Witam,
Gdy dowiedziałem że o nowej polskiej grze karcianej i to w dodatku podobnej w rozgrywce do L5R to ucieszyłem się. Zawsze lubiłem gry o ambitniejszej rozgrywce niż sztampowe Mtg i z zapałem wziąłem się za wertowanie instrukcji. Niestety mój zapał szybko przerodził się w zdziwienie, zdziwienie w niedowierzanie, a niedowierzanie w niesmak. Jestem katywnym graczem L5R i czytając instrukcji do Crystalicum nie mogłem nie odczuć deja vu...
Cholera wzięła mnie gdy zobaczyłem zimportowany system doświadczenia. Czemu poprostu nie zostawiliście angielskich nazw do wszystkiego? Łatwiej by było się zorientować...
Chętnie bym zagrał sobie w Crystalicum ze względu na przyjemną szatę graficzną, lecz kupowanie drugiej takiej samej (no dobra: łudząco podobnej) gry mija się z celem.
W ten spodsób tracicie niestety sporą część potencjalnych klientów gustjących w takich właśnie karciankach jak Wasza.
Bardzo się dziwię bo chyba nie było by większym problemem postaranie się o jakąś nową jakość, wprowadzenie większej ilości własnych pomysłów, postawienie bardziej na jeden z aspektów gry itd. ? (prosty schemat - albo uznajemy że ważniejsza będzie polityka i rozbudowujemy jej struktury tworząc wiele różnych aspektów i sposobów działania a walkę ograniczamy i upraszczamy, albo odwrotnie - i już jest coś nowego, ciekawszego! Wy natomiast pozostawiliście legendowe proporcje i niestety wyszedł produkt niewiele wnoszący i wtórny. Szkoda.
Rozumiem że przyświecał Wam (czy smaczny czy nie - to już pomińmy) pomysł wykorzystania sprawdzonych pomysłów w celu stworzenia dobrej gry. Ala na bogów! Czy aż tak trudno coś więcej samemu wymyślić? Albo nawet zaczerpnąć najlepsze pomysły z 5 róznych karcianek a nie lepsze i gorsze z jednej?
Przy pięciu źródłach wyszła by z tego naprawdę nowa jakość, a jest tak jest
pozdrawiam
Michał Bugajski