Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

śr gru 05, 2012 12:47 pm

Anhur'Thoth Anskuld

Umówiwszy się z Ritą w Domu Oghmy, Anhur'Thoth stwierdził, że reszta towarzystwa nie wygląda na skorą do równie ciekawej pogawędki. Skierował się więc w pierwszej kolejności na najbliższy targ. Przekąsił jakichś lokalnych przysmaków, żeby zabić nieco głód aż do czasu wieczornego bankietu. Zresztą pamiętał dobrze z rodzinnego Mulhorandu, że dobrą i powszechną praktyką było jedzenie jeszcze przed uroczystymi przyjęciami. Objadanie się w towarzystwie było w zdecydowanie złym guście, wręcz zakrawało na oznakę plebejstwa.

Następnie zaczął rozglądać się za stosowniejszym ubiorem na wieczór. Mógł się spodziewać bycia przedstawionym wielu ciekawym osobom, a do tego jako bohater chwili będzie zapewne darzony większym zainteresowaniem niż by sobie tego życzył. Warto więc było zadbać o należyte pierwsze wrażenie. W każdym razie z całą pewnością jego obecne, znoszone i pokryte kurzem i pyłem z eksplodującej posiadłości Karrutów odzienie, nie było dość godne.

W końcu znalazł coś, co było idealne na tę okazję. Ubiór tyleż prosty, co praktyczny, a jednocześnie wykonany z materiału okraszonego odrobiną magii iluzji. Dyplomaci w jego rodzinnych stronach nosili szaty wykonane z bardzo podobnej tkaniny, choć oczywiście dużo bogatsze i aż ciężkie od dodatkowych zdobień. Ten strój był jednak wręcz idealny dla niego. Mienił się delikatnie różnymi kolorami, jednak nie był w żadnym razie krzykliwy. Dominowały odcienie błękitu i granatu, barwy symbolizujące mądrość, uduchowienie, otwartość, a jednocześnie zawierały zdrową nutkę dostojeństwa. Strój wart każdej złotej monety, a zresztą przeczuwał, że długo będzie mu służył i jeszcze nie raz się przyda.

Następnie zaszedł do swojej karczmy przebrać się i zabrać resztę swoich rzeczy i po kilku chwilach był już gotów ze swoją magiczną torbą podróżną oraz w nowym odzieniu pod Srebrnym Kłosem.

Rita zeszła na dół ubrana w czarną suknię z czerwonymi obramowaniami. Długie - ciemnoczerwone włosy ma rozpuszczone

