Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
 
Awatar użytkownika
wysłannik
Moderator
Moderator
Posty: 668
Rejestracja: śr cze 09, 2010 10:54 am

Re: Najżałośniejsza śmierć

ndz sie 05, 2012 4:20 pm

Po pierwsze - przypominam, że na forum obowiązują zasady poprawnej pisowni.
Po drugie - używaj opcji edytuj zamiast pisać posty jeden pod drugim.
Po trzecie - co wnosi twój drugi post?
Najlepiej przeczytaj sobie jeszcze raz regulamin. Potraktuj to jako dobrą radę.
 
bulo0
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: pn paź 10, 2011 5:59 pm

Najżałośniejsza śmierć

pt sie 10, 2012 3:05 pm

To była najzwyklejsza potyczka z napotkaną w górach grupą goblinów.
Wszystko było fajnie, gobliny padały u naszych stóp jeden po drugim, aż w końcu jednemu z nich weszła furia Ulryka za bodajże 23 punkty obrażeń. Cios był wycelowany w głowę, a że "hełmy są dla frajerów" jak twierdził mój rzezimieszek, został on skrócony o głowę włócznią goblina. Gdybym wtedy miał kolczy hełm głowa zostałaby na miejscu
 
I. Thorne
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: pn mar 21, 2011 8:59 pm

Re: Najżałośniejsza śmierć

ndz paź 14, 2012 11:33 pm

Zauważyłem, że strasznie dużo zejść jest z powodu złego rzutu kostka, albo dobrego wroga. Uważam, że jesli gracz stworzy sobie postać, historię w której poda kilka zachaczek do przygód niezwiązanych z kampanią, a do tego dobrze odgrywa to zabijanie go goblinem/nietoperzem czy strażnikiem miejskim jest bez sensu.

To właśnie plus Skype'a - nie widzą twoich rzutów jako MG, więc czasami można lekko oszukać.

A teraz najgłupsze śmierci.

1. Gdy po 3 sesjach zrezygnowałem z grania u pewnego MG to dowiedziałem się, że zostałem zgwałcony na śmierć.
2. Moja żona u tego samego MG zaczeła jako szczurołap z kotem zamiast psem (kundelek podobno był za mocny!). Po sesji okazało się, że kot został zjedzony przez kultystów. To była jej pierwsza i ostatnia sesja z tym MG.
3. Inny MG nie potrafił zrozumiec, że mamy gdzieś trzymanie się kampanii i za wszelką cenę chciał nas ciągnąć w złym kierunku. Gdy po raz trzeci odmówilismy, zostalismy zabici. A podobno bylismy zbawcami świata...
4. Śmierć BNa. Wylazł na droge jakis luj i chcę myta po 2 szylingi za głowę. A my po prostu "Spadaj!". Od nie zrozumiał i moja zonka się wnerwiła i mu przywaliła w mordę. A że z rzutów wyszło, że 2 razy przerzucała 6 na obrażenia (1 edycja) to odleciał na 15 metrów. I co? Był kluczową postacia i przeżył. Ale i tak go potem zabilismy...

Jest też inna historia. Mój szarlatan zakochał się w pewnej lasce, ale ona niestety szybko kipneła. Na szczęście okazało się, że można ja wskrzesic i nawet szybko to sie udało. Ale wyszło na jaw, że ma ten sam wygląd, ale to nie do końca ona. I wtedy po takiej wieści nie wytrzymałem i wbiłem sobie skalpel w serce. I zaczeło się.
Najpierw MG nie zrozumiał. Potem kazał mi rzucac na obrażenia. Ale skoro byłem prawie medykiem, to nikt mi nie powie, że nie umiem wbić sobie noża. Więc wreszcie się mi umarło. Ale nie na długo, oczywiście mnie wskrzeszono... Niestety (albo i na szczęscie) nie na długo - patrzcie pkt.3.
 
Awatar użytkownika
wysłannik
Moderator
Moderator
Posty: 668
Rejestracja: śr cze 09, 2010 10:54 am

Re: Najżałośniejsza śmierć

pn paź 15, 2012 2:04 pm

Post w ogóle nie związany z tematem wyleciał.
 
