pn lut 06, 2006 3:38 pm
Na RotJ byłem jeszcze w kinie (do Polski Ludowej film trafił dobrych parę lat po zachodniej prenierze, to sie załapałem) - "Blade Runnera" nie przebił, ale był naprawdę wspaniały z pw kilkulatka.
OT w wersji pierwotnej mam na vhs nagrywane i sprowadzone tuż po Okrągłym Stole z obcojęzycznych stacji (sat1 i filmnet) z polskim lektorem. Wersję SE na vhs tez posiadam, ostatnią dvd również. Wypominanie gorszej jakości OT jest moim zdaniem nie na miejscu. Tak Lucas, jak i Scott w swoich filmach dysponując niewielkim budżetem i jedynie Kubrickową "Odyseją" jako jedynym sensownym filmem sf nakreconym wcześniej stworzyli wspaniały klimat, nie opierając go li tylko na efektach (vide NT, czy "Obcy 4"). Mamy świetne i wyraziste sylwetki bohaterów, ich codzienne problemy, marzenia i pojawiające się znikąd zagrożenie. Oczywiście GW to cykl heroiczny, "Obcy" wręcz przeciwnie, ale występuje tam masę zbieżności (jak chociażby ogrom kosmosu, czy przemycony lęk przed maszynami - w NH droidy Luke`a nie są zbyt wylewnie traktowane, podobnie w 8 pasażerze syntetyki, gdy jednym z nich okazuje się medyk pokładowy Ash).
Z pw efektów - NH i cała OT jest wspaniała. Otwierająca film scena z potyczką ISD z Tantive IV, czy odlot z Mos Eisley, albo wspniały atak myśliwców na GŚ to pięknie zrobione sceny, których trzeba to głośno powiedzieć, nie potrafiliby powtórzyć nasi dzisiejsi spece od efektów nawet z kompem do pomocy. I co z tego, że trafienie w generator korwety to detonacja petardy? Że powierzchnia GŚ wygląda jak foremka?
Nie wspomnę już o ESB i RotJ - do podziwiania filmów nie potrzbuję wersji zremasteryzowanej, jedynie do większej radochy z 5.1.
Walki - najgorsza moim zdaniem w całej podwójnej trylogii jest ta z AoC - obojętnie która - jest tam cały jeden kadr, który jako tako mi sie podoba - gdy Dooku wymienia kilka cieć z Anakinem wśród kabli. I tyle... Nawet igraszki w NH wydają się bardziej pasować do swoich czasów.
Jade - a mi akurat skok Dooku bardzo się podoba - po AoC odniosłem wrazenie, iż Christopher Lee to pomyłka, z uwagi na jego "niesprawnosć fizyczną" - kręcić kółka i machnąć parę razy łapką potrafi nawet babina z placu targowego. Zresztą patrząc z pw techniki walki to aż zbyt wyraźnie widać pogorszenie umiejętnosci Kenobiego od czasów PM a przed RotS - było to zło konieczne, aby Lee dorównał kroku - i bardzo źle, że tak sie stało. Walki w RotS - pomijając juz fakt, iż drażni mnie wyciąganie mieczy "na każdy temat" (tak jakby Lucas chciał nadrobić zaległosci za wszystkie części) - usunąłbym walkę z Grievousem i jego kompanami (na krążowniku i Utapau), oraz w sali kanclerskiej z Windu (jak dla mnie kucharz może popaść w zapomnienie). Pojedynek na Mustafar jest bardzo interesujący, ale końcówka (przed ostatnim cięciem Kenobiego) jest przydługa - mogli pozostać na moście i skorzystać z projektów w których Anakin i Kenobi korzystając z Mocy staraliby sie unieszkodliwić oponenta (ten pierwszy falą lawy, ten drugi manewrami jak z Utapau). Natomiast Yoda i Palpatine - niestety odnoszę wrazenie, iż Lucas zdiecinniał. Teksty Imperatora są fatalne, kontratak Yody niemal obojętny życiu Palpatine`a, i znów błyskają miecze - ale po co, skoro Imperator nauczał Vadera i Dooku Gripa i Force Whirlwinda, umie ciskać przedmiotami i ma błyskawice? Czyż niepiękniejszy byłby taki pojedynek?