- To jak, wciąż gotowa na krótki wypad do Oghmitów? - rzucił żywo Anhur'Thoth

Rita kiwnęła głową. - Zawsze. Dużą część młodości spędziłam w bibliotekach - odparła i ruszyli w stronę świątyni Oghmy.
- W Silverymoon, tak? Czy innym mieście Srebrnych Marchii?
- Tu i ówdzie, gdzie się dało - uśmiechnęła się Rita i zmieniła temat. - Trzeba pomyśleć o transporcie. Do Iriaebor rzeka jest spławna, ale potem do Proskur musimy się niestety udać na piechotę. A szlak tam ostatnio niebezpieczny jest...
Aasimar przerwał jej delikatnie. - O transporcie będzie jeszcze niejedna okazja, żeby pomyśleć. Zresztą być może dziś jeszcze dowiemy się czegoś przełomowego na temat naszej zguby... - po chwili dodał z błyskiem w oku - - Widzę, że szybko zmieniłaś temat. - uśmiechnął się przyjaźnie - Nie ma się czego wstydzić, pytałem po prostu ponieważ to zabawne, bo ja też sporą część młodości przesiedziałem w szkołach i bibliotekach, tyle że Thotha i w Wiecznym Mieście Skuld.
- Powiem wprost - nie lubię wracać myślami do mojej młodości. Zbyt wiele bólu... - kobieta zachmurzyła się. Przypomniał się jej Robert i początki ich związku...
- Rozumiem, dobrze zatem. A możesz chociaż zdradzić co to za dług czy przysługa sprawiają, że narażasz życie szukając jakiegoś barda?
- Szczerze mówiąc - nie. To należy do mojego poprzedniego życia - odetchnęła. - Widzisz, kilka miesięcy temu moi najbliżsi zostali zamordowani. Mąż i córka. Więc sam rozumiesz, że nie chcę wspominać... - spojrzała mu szybko w oczy i odwróciła wzrok.
- Przykro mi... naprawdę. - Anhur'Thoth zamilknął na dłuższą chwilę. Zbierał myśli powracając w nich do innych, dawniejszych wydarzeń z jego życia. Życia, którego również już nie było.
- Wiesz, to zupełnie inna historia, ale myślę, że ból jest podobny. Bo kilka lat temu... straciłem moich rodziców... potem moich przyjaciół... wreszcie nawet ojczyznę. - przełknął ślinę i po kolejnej pauzie, dodał - Najgorsze jednak jest to, że to było niejako z mojej winy... było konsekwencją moich wyborów... które po czasie określiłem jako nie do końca odpowiedzialne... - westchnął i kontynuował - Nie wiem, dlaczego obarczam Ciebie tym wszystkim. To głupstwo przy Twoim cierpieniu, które jest do tego świeże. Ja już nic nie mogę zmienić. Po prostu... po prostu gdy wcześniej rozmawialiśmy Twoje jedno słowo uświadomiło mi, że to co przez tak długo nazywałem poszukiwaniem prawdy o sobie jest ucieczką. Ucieczką w zapomnienie. Oraz że przy tych wszystkich przygodach, których doświadczałem przez ostatnich pięć lat, nigdy nie spotkałem kogoś, komu mógłbym o tym ot tak po prostu powiedzieć... - zakończył swój wyjątkowo długi monolog. Zapadła dziwna cisza, jednak coś w tej ciszy koiło go. Wręcz krzyczało do niego, że powinien był to zrobić, wypowiedzieć tę prawdę na głos, już lata temu.
Rita po chwili odwróciła głowę w jego stronę i patrzyła na niego bez słowa, po czym uśmiechnęła się ciepło. Nie czuła, żeby jakikolwiek komentarz był potrzebny. Szli w milczeniu, które nie było krępujące. Był to ten rodzaj milczenia, któremu Anhurowi od dawna brakowało pośród natłoku jego własnych myśli. Gdy dotarli do wejścia do Świątyni, spojrzał Ricie w oczy i powiedział.
- Dziękuję. Więcej słów nie było potrzebnych. Cisza i wyraz spokoju na jego twarzy mówiły dużo więcej i lepiej. Wpatrywał się w nią jeszcze chwilę, po czym dodał, otwierając przed nią drzwi do przybytku Pana Wiedzy. - Słowa przynależą do czasu. Milczenie do wieczności.
Rita pomyślała, że być może ona o wieczności będzie wiedziała więcej niż śmiertelnicy, ale to zachowała dla siebie. Kiwnęła głową i weszła, a w jej oczach zamigotał filuterny blask. - I znowu bez wina popadliśmy w ten nastrój - westchnęła z udanym politowaniem.

Odpowiedział uśmiechem i oboje weszli zagłębić się każdy w swoich księgach.

Rita skierowała się wprost do książek traktujących o teorii magii - widać na gwałt musiała się doszkolić w tej dziedzinie.

Anhur'Thoth z kolei zgromadził pokaźny zbiór tomów traktujących o sekretach natury i zastanawiał się tylko, kiedy znajdzie czas, aby wszystkie je przejrzeć. Ostatecznie jednak uznał, że skupi się na kwestiach, które być może przydadzą się tegoż wieczoru. W związku z tym najwięcej czasu spędził na księgach traktujących o protokołach dyplomatycznych obowiązujących w tych krainach, a także opisach osobistości i lokalnych kręgów władzy, zwłaszcza Harfiarzach i klerze Tyra w Berdusk licząc, że będzie mógł dzięki temu jakoś zabłysnąć. A przynajmniej czuć się nieco bardziej komfortowo.

Ostatnio zmieniony śr gru 05, 2012 1:42 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw gru 06, 2012 3:10 pm

Karendisz poszła na miasto, gdzie kupiła linę oraz jej zdaniem elegancką (czytaj skąpą i mocno prześwitującą) kieckę oraz trochę racji i wróciła do karczmy, gdzie 0odbiegła do Tanisa
- Poszaleli! Paładyny nas zaaresztują! A te gupki jeszcze się do nich pchają. - Powiedziała z rozpaczą.

 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw gru 06, 2012 3:41 pm



Półdrow podążył za towarzyszami do karczmy, gdzie szybko udał się do swojego pokoju. Zrzucił z siebie ubrania, umył dokładnie. Włosy spiął w kuc, związał czarną tasiemką. Nałożył brunatne spodnie, do tego zieloną koszulę, ciemnozielone buty i rękawice. Całości dopełniał czarny płaszcz i powieszony u pasa rapier.

