Bosede Baba KafuBaba się niemalże zachłysnął pigułkami słysząc wypowiedź Willa, iż ten nie jest pewien co podał. No... ale już było za późno. Czuł jak chemiczna mikstura w kształcie pękatej tabletki powoli przesuwa się wzdłuż jego przełyku, drażniąc delikatny przewód. następnie w brzuchu mu zaburczało, gdy pusty żołądek trawił chemiczną końską dawkę. Potężne beknięcie wyrwało się z ust mutanta.
- ups... przepraszam bardzo. - rzekł speszony Baba.
Zanim grupka oddaliła się od dziury, Baba przytaszczył śmietnik, wrzucił do niego bryzę papieru i część drewnianego regału, po czym podpalił całość, stawiając to na krawędzi dziury.
- To dla orientacji, byśmy z dołu odnaleźli na powrót trop..
***
Po spotkaniu z resztą Baba przekazał swój karabinek bezbronnemu Striperowi. Samemu biorąc w dłonie swoje ostrza i delikatnie poklepując się po wiszących u pasów granatach.
Słysząc krzyk Barney 'a Baba instynktownie przykucną, gotowy do skoku. Zagryzł zęby słysząc wywód Stripera. Chłopak miał rację. Moloch często stosował tą sztuczkę... Baba często stosował tą sztuczkę... Zdawał sobie znakomicie z tego sprawę. I wiedział coś jeszcze. jeśli Barney był umyślnie katowany, a wykonawca choćby trochę zna się na swoim fachu, nie pozwoli człowiekowi zemrzeć podczas pracy. Utrzyma go możliwie długo przy życiu by zmiękczyć przeciwnika wrzaskami ich przyjaciela...
- Will ma rację, bez Barney 'a jesteśmy już martwi. Ruszamy. - zadecydował nieznoszącym sprzeciwu głosem.
- ale ostrożnie, bądźcie w gotowości. - dodał będąc już w ruchu.