O, świetny pomysł na temat. Zastrzegam, że nie uważam, swoich poglądów za ekscentryczne - to ja mam rację, reszta świata się myli
:
1. oWoD to najlepszy system narracyjny. Mechanika jest tak tragiczna, że można grać w to tylko narracyjnie. Grrr... walka czterech wampirów z karabinami i Akceleracją - w żadnej innej grze nie rzuca się takimi wiadrami kości!
2. WFRP 3ed i D&D 4ed to pokraczne planszówki, a nie żadne erpegi. Robią wiele złego, wprowadzają model "grania", który mi się nie podoba i mam nadzieję, że niedługo trafi je szlag.
3. Earthdawn 1ed to bardzo fajna i prosta mechanika, nie rozumiem ludzi, którzy nie mogą jej pojąć. Co nie znaczy, że nie jest momentami skopana, choćby Fechmistrz będący powolną kluchą czy niektóre moce Horrorów.
4. Forgotten Realms są tak głupie i nierealistyczne, że przekroczyły wszelkie dopuszczalne normy. Nie da się w to prowadzić żadnych sesji poza głupawymi dungeon crawlami, bo jakiekolwiek rozkmninki sprawiają, że Krainy sypią się jak domek z kart.
5. Drowy nie mają prawa istnieć, to chyba najbardziej idiotyczna rasa w całej historii rpg. Banda socjopatów, którzy na widok przeciwnika zaczynają zarzynać się nawzajem, by pozbyć się konkurencji. I żyją tak od setek lat w jaskiniach, otoczeni wyłącznie przez wrogie im istoty, prowadząc z nimi skuteczne wojny. Taaa...
6. Monastyr ma najgłupszą mechanikę, i mechanikę magii w szczególności, w historii polskich erpegów. Działa to tak. Przyzywasz demona, który objawia się w formie świni z rogami barana, mówiącej głosem małego dziecka. Oddajesz mu duszę w zamian za czar "Rozwolnienie", możliwy do rzucenia tylko raz do roku, i tylko we własnym kiblu!
7. Tzw. stara szkołę tworzy banda snobów, którzy urodzili się w latach '80, ale udają, że grają w erpegi od lat '60. Na dodatek, zagłębiając się w ich wynurzenia, widać jak płytkie i ograniczone są te "howardowskie tylko-nie-kowencje", wcale nie wyzwalające ze schematyczności, tylko oferujące inny jej rodzaj, zanurzony w pulpowym sosie groteski.
8. Humanity to najgłupsza rzecz w rpg ever. Sprowadzanie istoty człowieczeństwa do kropek w skali 1-10. Taka proteza dla słabych MG, co nie potrafią sobie poradzić z graczami na sesji.
9. Źli bogowie w D&D nie mają racji bytu. Ktoś musiałby mięc nie po kolei w głowie, żeby wyznawać Lolth, Takhisis czy Cyrica, bóstwa okrutne, wiele wymagające od wyznawców i nie dającego niczego w zamian, żądające absolutnego posłuszeństwa (wobec siebie i swojego kleru), i
nie mogące zaoferować niczego lepszego (mechanicznie i fluffowo) niż ćwierćbóg hodowców kóz czy bogini taniego wina.
Uff... od razu lepiej.