Tak ubrany Tanis był gotowy na przechadzkę po mieście. Specjalnie ubrał się jak fircyk, chcąc przyciągnąć zainteresowanie półświatka, by rozpoznać czy da się zdobyć tu jakieś dodatkowe informacje. Stawił się na czas, gdy mieli iść na kolację.

- Karendis. Nie ma powodu do strachu. W razie czego damy radę im uciec. Tylko trzymaj się mnie. - uśmiechnął się zwodniczo, klepiąc wiszącą u pasa sakiewkę.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

sob gru 08, 2012 11:13 am

Mijały kolejne godziny zbliżający poszukiwaczy Vade'a Credo do umówionej kolacji. Każdy z członków drużyny zajął się swoimi interesami, starając jak najlepiej wykorzystać ofiarowany im czas. Miasto żyło wydarzeniami dzisiejszego poranka; po ulicach biegała straż, a karczmy wprost huczały od plotek. Tanis Orlaora nie mógł wymarzyć sobie lepszych okoliczności do zdobywania informacji. Nie musiał nawet specjalnie wykosztowywać się na drinki. Dowiedział się, że Leonara Obarstal, wieloletnia przywódczyni Proskur i jedna z najlepszych złodziei Faerunu, wprowadziła wraz z radą kilka niepokojących uchwał. Oficjalnie zakazano druidom wstępu do miasta, a znajdująca się w nim kaplica Mielikki została zamknięta. Wystawiono też nową tabele nagród, według której łapa złowieszczego wilka może wynieść cię do połowy drogi do bogactwa.

Wkrótce nastał wieczór i piątka zebrała się w swojej karczmie. Wszyscy wyglądali w nowych szatach zdecydowanie lepiej. Popędzani lekką niecierpliwością i ciężkim głodem informacji udali się do willowej dzielnicy Berdusk. Co ciekawe, dzielnica ta nie było odseparowana murem od reszty miasta. Widocznie tutejsza arystokracja pokładała sporą ufność w kompetencje straży. Minęli kilka wspaniałych posiadłości i zapytali przechodzącą parę o położenie domu sędziego Nerro Windsura. Tamci bez problemu wskazali pałac po czym udali się w swoją stronę.

Gdy stawili się przed ogrodzeniem pałacu, słońce z wolna konało na horyzoncie. Budynek był majestatyczny, choć nie tak wielki jak dawna posiadłość Karrutów - mógł liczyć nie więcej jak dwadzieścia komnat. Otaczał go wspaniały ogród, z starym drzewostanem i obszernym stawem, a także wysokie ogrodzenie z kutej stali. Bramę wieńczył wspaniały herb, przedstawiający orła trzymającego w dziobie koniczynę. Sam pałac wzniesiono z kamienia, jednak fasadę zdobił marmur i płyty piaskowca. Gdy tylko piątka śmiałków zbliżyła się do furty, wartownik po drugiej stronie otworzył ją, wpuścił ich do środka i oznajmił, że pan domu już ich oczekuje.

Weszli do imponującego foyer, z szerokimi schodami prowadzącymi na górę i drogocennym posągiem Tyra, w centralnym miejscu pomieszczenia. Posąg otaczała sadzawka, wypełniona kryształowo czystą wodą, w której pluskały się złote rybki. Z ścian zerkały na nich podobizny przodków szanowanego rodu Windsur. Rita uśmiechnęła się pod nosem - parę godzin temu czytała o dumnych panach zerkających z płócien. Dowiedziała się wiele na temat tej szacowanej famillii, której drzewo genealogiczne sięga korzeniami gdzieś do początku Rachuby Dolin. Windsurowie charakteryzowali się nienagannym honorem, poczuciem obowiązku. Kilka razy ich linia przecinała się z liniami monarszymi - powszechnie znane jest ich powiązania z Obarskyrami (choć Azoun V nie ma w sobie nawet kropli krwi sędziego).

Lokaj w karmazynowej liberii poprowadził ich kolejnymi korytarzami, pozwalając nacieszyć oczy pięknem posiadłości. W końcu dotarli do dostojnej jadalni, w której znajdował się długi, dębowy stół, nakryty dla sześciu osób. Przed wygaszonym kominkiem stał Nerro Windsur. Był ubrany zielono-fioletową szatę, spiętą w talii szerokim, jedwabnym pasem.
- Witam was. To był długi dzień i pewnie jesteście już głodni, siadajcie!
Nerro zaprosił ich do stołu. Dwóch służących odstawiło krzesła Karendis i Ricie, a gospodarz zaproponował alkohol:
- Czujcie się jak u siebie w domu! Polecam wino z Suzail, albo alaghoński koniak. Dla panów może kieliszek sembijskiej wódki, albo baldurskie piwo?