Eblis
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: śr paź 17, 2012 10:38 am

Najżałośniejsza śmierć

śr paź 17, 2012 1:43 pm

Może nie żałosna, ale na pewno głupia. Grałem kupcem, moja siostra niziołkiem banitą, kumpel człowiekiem łowcą. Ja z łowcą płynęliśmy łodzią w dół rzeki, banici mieli nas zaatakować i okraść. Niestety w sprawę wmieszał się jakaś bestia bagienna, we trójkę trafiliśmy na jedną stronę rzeki, musieliśmy współdziałać, żeby przeżyć. Wreszcie trafiliśmy na wioskę, która jakiś czas byłą atakowana przez lokalnych rzezimieszków, władzę przejął tam despotyczny dowódca oddziału wysłanego z miasta dla ochrony. Plan był taki, by uzupełnić tam zapasy i ruszyć dalej jak najszybciej, oczywiście ukrywając tożsamość niziołka. Jej niestety włączył się agresor w karczmie. Zaczęła się wykłócać z dowódcą, rzucać tekstami typu "i tak nic mi nie zrobisz". MG naprawdę do tego nie dążył, ale upór banity spowodował, że ostatecznie została powieszona.
 
Teobald
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: pt lip 13, 2012 12:30 pm

Re: Najżałośniejsza śmierć

czw paź 25, 2012 5:52 pm

Kiedyś mój kolega prowadził sesję w górach krańca kufla. 4 gracz: Błędny rycerz z Bretonii (jakoś wykombinowane ze niby profesja pocz.) skryba (skad on sie wzial?) jakaś j. postać i ja (mag elfi). Stary zniszczony dom. Słyszymy za drzwiami (my jesteśmy w środku) ze orki idą. No to ja się chowam pod wyproszona skrytka na dojrzewające wina. Reszta za b. nie skumała i po 5 min. zostałem sam. Wszyscy po 1pp w czasie kiedy ja bylem w wychodku. Po powrocie usłyszałem tylko scenę:
Dobra (rycerz), to ja biorę mój miecz i wbijam w nogę trolla.
Noga jest nad tobą.
To ja mu wbijam miecz w pietę!
Powiem tylko ze miecz złamał się akurat.
 
Aramil_S
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 91
Rejestracja: śr sie 12, 2009 5:37 pm

Najżałośniejsza śmierć

wt sty 15, 2013 12:54 pm

Drobna sprzeczka z krasnoludami, nieco wyzwisk itp. Tak się złożyło, że jeden z BG akurat trzymał jakiegoś kota. Chwila emocji i deklaracja "rzucam w niego kotem". Ok, test US (trafiony w głowę), rzut na obrażenia kota (10... WW zdane, 10 i coś tam): "Widzicie jak martwy krasnolud z wydrapanymi oczami i zmasakrowaną twarzą upada na ziemię"
Przy stole zapadła martwa cisza, a chwilę później dał się słyszeć gromki śmiech ;)

PS: Żeby dodać nieco smaczku, sesja na której wydarzyło się powyższe miała miejsce parę miesięcy po jajcarskiej sesji sylwestrowej gdzie... jeden gracz prowadził kota skrytobójcę ;)
Ostatnio zmieniony śr sty 16, 2013 2:28 pm przez Aramil_S, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Aramil_S
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 91
Rejestracja: śr sie 12, 2009 5:37 pm

Re: Najżałośniejsza śmierć

pn lut 04, 2013 12:08 am

Świeża sytuacja, co prawda nie doprowadziła do śmierci natychmiast, ale rozpoczęła odpowiedni ciąg wydarzeń ;)
G: To ja śledzę tego ulicznika, gdy wyjdzie z domu.
MG: W płycie?
G: Racja, zostawiam ciężką zbroję i idę w skórzni, bez hełmu.
MG: Na pewno? Możesz założyć nawet misiurkę, kar za to nie będzie.
G: Na pewno.
Godzinę później śledzeni przez BG ludzie orientują się w sytuacji, jeden zachodzi krasnoluda od tyłu i trzaska tłukiem w łeb, test Odp (już po szczęściu) przegrany o niecałe 10pkt. ;)
 
lazybones89
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: śr lis 17, 2010 11:31 pm

