Zrodzony z fantastyki

 
Yuan
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: pt lip 23, 2010 6:50 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

sob lis 09, 2013 8:55 pm

Stoody

Stoody przed walką zapoznał się dokładnie z planem bitwy i rzucił tyle ochronnych zaklęć ile mógł. Miał nadzieje, że to wystarczy. Podszedł jeszcze do Roba, położył mu rękę na ramieniu i szepnął - Pora w końcu skopać tyłki tym cholernym orkom. - uśmiechnął się lekko - Dajcie z siebie wszystko, to nasz dzień. - zwrócił się już do całej swojej drużyny.



Plan przez dłuższy czas szedł jak po maśle. Wabik zadziałał, orkowi połknęli przynętę, a im skutecznie udało się odizolować Trolla od reszty. ~Coś jest nie tak... Trolle tak szybko nie biegają ~ pomyślał Stoody i na znak Armaniusa cisnął w przeciwnika ognistymi płomieniami. Niestety Stoody źle ocenił szybkość Trolla i wiązka płomieni przeleciała obok niego. A później było już tylko gorzej... Troll przeskoczył Olava, który miał teoretycznie chronić Pirata i w ciągu chwili znalazł się tuż przed Stoodym, który wiedział, że nie ma z nim żadnych szans. Szybkim ruchem wyszarpnął z paska miksturę i wypił ją jednym haustem. Wokół niego pojawiły się trzy idealne kopie. Mógł teraz liczyć już tylko na swoje szczęście...

 
Awatar użytkownika
Amon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 554
Rejestracja: śr sie 25, 2004 9:19 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

sob lis 09, 2013 10:09 pm

Duży ork trochę za dobrze wygląda, trzeba mu ciężaru na te bary nałożyć. Rzucam
i polecam zrobić to samo Akeszy, której doradziłem zgłębić to gusło gdy byliśmy w mieście. Następnie skupiam mój wzrok na "drugiej fali" pościgu, w postaci czterech orków. Inkantuje
i polecam moim ludziom:
- Czrerech z tyłu, wybijcie ich! jeden już cieknie!
Ostatnio zmieniony sob lis 09, 2013 10:12 pm przez Amon, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Bergho
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 300
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 9:05 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

ndz lis 10, 2013 2:42 am

Amon

Ty i Akesza rzuciliście na orczego przywódcę identyczne zaklęcia. Z tego co zauważyliście stanowczo zwolnił, widać dalsze poruszanie się w ciężkiej zbroi przychodziło mu z pewną trudnością, nie biegł już na czele swej grupy. Pierwsza salwa Twojego zespołu okazała się całkiem skuteczna. Jeden z hobgoblinów został lekko ranny, ponadto uderzył go magiczny pocisk Akeszy, z kolei czyjaś strzała i bełt Merril trafiły lekko opancerzonego orka, który padł trupem otwierając swoją paskudną gębę z której wysunął się jego całkiem długi jęzor. Zaraz potem "ułożyłeś do snu" dwóch spośród czterech orków biegnących "na końcu stawki". Jednym z nich był ten ze strzała w bebechach. Zaraz potem zarobił kolejną od ślicznej Nathaliji, która radośnie skomentowała swój strzał jednym słowem "Pierwszy". Prawie wszyscy oprócz Lodovicka podporządkowali się strzelając w mniejszą grupę. Strzał młodej Lanniki po raz drugi okazał się za słaby, mogłaby naciągać cięciwę bardziej stanowczo. Hrafn posługujący się długim łukiem trafił w bark jednego z nadal biegnących orków. Raniony pociągnął jednego ze swych kumpli, wskazał Twoją grupę i obaj popędzili prosto na was. Dwóch orków nie powinno stanowić wyzwania dla waszej ósemki. Fakt, że jeden z nich, ten w pełni zdrowy biegł właśnie na Ciebie z toczącą się z pyska pianą i wysoko uniesionym toporem stanowił ledwie drobną niedogodność. Byłeś w stanie rzucić jedno zaklęcie zanim orkowie się zbliżą, podobnie Akesza, zaś pozostali powinni jeszcze zdołać oddać strzał

Frostmaer i Layla

Z tego co zobaczyliście dwóch orków ruszyło na grupę Amona. Nie było już sensu dalej się wycofywać. Należało przyjąć wroga tu i teraz. Istniało ryzyko, że pozostali orkowie i hobgobliny także zaatakuja waszych łuczników i czarodziejów. Do tego nosiliście cięższe pancerze od waszych przeciwników, zatem dystans między wami a orkami i tak ciągle się zmniejszał. Zaatakowało was sześciu orków. Dwóch z nich to znaczy przywódca i jeden w nieco lepszej zbroi rzucili się na Frostmaera, dwóch słabszych ruszyło na Fallasa, ranny hobgoblin zaatakował Roba zaś jeden z mocniejszych orków za cel obrał Layle

Stoody

Stoody uczynił chyba najmądrzejszą rzecz jaką można było zrobić. Jednak miał pecha. Nie wiadomo czy troll przejrzał iluzję (czy w ogóle ją dostrzegał), czy mag spartolił czar, a może najzwyczajniej w świecie troll po prostu miał szczęście i trafil "tego właściwego". Stoody pod wpływem silnego ciosu zadanego mu przez długie łapsko potwora poleciał do góry niemal wpadając a Armaniusa, który jednak w porę się odsunął, a następnie stanął przed leżącym na ziemi obolałym Stoodym wraz z Olavem i Rebecą torując trollowi dojście do maga. Stoody czuł ból nie tylko w skutek otrzymanego ciosu, ale był też trochę poobijany po zetknięciu z kamienistym podłożem. "To zdecydowanie zła pora a odpoczynek" - pomyślał Stoody podnosząc się przy pomocy swego kostura. Należało rzucić kolejne zaklęcie. Z tego co widział czarodziej lustrzane odbicia nadal istniały. W tym samym momencie trzej kamraci Stoodyego uderzyli w bestię. Troll zdołał strącić na bok bronie podwładnych Silberstena zanim te zdołały nabrać pędu. Tym samym jednak wystawił się na ataki Armaniusa. Stoody był zdumiony kunsztem Silberstena we władaniu bronią. Jego przywódca wyprowadził co najmniej dwa śmiertelne dla zwykłej istoty ciosy i jedno wyjątkowo paskudne cięcie. Czarodziej zachowując trzeźwość umysłu nie tracił czasu na podziwianie osiągnięć szefa. Wystrzelił w kierunku trolla kolejne zaklęcie

 
Yuan
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: pt lip 23, 2010 6:50 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

ndz lis 10, 2013 11:06 am

Stoody

Pirat mocno poobijany podniósł się najszybciej jak potrafił. Ciosy szefa robiły wrażenie, nawet to wielkie cholerstwo zdawało się przejęte tymi cięciami. Stoody nie czekając długo wyinkantował kolejną wiązkę śmiercionośnych płomieni. Zaklął pod nosem gdy kolejny raz jego zaklęcie przemknęło tuż obok celu.

