Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw lis 15, 2012 2:07 pm

Anhur'Thoth Anskuld

- Sugerowałbym się pospieszyć - przygotowałem czar, który zamieni ten budynek w grobowiec po zakończeniu rytuału. - Terrim stwierdził oschle.

Pół-aasimar nie zastanawiał się ani chwili dłużej. Wieść o zniszczeniu dworu po zamknięciu portalu i kolejnych ofiarach to już było za wiele. Plan działania kształtował się w jego głowie. Szalony plan działania.

- Do zobaczenia, panie Karrut... dziękujemy za okazaną gościnę. - odparł równie oschle, a po chwili pędził już przed siebie. Przebiegł przez jedne drzwi, zaraz potem drugie. Szukał pomieszczenia z oknami wychodzącymi na drugą stronę, aby nie narazić się na natychmiastową salwę. Gdy wreszcie dotarł do spełniającej te warunki przytulnej sypialenki, otworzył okiennice kopniakiem i począł się modlić wpatrzony w nieboskłon przed sobą.

Po kilku, może kilkunastu sekundach, choć jemu zdawało się to wiecznością, natura udzieliła swojej odpowiedzi...

W błysku światła w powietrzu przed nim zawisł dostojny hipogryf i piskliwym rżeniem potwierdził swoją gotowość do służby.

Mulhorandczyk nie czekał nawet na to. W jednej chwili złapał bestię za szyje i wdrapał się na jej grzbiet.
- Leć, bracie, leć! Nie ma czasu do stracenia!

Egzotyczny jeździec na jeszcze bardziej egzotycznym rumaku wznieśli się wysoko ponad dach posiadłości Karrutów. Po czym skierowali się na jego drugą stronę, gdzie odbywało się główne natarcie straży i kapłanów.

Powietrze przeszył donośny pisk, jakby stado orłów jednocześnie zwiastowało swój przylot. Na moment wszyscy walczący podnieśli wzrok i w osłupieniu wpatrywali się, jak magiczna bestia zniża lot kierując się w ich stronę. Chwilę konsternacji przerwał krzyk gdzieś spomiędzy oddziałów.
- Atakują nas z powietrza! Strzelaaaać!
Grad bełtów poleciał w stronę ruchomego celu. Kilka z nich utkwiło w ciele latającej bestii, która zarżała z bólu. Jeden niemalże musnął włosy Anhur'Thotha.

Jednak było za późno, aby zatrzymać rozpędzonego rumaka. Wylądował tam, gdzie miał wylądować, tuż przy wielebnym Nerro Windsurze, którego nietrudno było wypatrzyć Anhurowi z góry dzięki wszystkim magicznym zaklęciom i aurom, którymi był otoczony. Trzepot potężnych skrzydeł podczas lądowania na moment uniemożliwił gwardii przybocznej Windsura oddanie strzałów. To wystarczyło, żeby pół-aasimar z ręką uniesioną w geście pokoju, osunął się z hipogryfa na ziemię, krzycząc do wszystkich wokół, ale przede wszystkim wpatrując się w kapłana Tyra.

- To pułapka! Posiadłość lada chwila pogrzebie w sobie wszystkich, którzy wejdą do środka! Przysięgam na Thotha, Pana wszelkiej Wiedzy...! - To powiedziawszy odsłonił spoczywający na jego piersi pod klapą płaszcza prosty drewniany symbol przypominający krzyż, jednak jakby z pętlą w miejscu górnej jego części.

Nerro Windsur otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.

- Wycofajcie swoich ludzi... albo wszyscy zginą... - Dodał Anhur'Thoth już ciszej. Po czym osunął się na kolana, ostatnia szaleńcza minuta zdawał się wyczerpać jego siły bardziej niż godziny bitwy albo tygodnie wędrówki w dziczy. Napięcie, strach i determinacja odpływały z jego ciała, zostawiając właśnie samo zmęczenie. Resztką sił wykonał gest, który odesłał hipogryfa do planu, z którego przybył, aby nie cierpiał już dłużej, po czym sam omdlał.
Ostatnio zmieniony czw lis 15, 2012 2:10 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw lis 15, 2012 7:07 pm

Karendis nie trzeba było powtarzać da razy...
Pobiegła za paładynem, ktry jak każdy z jego bractwa, nie zawracał sobie głowy ratowaniem bezbronnych kobiet...
- A niech w dupę strzelą - krzyknęła z wyrzutem. Potem sama przyzwała piekielnego wija, wsiadła nań i trzymając się mocno, kazała mu zejść na dół.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pt lis 16, 2012 8:36 am

Amayen początkowo szedł, a gdy okazałym domostwem wstrząsnęły fale magii zaczął biec. Część piwnicy, w której odnalazł klapę, pogrążona była w mroku, jednak jego inkantacja pozwaliła mu na przejrzenie ciemności. Jedna salwą czarnoksięskiej mocy roztrzaskał pordzewiałą kłódkę, po czym odwalił zbutwiałe drewno i zbiegł po stromych stopniach na dół. Spiralny tunel wiódł go w stęchłą i wilgotną niewiadomą. Tynk strużkami sypał mu się na głowę - cokolwiek jego ojciec przedsięwziął tam, na górze, wstrząsało to posiadłością do jej fundamentów. W końcu dotarł do niskiej, ale rozległej komnaty. Wspierała się ona na rzędach przysadzistych, nagich kolumn, przy czym posadzkę stanowiła naturalna lita skała. Ściany tego surowego pomieszczenia pokrywały stare, rytualne symbole. Gdzieś po drugiej stronie majaczył wylot kolejnego tunelu. Amayen znał się dostatecznie na kosmologii Torilu, by wiedzieć, że znaki to specjalne pieczęcie mające na celu związać przybysza. Mężczyzna w tym samym czasie usłyszał szelest w ciemnościach.

Nerro Windsur początkowo nie wiedział czy przybysz na hipogryfie jest widzeniem zesłanym mu przez bóstwo, czy też prawdziwym - choć dziwacznym - stworzeniem z krwi i kości. Gdy Anhur przemówił wiele stało się jasne. Kapłan znał symbol pokazany mu przez jeźdźca i zdawał sobie sprawę z wagi takiej przysięgi. Tylko chwilę zajęło mu podjęcie decyzji:
- Odwrót! - krzyknął donośnie. Jednocześnie młot dzierżony przez jednego z strażników roztrzaskał drzwi i wejście do środka stało otworem. Straż drgnęła niepewnie słysząc rozkaz swojego dowódcy. Ich odrętwienie przerwał jednak magiczny zaśpiew z wnętrza domu i dziesiątki lepkich nitek pajęczej sieci, oblepiającej zgromadzony przed wejściem oddział.
Chaotycznej sytuacji nie poprawiło wejście Karendis dosiadająca piekielnej stonogi, która właśnie dołączyła do zbieraniny na podwórzu.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pt lis 16, 2012 4:33 pm