Re: Najżałośniejsza śmierć

śr lut 13, 2013 8:38 pm

Grałem wtedy pierwszą w życiu sesję Warhammera, na 2 edycji. Miał to być jednostrzał przerywający dość długą i epicka kampanię w FR.
Wylosowałem sobie Łowcę z 45 US i 44 ZR którego dopakowałem za 300expa do 60 US i byłem z tego bardzo zadowolony. No, ale do rzeczy. W napiętnowanym chaosem lesie pomieszkiwał sobie potwór podobny do barghesta, psisko większe od konia, pozbawione skóry, z kłami na 15 cm. Jadąc z drużyną upuściliśmy krew jakiś bandziorów na ziemię (jak się okazało krew spadająca na skażoną ziemię przyciągała naszego pieska) i zaczał nas gonić, zdecydowaliśmy się rozdzielić i piesek poleciał za mną. Oczywiście mnie zeżarł bez żadnych rzutów. PP. Budzę się jakiś poobijany że niby pies tylko zrzucił mnie z konia i tylko konia zabił. Wstaję podchodzę do końskiego truchła i nie pamiętam już jak to się stało, że próbując dostać się do reszty teamu znów mnie pies dopadł... 2 PP na tego samego stwora nawet bez rzutów.
Jakoś dotarłem do drużyny i ścigamy gości co porwali jakiegoś BN którego mieliśmy uwolnić. Patrzę leżą zwłoki żołnierza, jest kolczuga, miecz, jakisz szyszak więc podchodzę i przeszukuję truchło (nawyk z DD) co się okazuje? Ci którzy uciekali zostawili w trupie coś a'la granat i mnie rozerwało. Nie miałem już wiecej PP i tak się skończyła moja pierwsza sesja Młotka.

Druga głupia śmierć, to przypadek kolegi, który grał pode mną swoją pierwszą sesję w Młotka i w ogóle RPG. Wylosował Łowcę Nagród. Postanowił być wolnym strzelcem i zakradał się za pozostałymi 2 graczami i NPC Rycerzem z którym tamci pojechali sprawdzić pogłoski o zwierzoludziach w lesie. Wywiązała się walka w której ciężko ranny został jeden z BG oraz rycerz. Chciwy Łowca Nagród chciał ustrzelić ze swej kuszy rannego rycerza i podzielić się lub nie łupem z pozostałymi BG. Niestety nie przebił się przez płytę rycerza. BG Strażnika Dróg zaszarżował na napastnika i ciął go mieczem tak że go powalił. Obezwładniony Łowca Nagród został zawleczony do wioski i tam o świcie powieszony, po wcześniejszych wielokrotnym zgwałceniu przez 3 akolitów Sigmara.
 
Azaghal Dagorath
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 46
Rejestracja: ndz sty 20, 2013 8:22 pm

Najżałośniejsza śmierć

wt lut 26, 2013 7:17 am

Witam!!!
Ja od dość niedawna gram znowu w młotka, ale zdarzało mi się kiedyś, w I ed. To była moja 1 poważna postać. Wojownik podziemny (wcześniej goniec). Graliśmy w pewną kampanię, mieliśmy odszukać pewien skarb ukryty w górach. Mieliśmy 3- os. drużynę tzn. ja- Thingrim Łamacz Tarcz ( nota bene przydomek zdobyty podczas sesji ) , banita i złodziej.

