Przerywając wam dyskusje czyje RPG jest czyjsze, użyje tego wątku do tego, do czego został założony. Mam nadzieję, że wybaczycie
Tak więc historia ta dotyczy pewnego gracza, prowadzącego strażnika dróg, który dołączył się do stałej ekipy, podróżującej akurat przez Góry Krańca Świata. To była pierwsza sesja RPG tego gracza.
BG podróżowali przez rzeczone góry. Nagle spada lawina. Ot, taka lawina. Nie mająca nikogo zabić, a jedynie zablokować trakt i zmusić BG by znaleźli inną drogę. Jednak aby formalności stało się za dość gracze wykonali odpowiednie rzuty. Dwa drużynowe elfy i ciężkozbrojny krasnolud bez większych problemów uniknęli kłopotów. Biedny strażnik dróg miał pecha w kostkach. Skończyło się na tym, że razem z lawiną poleciał w dół...
Dalej ta sama sesja. Ogólnie polegała ona na znalezieniu drogi na górski trakt, który musieli opuścić z powodu wyżej przytoczonego wydarzenia. BG ustalają kierunek marszu. Trafiają do krasnoludzkiego więzienia, gdzie karna kompania wykonywała przymusowe roboty. Niestety, stało się tu coś złego. Strażnicy leżą pozabijani. Sprzęty są zniszczone. BG odnajdują cele, w których siedzi kilku przerażonych krasnoludów. Po dłuższej rozmowie wyszło tak, że BG w zamian za informacje postanowili uwolnić więźniów. Więźniowie niestety nie byli tak samo mili. Postanowili okraść bohaterów. Bohaterowie za to postanowili się bronić, oczywiście. Podczas obrony dzięki pechowym rzutom strażnik dróg pożegnał się z drugim punktem przeznaczenia. Zaiste dzielnie bronił kija i kilku koron (jedyne rzeczy jakie ostatecznie więźniowie ze sobą zabrali uciekając).
Kilka minut później okazuje się że w okolicy jest smok. BG oczywiście nie mają z nim szans, a głównym celem staje się "ominąć smoka, wrócić na trakt i odejść jak najdalej stąd". Niestety smok jest głodny i wypatrzył BG. Gdy już był blisko gracze znaleźli jakieś zejście do podziemi, przez które smok się nie przeciśnie. No więc wszyscy chodu. Smok na to zionął ogniem. Wszyscy zdołali się schować lub uniknąć płomienia, oprócz strażnika dróg.
Ostatecznie jednak, po stracie wszystkich swoich PP na jednej sesji, gracz dotrwał do końca (choć na końcu jeszcze niemal cała drużyna przez niego zginęła, gdy rozbił wóz, którym uciekali...)