate spojrzenie poprawił się. Natychmiast ściągnął uśmiech z twarzy i spróbował zdobyć się na rzeczowy ton - to jest, chciałem rzec, że znam kilka przydatnych w naszym fachu sztuczek
W drodze na północ:
Wreszcie z samego rana wyruszyliście. Pierwszy dzień przebiegł bez jakichkolwiek ekscesów. Przez dłuższy czas milczeliście pogrążeni w przemyśleniach dotyczących głównie malującej się przed wami nie tak odległej przyszłości. Większość z was maszerowała, niektórzy posiadali własne konie. Szczęściarzami posiadającymi konie byli: Layla, służący często jako zwiadowca tropiciel Garios, Armanius i jego przyboczni: Linael, Rebeca i Olav. Pozostali dwaj podwładni Armaniusa: Olgierd i Raynald jechali wozem ciągietym rzez dwa konie. W wozie tym trzymaliście żywność, część broni i ekwipunku. Gdy zapadła noc mogliście (po uprzednim sprawdzeniu terenu) rozpalić ogniska. Przy jednym z ognisk zebraliście się Wy - oficerowie, Armanius i Linael. Nie czekając długo odezwał się przywódca
- Jak dobrze wiecie nasza kompania ucierpiała po wizycie w Everlund. Utraciliśmy dwóch oficerów Keelaina i Storra oraz troje członków kompanii. Trudno będzie ich zastąpić, chyba wszyscy jesteście tego świadomi. Ubolewamy nad stratą Sary Amonie, a i szkoda barda pomimo wszystkich jego wad. Trudno być zadowolony z decyzji pozostałych, ale nie trzymaliśmy ich na siłę. Storr i jego podwładni chcą do nas wrócić gdy uporają się z potworami na południu. Jeśli faktycznie wrócą to w tym gronie zdecydujemy co z nimi uczynić – zrobił krótką przerwę na solidny łyk czegoś co miał w bukłaku, następnie podał go siedzącej najbliżej osobie i kontynuował – Nasza kompania liczy teraz 25 osób, należy zdecydować kto przejmie obowiązki Keelaina i Storra. Keelai odpowiadał za werbunek i zbieranie informacji. Wygląda na to, że teraz tylko Ty Stoody będziesz odpowiadał za informatorów, informacje na temat zleceń i zbieranie plotek. Ufam, że sobie poradzisz. Proponuję żeby werbunkiem zajęła się Linael, nie chcę za bardzo przeciążać pozostałych obowiązkami. Jeśli ktoś ma coś przeciw to niechaj mówi – poczekał czy ktoś nie chce zgłosić w związku z tym zastrzeżeń czy uwag. Następnie mówił dalej – Storr odpowiadał za wsparcie medyczne i zwiad. Najlepiej żeby sprawami sanitarnymi zajął się Frostmaer. Co do organizacji zwiadowców – tu miał na myśli przede wszystkim drużynowych tropicieli Gariosa i Vindela – nie wiem kto z was najlepiej by się do tego nadawał, dlatego zlecanie zwiadów wezmę na siebie. Wyłączając zwiady, tak jak to było wcześniej Laylo, Vindel nadal będzie Twoim podkomendnym. Co do najemników, którzy utracili przełożonych… – tu po raz kolejny pozwolił sobie na pauzę, wziął bukłak od aktualnie trzymającej go osoby i napił się raz jeszcze – Słyszałem, że Lis chce służyć u Layli, a zatem teraz ona będzie jego bezpośrednim zwierzchnikiem. Tylko postaraj się żeby już więcej nie narozrabiał. Drugi raz nie mam zamiaru wyciągać go z więzienia. Spośród elfów Storra został z nami tylko Fallas. Podobno Storr chciał ażeby zajął się nim Frostmaer, niechaj tak będzie. Jest jeszcze dwóch podwładnych barda. Lodovick i Garios. Lodovick jak chyba pamiętacie to ten, który odpowiada za wyroby drewniane i zna się na ślusarstwie. Garios jest naszym zwiadowcą, posłańcem i myśliwym, ale tego też nie muszę wam chyba przypominać. Amonie, po tym jak utraciłeś Sarę, pozwolę Ci wybrać jednego z nich. Od tej pory Lodovick albo Garios będzie wykonywał Twoje polecenia. Drugi przejdzie pod rozkazy Stoodyego
Teraz głos zabrała Linael.
- Musimy też niezwłocznie omówić jedną kwestię. Greel, to znaczy wysłannik lorda Helma wspominał nam, że możemy wybrać w miarę bezpieczną drogę idąc na północ, czyli nieznacznie na wschód od Lasu Księżycowego. Następnie przy Samotnym Kamieniu możemy zbić na wschód. Po kilku dniach miniemy Czerwony Nurt i wkrótce potem zajdziemy do Gór Rauvin. Będziemy zmuszeni przebyć rzekę o tej samej nazwie. Gdy się z nią uporamy czeka nas jeszcze niecały dzień drogi. Podróż zajmie nam około dwóch dekadni, może nieznacznie dłużej. To jedna z możliwości. Greel rzekł również, że orkowie zajęli ważną z przyczyn ekonomicznych Przełęcz Księżycową. Mały garnizon na zachód od przełęczy, który zgromadził się w Jalantharze nie jest w stanie ich stamtąd wyprzeć. Jeśli zdecydujemy się oczyścić przełęcz z orków to dotrzemy do armii Helma szybciej. Greel twierdził, że rozwiązanie tego problemu powinno nam zapewnić uznanie u Helma. Na pewno będziemy mogli liczyć na dodatkowe wynagrodzenie, a i część garnizonu z Jalantharze powinna być skora ażeby do nas przystać. Należy jednak pamiętać, że wybranie przełęczy może być dla nas ryzykowne. Niewykluczone, że możemy stracić kilka osób w trakcie tej operacji.
- Zdam się na waszą opinię. Jak uważacie. Pomożemy oczyścić przełęcz czy obierzemy dłuższą bezpieczną trasę? – zapytał Armanius. Wiedzieliście, ze w tym wypadku interesuje go tylko zdanie oficerów. Nie było potrzeby konsultowania tego z pozostałymi