Amayen Karrutt

Amayen szybko rozejrzał się dookoła. Ciemności i ewentualna niewidzialność przeciwników nie była dla niego problemem.
- Wyłaź, pokaż się!
Jego dłonie zapłonęły mistyczną energią, a czarnoksiężnik powoli przesuwał się w stronę drugiego wyjścia z tunelu.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

ndz lis 18, 2012 9:25 am

- Nie Strzelać! Nie strzelać! Rita! Tanis! - Wrzeszczała trzymając się pancerza.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

wt lis 20, 2012 11:55 am

Zza jednego z przysadzistych filarów rozległ się chrapliwy, nieziemski głos. Czarnoksiężnikowi przypominał on syk gada, pomieszany z chichotem i ścierającym się kamieniem. Dźwięk ten odbijał się od twardych ścian i przybierał na sile.
- Wyjść? Do śmiertelnika? Nie chcesz tego maleńka istoto, zapewniam cię. - Poruszenie wśród cieni przykuło uwagę Amayena. Zdążył dostrzec zaledwie zarys czającej się w mroku bestii. Nie była znacznie większa od niego.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

wt lis 27, 2012 9:35 am

Amayen Karrutt

Czarnoksiężnik wzruszył tylko ramionami.
- Skoro nie masz zamiaru wychodzić, to ja idę dalej. Nie szukam zwady - chcę się stąd wydostać, zanim to miejsce ulegnie anihilacji. Tobie - kimkolwiek jesteś - radzę to samo.

Pomimo pozornego luzu Amayena czarnoksiężnik był w sobie bardzo spięty - nadal przesuwał się w stronę wyjścia po drugiej stronie pomieszczenia, tak aby mógł ruszyć dalej.
Ostatnio zmieniony wt lis 27, 2012 9:35 am przez Morel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

śr lis 28, 2012 12:06 pm

- Anihilacji? - czujne ucho czarnoksiężnika wyłowiło nutę niepokoju. Zza przysadzistych filarów wyłonił się stwór, którego zaznajomiony z kosmologią Amayen rozpoznał bez trudu. Był to demon, jeden z poślednich, ale wciąż wystarczająco mocnych by rozszarpać na strzępy większość śmiertelnych. Imię jego gatunku brzmiało Babau. Poszukiwacz Credo znał jego taktykę, polegającą na morderczych atakach z zaskoczenia - teraz demon pozbawił się przewagi.
- O czym ty mówisz, maluczki?

Tymczasem na zewnątrz do akcji wkroczyła Rita. Uwolniła promień psionicznej energii, który wypalił magiczną sieć uwalniając jednego z strażników świątynnych.
- Szybko! Uwolnijmy tylu ilu się da, zanim to wszystko wyleci w powietrze! - mówiąc to spojrzała na Anhura, który był zwiastunem ponurych nowin.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

śr lis 28, 2012 12:24 pm

Amayen Karrutt

Amayen uśmiechnął się pewnie.
- Uwierz mi. Za chwilę z tego miejsca nic nie zostanie. Nie wspominając o tym, że całe otoczone jest przez bogobojnych pogromców demonów i zła wszelakiego, to gospodarz szykuje...niespodziankę dla wszystkich - w środku i na zewnątrz.

Czarnoksiężnik nie miał zamiaru na razie zdradzać swojego pokrewieństwa z gospodarzem. Nie wiedział, jaka jest natura stosunków pomiędzy demonem a jego ojcem.

- Dlatego proponuje - abyś tak jak ja - szybko się stąd ulotnił...
Czarnoksiężnik nadal przesuwał się w stronę wyjścia, które pozwalało mu kontynuować jego ucieczkę.

 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

śr lis 28, 2012 12:32 pm

Czarnoksiężnik doszedł już prawie do wylotu tunelu, gdy sylwetka demona rozbłysła magicznym blaskiem. Babau teleportował się za jego plecy i w całej swojej krasie zagradzał dalszą drogę.
- Nigdzie nie pójdziesz, dopóki JA cię nie puszczę. Jestem tu uwięziony śmiertelniku. Czary tego... twu! - Demon splunął czarną plwociną - Maga, nakazały mi strzec tego miejsca jeszcze przez długie dni. Uwolnij mnie, a puszczę cię żywcem!
Ostatnio zmieniony śr lis 28, 2012 12:33 pm przez Marcin19, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

śr lis 28, 2012 12:49 pm

Anhur'Thoth Anskuld

Trwało dobrych kilka sekund zanim Mulhorandczyk doszedł do siebie. Ocknął go głos kobiety, którą pamiętał ze zgromadzenia w świątyni podczas procesu. Jakież to Berdusk małe...

Upewnił się raz jeszcze czy, aby nie został ranny od przypadkowej strzały lub bełtu, po czym rozejrzał się w sytuacji podążając za kobietą, która niezwłocznie ruszyła na pomoc. Tak, oplątany magiczną pajęczyną oddział szturmowy był zdecydowanie niebezpiecznie blisko budynku.

Aasimar utkwił swój wzrok w drzwiach i z ponurą determinacją szedł w tym kierunku zastanawiając się, co jeszcze może z nich wyjść oraz ile czasu mają zanim wszystko zostanie wysadzone. W międzyczasie zanucił kolejną inkantację.

Gdy ją zakończył, w jego dłoni zmaterializowało się metrowej długości ostrze z czystego płomienia. Podchodził do tych pajęczych splotów, które więziły jeszcze ludzi i ciął je ognistym ostrzem bez najmniejszego wysiłku, jak masło. Gdy tylko ostatni z wojów został oswobodzony, przytrzymał ostrze chwilę dłużej w największej gęstwie sieci sprawiając, że zajęła się ona ogniem. Wiedział, że będzie paliła się szybko i wysokim płomieniem, co powinno skutecznie uniemożliwić wyjście tymi drzwiami ewentualnym atakującym.

Ostatnio zmieniony śr lis 28, 2012 12:51 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

śr lis 28, 2012 1:00 pm

Amayen Karrutt

Amayen nie dał poznać po sobie jak bardzo zawiedziony był, że nie udało mu się w porę uciec z komnaty.
Przypuszczał, że demon siedział tutaj zamknięty jako strażnik.
- Nie mam czasu na zabawy. Jak mogę Cię uwolnić?

Po chwili Amayen uśmiechnął się pod rondem kapelusza.
- Ale, ale. Spiszemy umowę. Będziesz moim dłużnikiem Babau. Uwolnię Cię w zamian za przysługę, którą odbiorę kiedyś. Oraz za gwarancję mojego życia.
Demon już chciał przerwać czarnoksiężnikowi, lecz ten z wielką pewnością siebie powiedział.
- Jestem Ci potrzebny. To wszystko za chwile zniknie. Ty także. Jeżeli mnie zabijesz - zginiesz, bo nigdy nie wydostaniesz się ze swojej pułapki. A ja nie mam zamiaru sprzedać swojej skóry tanio.