Ostatnio zmieniony ndz lis 10, 2013 11:07 am przez Yuan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Amon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 554
Rejestracja: śr sie 25, 2004 9:19 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

ndz lis 10, 2013 7:04 pm

- Oż... - wypusciłem z sibie powietrze i nie tracąc czasu

- Nat, Akesza! zdejmijcie tego furiata! reszta drugiego i spiocha! do wyboru.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

wt lis 12, 2013 1:02 pm

Frostmaer rzucił swemu przeciwnikowi mordercze spojrzenie. Chwycił oburącz kosę i siekł pudłując tragicznie.
 
Basilius
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 35
Rejestracja: pt gru 07, 2012 5:13 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

pt lis 15, 2013 6:15 pm

Layla Krwistowłosa

Podczas ucieczki kobieta pobieżnie zbadała rany po strzałach, na razie nic jej nie będzie. Wszystko wydawało się iść zgodnie z planem, miała nadzieję iż pozostali wywiążą się ze swoich zadań. Przebiegli jeszcze kawałek i stanęli, gotując się na przyjęcie ataku.
~ Zaraz zobaczymy, kto tak naprawdę powinien uciekać… ~.
Zaatakowała najbliższego zielonoskórego zmierzającego w jej kierunku. Na resztę przyjdzie czas za chwilę. Wykonała zamaszyste cięcie z nad lewego ramienia, wkładając w cios wiele siły. Jej miecz zatoczył szeroki łuk…
~ Tak, tu jest moje miejsce. ~

 
Bergho
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 300
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 9:05 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

sob lis 16, 2013 2:33 pm

Stoody
W momencie gdy Stoody wystrzelił kolejne zaklęcie w stronę trolla doszło do krwaej wymiany ciosów. Olav uderzył trolla młotem bojowym, ale zdecydowanie zbyt słabo żeby uczynć mu choćby małą krzywdę. Z kolei miecz Rebeki dotknął sztychem ziemi po tym jak troll trącił łapą jego płaz. Wasz potworny przeciwnik porządnie [url]drapnął[/url] Olava pozostawiając cztery rany cięte po długich szponach.
- Spal go do cholery! – jęknął osłaniający Stoodyego wojownik
Tylko Armaniusowi powiódł się atak. Wyprowadził całkiem efektywną serię. Najpierw wpił się ostrzem swego podwójnego miecza w przedramię trolla, a następnie ranił bydlaka w udo. Kolejnego spotkana z ostrzem Silberstena troll uniknął nienaturalnie wręcz wciągając brzuch

Amon
Amon w magiczny sposób wywołał u swego adwersarza panikę. Ork co prawda wpadł w szał bitewny, lecz magia przeniknęła jego zaślepiony furią umysł. Teraz to zielono skóry stawał się ofiarą. Wyglądał jakby zobaczył smoka. Wykonał taktyczny zwrot o 180 stopnni i wziął nogi za pas. O dziwo magiczny pocisk i bełt z kuszy choć dotkliwie go raniły dodały mu jakby dodatkowych sił. Uciekająący ork przyśpieszył kroku. Jego kompan został draśnięty w ucho jedną ze strzał co poskutkowało oderwaniem się noszonego przezeń kolczyka. Inna strzał boleśnie musnęło mu ramię. Trzecia strzała trafiła w zbroję, jednak z ledwością się przez nią przebiła minimalne wbijając się w ciało orka. Zielonoskóry natychmiast ją wyrwał. Gdy czworo z Twych podwładnych oddało strzały Hrafn (wojowi Frostmaera) dobył miecz i pobiegł na ranionego orka. Hraf i zielono skóry zaatakowali w tym samym momencie. Doszlo do zderzenia ich broni. Obaj natychmiast nieznacznie od sieie odskoczl i przystąpili do dalszej walki. Ork, którego wystraszyłeś cały czas uciekał, zagrożenie stwarzał ten walczący z Hrafnem. Problem polegał a tym, że Twoi strzelcy mogli przypadkiem ranić Hrafna oddając kolejny strzał. Jeden z Twoich (Malcolm) naciągnąwszy cięciwę i wymierzywszy w orka walczącego z jego towarzyszem skonsternowany spytał:
- strzelać bez rozkazu?
- szyć w tego uciekającego? – spytała Merril
Cholera jasna… czy oni nie potrafią działać samodzielnie i instynktownie…

Layla i Frostmaer
Druid miał na głowie aż dwóch przeciwników. Na jednego zamachnął się kosą, jednakże spudłował. Przeciwnicy zaczęli go flankować. Jeden z orków chybił, natomiast przywódcy udało się ominąć obronę druida i zranić go, choc nie była t zbyt poważna rana, widać magia Amona osłabiła siłę jego zamachnięć.
W podobnej sytuacji co druid znajdował się Fallas. Jego z dwóch stron zaszły hobgobliny. Fallas próbował ranić jednego, ale ten uderzył w jego miecz wytrącajac mu go z ręki, następnie zamachnał się swoim zakrzywionym mieczem na elfa. Fallas w porę uskoczył, ale zaraz po tym został dźgnięty w bok przez drugiego hobgoblina.
Rob także jednym ciosem uśmiercił atakującego go hobgoblina
- Nareszcie coś się dzieje! – z tymi radosnymi słowy na ustach popędził na pomoc Fallasowi
W tym czasie Layla zaatakowała orka w skórzanym pancerz. Pancerz na nic się zdał. Ork nie zdążył nawet unieść broni do parowania. Layla pionowym cięciem przepołowiła mu czerep. Teraz należało wybrać kolejny cel. Na placu boju pozostało jeszcze czterech rywali

 
Yuan
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: pt lip 23, 2010 6:50 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

sob lis 16, 2013 4:01 pm

Stoody

Stoody cofnął się o krok i skupił się w pełni na rzucanym zaklęciu. Wiedział, że to jego ostatnia szansa żeby szybko zakończyć tę morderczą walkę i móc pomóc innym. Wiązka promieni wystrzeliła pędząc obiecująco w stronę głowy Trolla. Nagle jednak coś odwróciło uwagę kreatury i szybki ruch głową sprawił, że płomień przemknął tylko po czubku ucha nie raniąc znacząco przeciwnika. Stoody zaklął pod nosem. Zdecydowanie to nie był jego dzień.

