1. Shadowrun. To była/jest moja pierwsza karcianka - spróbowałem, bo polubiłem erpegowy Szósty Świat jako taki. Okazało się, że gra się bardzo dobrze (zawsze psioczyłem na gry karciane, że głupie i bez sensu). Rozgrywka w przypadku dwóch raczkujących graczy trwa około 1.5 godziny. Domyślam się że przy trójce czy czwórce zainteresowanych czas ten wydłuży się conajmniej dwukrotnie.
Co do zasad to nie mam punktu odniesienia, ale nie widzę większych minusów. Fałszywy Mentor potrafi nieźle namieszać. Gdzieś doczytałem się, że stworzenie talii opartej na samych Runnerach i Przeszkodach to cel do sukcesu. Nie sądzę. Lekka modyfikacja zasad z zwiększeniem Przeszkód broniących jeden Cel (np. 4) + Zielone Jabłuszka, Fałszywe Adresy i takie tam mogą zastopować każdego kto nie będzie miał kontr (Szczęści Irlandczyka czy State Of Confusion).
Nie wiem tylko jak poradzić sobie z przesadzoną talią z rodzaju FullPower, z silnymi "tłuczkami" i Celami takimi jak Czystka W Gnieździe czy Plaga.
Graficznie jest dobrze. Za ilustracje są odpowiedzialni ludzie od papierowego erpega (2-ga i 3-cia edycja), stąd też mamy przekrój przez kilka styli. Zdarzają się paskudne rysunki, ale większość jest OK.
Acha - są zasady nieoficjalne do gry samemu.
Na dodatek gra po polsku (choć tłumaczenie średnie) i ciągle w sprzedaży u producenta
2. Wiochmen Rejser. 4 rozgrywki koniec. Częściej niż raz w tygodniu się w to nie da grać głównie dlatego, że za mało kart jest przez co zaczyna się szybko nudzić.
3. Dark Eden. Nie grałem, ale widziałem kilka rozgrywek (w lokalnej Wadowickiej Gildii Fantastów organizowane są od czasu do czasu turnieje). Wygląda na niezłą grę.
4. Munchkin. Też tylko widziałem w akcji. Sama lektura kart daje sporo zabawy...