Czarnoksiężnik odskoczył demona, szykując się na ewentualny atak.

 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

śr lis 28, 2012 9:14 pm

Babau zaryczał śmiechem pełnym arogancji. Z jego nozdrzy buchnął czarny, cuchnący pył. Demon wyszczerzył kły i nachylił się do przodu. Każdy z jego otchłannych muskułów napiął się do skoku. Czarnoksiężnik był niemalże pewien, iż za chwilę czeka go brutalne spotkanie z kostuchą.
- Pakty? Lubię Pakty. - Demon zaczął wyliczać na uzbrojonych w szpony palcach: - Puszczę cię żywcem; kiedyś zniżę się do jakiejś tam usługi, ale nie będziemy niczego spisywać. Nie mniej mnie za skundlonego baatezu! - ryknął. - A, i dorzucisz dwie duszyczki poświęcone Otchłani. Na taki układ m ó g ł b y m się zgodzić. Jeżeli chcesz mnie uwolnić, wystarczy zniszczyć te znaki - demon wskazał na rytualne symbole zdobiące ściany tego pomieszczenia. Spoglądając na nie skrzywił się z wyraźną niechęcią.
Ze stropu zaczęły sypać się strużki pyłu.

Połączona akcja Anhura i Rity prędko pozwoliła uwolnić pojmanych strażników, zaś Nerro Windsur wraz ze swymi przybocznymi odwołał resztę otaczających budynek zbrojnych. Podjęli działania w samą porę, gdyż ściany posiadłości pokrywała coraz gęstsza siatka pęknięć, a z okien zaczął sączyć się błękitny blask.
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

śr lis 28, 2012 10:10 pm

Rita Smith

Taka pomoc, jaką udzieliła przed chwilą omotanym w pajęczynę strażnikom, mieściła się doskonale w kodeksie neutralności Rity Smith. Nie zaangażowała się bezpośrednio w konflikt z Karrutem, tylko pomogła tym, którzy mogli ucierpieć przez jego działalność. Choć właściwie - nadal mogli nie wyjść z tego cało - skonstatowała patrząc na kondycję budynku.

- Proponuję odwrót! - powiedziała, patrząc na towarzyszy, przez chwilę utkwiwszy wzrok w aasimarze. - Tylko zaraz, gdzie jest nasz drogi kolega?... - zapytała ciszej Karendis, widząc że Amayen nie pokazał się razem z nią.

O nie! Na pewno nie będzie dla niego nadstawiać karku, wbiegać do środka i ratować! Ale na wszelki wypadek zacisnęła kciuki, żeby udało mu się wydostać żywym. I w miarę zdrowym, bo zaklęć leczących prawie już nie miała.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw lis 29, 2012 9:41 am

Amayen Karrutt

Na Amayenie ten pokaz nie zrobił wrażenia - w końcu obcowanie z demonicznymi mocami piekieł to dla niego niemalże codzienność...

- Niech będzie. A co do duszyczek - nawet więcej niż dwie Ci dorzucę. Uznajmy, że każdy zabity przeze mnie stwór, czy humanoid może być poświęcony Otchłani. To na pewno podniesie Cię w hierarchii.

Czarnoksiężnik nie miał zamiaru teraz się wykłócać - zgodziłby się na wszystko, aby uciec z tego miejsca i wyjść z tego bez szwanku.
Wyciągnął rękę we wskazane przez demona miejsce i uwolnił mistyczną energię, aby zniszczyć znaki.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw lis 29, 2012 10:26 am

Anhur'Thoth Anskuld

- Szybko, możemy kontynuować dyskusję, gdy znajdziemy się za ogrodzeniem posiadłości!

Druid rzucił osobom w pobliżu. A gdy spiesznym krokiem oddalali się od budynku, zwrócił się do kobiety pytającej Karendis.

- A więc widzę, że też się znacie. Jeśli twoje pytanie dotyczyło tego przystojnego, czarnowłosego, butnego człowieka spokrewnionego z naszym oskarżonym, to sprawiał wrażenie, jakby potrafił dać sobie radę. Terrim wspomniał nam o podziemnym wyjściu z posiadłości, więc zapewne z niego skorzystał.

Po czym, gdy znaleźli się we względnie bezpiecznej odległości, dodał.

- Proszę wybaczyć moje maniery, ale nie wiem, jaki protokół obowiązuje w tym kraju w sytuacji, gdy poznaje się kogoś podczas nieudanego szturmu na eksplodującą posiadłość umykającego władzom demonologa... jestem Anhur'Thoth Anskuld, Dziedzic Mulhorandu, Sługa Skryby Bogów i Poszukiwacz Prawdy.

Ukłonił się głęboko Ricie i Karendis, po czym podszedł do tej drugiej.

- Proszę wybaczyć moją nagłą ucieczkę bez pożegnania, ale każda sekunda mogła zadecydować o życiu tych ludzi.
Wskazał szerokim gestem łuk obejmujący wycofujących się strażników oraz Ritę.
- Myślałem, że skorzystacie z podziemnego przejścia, o którym mówił Terrim. Ale najwyraźniej bogowie i tak mieli nas wszystkich w opiece...
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw lis 29, 2012 2:17 pm

Karendis zeskoczyła ze stonogi i fuknęła cicho.
- Dupek jest w środku i niech tam zdechnie... on by nas nie ratował - Odwróciła się do paladyna
- A ty, w rzyć przez szfilistycznego ogra jebanz paładynie naumnij sie, że nie widzimy przez skały. Gentelmen jego mać - zaczęła uciekać ciągnąc za sobą Ritę.
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw lis 29, 2012 3:02 pm



Półdrow starał się pomagać Ricie jak tylko mógł. Jednak jego umiejętności sprowadzały się do kilku czarów, umiejętności znikania w cieniach i zaledwie kilku innych, równie mało przydatnych w tych okolicznościach, rzeczy. Dlatego pomagał wstawać powalonym, niewiele więcej mogąc zrobić.

Gdy Karendis i Anhur'Toth Anskuld, jak przedstawił się nowy powiedzieli o Amayenie, Tanis postanowił dorzucić swoje zdanie do całego mętliku:
- Amayen sobie poradzi. Tym bardziej, że jeśli faktycznie Terrim mówił coś o jakimś tunelu, to na pewno z niego skorzysta. Rito, chyba nie sądzisz, że wejdziemy w walący się budynek, swego rodzaju bombę czasową, próbując ratować Amayena? - spojrzał na psionkę z ukosa. - Nie mamy takich umiejętności, aby przynajmniej myśleć o wyjściu z tego żywym, a Tobie brak już czarów leczących. - skończył głośnym wydechem.
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw lis 29, 2012 5:26 pm

Rita Smith

Co za długie miano! Cofając się na nie do końca upatrzoną pozycję, Rita odpowiedziała nowo poznanemu mężczyźnie:
- To chyba nie do końca czas na towarzyskie pogawędki - uśmiechnęła się krzywo. - Rita Smith, kapłanka Auppensera, Pana Wiedzy - przedstawiła się w momencie, kiedy Karendis zaczęła jej pomagać ciągnąc niczym worek kartofli.