 
Bergho
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 300
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 9:05 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

ndz lis 17, 2013 11:16 pm

Stoody

Troll raz jeszcze wbił szpony w ciało Olava. Wojownik jakoś zdołał się zasłonić tarczą przed drugą łapą stwora, nie uchronił się jednak przed zębami bestii. Troll wyrwał kawał mięsa. Olav padł twarzą na ziemię. Z licznych ran lała się krew. Wojownik nie dawał żadnego znaku życia. Armanius w czasie gdy troll atakował Olava ciął poczwarę dwukrotnie. Raz nawet trafił w szyję przecinając kilka mięśni. Pewnie zabiłoby to istotę nieobdarzoną darem regeneracji. Troll zachwiał się po drugim uderzeniu Armaniusa nieznacznie opuszczając łeb. Rebeca podskoczyła i porządnie zamachnęła się swoim dwuręcznym mieczem. Niemalże odrąbała mu głowę. Bestyja padła na ziemię. Armanius w całości odrąbał trollowi głowę tak dla pewności. Wtem w waszym kierunku zaczęło biec dwóch orków. Niewykluczone, że uciekali z przełęczy przed resztą waszej kompanii. Tak się niefortunnie składało, że Stoody znajdował się najbliżej nich, szybko jednak Armanius i Rebeca stanęli przed magiem i ruszyli na obu zielonoskórych

Lis
Lis poderżnął gardło kapłanowi. Na widok zakrwawionego sztyletu i martwego orka zaśmiał się w duchu - "Nie ma sprawy. Wiem, że dla mnie uczyniłbyś to samo. Nie martw się, twoi kompanii pewnie cie w tym wyręczą" Wystudiowanym przez wieloletnie doświadczenie ruchem odciął kapłanowi sakwę przywiązaną cienką żyłką. Schował ją za pazuchę i popędził w stronę swoich przyjaciół. Drogę zagrodzili m jednak orkowie. Któryś rąbnął go czymś ciężkim przez plecy. Lis niemal wpadł w objęcia stojącego naprzeciw orka. Niemal bo ów ork zdzielił go toporem w chwili kiedy on zaczął zatapiać swój krótki miecz w cielsku zielonoskórego. "W samo serce" Zaraz potem strzała którejś z tych bestii trafiła łotra między żebra. Zanim utracił świadomość ostatnim co zdołał zobaczyć była ognista strzała wyczarowana przez Linael, którą to czarodziejka uśmierciła jednego z jego oprawców. Uśmiechnął się blado gdy padał wraz z orkiem, którego przed chwilą śmiertelnie ranił
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

pn lis 18, 2013 8:59 am

Barbarzyński druid był przyzwyczajony do bólu już od dzieciństwa, więc nie przejmował się raną.
- Zabijmy przywódcę, reszta ucieknie - rzekł i znowu siekł niecelnie
 
Yuan
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: pt lip 23, 2010 6:50 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

pn lis 18, 2013 4:08 pm

Stoody

Stoody przyjął krwawy koniec orka z mieszaną ulgi i zawodu. To miała być jego fucha, ogniste czary miały szybko zakończyć straszną batalię. A teraz Olav leżał w kałuży krwi... Czuł trochę, że to jego wina, gdyby tylko celniej rzucał czary... Nie było jednak czasu na użalanie się nad sobą, zbliżali się kolejni orkowie. Tym razem magiczne pociski trafiły celnie w jednego z orków raniąc go dotkliwie.

Ostatnio zmieniony pn lis 18, 2013 4:08 pm przez Yuan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Amon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 554
Rejestracja: śr sie 25, 2004 9:19 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

sob lis 23, 2013 9:12 pm

- Na wzwód Jergala! - Nie wytrzymałem.
- Oczywiscie, że w uciekającego i każdego innego rannego! - po czym dodałem.
- Hrafna zostawcie w spokoju, sam się tym zajmę - to powiedziawszy,
 
Bergho
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 300
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 9:05 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

ndz lis 24, 2013 2:47 am

Amon:

- Jaki znowu Jergal? - zapytał szczerze zainteresowany Lodovick, który oczywiście nie zapomniał przy tym o oddaniu kolejnego strzału
Koniec końców... udało się!
Kolejne dwie strzały zatopiły się w cielsku "tchórzliwego" orka. Bydlak padł martwy.
Tymczasem do orka walczącego z Hrafnem zbliżył się Malcolm. Rzemieślnik rzuciłe wcześniej kusze na ziemię wołając
- Nie będę się chował za bronią dla tchórzy! - chwycił za włócznię i pomógł Hrafnowi uśmiercić orka na którego zaczął już działać czar Amona.
Ork przestraszony patrzył to na jednego to na drugiego, nie wieddząc co czynić. We dwóch szybko się z nim rozprawili. Teraz należało ruszać na przełęcz albo na pomoc Frostmaerowi i Layli. Pomysł oddania salwy w walczących z nimi orków (i przy okazji w sojuszników) wydawał się może dość zabawny, ale też przede wszystkim wyjątkowo głupi.

Layla i Frostmaer:

Layla ruszyła na jednego z orków, ale ten zauważył, że kobieta pędzi nań z uniesionym mieczem, zatem zwinnie odsoczył w bok. Layla już wykonywała zamach w biegu, ku swemu przerażeniu dostrzegła, że ork uniknął i ostrze zaraz może trafić druida. W ostatniej chwili zachamowała pęd swej bronii dołała obrocic klinge lekko i bezboleśnie płazując kompana. Niestety impet był na tyle znaczący, iż barbarzynka wpadła na Frostmaera na moment dozorientując go. Orkowie wykorzystali o atakując. Myśleli, że ich przeciwnicy są teraz bardziej narażeni na ciosy. Tak bylo w istocie jednak jakimś cudem obojgu udało się sparować atak zielonoskórych. Teraz przywódca orków walczył sam na sam z Frostmaerem, a drugi ork stanął przeciwko Krwistowłosej.

Tymczasem Fallas zbierał tęgie baty. Otrzymał kolejne dwie rany. Widać ledwie trzymał się na nogach. Zanim jednak oberwał zdołał ciachnąć jednego ze swoich hobgoblińskich adwersarzy. Zaraz po tym jak drugi z hobgoblinw uderzył elfa Rob walnął stwora w plecy
- jeden cios, jeden trup! - zawołał zadowolony z siebie Rob, jednak chwilę potem zdziwił się widząc, że raniony przez niego hobgoblin pomimo naprawde mocnego uderzenia podniósł się z ziemi po zaliczonym właśnie upadku. Hobgoblin wyraźnie był ledwie żyw, ale wiedział, że musi walczyć dalej, bo stawką jest jego marny żywot

Stoody:

Magiczne pociski dosięgły orka szarżującego na Rebece. Kobieta jednym cięciem zakończyła żywot ranionego. Tymczasem Armanius dwoma cięciami uśmiercił drugiego orka. Stoody wyraźnie widział jak klinga Armaniusa pulsowała czerwonym blaskiem. Na ostrzu wyraźnie było widać coś co wyglądało na namalowane żyły. Można było odnieść wrażenie, że żyły pulsują. Nie czas jednak było na podziwianie broni
- Co z nim? - zapytała Rebeca spojrzawszy na Olava
- Ruszajcie na przełęcz, ciągle tam walczą. Zobaczę czy można pomóc Olavowi! - zakomenderował przywódca podbiegając do nie zdradzającego oznak życia kompana.
Rebeca usłuchała rozkazu i popędziła dalej na spotkanie kolejnych przeciwników
Z tego co widział Stoody w głębi obozu orków Vindel pojedynkował się z jakimś zielonoskórym z kolei Swen zajęty był walką z hobgoblinem. Gdzie indziej troje najemników wykańczało jakiegoś orka. Wyglądało na to, że kompania jest górą

 
Awatar użytkownika
Amon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 554
Rejestracja: śr sie 25, 2004 9:19 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

ndz lis 24, 2013 12:28 pm

Ogarnąłem zamieszanie wzrokiem, Bogowie! jak bardzo chciało mi się palić.
- Biegiem! pomóc tym oficerom! - wskazałem grupę Frostmaera i Lajli, by wlać w ciała orków nieco niepokoju i choć na chwile dać odetchnąć broniącym się, sprawiłem iż nadejście posiłków wydało się "huczniejsze"
 
Yuan
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: pt lip 23, 2010 6:50 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

ndz lis 24, 2013 3:11 pm

Stoody

Stoody rozejrzał się wokół siebie. Wygląda na to, że Straceńcy dali sobie radę z pozornie niewykonalnym zadaniem. Nie obyło się jednak bez strat - pomyślał spoglądając na leżącego bez ruchu Olava. Pomyślał o bracie. A jeśli Rob wiedziony młodzieńczą brawurą też zginął od miecza jakiegoś orka. Ogarnął go strach pomieszany ze złością. Im szybciej wykończą zielonoskórych tym szybciej dowie się jak sobie poradziła druga flanka.

Postanowił pomóc Swen'owi w końcu to jego podopieczny. Wiązka czerwono-niebieskiej energii pomknęła w stronę walczącego z łotrzykiem orka. Rany były dotkliwe, ale niestety był to ostatni bojowy czar przygotowany na dziś przez Stood'yego.

 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

pn lis 25, 2013 9:01 am

Walka przybierała nienajlepszy obrót dla jednego z podwładnych Frostmaera. Druid warknął i siekł przywódcę orków, raniwszy go okrutnie. Miał nadzieję, że Layla dobije przywódcę, więc odskoczył odeń i podszedł dovFallasa, aby go zaraz uleczyć.
 
Basilius
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 35
Rejestracja: pt gru 07, 2012 5:13 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

wt lis 26, 2013 9:50 pm

Layla Krwistowłosa

~ Cholera, poniosło mnie, muszę bardziej uważać ~
Kobieta szybko otrząsnęła się po niefortunnym manewrze. Całe szczęście, że jej nadgorliwość nie naraziła ich na większe niebezpieczeństwo. Szybko oceniła sytuację i postanowiła wyeliminować ranionego przez druida orka.
~ Skup się głupia krowo - najpierw myśl, później uderzaj… ~
 
Bergho
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 300
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 9:05 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

śr lis 27, 2013 11:43 pm

Layla, Frostmaer i Amon

Fallasowi jakoś udało się uniknąć kolejnego śmiercionośnego ciosu, dał szybką kontrę wyprowadzając nadgarstkiem poziomy zamach, jego przeciwnik jednak w porę zdołał się zastawić. Rob z kolei uderzył raz jeszcze z góry po przekątnej. Na nic zdała się próba parowania. Walczący z nim hobgoblin padł i już więcej się nie podniósł

Layla rzuciła się na ranionego przez druida przywódcę orków. W tym czasie walczący z nia ork zauważył, że Krwistowłosa się odsłoniła. Zaatakował jednak zbyt wolno. Wódz zielonoskórych już unosił miecz do kolejnego cięcia, jednak Layla w porę go powstrzymała. Zadany przez barbarzynke cios okazał się wystarczajaco mocny żeby położyć przeciwnika trupem.

Zostało wam jeszcze dwóch przeciwników. Jednak zanim ich wykończyliście pojawił się oddział Amona. Uzyskawszy przewagę 1 do 6 w mig rozprawiliście się z pozostałymi dwoma

Pozostało wam natychmiast ruszyć na przełęcz ażeby wybić pozostałych zielonoskórych

Stoody

Swen próbował dźgnąć hobgoblina rapierem, przeciwnik wykonał jednak unik próbując dosięgnąć Swena długim mieczem. Łotrzyk w porę zdołał uskoczyć

Gorzej powodziło się Vindelowi. Choć poważnie ranił walczącego z nim orka, sam zebrał naprawdę mocny cios. Wrogi topór zatopił się głęboko w jego ciało. Ork kopniakiem wyrwał żelastwo z elfa. Vindel padł na ziemię. Stoody nie wiedział co czynić. Rebeca już znalazła sobie jakiegoś przeciwnika. Zaś grupa walcząca wcześniej z orkiem teraz zabrała się za kolejnych dwóch. Z tego co na szybko zauważył Stoody nieopodal trójki najemników ścierających się z dwoma orkami leżeli krasnolud i ork, najpewniej martwi. Stoody wyczerpał zaklęcia bojowe, zawsze mógł walczyć wręcz. Musiał wybierać. Pędzić na pomoc Swenowi, który z pewnością ciągle trzymał się na nogach i być może sam pokona przeciwnika czy też zaatakować orka, który właśnie powalił Vindela. Co jednak jeśli elf był martwy (a zdawało się to wysoce prawdopodobne), może lepiej pomóc żywym?

 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

pt lis 29, 2013 4:31 pm

Druid przyzwał magiczne jagody, które podał Fallasowi.
- Mówiłem abyś uważał, ale mnie zignorowałeś - potem zwrócił się do Layli.
- Dobrą mój syn dziewuchę wybrał - rzekł wyszczerzywszy pożółkłe zęby i zawołał
- Atakujemy?
 
Yuan
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: pt lip 23, 2010 6:50 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

ndz gru 01, 2013 8:47 pm

Stoody

Stoody z pewnym przerażeniem patrzył jak ciężki topór orka zagłębia się w ciało Vindela raniąc go potwornie. Swen trzymał się jeszcze na nogach, postanowił więc szybko wykończyć orka i spróbować pomóc Vindelowi... może wciąż żyje... - Hej, zielonoskóry! - Poważnie ranny ork odwrócił się w stronę maga, a w jego oczach było widać, że bierze Stoody'ego za łatwy cel - Spróbuj tego... - uśmiechnął się lekko i przyzwał za plecami orka wielkiego psa, który bez zastanowienia wbił swoje kły rozszarpując nogę orka, a gdy ten jęcząc padł na ziemie wgryzł mu się w szyję wywołując fontanne krwi i kończąc jego agonię.