 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

sob gru 08, 2012 7:04 pm

Anhur'Thoth Anskuld

- Zaiste, mijający nam dzień pod względem przeżytych wrażeń zdawał się trwać tygodniami. Przynajmniej dla mnie. - Odparł Anhur'Thoth po przywitaniu przez gospodarza.

Następnie, siadając do stołu, dodał po lekkim odchrząknięciu.

- Na początek chciałbym raz jeszcze podziękować za udzielone zaproszenie dla mnie i... towarzyszy. Przy wszystkich pańskich obowiązkach w tym wyjątkowo brzemiennym w wydarzenia dniu to nie lada wysiłek wygospodarować cenne godziny swojego czasu... zaledwie dla kilku przypadkowych podróżników goszczących w Klejnocie Dolin. Żywię nadzieję, że rodzina Pana Sędziego nie będzie miała nam za złe, że zabieramy jej jedyny czas w ciągu dnia na przebywanie z Waszmością.

Aasimar wiedział, że na zbytku uprzejmości rzadko kiedy się traci. Poza tym w porównaniu do protokołów obowiązujących podczas oficjalnych spotkań w Mulhorandzie tyle czasu zajmowało zwykle słowo przywitania. Przedstawianie się trwałoby natomiast, przy tej liczbie gości, jakieś pół godziny. Mulhorandczyk wybrał jednak wersję skróconą.

- Z racji tego, że nie znam zbyt dobrze wszystkich tu zgromadzonych i vice versa, pozwolę sobie zacząć od przedstawienia mojej skromnej osoby. Jestem Anhur'Thoth Anskuld, Dziedzic Mulhorandu, Sługa Skryby Bogów i Odkrywca Wyroków Natury. W Berdusk jedynie przejazdem, w poszukiwaniu niejakiego Vade'a Credo - barda, poszukiwacza skarbów i zapomnianych tajemnic. Dodam również, że na procesie Terrima Karruta oraz w... okolicy jego posiadłości znalazłem się wiedziony jedynie własną ciekawością i wyrokami bogów.

Zakończył swój wstęp składając przed sobą ręce i czekając, co powiedzą inni. Co do wyboru trunków, nie było w dobrym tonie prosić o nie zanim wszyscy zebrani nie przedstawili się, stąd powstrzymał się od określenia swoich preferencji.
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

sob gru 08, 2012 8:06 pm



Nim weszli do posiadłości Windsurów, Tanis poprosił na stronę Ritę i rzekł jej: - W Proskur nie bardzo lubią druidów. Jeśli nasz nowy towarzysz ma pewne uzdolnienia w tym kierunku, w dobrym tonie byłoby go o tym ostrzec. - psionka była najbardziej roztropną osobą w tej drużynie, dlatego też uważał, że warto się podzielić z nią takimi informacjami.

Mierzył wartość przedmiotów wzrokiem i prawie go zatkało. Bogactwo. Choć trudne do sprzedania na czarnym rynku, ale zawsze bogactwo. Potrząsnął głową. Skończył z tym. Gdy Anhur się przedstawił, półdrow odetchnął z ulgą.
- Tanis Orloara, przedstawiciel fachu zręcznych palców i cichych kroków, a także potomek drowów, choć nie jestem z tego dumny. Obecnie poszukiwacz Vade'a Credo, korzystający ze swych umiejętności w sprawie Sentera Credo, brata zaginionego. I towarzysz tychże tutaj. - przedstawił się krótko, nie ukrywając niczego o sobie. Cóż, jeśli miał trafić do lochu, wolał by wszyscy wiedzieli, że nie kryje się ze swym dziedzictwem. - Dla mnie baldurskie piwo. W butelce, jeśli można.
Ostatnio zmieniony ndz gru 09, 2012 11:31 am przez Corrick, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

sob gru 08, 2012 9:21 pm

Karendis wkroczyła do środka, natychmiast sprawiając, że wszystkie spojrzenia się na niej skupiły. Suknia którą kupiła odsłaniała brzuch i plecy, a nawet nam gdzie coś zasłaniała, była wystarczająco przejrzysta, aby pobudzić wyobraźnię większości mężczyzn i zapewne też części kobiet. Nawet liczne blizny pokrywające jej młode ciało nie czyniły widoku mniej ponętnym
Obróciła się wokół własnej osi i podeszła do Nero
- Jestem Karendis Daichon, taka jakby czarodziejka - kątem oka dostrzegła, że dwoje gości wyglądających na elfy wymienia między sobą spojrzenia - ]i] A to mój chowaniec Zgryz [/i] - wskazała na albinotycznego szczura siedzącego jej na ramieniu, który przyglądał się wszystkim z wyraźną wyższością - Jesteśmy w tym... uroczym mieście, bo szukamy takiego Credo. Czy moglibyście nam dla tego celu wystawić te no, żelazowe listy? A jadłopodawce proszę o kufelek wódeczki.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pn gru 10, 2012 12:28 pm