Na słowa Tanisa spojrzała mu wymownie w oczy.
- Da sobie radę. Za Tobą i Karendis skoczyłabym w ogień, ale za nim?... - oj, Amayen chyba sobie mocno u wszystkich nabruździł. Jednak psionka była przekonana, że da sobie radę, inaczej pewnie szukałaby jakiegoś sposobu, by mu pomóc.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw lis 29, 2012 10:03 pm

Czarnoksięska moc zniszczyła jeden z symboli, w wyniku czego reszta wyblakła, a po chwili rozpłynęła się. Magia wiążąca potwora została rozproszona. Demon zachichotał pod nosem i wskazał palcem na czarnoksiężnika:
- Każda dusza uwolniona twoją ręką idzie dla mnie, pamiętaj śmiertelniku! Zawołaj mnie, gdy przyjdzie na to pora. Nazywaj mnie Vyv'ran - rzekł nie dając Amayenowi szans na udzielenie odpowiedzi. Babau rozbłysł w magicznym skoku, po czym pozostał po nim tylko smród zepsucia. Czarnoksiężnik pobiegł w stronę tunelu, ponaglany wstrząsami u góry. Gdy zniknął w ciemnościach rozległ się potężny huk.

Eksplozja miała zaskakującą siłę. Wszystkie okna w promieniu kilometra zamieniły się w drobny pył. Dziesiątki strażników, wraz z poszukiwaczami Vade'a Credo padło na ziemię. Posiadłość rozerwał niebieski blask. Z nieba posypał się deszcz cegieł, tlących się kawałków drewna i strzaskanych dachówek. Ci którzy mogli, chowali się pod tarczami, reszta skulona na ziemi oczekiwała na koniec zabójczego gradu. Huk był tak silny, że pozbawił słuchu na kilka długich chwil wszystkich w najbliższej okolicy.

Fala uderzeniowa pchnęła Amayena z brutalną siłą wgłąb tunelu. Kiedy otworzył oczy wszędzie w koło unosił się pył, a jego szaty były przesiąknięte cuchnącą wodą. Znajdował się w kanałach, gdzieś w najbliższej okolicy posiadłości Karrutów. Przejście za jego plecami zostało zawalone. Zataczając się i utykając na prawą nogę, czarnoksiężnika podszedł do najbliższej drabinki i wspiął się na górę. Z najwyższym trudem odwalił kratę i wyszedł na ulicę. Gdzieś wśród kurzu dostrzegł sylwetki swoich towarzyszy.

Po środku miasta zwanego Klejnotem wykwitł czarny krater. Z pałacu pozostały tylko zwęglone resztki, przypominające żebra jakieś dawno umarłej bestii. Nerro Windsur podszedł do Tułacza z Wyboru:
- Ostrzegając nas przed eksplozją ocaliłeś dziś wiele istnień. Niech będzie ci dane błogosławieństwa Tyra. Wiedz, że uznaję cię za honorowego męża. - Sędzia odważył się położyć rękę na ramieniu przybysza z dalekich krain i uśmiechnął się. Jego twarz, podobnie jak twarze wielu osób w pobliżu, umorusana była pyłem. - Jeśli mogę ci się jakoś odwdzięczyć, słucham.

Ostatnio zmieniony czw lis 29, 2012 10:05 pm przez Marcin19, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw lis 29, 2012 11:14 pm

Anhur'Thoth Anskuld

Na wiązankę wiedźmy pod jego adresem Mulhorandczyk tylko skrzywił się nieco i odzyskując po chwili spokój, pomimo spiesznego oddalania się od grożącego wybuchem budynku, odrzekł.

- Rozumiem twoje poirytowanie. Przepraszam, ale działałem pod wpływem impulsu. Ale na przyszłość będę z pewnością pamiętał, że nie masz nic przeciwko ujeżdżaniu hipogryfów z nieznajomymi, pośród gradu strzał.

Uśmiechnął się do niej ciepło, żeby rozładować nieco ironię ostatniego zdania.

~ Przecież gdybym był w jej miejscu, podobnie bym się zdenerwował... zwłaszcza, gdybym był kobietą...

Po czym dodał jeszcze.

- Aha, i gwoli ścisłości nie jestem paladynem, szlachetna pani. Ani paładynem.

Nie zdążył niestety wyjaśnić, gdyż w tym momencie eksplozja położyła ich wszystkich. Gdy wstawał otrzepując się z kurzu i pyłu, podszedł do niego Nerro Windsur ze swoją propozycją. Anhur'Thoth przeszedł od razu do rzeczy, bez zbędnego owijania.

- W rzeczy samej, jest sprawa, w której osoba o waszej pozycji i kontaktach mogłaby pomóc. Jako poszukiwacz antycznych sekretów i zapomnianych tajemnic jestem na tropie kolegi po fachu imieniem Vade Credo. Wiem, że bawił w tym mieście oraz że pośród Harfiarzy krążą rozliczne plotki o jego osobie. Wszelkie informacje o tym osobniku, jakie są w waszym posiadaniu będą w zupełności wystarczającą podzięką.

- Najlepiej aktualne informacje... z tym zawsze najtrudniej. - Dodał jeszcze po chwili.

Osoby obok mogła uderzyć bezpośredniość z jaką mówił. Mimo że wiedział już, że wiedźma dość zawistnie podchodziła do tematu poszukiwania Vade'a, nie miał zamiaru kryć się w żaden sposób ze swoim stanem wiedzy, zamierzeniami ani nawet nowymi odkryciami na temat poszukiwanego.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pt lis 30, 2012 10:02 am

- Vade Credo? Nie znam tego osobnika, więc nawet gdybyś miał jego podobiznę lub przedmiot do niego należący, wieszczenie byłoby utrudnione. - Nerro Windsur zasępił się.
- Na szczęście jest jeszcze wyższa instancja - Sędzia poklepał piękny ryngraf z symbolem Tyra znajdujący się na jego piersi: - Może mój Pan zechce ci pomóc, w zamian za dopilnowanie rzeczy prawych. Postaram się skontaktować z jednym ze sług Domu Triady. Istoty duchowe mają swoje sposoby na odnalezienie zagubionych. Będę mógł zająć się tą sprawą później. Na razie mam dużo innej pracy - Sędzia westchnął i wskazał na ziejącą, czarną dziurę, po środku miasta. - Wielu rodzin zostało dziś pogrążonych w żałobie. Muszę teraz przy nich być - za pewna żądają sprawiedliwości. Przyjdź do mojego pałacu wieczorem. Z chęcią ugoszczę cię na wieczerzy.

W tym momencie podszedł ociekający wodą i pokryty lepkim błotem Amayen. Gdzieś zgubił swój kapelusz, zaś jego lewa noga ewidentnie niedomagała. Co więcej Karendis dostrzegła w oczach czarnoksiężnika niepokojący blask - co ciekawe, dziwnie znajomy...