Stoody podbiegł szybko do rannego towarzysza i spojrzał niewprawnym okiem na jego rany. Mając nadzieję, że odniesie to planowany skutek podniósł lekko jego głowę i wlał zawartość swojej mikstury leczenia.

Ostatnio zmieniony ndz gru 01, 2013 8:49 pm przez Yuan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Bergho
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 300
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 9:05 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

pn gru 02, 2013 1:42 pm

Stoody

Przywołany pies ugryzł orka. Zielonoskóry padł na ziemię. Przywołaniec wykorzystał to i zatopił krwi w gardle leżącego. Był to wyjątkowo nieprzyjemny widok. W tym czasie Swen zatopił rapier w oku swojego przeciwnika. Tym sposobem także drugi ork postradał życie. Stoody podbiegł do Vindela. Oczy elfiego tropiciela szeroko otwarte patrzyły w niebo. Dłoń wciąż ściskała miecz. Niestety serce elfa przestało bić. Vindel był kolejnym, który tego dnia zapłacił najwyższą cenę.

Krajobraz po bitwie

Wkrótce nadeszli pozostali. Wspólnie już bez większych komplikacji wypleniliście pozostałych orków. Magowie tego dnia wyczerpali zaklęcia, wielu z was zostało rannych. Wszędy walały się trupy. Przede wszystkim orcza i hobgoblińska „padlina”. Lannika zobaczywszy Lisa leżącego pośród zabitych podbiegła doń płacząc rzewnymi łzami. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Lis otrzymał dwie rany cięte i jedną kłutą, do tego miał najwyraźniej kilka połamanych kości. Załamana dziewczyna przytuliła ise do jego zimnych zwłok, trudno ją było od niego oderwać. Tego dnia zginęli: Lis, Olav, Vindel i Harvgar Twardy Czerep. Ten ostatni pozostawił po sobie list. Niektórzy najemnicy czynili tak przed poważniejszymi bitwami na wypadek gdyby dopadła ich kostucha. Przy Lisie oprócz jego broni i listu odnaleźliście też pękatą sakwę z komponentami do zaklęć i z 10 złotymi monetami oraz pustą menzurkę i talię kart.
Swen odczytał „testament” Lisa zapisany na kawałku pergaminu

„Mili moi!
Wolałbym żebyście tego nie czytali, gdyż oznaczać to może jedno z dwóch. Prawdopodobnie ktoś mnie zabił przez moją cholerną brawurę albo ktoś mi gwizdnął ten pergamin… Jeśli to drugie to obiecuję, że potraktuję tego gnojka solidnym kopniakiem w żyć (tak Swen, to Ty jesteś głównym podejrzanym, wiem żeś ukradkiem wychylał moje bukłaki z winem)”…
– czegokolwiek o nim nie rzec, miał fantazję. Będzie mi go brakowało. Z kim ja będę grał w karty?
– rzekł Swen. Zapewne chciał nieco ocieplić i tak udzielającą się większości z was (w tym jemu) atmosferę przygnębienia - O tutaj coś wspomina o kartach.. – zabrał się za dalsze czytanie…
„Co się tyczy moich kart... (a właśnie Swen, że wcale nie są znaczone!) Oddajcie je Lannice. Nie płacz miła moja, nie warto. Wiedziałem w cos się wpakowałem dołączając do kompanii i działając w pojedynkę” – strumień łez wylanych przez Lannike tylko przybrał na sile – „Swen, przydaj się wreszcie na coś i naucz młodą tych sztuczek z trzema kartami i z jedenastoma monetami. Z moim mieczem i zbroją uczyńcie co wam się żywnie podoba. Możecie je nawet oddać żebrakom, już ich nie potrzebuję. Podzielcie mój dobytek pomiędzy kompanię jak uznacie za stosowne i wychylcie za mnie kilka kielichów najlepszego wina jakie macie. Chciałem załatwić ich przywódcę, maga albo kapłana. Mam tylko nadzieję, że przed śmiercią zrealizowałem swój cel. Jeszcze zanim opuściliśmy Everlund (po tym jak mnie wyciągnęliście z celi) ukradłem jednemu alchemikowi miksturę niewidzialności. Wypiłem ją i próbowałem ukradkiem uśmiercić potencjalnie najgroźniejszego przeciwnika. Na koniec wspomnę o najważniejszym… Linael, moja luba… Nigdy nie zapomnę tych upojnych chwil spędzonych razem… Ja i Ty, Ty i ja, sami… rozświetleni blaskiem księżyca. Będę tęsknił za tymi intymnymi chwilami…”
- Że co do cholery?! – oburzyła się Linael, teraz jej śliczna twarz wydawała się niemal równie czerwona (chyba z gniewu, a nie zawstydzenia) co włosy - jakich nocy? O czym on pieprzy?! W życiu nie pozwoliłabym się dotknąć temu patałachowi
- Czytaj dalej, bo robi się gorąco –[i] powiedział ktoś z tłumu
[i]„Gdziekolwiek trafię… nieważne czy to będzie bezkresna Otchłań, czy Dziewięć Piekieł… mam nadzieję, że trafisz w to samo miejsce. Będę czekał"

- poeta chędożony się znalazł - skomentował Swen uśmiechając się pod nosem, po czym kontynuował
"Cholera jasna, nie mogę uwierzyć w to, że ci zawszeni orkowie mnie ukatrupili. Dzięki wszystkim za wszystko, byliście dla mnie kimś w rodzaju rodziny, mam nadzieję, że was nie zawiodłem
Podpisano: Lonso (założę się Swen, że nawet Ty już nie pamiętasz jak mam na imię) znany jako Lis”


Pochowaliście swoich. Armanius osobiście pochował Olava. Niektórzy z was zauważyli spływające z jego oczu łzy, jeszcze nigdy nie widzieliście żeby wasz przywódca płakał. Armanius szybko otarł łzy najwyraźniej widząc w tym oznakę słabości. Po odprawieniu pochówków odszedł ponury, chyba wściekły i milczący. Najwyraźniej obarczał się winą za to, że nie mógł już pomóc zmasakrowanemu przez trolla Olavowi - człowiekowi który przez te wszystkie lata był jego wiernym kompanem i ochroniarzem, jedną z najważniejszych osób w kompanii

Przetrząsnęliście cały obóz. Odnaleźliście tu całkiem sporo złota i trochę broni, znalazło się nawet kilka magicznych przedmiotów: miecz półtoraręczny, wojenny topór, 12 umagicznionych strzał, 2 pierścienie, 6 mikstur, dwa zwoje i co rzadko spotykane para kolczyków. Oprócz tego znaleźliście przy orkach sporo zwyczajnej broni i zwierzęcych skór. Wszyscy dysponujący magią objawień wykorzystali zaklęcia do uzdrowienia kogo się da. Po magicznym uzdrowieniu części z wam i opatrzeniu pozostałych Frostmaer wraz z synem miał policzyć znalezione w pobliskiej jaskini złoto nagromadzone przez orków, naliczyli go 920 sztuk. Podczas liczenia Wolf Bite spytał ojca:

- Ojciec, ale czy to moment dobry żeby w konkury do Layli startować? Żałoba jest i w ogóle. Jak się spytam jej czy mnie chce to jeszcze w ryj dać może dać. Silna z niej kobita, takiego jak mnie może złamać w pół, jak patyk, a i mi nieśpieszno baby szukać, nie za młody jestem?