Na swojej drodze spotykaliśmy różne monstra, ale daliśmy sobie jakoś radę, chociaż złodziej nie miał żadnego PP-ka już. Wychodzimy z lasu na polankę, a tu, w środku jakiegoś runicznego kręgu stoi minotaur pałaszując jakiegoś łowcę ;) (w tym kręgu miał być klucz do skarbu) No to my dawaj szarżujemy. Banita wyciąga łuk i szuje z niego. Ale MG wymyślił że ten stwór będzie miał strasznie grube futro i strzała się odbiła.....Na pierwszy rzut poszedłem ja no i padła głowa ( wyrzuciłem jeszcze 6 a u nas głowa liczyła się podwójnie) i powinien nie żyć. Ale o dziwo żył...no nic bijemy się dalej. Po krótkiej wymianie ciosów, minotaur zamachnął się swoim kafarem, nie trafił we mnie bo uniknąłem, ale Mg zdecydował że trafi w złodzieja jeśli nie uniknie. Nie udało mu się no i bach....złodziej leży z połamanymi żebrami. Drugi atak minotaura i bach....dostałem kafarem prosto w pierś. Odleciałem jakieś 2 metry. W kolejnej turze minotaur podchodzi i zwala mi na nogi jakiś pień drzewa, nie wiadomo skąd. No i połamana noga.... Postanowił się nad nami wyżywać....Kolega banita na początku szył z łuku ale to nic nie dawało i MG przypomniał sobie o strachu.....nie trudno zgadnąć że jednym słowem zesikał się w gacie.....

Podchodzi do banity i się zamachuje.....Ja nie mogłem wyjąć młota do rzucania, więc dawaj toporem dwuręcznym.....rzuciłem 00 pech....no i trafiło w złodzieja.....Jeszcze trafiło w głowę.... Musiałem po rekonwalescencji zgolić włosy i stać się zabójcą trolli....ale mimo to wspominam te czasy wspaniale.....jak się teraz na to patrzy to mimo że się kaleczyło młotka ile wlezie, to było fajnie, bo się myślało że tak jest, człowiek się nie zastanawiał czy to było źle :)

Z moim teraźniejszym MG planujemy Thingrima dać w którejś z sesji, bo oczywiście chwalebnej śmierci nie udało mi się znaleźć. Jak na ironię, moi koledzy stwarzali po 3 nowe postacie, a ja nadal grałem tą samą jeszcze z 2 PP-kami :)
 
Awatar użytkownika
PowerMilk
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 561
Rejestracja: sob lip 21, 2012 8:32 am

Re: Najżałośniejsza śmierć

wt lut 26, 2013 7:51 am

Heh, no to sposób jaki zginęła cała drużyna dość niedawno jest przekozacki.

Drużyna: Niziołek, krasnolud i Elf. Dla jakiegoś maga robiliśmy zadanie i mieliśmy przejść jaskinię pełną różnorodnych pułapek w postaci zagadek. No i była pewna komora, w której zielony gaz był na tyle lekki, że unosił się na górze, a czerwony na tyle ciężki, że unosił się na dole. Do tej komory dało się wejść tylko czołgając (teraz jak to piszę zastanawiam się jak tam się przecisnął krasnolud :D). No to był plan taki, że ja miałem sprawdzić co tam jest, wrócić i poinformować. Mój dzielny niziołek wczołgał się i cały czas się czołgał (myślałem, że zielony gaz jest trujący, jak większość zielonych gazów), aż w połowie drogi do wyjścia padł nieprzytomny (oczywiście MG wziął mnie wtedy na stronę). Moi towarzysze widząc, że nie wracam stwierdzili, że musiałem przejść na drugą stronę, zatem co zrobili? Starali przejść tę komorę czołgając się...

Oczywiście gdyby każdy wydał 1PP o by nam się nic nie stało, ale najwyraźniej nikt poza mną, nie chciał grać dalej w tę kampanię (a szkoda...).
 
Awatar użytkownika
adihashysh
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 40
Rejestracja: pn kwie 23, 2007 2:38 pm

Najżałośniejsza śmierć

pt paź 10, 2014 11:25 am

Drużyna broniła oblężonego miasta, które było między innymi pod ostrzałem katapult. Prawdopodobieństwo trafienia graczy ustaliłem na 5%. Zrobili już co mieli do zrobienia w mieście, by powstrzymać sabotażystów i przed samymi drzwiami do cytadeli, w której mieli się zameldować na kościach wypadło 98. Wszyscy zginęli.
 
Naiczer
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: wt mar 09, 2010 11:46 pm

Re: Najżałośniejsza śmierć

śr cze 24, 2015 12:17 am

Żałosnych i śmiesznych śmierci było kilka, kilka zabójstw.

Raz graliśmy w ekipie 2x krasnolud, elf i człowiek. Zwiedzaliśmy jaskinie i napotkaliśmy kilka stworów. Każdy rzucił się do walki wręcz. Niestety mieliśmy pecha w rzutach. Wiadomo, krytyczny rzut na WW w walce w ciasnych korytarzach tylu postaci kończył się trafieniem, ale nie tej postaci co trzeba. No i tak po kilku emocjonujących chwilach na polu bitwy został tylko mój krasnolud (niedraśnięty), który w trakcie wyrżnął wszystkie potwory i resztę swojej drużyny (przypadkowo).

Inne postacie, inna trochę ekipa. Po pewnej walce, na leśnej trawiastej polanie, podczas deszczu, starliśmy się ze sporą grupą zwierzoludzi (nam pomagali jeszcze NPC), kumpel rzucił się za niedobitkami w pogoń, MG go ostrzegał: mnóstwo ciał z rogami, trawa śliska od deszczu i posoki, ciemność, to się może źle skończyć. No i się skończyło, krytyczny test na zręczność, duże obrażenia i znajomy zginął nadziewając się na rogi potwora.

Kolejna sesja: MG, Ja (J) i Znajomy (Z):
Walczymy z banitami, strzeliłem z kuszy i nie trafiłem, doszło do walki wręcz.
(J): To uderzam najbliższego bandytę
Rzuty, rzuty, rzuty, okazało się, że to był 1 hit K.O
(Z): Ejjjj... po tym strzale zmieniłeś broń z kuszy na miecz?
(J): O.o
Okazało się, że przebiłem bandytę kuszą, nienaładowaną.
I w kolejnej walce chwilę po tej, gdy wypadł mi z ręki miecz odrąbałem dla bandyty rękę... tarczą.

A i jeszcze jedna sytuacja. Kumpel chciał wpaść do nas na 1 sesje. Pierwsza walka, pierwszy cios wymierzony w niego przez jakiegoś banitę odrąbał mu głowę.
Ostatnio zmieniony śr cze 24, 2015 12:22 am przez Naiczer, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
juliusz.sedzikowski
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: śr lis 11, 2015 8:27 pm

Re: Najżałośniejsza śmierć

pn mar 07, 2016 8:32 pm

Ja miałem taką śmierć:
Gram magiem ognia i płyniemy barką przez morze. Chcąc wspomóc towarzyszy (głównie piraci/żeglarze/kapitanowie) w wiosłowaniu zacząłem odpychać laską łódź od gruntu. Zapomniałem, że byłem ok. 50 metrów od brzegu, a barka też dość wysoka była.. Skończyło się na utonięciu przez nierozstanie się z kosturem. 1 PP zrobił pa-pa.
A teraz drugie.Dopłynęliśmy już na tę wyspę i uciekając przed hordami zombie wsiadamy do łódki. Wtedy chcąc pokazać towarzyszom, że są z nich leszcze, że ja zabije wszystkich zombie rzuciłem czar (graliśmy na rozszerzone listy zaklęć) Grad Meteorytów. Czar się udał. Częściowo. skończyło się na tym, że: łódka, sporo (jak na ilość nas atakujących nieumarłych mało) zombie, wszystkie nasze ubrania, przedmioty zostały spalone a my umierający, a nas dalej goniły trupy. Na szczęście miałem artefakt - lusterko. Rzuciłem nim w zombie by zobaczyć, czy się nim nie zainteresują, na chwilę niezbędną do rzucenia czaru by ich zabić. Zombie do nas dotarły, ale nas nie dobiły. Dobiło nas owo lusterko, rzucone przez 1 zombie. To był koniec rozbudowanej kampanii.
  • 1
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości