Co prawda jeszcze nie przeczytałam całego podręcznika, ale jak to zwykle robię - po zapoznaniu się z kilkoma rozdziałami, zerknęłam do przygody na końcu.
Rozczarowanie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba
Przygoda liniowa, sztampowa i w ogóle jakaś sztywna. W sumie można by ją poprowadzić w większości systemów, gdzie występują źli faceci w czarnych kapturach otaczający się orkami
Nie rozumiem, jak można napisać 350 stron ciekawego, klimatycznego tekstu, a na koniec takie..._____... no właśnie.
W sumie jedyne, co mi się spodobało, to punkty pościgu jako aspekt (teoretycznie) mobilizujący drużynę - chociaż nie bardzo to wynika z przygody (tzn po co gracze mieliby w ogóle ruszać tyłki w pogoni za facetem w kapturze i grupą orków, szczególnie, że jak głosi wskazówka dla MG na str 375 - "(...)BG rzadko posiadają potrzebny ekwipunek (...) co może oznaczać nawet brak odpowiedniego ubrania."
"Studnia Rebelii" przypomniała mi, dlaczego nie przepadam za D&D.
Ok, dosyć moich smętów - może ktoś ma odmienne zdanie - jestem otwarta na nagłe olśnienia, szczególnie, że mam w niedzielę graczy i nową sesję wprowadzającą do napisania...