Nerro zatrzymał się w pół kroku: - Byłbym zapomniał! - teraz odwrócił się w stronę drużyny poszukiwaczy Vade'a Credo: - Was też chciałbym zaprosić. Jakby nie było, jesteście powiązani z dzisiejszymi wydarzeniami i wnieśliście pewien wkład w ich rozwój.
Sędzia skinął głową i dorzucił na odchodne: - Do zobaczenia więc.

Nie trzeba było długo czekać, by wokół pierścienia straży świątynnej zjawił się tłum gapiów. Całe Berdusk zostało postawione na nogi, a Harfiarze niewątpliwie będą mieli sporo roboty. Mówią, że pod latarnią jest najciemniej. Patrząc na dzisiejsze wydarzenia można nieco zmodyfikować to powiedzenie: "Pod Ratuszem Brzasku jest najciemniej!"

Grupa pięciu osób przedarła się przez tłum gapiów i szpaler straży w poszukiwaniu spokojniejszego miejsca, gdzie można by nieco ochłonąć i zadać nurtujące ich pytania. Cała "stara" czwórka spoglądała zaintrygowana na Anhura - człowiek ten, być może zyskał możliwość bosko przyspieszonego odnalezienia barda. Słońce zbliżało się do zenitu, więc mieli ponad połowę dnia na przetrawienie wydarzeń poranka.
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pt lis 30, 2012 11:19 am

Rita Smith

Zakrywając rękami głowę Rita błogosławiła psionikę i jej boga, bo dzięki psionicznej tarczy czuła się dość bezpieczna. Kiedy wszystko się skończyło, a oni wstali, otrzepała ubranie i odczekawszy aż Nerro odejdzie, odezwała się do wszystkich.

- Cóż, wszystko wygląda na to, że nie wyjedziemy dziś z Berdusk?... - rzuciła w przestrzeń. - Co wcale a wcale mi się nie podoba, czasu nie mamy. Poza tym - Anhurze - próby wieszczenia na Vade były podejmowane niejednokrotnie i jak się domyślasz, bezskutecznie - w tym momencie zobaczyła Amayena.

- O, wiedziałam, że sobie dasz radę. Chyba powinieneś się odświeżyć... Chodźmy do naszej karczmy i zastanowimy się co dalej - zaproponowała, patrząc też na Mulhorandczyka. - Zapraszam też, bo chyba tkwimy w tym samym bagnie.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pt lis 30, 2012 11:50 am

Anhur'Thoth Anskuld

Anhur zaśmiał się w duchu lustrując Amayena, który najwyraźniej miał za sobą udaną przeprawę przez kanały miejskie. Ten mężczyzna aż nazbyt przypominał mu głodnych potęgi i władzy, zadufanych w sobie akolitów Seta z Untheru, którzy w realizacji swoich celów gotowi byli na największe poświęcenia. Oczywiście poświęcając innych, a gdy już nie mieli nikogo koło siebie, swoje własne dusze. Cóż, wyglądało na to, że brak wsparcia ze strony ojca w procesie wychowania chłopaka sprawił, że w poszukiwaniu własnej wartości zwrócił się... gdzie indziej.

Przeniósł wzrok na młodą wiedźmę, Karendis. Była skrajnie aspołeczną osóbką. Również nie pochodziła stąd. Jej nieprzewidywalne zachowanie pełne złości i egzaltacji musiało być skutkiem jeszcze straszliwszej traumy z czasów dzieciństwa. Ale w głębi serca musiała być dobra... po prostu nikt nie wpoił jej właściwych wzorców ani systemu wartości, który stanowiłby jakiekolwiek oparcie dla niej w tym obcym świecie.

A pozostała dwójka? Czarnowłosa kapłanka Auppensara i hebanoskóry zawadiaka? Cóż, nie poznał ich jeszcze dość dobrze, potrzebował kilku chwil więcej na obserwację.

Auppensar... pamiętał podczas krótkiego pobytu w Chondath, gdy emigrował z Mulhorandu liczne wzmianki o dawnym imperium Jhaamdath, gdzie imię tego bóstwa przewijało się bardzo często. I to był w sumie jego jedyny kontakt z tą materią.

- Dziękuję za zaproszenie, chętnie skorzystam. - Skłonił lekko głowę odpowiadając zwięźle psionce.
Ostatnio zmieniony pt lis 30, 2012 11:52 am przez Agnostos, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

sob gru 01, 2012 2:54 pm

Amayen Karrutt

Odejście ojca Amayen przyjął z niewielką dozą uznania. Staruszek potrafił odejść z hukiem. Zajebiście wielkim hukiem.

Oczywiście wszystko miało swoją cenę. Lewa noga cholernie go bolała, co oczywiście nie poprawiało nastroju czarnoksiężnika. Dodatkowo wkurw rósł, kiedy Amayen czuł jak pachnie i jak wygląda. Co jak co - ale do wyglądu przywiązywał wagę.

Kiedy zobaczył, że wszyscy są już razem, podszedł ale nie odezwał się tylko warknął coś niezrozumiałego. Jego moc nieco wzrosła - miał teraz w zanadrzu niespodziankę dla każdego, kto zechce z nim zadrzeć.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

sob gru 01, 2012 7:54 pm

Karendis obnażyła kły
- Hej! Nie traktuj mnie proteśtam!. Zabiorę cię do Podmroku to... Eksplozja przerwała wywody diablicy. Po chwili obudziło ją pełne zniecierpliwienia ugryzienie Zgryza . Wdtała chwiejnie i popatrzyła na Anhura.
- Kiedy kurwa sprowadziłeś bliźniaka? [i] - Miała problemy ze skupieniem wzroku.

Potem Zobaczyła Amayena i rzekła patrząc na niego
- [i] Widzę, że glizdy zawsze przetrwają.
Splunęła mu pod nogi. Potem rzekła.
- Lepiej spierdzielajmy z tego miasta... Bo te cholerne paladyny nas zaaresztują, a Tanis, jak dasz w morde w Amayenowi to masz u mnie causa.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pn gru 03, 2012 3:33 pm

Anhur'Thoth Anskuld

Anhur'Thoth odwrócił się za siebie, aby upewnić się czy za nim nie stoi ktoś inny, do kogo Karendis mogłaby skierować swoje słowa. Na przykład jakaś przypadkowa kurwa, to by miało wtedy sens. Nikogo jednak nie było, więc wzruszył tylko nieznacznie ramionami.

Ripostował dopiero po kolejnym pomyśle wiedźmy, aby zmywać się z miasta bez słowa.

- Cóż, poza tym, że odmówienie zaproszenia jest w zdecydowanie złym guście, to stracisz w ten sposób niepowtarzalną okazję do uzyskania wartościowych informacji. Nie wiem, co jeszcze macie na sumieniu, ale gdyby straże miały was aresztować, to właśnie mieli do tego dobrą okazję.