Amon, Stoody i Linael mieli się wziąć za identyfikację znalezionych łupów.

Layla z Anvasem zajmowali się wybieraniem spośród łupów broni, która mogła się na coś zdać w przyszłości. Podczas pracy Anvas wspominał poległego dziś Vindela. Nie mieliście na wozie wystarczająco miejsca ażeby zabrać wszystko. Na pewno gorszej jakości broń trafi do baszty z której kompania ruszyła na przełęcz. Gdy skończyli uspokojona już neco Lannika najwyraźniej mając potrzebę wygadania się podeszła do Layli.
- Tak bardzo mi brakuje Vindela i Lisa. Vindel pokazywał mi jak strzelać z łuku i posiadał dużą wiedzę na temat natury, a Lis… – zaszlochała, po czym wzięła głęboki wdech i wydech mówiąc dalej - Wiem, że Lis żartował z Linael. Myślę, że naprawdę chciał być kiedyś ze mną. Mówił mi nawet, że pewnego dnia zabierze tylko mnie daleko stąd i we dwoje zwiedzimy Faerun – znowu się rozkleiła, ale szybko się uspokoiła – marzyłam o kimś takim. O kimś z kim można pogadać, kto mnie rozumie, jest dowcipny, sprytny i potrafi mnie nauczyć kilku sztuczek. Naprawdę mi go brakuje… Był dla mnie jak… starszy brat którego nigdy nie miałam. Liczyłam, że w przyszłości będzie kimś więcej…

W baszcie

Po wylizaniu ran i nagromadzeniu łupów powróciliście do baszty. Tam rozradowany Helmond napisał list do Helma Przyjaciela Krasnoludów w którym zachwalał wasze czyny. Opatrzył go podpisem i stosowną pieczęcią. Wiedzieliście, że otrzymany od niego pergamin przełoży się na znaczne wynagrodzenie w złocie. Całą noc spędziliście w baszcie. W południe następnego dnia wyruszyliście dalej

 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

pn gru 02, 2013 3:58 pm

Druid nie był zadowolony. Stracili kilku dobrych ludzi, a prawdopodobnie w Sundabarze nikt in za to nie podziękuje.
Gdy liczyli z synem monety rzekł
- Inny też obiekt teraz możesz wybrać, Lina samotną niewiastą teraz się stała - rzekł druid.
 
Yuan
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: pt lip 23, 2010 6:50 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

pn gru 02, 2013 5:28 pm

Stoody

To była ciężka walka. Mimo druzgocącego zwycięstwa koszty poniesiony przez kompanie były znaczne. Lis wykazał się wielką odwagą, która zaskoczyła chyba wszystkich, łącznie z nim samym. Smutno było patrzeć na Lannikę, pozostało mieć nadzieje, że Layla pomoże jej się z tego pozbierać. Harvgar zginął na polu walki, Stoody pomyślał, że była to dla niego w pewien sposób wymarzona śmierć... nawet jak brzmiało to dość groteskowo. Olav i Vindel byli wspaniałymi kompanami, z którymi Stoody może nie był szczególnie zżyty, ale wiedział, że może na nich polegać w opresji... Z jednej strony wiedział, że nie może obwiniać się za ich śmierć, z drugiej wciąż brzmiały mu w uszach słowa ~spal go do cholery~ Olava, a przed oczami miał Vindela prawie rozcinanego w pół przez orka.

Z pewną ulgą stwierdził, ze Rob żyje i ma się dobrze. Wiedział, że musi się komuś zwierzyć ze swoich problemów. - Gdybym tylko lepiej celował... - powiedział do brata zamyślony podnosząc do ust kolejny kieliszek. Dawno stracił rachubę który...
 
Awatar użytkownika
Amon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 554
Rejestracja: śr sie 25, 2004 9:19 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

pt gru 06, 2013 5:21 pm

Gdy tylko opadła bitewna zawierucha, zapaliłem. Rozpylając kłęby, ciemnego dymu, przetrząsałem wraz z innymi obozowisko. Niczym klucz sepów, czy zgraja hien, ja i moje dziewczyny staraliśmy się wyszarpać każdy kęs, każdy ochłap zdobyczy. Natalka, chociaż nowa w naszym stadzie, szybko "odnalazła się" w tych działaniach.
- Natalko! - zawołałem gdy zakończyłem swoje wieszczenia.
- Szybko! łap się za ten topór, ostrze jest magiczne. - Gdy razem ze Studim i "Rudą" rozdzieraliśmy miedzy siebie pergaminy, podałem swój łup stąpającej za moimi plecami Akeszy.
- Jestem pewien że świetnie sobie z tym poradzisz skarbie. - Kiedy wraz z Merril rozczłonkowaliśmy jednego z humanoidów (w poszukiwaniu komponentów rzecz jasna, no może "trochę" dla zabawy.) Znaleźliśmy flakonik leczniczej mikstury. Mrugnąłem z aprobatą do "Uszatki", ta schowała fiolkę za pazuchę.

Jeśli moje słodkie podopieczne myślały że ja sam pozostałem z niczym, były w błędzie, po ostatnich wydarzeniach zacieśniłem więzi z bóstwem, otrzymałem spirytualną nagrodę.

Po odczytaniu Lisowego listu, odchrząknąłem.
- No właśnie wydawało mi się że Lis sprawił sobie jakiegoś kota czy kotkę... czasem gdzieś znikał wieczorami i było słychać jakieś samicze marcowanie.

Późnym wieczorem, spotkałem Frostmaera.
- Co myślisz Frost? jak bardzo reinkarnacja może zmienić osobowość? - zapytałem mając oczywiście na myśli Sarę.
Ostatnio zmieniony pt gru 06, 2013 5:25 pm przez Amon, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Basilius
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 35
Rejestracja: pt gru 07, 2012 5:13 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

ndz gru 08, 2013 4:46 pm

Layla Krwistowłosa

Layla czuła się zakłopotana. Z jednej strony ich akcja zakończyła się sukcesem, z drugiej jednak ponieśli znaczące straty, szczególnie jej oddział. Szkoda jej było Vindela, choć elf zawsze trzymał się na uboczu i nie narzucał, to był dobrym kompanem, można było na niego liczyć. No i oczywiście Lis. Musiała przyznać, że jego akcja była całkiem bohaterska, szczegóły planu mógłby jednak lepiej przemyśleć... Jeszcze cały ten list i Lannika we łzach, skurczybyk umiał odejść z hukiem.
Chowanie zmarłych przebiegło w ciszy. Krwistowłosa życzyła wszystkim po cichu, żeby znaleźli swoją drogę, jeśli rzecz jasna jest coś tam po śmierci. Po wszystkim podeszła do zapłakanej Lan:
- Tak czasem bywa, że życie zabiera nam tych, na których nam zależało. Często nie potrafimy ich docenić za życia, odczuwamy ich brak dopiero po ich śmierci. Jedyne co możemy zrobić to pamiętać o nich i żyć dalej, nie można poddać się żałobie. Musisz być silna. Weź proszę to - para kolczyków, znaleziona wśród rzeczy Lisa. Jestem pewna, że chciałby Cie je podarować, jednak nie zdążył... Niech ci o nim przypominają. A teraz chodź ze mną, honor poległym należy oddać jeszcze w inny sposób. -
Razem poszły w ślady Stoody'ego, topiąc smutki w odmętach mocnego alkoholu. To był ponury wieczór...
 
Awatar użytkownika
Amon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 554
Rejestracja: śr sie 25, 2004 9:19 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

ndz gru 08, 2013 10:51 pm

Po jakimś czasie zeszłem na inny temat
- A talk z innej beczki... niedaleko stąd rośnie całkiem sporo boskiej szałwi... planuję szybko nawarzyć nieco ekstraktu żeby uświetnić lisową stypę. Liczę na twój udział w tym psychodelicznym przedsięwzięciu.

Jak powiedziałem tak uczyniłem, Na warzenie ekstraktu nie było co prawda czasu, jedynie podsuszyliśmy nieco liści i postanowiliśmy, wraz z Akeszą i Merril palić je z fajek. Miałem nadzieje że i Natalce się spodoba.

Wieczorem odnaleźliśmy Studiego, Lajlę, Lenkę i jeszcze parę osób które już rozpoczęły "zabawę" Przynieśliśmy masę paskudnego alkoholu, (i równie paskudnych ziółek które Merril nazbierała, poza szałwią, był bielun no i oczywiście grzybki) jaki udało nam się dostać w garnizonie.

Miałem ochotę bawić się... znaczy, żałować Lisa, do upadłego.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [DnD 3.5 FR] Najemnicy

pn gru 09, 2013 3:32 pm

Frostmaer zasępiony podszedł do Amona
- Zaprawdę, wielce drogie to było zwycięstwo, lecz czy nasz pracodawca je doceni? Niewiele wiem o tych rejonach, lecz Utchgardczycy nie ufają miastowym
W tym czasie Wolf Bite przyniósł Layli głowę Orka, postawił ją przed nią, zarumienił się i uciekł.
 
Awatar użytkownika
Amon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 554
Rejestracja: śr sie 25, 2004 9:19 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

pn gru 09, 2013 7:09 pm

Rozmawiając z Frostmaerem, w przerwach między słowami zaciągałem się dymem.
- Jesteśmy najemnikami Frost, nie ważne jak sami to sobie nazwiemy. "Sprzedajne ostrza i różdżki" to jak widzą nas pozostali.
- a co do "ceny" zwycięstwa, cóż.. Słyszałem iż niektórzy wyznawcy Grumsha wierzą, że jednooki bóg, celowo kłóci swoich synów i skłania do bratobójczych walk, w ostatecznym rozrachunku tylko najsilniejsi, zaprawieni w boju wojowie, wejdą w skład niebiańskiej armii nieśmiertelnych, którzy zatkną sztandary swojego boga w ciałach pokonanych przeciwników. Podobnie czyni ze swoimi dziećmi Pajęcza Królowa. Mnie na przykład nie martwi strasznie sam fakt utraty w walce kilku kompanów, a raczej frekwencja zestawiona z adekwatnością sytuacji. Nawet nie osiągnęliśmy jeszcze celu naszej podróży, jeśli tak dalej pójdzie zanim dotrzemy do naszego pracodawcy całą naszą kompanię zmieścisz na zadzie jednego konia. A tutaj inicjatywa należała do nas, martwię się, że gdy dotrzemy na miejsce, staniemy się bezwolnymi golemami w rękach wojskowych dowódców. - Pusciłem kilka kułek z dymu.
- Dlatego dzisiejszego wieczora proponuje pic więcej a mysleć mniej.
Ostatnio zmieniony pn gru 09, 2013 7:10 pm przez Amon, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Bergho
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 300
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 9:05 pm

[DnD 3.5 FR] Najemnicy

wt gru 10, 2013 1:33 am

Następnego dnia, gdy już Ci którzy pili tej nocy wytrzeźwieli, ruszyliście dalej na północ do należącej do orków twierdzy na spotkanie z Helmem lub/i jego zastępcą Tordilem. Dowódca baszty Helmond życzył wam powodzenia podczas podróży. Żegnając się z wami oddał Armanusowi własną magiczną szablę. Armanius przekazał ją jednemu ze swych przybocznych Olgierdowi. Helmond żałował, że nie może dla was uczynić niczego więcej. Od jednego z tutejszych krasnoludów dowiedzieliście się, że w kompleksie jaskiń na drodze między basztą a twierdzą do której zmierzacie rozlokowała się ponoć grupa krasnoludzkich górników, którzy to założyli kopalnię srebra. Brodacz poinstruował was jak tam mniej więcej dotrzeć. Z analizy mapy wynikało, że na krasnoludy powinniście się natknąć po drodze, nie będziecie nawet musieli zbaczać z obranego kursu. Wygląda na to, że mieliście, więc pomysł na ewentualny nocleg i kto wie, może górnicy będą mieli coś na handel albo będą w posiadaniu jakiś ciekawych informacji.


Krasnoludzka kopalnia srebra

Podróżowaliście dalej, nie napotkaliście żadnego niebezpieczeństwa. Jedynie pogoda wam nie sprzyjała. Drugiego dnia od opuszczenia przez was baszty rozpętała się ulewa, jakiej dawno nie uświadczyliście. Jeszcze przed zmierzchem zmęczeni po całodniowej drodze bez postoju (i gdy na moment przestało lać) zaszliście do jaskiń wskazanych przez krasnoluda. Widok brodatego pokurcza stojącego przy wejściu do całkiem pokaźnego tunelu utwierdził was w przekonaniu. Armanius przemówił w waszym imieniu. Krasnolud podejrzliwie patrząc na elfy i magów w waszej sporej kompanii zdecydował się was wpuścić. Zastrzegł jednak żebyście nie używali magii i nadmiernie nie hałasowali. Rzekł, że przywódca ich grupy zdecyduje czy pozwoli wam nocować. Poruszając się przez momentami naprawdę ciemne i wąskie schodzące w dół tunele dotarliście do zdecydowanie większego korytarza. Tutaj napotkaliście ciekawskie spojrzenia innych krasnoludów. Wreszce po dość długiej drodze dotarliście do przywódcy górników. Powiedział, że zwie się Balfar i kieruje obecnie dziewięcioma młodymi krasnoludami z którymi to wydobywa srebro z tutejszych podziemi. Zaoferował wam gościnę. Spać niestety musieliście na ziemi, za to poczęstował was miodem pitnym i to nie byle jakim bo dwójniakiem. Opowiedział wam o trapiących górników problemach
- Tyramy tu od miesięcy, do niedawna wszystko wyglądało w porządku. Przed paroma dniami zaatakowały nas pokurwione bestyje, wielkie podziemne robale o skorupach prawie nie do przebicia.
Zwą je ankhegami. Te bydlaki pluły w nas kwasem. Jednemu z naszych odgryzły łeb -
w tym momencie któryś z krasnoludów zaczął lamentować nad losem zabitego towarzysza - innego wciągnęły w głąb podziemi. Podejrzewam, że dawno go pożarły. Działo się to pięć dni temu. Licząc z tym zaginionym stracilimy czterech kranoludów, jeden zaś jest ranny. Ruszylibyśmy pomścić naszych ziomków, problem w tym, że mom tu samych młodziaków, co to nie wiedzą jak należy odpowiednio walczyć, a i nie mamy do tego odpowiedniej broni. Ino ja mam swój młot bojowy, jestem tu tak narawdę jedynym który wie co to wojaczka - tutaj dało się słyszeć kilka pomrukiwań, ktoś stwierdził, że również potrafi niezgorzej walczyć, jednak Balfar szybko uciszył kompanionów - zawrzeć gęby jak mówię chłystki! Sam jeden nie dam rady tym bydlakom... Naliczyłem tych ankhegów ze 3... Ale chyba uda się je jakoś wywabić żeby walczyć z nimi osobno... Pomóżcie mi ich ukatrupić a nagrodzę hojnie!
- Nie jesteśmy zainteresowani - odparł Armanius, nie silił się nawet na to żeby ubrać to w delikatniejsze słowa
- Powinniśmy ich wysłuchac Armaniusie, wszak jesteśmy najemnikami i żadnej pracy się nie boimy! O ile oczywiście jest dla nas opłacalna... - niespodziewanie odezwała się Linael
-Ponieśliśmy zbyt duże straty. Nie możemy sobie pozwolić na utratę kolejnych osób
- A ja sądzę, że poradzimy sobie bez większych problemów, tylko pytanie brzmi jaka zapłata wchodzi w grę... - naciskała Linael
- Dobrze więc. To cholernie niebezpieczne Balfarza. Nie prosisz nas o wybicie bandy goblinów z którymi sami byście sobie poradzili - widać Armanius wreszcie dał za wygraną
- Co powiesz na... 500 złotych monet?
- Kpisz chyba, potworów jest jak powiadasz ze 3, takiej sumy nawet równo nie podzielisz przez tyle, dlaczego za któregoś mielibyśmy dostać mniej? -
odparł Armanius nawiązując z nim kontakt wzrokowy
- Wybacz, Niechaj będzie 600, to niemała suma
- Wasze życie warte jest więcej dobrze o tym wiesz -
wtrąciła się Linael
Balfar wyglądał na wkurzonego tym, że elfka się wtrąciła w tak delikatnej sprawie, jednak koniec końców powściągnął nerwy i zaproponował:
- Tak, przy czym nie damy wam na zawołanie większej ilości złota. Ciężko będzie, ale jakoś damy radę wykombinować 900 monet, na więcej nie liczcie. Dobra, niechaj stracę! Dorzucimy wam jeszcze ostatnią beczkę z tym miodem pitnym!
- Nie żebym gustowała w tym miodzie, ale tyle złota już coś. Nie wiem jak Ty Armaniusie, jednak ja chętnie im pomogę! Kto jest ze mną? - rudowłosa czarodziejka tym razem zwróciła się do was
- Pewno, że ja! - odezwał się Rob
- W sumie czemu nie... - te słowa padły z ust Olgierda - z ich pancerzy ja i Raynald możemy zrobić całkiem wytrzymałe zbroje!
- Zbyt ryzykowne, ja się nie piszę - powiedział zachowawczy Swen, łotrzyk podlegajacy Stoodyemu
- Jak uważasz ojciec? Idziem na te skorupiaki czy lepiej nie? - zapytał Wolf Bite Frostmaera
- Ja tam uważam, że te podziemne tałatajstwo i nas może pożreć w całości. Nie damy rady przebić się przez pancerze tych bestii - uznał Hrafn, wojownik w służbie Frostmaera
- Proszę Cie, posłuchaj Armaniusa, nie pakujmy się w to - doradził Layli Anvas
- Nie uważam tego za dobry pomysł, ale wiesz że zawsze jestem z Tobą - zadeklarowała Akesza swemu mistrzowi
- Ja i Garlang, to ten coście go poznali przy wejściu chętnie wam pomożemy w walce - rzekł przywódca kopaczy Balfar - Jak mówiłem trza uważać na ich kwas, Antytoksyna powinna przed nim trochę chronić, mamy niestety ino jedną butelkę. Chętnie ja oddam
Teraz głos zabrał Armanius
- Jak mówiłem to naprawdę niebezpieczne cholerstwa. Jeden strumień kwasu może uśmiercić na raz kilka osób...
- Ale ich gruczoły jadowe pozwalają wystrzelić taki strumień ledwo raz na kilka godzin - odrzekł Balfar
- Tak, ale przeciwników jest co najmniej trzech... - odparł wasz przywódca, po czym ze zrezygnowaniem stwierdził - Jeśli jeszcze przynajmniej czworo spośród was zgodzi się walczyć z ankhegami to pozwolę wam na nie ruszyć. Walcząc z takimi potworami należy mieć przewagę przynajmniej trzech do jednego... Zatem Balfar, Galrang, Linael, Olgierd i Rob to już pięcioro. Potrzebują jeszcze do pomocy przynajmniej czterech osób. Pozostali wraz ze mną rusza dalej na północ pomagać przy oblężeniu twierdzy. Możemy pozostawić tym którzy zostaną konie ażeby nas dogonili. Kilkoro będzie musiało jechać konno dwójkami. Jak mówiłem stanowczo wam to odradzam, to kiepski pomysł, czasami jednak powinniście być kowalami własnego losu
- Zatem kto jeszcze nas wspomoże? - zapytał Garlang pełnym nadziei głosem - Może macie jeszcze jakie pytania

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość