Dla mnie 1 epiod jest najgorszy w nowej trylogii.
A generator w hangarze zwalił mnie z nóg. To jakbym założyl w domu najdroższy alarm kraty itp a klucz do drzwi położył pod wycieraczkę. (Chociaż amerykanie zostawiają kluczyki do samochodu za podsufitką
Zawsze przeciwnicy naszego hero to idioci wybiegający falami na spotkanie broni bohatera.
I epizod droidy "Roger-doger" potrafią biec do przodu do czasu spotkania miecza świetlnego. Von Clausevitz byłby z nich dumny.
II Epizod to samo tyle, głupich droidów dochodzą kręcące się bez ładu i składu wielkie machiny kroczące wyjęte żywcem z "Wojny światów" Wellesa i Atakujący tylko rojem Genosianie.
W przeciwieństwie do nich Clone troopersi wykazują doskonałą znajomość współczesnego pola walki i są zabójczo precyzyjni.
III Epizod to dalszy marsz Klonowanej machiny wojennej i pokaz baletu kanonierek i desantującej się z nich piechoty wspieraniej artylerią (naprawdę to mi się podobało). O przeciwnikach nie wspomnę przez grzeczność
Nagle nasi dobzry boaterowie zmieniają barwy klubowe i:
Epizody 4-6 Armia imperium durnieje tabuny bezmyślnych szturmowców wbiegają do hangaru z ostrzeliwującym się Sokołem Millenium tylko po to by zginąć w blasku imperium.
Na gwieździe śmierci dają się nabrać na wyjaśnienia C3PO i wcale ich nie dziwi, że jedyny złoty protocol droid jakiego w życiu spotkali wskazuje im kierunek ucieczki intruzów.
A najbardziej rozwalił mnie scout trooper w RotJ pilnujący tylnego wejścia na Endorze. Przebiegający Han puknął go w ramię, a ten ...pobiegł za nim
Luuudzie.
Zresztą to tak jak z Niemcami w filmach wojennych, jeżeli jesteś alianckim commando każdy żołnierz wehrmachtu pozwoli ci się zajść od tyłu, albo będzie krzyczał "Halt" zamiast strzelać od razu