To powiedziawszy przeniósł wzrok z Karendis na Amayena.

- Choć nie ukrywam, że czułbym się odrobinę bezpieczniej, gdybyś raczył się nieco... ucharakteryzować, aby być mniej podobnym do swojego ojca. Przechadzanie się z tobą po tym mieście w biały dzień to będzie dość ryzykowna rozrywka.

Spojrzenie Aasimara było surowe, wręcz przeszywające, ale kąciki jego ust drgały delikatnie, jakby próbował powstrzymać się przed śmiechem. Być może z powodu aktualnego wyglądu Amayena, który akurat bardziej przypominał kanałowego lumpa niż syna maga, który właśnie wysadził w powietrze połać miasta.

Wreszcie odezwał się znów do Rity, przeczuwając, że na koniec dnia okaże się jedyną zdatną do normalnej rozmowy osobą w tym gronie.

- A więc w której to karczmie się zatrzymaliście? Jak już mówiłem, chętnie do was dołączę... z wiedźmą lub bez.
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pn gru 03, 2012 9:17 pm

Rita Smith

- Zatrzymaliśmy się w karczmie "Srebrny kłos". Skoro mamy razem podróżować, to chodźmy tam - spojrzała na resztę i poszła przodem razem z aasimarem, po czym przeszła od razu do rzeczy. - Szukasz Vade Credo? Dlaczego?
- Widzę, że jesteś bezpośrednia. To dobrze, domyślam się, że trzeba być... asertywnym w takim towarzystwie. - To powiedziawszy wskazał na resztą towarzystwa, a może tylko na Karendis, trudno było jednoznacznie ocenić. - Ale to dobrze, też jestem bezpośredni i uważam, że tajemnice są dobre tylko po to, aby zostawały odkryte. To zresztą odpowiada na Twoje pytanie. Vade Credo jest jedynym moim tropem w poszukiwaniu pewnej... tajemnicy.
Rita roześmiała się głośno słysząc te słowa. - A czym jest ta tajemnica, zdradzisz?
- Nie ma co wdawać się w nużące szczegóły. Owe tajemnice mają związek z moją profesją. Jako poszukiwacz osiągnięć i annałów magii druidycznej natrafiłem na fascynujące odkrycia w zbiorach Ismaira Daverona. Z czasów, gdy nie był jeszcze liszem, choć jego przemiana mogła tylko podnieść ich wartość. A mam uzasadnione podejrzenia, żę Vade Credo w jakiś sposób zlokalizował przynajmniej część dorobku Daverona... ale już i tak podałem zbyt wiele nudnych detali. Chętnie usłyszę jak się rewanżujesz... jeśli tak niecodzienna kompania poszukuje tej samej osoby, to wasza opowieść musi być znacznie ciekawsza...
Mulhorandczyk obserwował uważnie swoją rozmówczynię. Nie była osobą nazbyt rozmowną, ale z jej oszczędnych gestów i mimiki można było wyczytać dużo więcej, zwłaszcza w kwestii relacji wewnątrz ich drużyny.
- Jesteś druidem? - zdziwiła się Rita. - O ile wiem, Amayen, Karendis i Tanis szukają Vade dla pieniędzy. Ja szukam go, by spłacić pewien dług, który mam u przyjaciół pana Credo. Jak więc widzisz, nasza opowieść zbyt ciekawa nie jest w sumie - uśmiechnęła się lekko. - Twoja osoba wydaje się być za to bardzo interesująca...

Anhur'Thoth uśmiechnął się mile połechtany żywym zainteresowaniem ze strony Rity. Nie chciał jednak, aby rozmowa koncentrowała się wokół jego osoby. Zmienił więc temat zaczynając dowcipem
- Cóż, być może w tutejszych krajach osobnicy innych profesji również dosiadają magicznie przyzwanych hipogryfów i machają ognistymi mieczami tnąc przypadkowe pajęczyny... ale w moich stronach te zadania zarezerwowane są właśnie dla druidów. Prawda jest jednak taka, że w Mulhorandzie nie ma prawie wcale druidów. Tak więc się złożyło, że pisane mi było przyjąć rolę tułacza i zwiedzać inne kraje. Ale opowiedz może, co robisz jako kapłanka Auppensara. Nie jestem znawcą, ale myślałem, że kult tego boga wymarł jakiś czas temu. Spotkałem się z nim tylko w dziełach o wiekach minionych... i to w kraju dość daleko stąd.

Rita uśmiechnęła się szerzej. - Wiesz, szczerze mówiąc, nie miałam zbyt wiele do czynienia z ludźmi z Twojej profesji. Ale dobrze się czegoś nowego dowiedzieć. W moich stronach druidzi mieszkają głęboko w puszczach i tyle o nich wiem - spojrzała na niego żartobliwie. - A co do mojego pana, Auppensera, to zostałam jego kapłanką bez oficjalnego wyświęcenia, bo nie ma nas zbyt wielu. Ale Pan Rozumu żyje i mam nadzieję, że wkrótce się całkiem obudzi!
- Oczywiście, wielu, pewnie nawet większość druidów rezyduje w sercach puszcz, pustyń i podobnie gościnnych obszarów... Ale niektórzy dochodzą do wniosku, że żeby zrozumieć jak funkcjonuje natura, muszą dostrzec ją jako całość... i zarazem część większej całości. Dlatego warto czasem zapuścić się do miast, poszperać w bibliotekach, poobserwować procesy i uczestniczyć w wysadzaniu w powietrze posiadłości ekscentrycznych magów... ale przepraszam, znów się rozgadałem o sobie. Przerwał na chwilę, po czym zadał pytanie. - Od jak dawna poszukujecie zatem Vade Credo?
- Od niedawna. Wiesz, jest w tym jego zniknięciu kilka dziwnych spraw. Choć właściwie dziwny to jest jego brat, co Ciebie pewnie nie zainteresuje, bo poszukujesz naszego barda. Szczerze mówiąc, tracę nadzieję, że uda nam się go znaleźć... - westchnęła.
- Jest takie powiedzenie, popularne chyba w szeregach kleru Izydy i Ozyrysa, a brzmiało ono mniej więcej... niech żywi nie tracą nadziei! - Uśmiechnął się tajemniczo i odczekał chwilę w milczeniu. - A ja zaczynam się zastanawiać czy czasem ta ciągłą wędrówka nie jest albo nie stanie się w pewnym momencie kluczem do odnalezienia naszej zguby. Nie wiem jak Ty, ale ja już od kilku lat jestem wciąż w drodze... i choć nie wiem, jaki jest powód, dla którego Vade Credo również nie gości w jednym miejscu, to sądzę, jestem prawie pewien, że znajomość tego powodu pozwoli nam go zrozumieć... i odnaleźć... Chyba wspomniałem już o Mulhorandzie, prawda? Mogę wiedzieć, z jakich stron Ty pochodzisz?

