Może sposobów idealnych nie ma, ale do ideału trzeba dążyć. Przecież wcale niewykluczone, że się go osiągnie. Zresztą, ideałem trucia jest otrucie. Żadna filozofia. Jasne, że można się dopatrywać pobudek ideologicznych... A właśnie. Co powiecie na to, żeby np. powstawały bractwa trucicieli. Szkoły, uczące, jak skutecznie zabijać bez rozlewu krwi < no, powiedzmy. Zawsze można zrobić tak, żeby otruty np. pluł własną krwią
>. Ale wracając do Mistrzów Otruć. Taki członek bractwa trucucieli mógłby dostawać dodatkowe premie za spełniony obowiązek, albo chociaż poprawiłoby mu się samopoczucie < zakładam, że do szkoły uczęszczaliby ci, którzy truć lubią >.
P.S. Wiem, że karkołomny i bezsensowny pomysł, ale tak mi przyszedł do głowy pod wpływem wypowiedzi Shoguna, że nie każdy chce truć
.