Gantolandon pisze:Przykro mi, nie widzę tu ani słowa o tym, że utwór musi być nabyty przez ową osobę legalnie. Poproszę o wskazanie odpowiedniego fragmentu.
Tak jak pisałem wyżej prywatny użytek to nie tylko kwestia naszej ustawy, ale również uregulowań międzynarodowych czy doktryny. Oczywiście patrząc literalnie to w ustawie nie ma nic o legalnym pochodzeniu, ale przyjmuje się, że jest to warunek konieczny aby nabyć prawo do korzystania prywatnego. Zostało to chyba zresztą zapisane w jakiejś konwencji lub dokumencie unijnym (gdzieś to miałem nawet w notatkach studenckich).
Poza tym, już nawet abstrachując od konkretnych przepisów, dość nielogiczne byłoby nabywanie jakichkolwiek praw do utworu, w którego posiadanie weszliśmy nielegalnie.
Gantolandon pisze:Po jakimś czasie uznałem, że może chodzić o to:(...)
Ten artykuł odnosi się do nieco innych przypadków, np. w sytuacji gdy kserowalibyśmy jakąś książkę (co w ramach prywatnego użytku robić możemy) a następnie tak zrobione kopie rozdawali komu popadnie tworząc swego rodzaju drugi obieg. W takim wypadku posiadacz praw majątkowych może nas oskarżyć o uniemożliwianie mu korzystania z jego praw, czyli krótko mówiąc zmniejszamy mu dochody.
Gantolandon pisze:Rozpowszechnienie utworu w ten sposób nie godzi w "słuszne interesy twórcy", ponieważ materiały do tego systemu nie są drukowane już od dziesięciu lat, a twórcy rozproszyli się po innych wydawnictwach już dawno, dawno temu. Nawet organizacja, która posiada prawa majątkowe do wyżej wymienionych podręczników, przed paroma dniami przestała czerpać z nich jakiekolwiek zyski (nawet szczątkowe).
Autorzy nie mają raczej tutaj znaczenia, bo posiadają tylko prawa osobiste do tych utworów, liczy się posiadacz praw majątkowych czyli WotC. Niemniej tak jak pisałem wyżej "słuszny interes" dotyczy trochę innych rzeczy niż to o czym tutaj rozmawiamy, choć należy zaznaczyć, że to czy posiadacz praw z nich korzysta nie ma wpływu na ich działanie.
Gantolandon pisze:Trudno też uznać, że przesłanie komuś płytki z wypalonymi podręcznikami w tych okolicznościach narusza normalne korzystanie z utworu.
Jeśli byłby to nasz kumpel to nawet byśmy nie złamali prawa, bo danie takiej płytki działa na tej samej zasadzie co pożyczenie książki. W najgorszym wypadku moglibyśmy złamać jakąś licencję jeśli sami byśmy tego pdf-a robili skanując książkę (czasem są jakieś klauzule o zakazie zmiany nośnika) - to już jednak pogranicze praw autorskich.
Gantolandon pisze:Jeszcze jedno: czy nie jest tak, że w tym wypadku to właściciel praw musi dochodzić swoich praw na drodze cywilnej? Jeżeli komuś uda się otrzymać pozew od WotC w takich okolicznościach, będę pod wielkim wrażeniem.
Oczywiście, łamanie praw autorskich nie jest ścigane z urzędu, więc to właściciel praw musi swoich racji dochodzić. Tak samo oczywistym jest, że szanse na to, że ktoś nas pozwie za ściągnięcie kilku książek, które i tak już nie są w sprzedaży są znikome. To jednak z punktu widzenia prawa jako takiego nie ma znaczenia. Już taki jest urok praw autorskich - czasem kiepsko przystają do rzeczywistości, choć z drugiej strony podczas tej akcji z wycofywaniem pdf-ów WotC podobno kilka osób pozwało za rozprowadzanie skanów, więc czasem można mieć pecha.