Rita kiwała głową na słowa Anhura. Na pytanie skąd pochodzi wewnętrznie się spięła, ale postanowiła odpowiedzieć od razu, żeby wyglądało, że nie ma w tej kwestii absolutnie nic do ukrycia: - Ze Srebrnych Marchii, czyli z północy. Ale już nie mam dokąd wracać, więc się tułam tu i tam. Dlatego przyjęłam tę misję - dzięki niej poznam więcej naszego pięknego kontynentu. Choć czasem miałabym ochotę udać się w podróż po Wielkim Kole, o to byłoby coś!

Serce Mulhorandczyka zabiło żywiej. - Wielkie Koło! Ha, mógłbym odwiedzić dziadków! - Roześmiał się głośno, ale po chwili wyraźnie spoważniał. - Tak naprawdę, to ja też nie mam już dokąd wracać. Jedyna ojczyzna, do której mogę wrócić i wracam, jest tutaj. - Położył rękę na sercu. Przełknął ślinę i kontynuował. - Czy masz czasem wrażenie, że w podroży, wędrówce, czy po prostu... tułaniu się, nie chodzi o poznawanie piękna kontynentów? Tylko bardziej o poznanie samego siebie?
- Raczej ucieczkę... Choć masz rację - ja... poznaję siebie całkiem na nowo... - umilkła na chwilę, a potem jakby się zreflektowała, że odsłania się przed całkowicie nieznanym człowiekiem. - Ale nam się refleksyjnie zrobiło... - stwierdziła z ożywieniem.
- Owszem, ale cóż złego jest w refleksyjności? - Odpowiedział Mulhorandczyk pogodnie, przyjmując ten sam, ożywiony ton wypowiedzi rozmówczyni.
- Zazwyczaj refleksyjność mnie przy butelce dobrego wina ogarnia, a nie w biały dzień tuż po byciu świadkiem wybuchu et caetera... - prychnęła z autoironią.
- No to najwyraźniej wyprzedziliśmy trochę fakty i tyle. Chyba, że w tej waszej karczmie dobrego wina nie dają, ale wtedy to chyba sam rozważę, czy nie udam się do inszej gospody. - mrugnął nieznacznie, żeby zaakcentować, że żartuje. -Ale wspominałaś, że zaciekawiła was postać brata Vade'a Credo. Możesz w kilku zdaniach zdradzić co wiecie na temat tej osoby?
- Jest kapłanem Kelemvora, ale zaczynał jako lathanderyta. Zresztą, Vade nadal jest wiernym czcicielem Pana Poranka. Ja nie poznałam Sentera, ale wiem, że bracia nie są w najlepszych stosunkach ze sobą. Jednak to Senter wynajął Karendis i Amayena... Wiesz, podskórnie czuję, że zniknięcie młodszego brata mogło być starszemu na rękę i grał tylko przed przyszłą bratową troskę o Vade.
- No tak, mogłem się domyślić. Rodzinne waśnie i niesnaski mogą uzasadnić wędrówkę choćby i na krańce wieloświata... Ale gdyby Senter miał rzeczywiście tylko grać, to czyż nie znaczyłoby to, że będzie dawał fałszywe poszlaki, mylił tropy... o ile z innych powodów nie jest pewien, że przypadkowi awanturnicy nie będą w stanie znaleźć jego brata.
Psionka pokiwała głową, jakby wiedziała o tym z autopsji. - W sumie... Myślę, że dobrze, że do nas dołączysz, o ile dołączysz. Miło będzie mieć z kim porozmawiać nie tylko o dniu dzisiejszym. A co do starszego brata, to jeszcze nie mam do końca sprecyzowanych sądów. Raczej przeczucia.
- I bardzo dobrze! Uważam, że nie należy sądzić innych, nawet jeśli ma się ku temu solidne podstawy. - po czym dodał półszeptem - - Na ten przykład mógłbym sformułować niejeden osąd na temat tej dwójki za nami, ale uprzejmość nakazuje zachować je jeno dla mych myśli.
Uśmiechnął się, po czym kontynuował już pełnym głosem.
- Bo widzisz, kiedy już wyczerpałem normalne źródła informacji, nagle zupełnie przypadkiem dowiedziałem się o Vade Credo więcej niż bym mógł kiedykolwiek na to liczyć i trafiłem na całą grupę osób, które jakimś magicznym trafem również go poszukują. Nie istnieje coś takiego jak przypadek. - Ostatnie zdanie wypowiedział z mocą, a jego oczy aż rozbłysły.
- A teraz ja pozwolę sobie na rewanż. - dodał z pełną powagą, bacznie obserwując reakcję kapłanki -- Być może zrobisz z tych strzępków informacji lepszy użytek niż ja albo razem znajdziemy ich sens. Vade przez długi czas żył w cieniu swojego brata, miał z tego powodu kompleksy. Doszło do kłótnie, w związku z czym ich sojusz pękł, a Vade rozpoczął działalność całkowicie na własną rękę. To wtedy się rozwinął, zyskał sławę, bogactwa i honory, a także pewne niewiarygodnie trudne zlecenie od Ulthara Foldira Piątego. Plotki głoszą, że odnalazł właśnie sam Pusty Tron... i się całkowicie przemienił. Zarzucił awanturnicze życie, osiadł, znalazł stałą pracę i się oświadczył! A potem - zniknął!
- Czyż to nie jest dopiero ciekawa historia? Jakże można podążać za głodem pieniędzy, gdy wokół tyle sekretów czekających na rozwikłanie? Być może każdy z nas ma do odnalezienia swój Pusty Tron... mówiąc metaforycznie. Mam nadzieję, że mój będzie miał zgoła inną naturę niż ten demoniczny artefakt w posiadaniu arcylisza... - zaśmiał się cicho
- To ja do tego wszystkiego - bo to wiemy - dorzucę, że spór braci łączy się wedle mnie z tym, że Vade jakoś spowodował śmierć syna Sentera. I to po śmierci tego syna starszy brat został kapłanem Kelemvora. Więc jeśli tak było, to nie dziwi jego niechęć do młodszego brata, nie uważasz? - zapytała psionka.
- Tak. Rodzinna uraza z artefaktami i liczami w tle. Klasyk. Powinnaś już rozumieć, dlaczego czasem lubię popadać w refleksyjną nutę - to dla odmiany. - po chwili pół-aasimar dodał jeszcze - - Przepraszam za ten nadmiar ironii, tak naprawdę to nawet cieszę się, że jestem na tropie tej historii. Robi się coraz ciekawsza. No i dobrze, jeśli w bagnie nie tkwi się samemu. - uśmiechnął się
- Oj, tak, samemu jest nudno... - prychnęła z humorem Rita i zniżyła głos. - Byleby Amayen nie zabił Karendis i vice versa - zachmurzyła się.
Nagle jedna kieszonek przy jej pasie zaczęła się ruszać, co Rita chciała ukryć.
- O, czyżbyś podróżowała z towarzyszem? Nie ma się czego wstydzić. Ja mojego wiernego druha zazwyczaj muszę niestety zostawiać poza bramami miasta. - Anhur'Thoth przyglądał się z zainteresowaniem niezdarnym próbom ukrycia czegoś przez Ritę.
- Ekhm, wiesz, tylko że ta towarzyszka ma niezwykłą zdolność robienia tak zwanego obciachu, bo uważa się za wielką artystkę. Na szczęście nie potrafi się z nikim doga - zacisnęła mocno palce, jednak coś w kieszonce zaczęło prawdziwy szturm.
- Obciach, jak to nazywasz, jest rzeczą względną. Społeczną konwencją. Wydaje mi się, że za bardzo się przejmujesz. - zmrużył oczy i uśmiechnął się pod nosem.
- Taaaaaa... Ale przynajmniej to tylko ja słyszę jej komentarze - uśmiechnęła się Rita i widocznie jakoś spacyfikowała niesforne stworzenie. - Obiecała spokój pod warunkiem, że będzie mogła Cię obejrzeć wieczorem... - zagryzła wargi, śmiejąc się bezgłośnie.
- Haha, pomyślę nad tą propozycją. I chyba zacznę doceniać, że mój druh jest nieco mniej... skory do interakcji społecznych.
- O, nie, Allanis żąda odpowiedzi teraz zaraz. Mówię Ci, gorzej niż z małym dzieckiem!
- Obawiam się, że nie mam w takim razie wyjścia. Mam tylko nadzieję, że nie będzie bolało. Zgadzam się, czy teraz się uspokoi? - Mulhorandczyk był coraz bardziej zaintrygowany swoją towarzyszką rozmowy
- Tak. Ale każe mi powiedzieć, żebyś zmusił mnie, żeby miała nóżki... - Rita śmiała się coraz bardziej.
- Przyznam, że moja ciekawość jest podsycana do granic możliwości... opowiedz coś więcej o swojej towarzyszce...
- O, nie, nie ma mowy! Poczekaj do wieczora! A my właśnie do naszej karczmy zaszliśmy... - wskazała na elegancki szyld.

- Chcecie udać się teraz do swoich pokoi i... odświeżyć? - Anhur poczekał aż reszta do nich dołączy. Zadając to pytanie obdarzył Amayena długim, wymownym spojrzeniem - - Czy macie jeszcze jakieś ciekawe plany? Godzina jest dość wczesna, do wieczora kilka dzwonów. - utkwił spojrzenie w Ricie.
Rita zamyśliła się. - Nie wiem, jak ty, ale mnie szkoda tak pięknie rozpoczętego dnia... Idę do Oghmitów - psionka uśmiechnęła się. - Tylko się przebiorę, żeby móc stamtąd iść od razu na kolację.
- W sumie to nie mam nic lepszego w planach, a dodam nawet, że przez udział w procesie przegapiłem jedną ciekawą prelekcję. Możemy spotkać się w Świątyni Oghmy za jakiś czas, jeśli moje towarzystwo nie przeszkodzi w twoich planach.
- Wiesz... Dawno nie miałam towarzysza w lekturze, więc chyba nie będziesz mi przeszkadzał... - odparła.

~ Haaaaa, haaaaa, haaaaa! - triumf w myślach Allanis sprawił, że pani Smith miała ochotę wziąć wino i zaszyć się gdzieś, udając że jej nie ma.
~ Jak mi narobisz wstydu, albo powiesz mu zbyt wiele o mnie, to nie ręczę za siebie!
~ Terefere i co mi niby zrobisz? Czyż nie byłam grzeczna przez ten czas? Mogłam przecież napisać TWOIM charakterem pisma list do Ciacha, że o nim śnisz!
~ Jaaasne, bo ci uwierzę, nędzna szantażystko!
~ Wypróbuj mnie!
~ Nie zrobiłabyś tego.
~ Nie byłabym taka pewna...


Przekomarzając się tak z psikryształem Rita wskoczyła do swojego pokoju, umyła się i przebrała się w swoją czarną suknię. Długie włosy rozpuściła.

~ Po co się pacykujesz, Rito?
~ Bo jakbyś zapomniała, Nerro nas zaprosił na kolację.
~ Uhm, jasne...


Rita nie zareagowała na doczepkę. Zeszła na dół, ciekawa czy ktoś jeszcze porozmawiał z nowym towarzyszem.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

wt gru 04, 2012 12:45 pm

"Powinniśmy wydać Amayena i zwiewać stąd" - Pomyślała diablica. Nie miała zamiaru sama podejmować jakiejkolwiek inicjatywy, tylko weszła na górę i się spakowała. Potem weszła na dół i czekała na przybycie bandy6tów... Głupi Anhur, nie wie, że oni nie lubią takich jak on.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

śr gru 05, 2012 10:36 am

Amayen Karrutt

Amayen szedł z tyłu nie odzywając się, ale spoglądał na terkoczących z przodu psionkę i nowego. Kręcił tylko co jakiś czas głową z niesmakiem.
- Dziewczyno. Jeszcze rozłóż przed nim nogi tutaj na ulicy. - mruknął pod nosem.

Kiedy dotarli do karczmy, czarnoksiężnik bez słowa ruszył do swojego pokoju. Przejrzał swoje rzeczy. Po czym znów się skrzywił. Chyba trzeba się wybrać na zakupy. Potem zszedł na dół do karczmarza i szybko przekonał go do tego, aby przez kolejne dwie godziny łaźnie nie była dostępna dla nikogo, poza nim. Wykąpał się i wyleżał. Noga przestała go nieco boleć, jednak gdzieś w pamięci ćmił się ból - no cóż, co go nie zabije to go wzmocni.

Amayen nie myślał nad niczym. Po prostu rozkoszował się wodą, rozluźniającymi się mięśniami i ogólnym uczuciem rozleniwienia. Tak - to jest to. Brakowało tylko jakiejś chętnej dziewki, albo Rity...niestety - te pierwsze były brzydkie, ta druga miała nowy obiekt do którego mogła wzdychać.

Kiedy wylazł z łaźni szybko udał się do swojego pokoju. Szybka charakteryzacja nie zajęła za długo...
Potem ubrał się i wyszedł do miasta - należało kupić jakieś nowe ciuchy. Kiedy wrócił, był bardzo zadowolony. Jego inkantacje miały działać do rana - nie było problemu w tej kwestii. Stare ubrania podróżne oddał do spalenia. Dwa nowe komplety na razie mu wystarczą. Dodatkowo spojrzał na elegancki strój, jaki zakupił na kolację. Czerń doskonale komponowała się z czerwienią wstawek na kołnierzu i rękawach.

Kiedy zbliżał się czas, przebrał się w nowo zakupione ciuchy i raz jeszcze ucharakteryzował się, aby jak najbardziej nie wyglądać jak potomek Karrutów.

Potem zszedł na dół.

Ostatnio zmieniony śr gru 05, 2012 11:30 am przez Morel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości