Bosede Baba Kafu
- No to już wiemy, dlaczego pająki nie zapuszczają się tu na dół. - zasugerował sucho Baba, po tym jak ich spece stwierdzili, iż ów ochłap, to właśnie jeden z pajączków. - Czy one są takie niesmaczne? - zapytał poważnie. Zastanawiając się, dlaczego ochłap został wypluty.
Po cichu mutant zwiadowca, był przekonany, iż i na poziomie medycznym, przyjdzie im stoczyć walkę. Jednak, walkę i owszem, ktoś tu stoczył, ale kilkadziesiąt lat temu. Coś nieprzyjemnego się tu działo, sugerując się po liczbie samobójstw. Zapewne ci ludzie byli przekonani, że zostali skażeni, co innego mogło by ich skłonić do tak drastycznego rozwiązania?
Nie będąc w stanie spoglądać przez szkło, Baba musiał polegać na towarzyszach, by opisali mu oba trupy, do których nie mogli dojść. W pierwszej mierze, interesowało go, co to są za pomieszczenia. Wisielec był w biurze, ale drugi? Czy była to izolatka? I jeśli, czy w pobliżu może była jakaś karta chorego?
Sprawdzone zostały również znalezione klucze, kto wie, może pasowały do jednego z zamkniętych drzwi.
- Czy mam je wyważyć? - zapytał Baba, wyciągając swój łom. Był dość pewien, że z pomocą kawałka hartowanej stali i wsparciem wściekłego psa, dadzą radę otworzyć każde drzwi i bez klucza.
Nadjedzony trup również był szczególnie ciekawy. Reszta zmarła od postrzałów, względnie od skutków które uchodziły za naturalne. Lecz ten? Dlaczego tylko on został nadgryziony? baba podzielił się swoimi wątpliwościami, i poprosił ich medyka, by ten przyjrzał się dokładniej ranom, czy pasowały może do ludzkich szczęk? Były mniejsze, większe, i czy w ogóle były to ślady po ugryzieniach?
Każde zwłoki zostały również dokładnie przeszukane, głównie chodziło oczywiście o amunicję, której im tak brakowało. Ślady po ostrzale, sugerowały, iż mogli mieć szczęście.
Ciekawe były również wszelkie źródła światła, klucze, a także żywność lub woda. No tych dwóch ostatnich to zapewne nie znajdą przy trupach, ale po cichu Baba liczył na automat z słodyczami, o którym mu pewnego razu opowiedział Will. Szafka pełna słodkości robiła spore wrażenie na inteligentnym inaczej mutancie.
Mutant nie zapomniał również o trzymaniu radiowego kontaktu z ich rycerzem, raportując w chwilach przerwy postępy i pytając się o status. Miał jedynie nadzieję, że zamknęli dolne drzwi dość dobrze, i cokolwiek zjadło pająka, nie przebije się.
Drugie schody nieco zdziwiły mutanta. - Po co z tej strony również zejście?. - Jedno im nie starczyło?
- Jeśli nie ma tu szczepionki, Nie mamy wyboru, musimy zejść na dół. Proponuję szczególną ostrożność i zwarty szyk bojowy. To, co odstrasza pająki, za pewne nadal tam jest...