Retrospekcja

Podczas krótkiej drogi do posiadłości Nerro Windsura, Mulhorandczyk zagadał Amayena. - A więc, sądząc po twej charakteryzacji, nie zamierzasz przedstawić się na naszym małym przyjęciu jako potomek tych Karrutów? Pytam, żeby uniknąć jakiejś wpadki, na przykład, żebym przypadkiem nie powiedział o słowo za dużo... Mulhorandczyk uśmiechnął się z figlarnym błyskiem w oku.

Amayen w żaden sposób nie zareagował na słowa nowego członka ich wesołej drużyny. Spod kapelusza dobiegły go jednak niezbyt głośne słowa:
- Rozumiem, że możesz mnie mieć za nadętego pyszałka, ale wystawianie mojej inteligencji na próbę twojego dowcipu może się źle skończyć. Nie sądzisz, że byłbym aż tak głupi, aby ładować się w takie towarzystwo afiszując się jako potomek gościa, który zostawił po sobie krater wielkości małego pałacu?

- Ależ po cóż miałbym wystawiać czyjąkolwiek inteligencję na próbę? To było tylko takie pytanie retoryczne, żeby zagaić rozmowę... wiesz, po prawdzie to zastanawia mnie co innego. Nie wyglądałeś na zbyt przejętego całym tym wybuchowym zakończeniem, prawda? Nie szkoda ci tak pięknej posiadłości? Pewnie się tutaj wychowywałeś, jakieś wspomnienia musiały się wiązać z rodzinnym domem... nie wspominając o jeszcze bardziej wartościowych arkanach magii, które uleciały z dymem.

Amayen spojrzał na Anhur'Thotha swoimi czarnymi, pozbawionymi białek oczyma i o mało nie eksplodował smiechem - parsknął tylko, powstrzymując się w ostatniej chwili.
- Oczywiście, że uleciało. Ale widzisz - ja jestem typem człowieka, który dusi wszystko w sobie. Wewnętrznie przeżywam swoją stratę i nie dzielę się nią z resztą. - ironia i sarkazm były aż nadto widoczne.

Kipiąca ironia nie zraziła bynajmniej druida, który kontynuował swoje dochodzenie. - Duszenie wszystkiego w sobie jest bardzo niezdrowe. Łatwo można się... zagotować. A to może mieć przykre skutki nie tylko dla ciebie, ale także dla otoczenia. Masz wokół siebie tyle wspaniałych osób... mógłbyś dać upust targającym tobą emocjom w przyjaznej rozmowie. Taka na przykład Karendis... z pewnością byście znaleźli dość tematów do rozmów na długie... wieczory. A do tego mogłoby to mieć nieocenioną wartość terapeutyczną. Aasimar również powstrzymywał śmiech, doskonale odnajdując się w nowej roli drużynowego lekarza dusz z własnego nadania.

- Chyba Cię pojebało. Karendis ma zamiar wbić mi nóż w plecy przy najbliższej okazji. Ja oczywiście bez problemu jestem w stanie skręcić kark tej kretynce, gdy tylko pozwoli mi na to sytuacja.
Amayen na chwilę zamilkł, zastanawiając się jakby nad czymś.
- A co do moich uczuć - nie przejmuj się. Ogień, jaki płonie w mojej duszy radzi sobie z każdym problemem.

- Spokojnie, spokojnie! - Mulhorandczyk rzucił kątem oka na Karendis, której uszu musiały dojść ostatnie słowa rozmowy. - Może właśnie dla wspólnego dobra powinniście sobie wyjaśnić tę sytuację z Karendis na neutralnym gruncie... w towarzystwie doświadczonego mediatora? A co do ognia, to mimo swoich właściwości oczyszczających, nie jest on, wedle mojego doświadczenia, w stanie rozwiązać problemów duszy. Może je co najwyżej podsycać... albo kanalizować w coś innego, choćby niekontrolowane wybuchy gniewu. Druid przerwał na chwilę, po czym dodał z zainteresowaniem w głosie, próbując zajrzeć w oczy rozmówcy. - No chyba, że jest to ogień o jakiejś bardzo niespotykanej naturze.

- Nie przejmuj się. Karendis zdaje sobie sprawę, jakim wielkim i pięknym uczuciem do niej pałam. I vice versa. A co do neutralnego gruntu. To nie mediator, tylko sekundant. Bo tego się nie da przegadać już. Po za tym - ona mnie strasznie wkurwia. - ostatnie zdanie Amayen wypowiedział jakby od niechcenia. Widać było, że nie zamierza załagodzić konfliktu z wiedźmą.
- A jeśli chodzi o mój ogień. Chyba nie sądziłeś, że zamontowałem sobie w klatce piecyk. Od grzania są kobiety. - czarnoksiężnik na chwilę zamyślił się po raz kolejny.
- Jeżeli pozostaniesz z nami dostatecznie długo, to może na własne oczy ujrzysz, jakiego rodzaju ogień płonie w mojej duszy.
- Jak bogowie, pozwolą... jak bogowie pozwolą... Powtórzył Mulhorandczyk tajemniczo i pogrążył się w swoich rozmyślaniach.

Na końcu sąsiedniej ulicy widniał już zresztą pałac Windsura.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pn gru 10, 2012 3:36 pm

Amayen Karrutt

Amayen zupełnie swobodnie zajął swoje miejsce, rozglądając się ciekawie. Kiedy w końcu nadeszła jego pora przedstawił się pozostałym.
Wstał i skłonił się dworsko, kapeluszem niemalże zamiatając podłogę.
- Hayden Hieronno Trzeci z Waterdeep. Poszukiwacz przygód, adrenaliny i niebezpieczeństw. A także wyzwoliciel dam z opresji. Podróżuję z tą wesołą kompaniją jako specjalista od wszelakich rzeczy, które możemy napotkać na swojej drodze. Do usług naszego niezwykle szczodrego gospodarza, którego zdrowie mniemam wznosić dziś nie raz! - to przedstawienie było tak kretyńskie, że czarnoksiężnik niemalże był pewien, ze nikt nie weźmie go na serio i tym bardziej nie skojarzy z Karrutami.
Kiedy Amayen zajął miejsce za stołem, na jego ustach cały czas gościł lekko przygłupi uśmiech.

 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pn gru 10, 2012 4:02 pm

Rita Smith

O, a więc Amayen potrafi mówić! Niezwykłe! I to coś więcej niż mruknięcia pełne zwyrodniałego poczucia zajebistości - Rita usłyszała kiedyś to soczyste miano z ust pewnej bardki, która określiła w ten sposób swojego byłego. Do Amayena pasowało jak ulał, choć Rita na co dzień nie używała takich określeń.

Anhur chyba nie wie jaki ogromny zaszczyt go kopnął, że pan Karrut raczył z nim w ogóle porozmawiać. Chyba trzeba będzie go uświadomić później.

A propos później. Psionka z niepewnością myślała o chwili kiedy jej Allanis ujawni się druidowi. Licho wie, co psikryształowi strzeli do jej malachitowego łba i co mu naopowiada. Poza tym, Rita z niechęcią myślała o tym, że jej psikryształ, jaźń z jej jaźni, mógłby być wystawiony na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Dlatego między innymi ją skrzętnie ukrywała w pasie.

Wreszcie doszli do domu Windsura. Rita wiedziała na temat jego genealogii prawie tyle co o własnej. Szczerze mówiąc, jego ród był o kilka stuleci starszy od jej rodu, poza tym nikt z jej przodków nie miał koligacji z rodami królewskimi. No, ładnie, ładnie. Z przyjemnością rozglądała się po domu sędziego - podobało się jej, że nie jest ostentacyjny. Widać, że Nerro ma pieniądze, ale nie obnosi się z tym - to zjednało jej sympatię do kapłana Tyra.

Wdzięcznie usiadła przy stole i słuchała przedstawień towarzyszy. Wyjęła czarno-czerwony wachlarz i błogosławiła swoją przezorność, bo kiedy Amayen zaczął robić z siebie idiotę, mogła unieść wachlarz i ukryć rozbawienie. Oglądanie Ciacha w tej roli było cudne. Na chwilę wpadła w trans autohipnozy, żeby móc odtwarzać w pamięci to doznanie za każdym razem, kiedy Karrut ją wkurzy swoim ZPZetem.

Swoją drogą - czy on musi nosić te same barwy co ona? Czy nie wystarczy, że byli tego samego wzrostu? To muszą jeszcze wyglądać jak jakieś cholerne rodzeństwo?!

Wreszcie zauważyła, że jako ostatnia się nie przedstawiła. Wzruszyła w duchu ramionami i uśmiechnęła się lekko.

- Jestem Rita Smith, kapłanka Pana Rozumu i Psioniki, Auppensera - powiedziała krótko. - Poproszę odrobinę wina z Suzail, chętnie napiję się napitku prosto z Cormyru.

Nie zamierzała dłużej strzępić języka - Nerro już ją wcześniej porządnie przepytał, więc to powinno mu wystarczyć. Swoją drogą, niezwykłe jak wygadany okazał się Anhur. Prawie jak jakiś bard. I ciekawe co oznacza określenie "Dziedzic Mulhorandu"? Mają je brać dosłownie?... Na chwilę wyłączyła się wchodząc w swoją pamięć i szukając tam informacji na temat rządu mulhorandczyków...
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pn gru 10, 2012 4:29 pm

Anhur'Thoth Anskuld

Ponieważ wszyscy przybyli goście już się przedstawili, Anhur'Thoth z czystym sumieniem mógł wybrać trunek.

- Ja w takim razie poproszę również wino. Śmiem zapytać czy to rocznik 68' albo 69'? Tuż przed Wojną Goblinów pogoda w Cormyrze była idealna dla upraw. Te roczniki mimo młodego wieku są już legendarne w wielu krainach.

Mulhorandczyk skinął w stronę gospodarza i oczekiwał na przejęcie dyskusji przez niego. Gościom nie wypadało przechodzić do sedna sprawy ani podejmować newralgicznych tematów nim gospodarz nie uczynił tego pierwszy.
Ostatnio zmieniony pn gru 10, 2012 4:29 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

śr gru 12, 2012 9:23 pm

Nerro Windsur z cierpliwością wysłuchał kolejnych introdukcji, po czym wpoił spojrzenie w przebranego Amayena. Nie ulegało wątpliwości, że rozpoznał go.
- Sądzę, że wie pan pan o wydarzeniach dzisiejszego poranka więcej niż ktokolwiek w tej komnacie. Razem z Karendis i Anhurem zniknął pan w towarzystwie Karruta. Nie traktujcie tego jak przesłuchanie - zwrócił się w stronę reszty swych gości - jednak dla dobra dalszego spotkania wolałbym wiedzieć, co łączyło pana z Karrutem.

Trunki zaserwowane przez sędziego były wyborne, jednak słowa kapłana Tyra dodały im nieco gorzkiej nuty.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw gru 13, 2012 9:53 am

Amayen Karrutt

Amayen nie poprosił o nic do picia i siedział spokojnie przy stole. Kiedy Nerro dał do zrozumienia, że przebranie czarnoksiężnika jest na nic, mężczyzna tylko uśmiechnął się pod nosem.
- Jestem rozczarowany tym, że nie pozwoliłeś mi dalej ciągnąć tego przedstawienia. A tak chciałem się wykazać.... - Amayen teatralnie westchnął, po czym jednak spoważniał.
- Nazywam się Amayen Karrut. Jak widać - jestem spokrewniony z ludźmi, którzy wywołali całe to zamieszanie. I uprzedzając kolejne pytania. Nie wiem, czy był winny, nie wiem co chciał zrobić. Kiedy zaatakowaliście jego dom, jedyną opcją jaka była rozpatrywana to ucieczka.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw gru 13, 2012 10:44 am

Anhur'Thoth Anskuld

Mulhorandczyk pomyślał, że dobrze będzie załagodzić jakoś sytuację i odzyskać choćby część zaufania Windsura. Poruszył się niespokojnie na swoim miejscu i zabrał głos.

- Nie lubię pozostawiać rzeczy niedopowiedzianych i skrywanych mrokiem tajemnicy. A trafiając w sam środek omawianych wydarzeń mogę potwierdzić, że z punktu widzenia niezależnego obserwatora, nie dostrzegłem, aby Amayen był w jakikolwiek sposób zaangażowany, ani choćby poinformowany o planach swojego ojca.

Spojrzał ukradkiem na Amayena próbując odczytać jego reakcję na te słowa, po czym nie widząc na jego twarzy wyrazu sprzeciwu, kontynuował.

- Co więcej, z ich rozmowy wywnioskowałem, że nie mieli ze sobą kontaktu od jakichś pięciu lat. Cokolwiek więc Terrim Karrut miał w planach, obawiam się, że możemy tylko zgadywać.

Wzięcie Amayena w obronę przez tajemniczego druida mogło zaskakiwać. Ale tylko tych, którzy nie wiedzieli, jak ważne było dla niego występowanie w obronie prawdy.
Ostatnio zmieniony czw gru 13, 2012 10:45 am przez Agnostos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw gru 13, 2012 12:50 pm

- To prawda. On jest pewno adoptowany, bo zna tylko jeden czar... nie widziała nawet żeby czytał. - wypiła kilka łyków wódki z kufla
- A tak w ogóle, to wie pan panie nero... coś zwierzaki ostatnio zgłupiały. Zaatakowały nas borsuki i wilki, a gdzieś szaleją ankchegi. Jak mieszkałam w podmroku, to wiadomo, że każdy może cię zjeść, ale tu chyba tak nie jest... prawda ? - zaczęła podejrzliwie przyglądać się pieczeni, którą nakładano na jej talerz. Potem zobaczyła, że Zgryz z przygląda się pieskowi jakiejś starszej pani i się oblizuje.
- Nie wolno - Skarciła szura, który rzucił jej urażone spojżenie. Zobaczyła, że jedna z elfów zaproszonych w gości przygląda jej się (podejrzliwie), uśmiechnęła się i odpowiedziała mrógnięciem. Tamta pobladła i odwróciła wzrok.
Ostatnio zmieniony czw gru 13, 2012 12:53 pm przez slann, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

czw gru 13, 2012 5:56 pm

Nerro chwilę ważył słowa wypowiedziane przez Anhura i Karendis na obronę Amayena:
- Wiem o tym, że nie byłeś zaangażowany w wydarzenia dzisiejszego poranka. Twoja rodzina od momentu przybycia do miasta była obserwowana. Szczerze mówiąc twój przyjazd był niespotykanym zbiegiem okoliczności, który mógł jednak ci zaszkodzic. - Nerro skinieniem głowy odprawił służbę, w tym dziewczynę z wyraźną domieszkom elfiej krwi, do której przysposabiała się Karendis.
-Dowiedziałem się też czemu Karrutowie opuścili swoje rodzinne strony i trzeba przyznac, że była to historia zajmująca, acz wyjątkowo mroczna. Twój akcent, Amayenie, również się w niejprzebija. Są to jednak osobiste sprawy i nie będę ich dalej poruszac przy stole.
Sędzia rozluźnił się nieco na zajmowanym przez siebie krześle, po czym potarł skroń i przemówił ponownie: - Vade Credo. Zdaje się, że to nazwisko od pewnego czasu jest wam więcej niż znane. Przed waszym przybyciem zasięgnąłem nieco informacji na temat tego osobnika. Nie jestem szczególnie zdziwiony, że poszukuje tak barwna grupa ludzi. Macie może jakieś listy polecające, czy poszukujecie go z własnej woli? Zanim przystąpię do rytuałów chciałbym poznac lepiej waszą motywację.

 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pt gru 14, 2012 10:46 am

Anhur'Thoth Anskuld

Anhur'Thoth odłożył kielich wina i zabrał głos wodząc wzrokiem po twarzach zebranych przy stole.

- Co się mnie tyczy, to nie dysponuję poleceniami żadnych stron trzecich. Działam w tej sprawie na własne życzenie. Wszyscy wiemy, że Vade w swoim obfitującym w przygody życiu musiał mieć styczność z wieloma osobliwościami. I ja właśnie poszukuję go, aby skonsultować kwestię pewnego magicznego znaleziska, o które, według najlepszej mojej wiedzy, musiał się kiedyś otrzeć.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pt gru 14, 2012 12:43 pm

Amayen Karrutt

Amayen wykazał grzeczne zainteresowanie.
- Interesujące - chętnie dowiem się dlaczego wynieśli się z domu.

Kiedy Sędzia zapytał o referencje, Amayen zerknął na Ritę.
- Szukamy młodego Credo na zlecenie jego brata. Robimy to dla pieniędzy. Przynajmniej ja. Kilkoro z nas ma jeszcze inne motywy.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pt gru 14, 2012 5:42 pm

- Tak... potrzebuję bardzo wiele pieniędzy. Ma ważną misję!. Potrzebuję trochę złota aby zatrudnić armie najemników.... - rzuciła złowrogie spojżenie slfom szepczącym między sobą.
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

sob gru 15, 2012 3:02 pm



- Ja mam listy. - półdrow wyjął listy z sakwy przy pasie. Widniał na nich podpis Sentera Credo (był to oryginalny list otrzymany od kapłana). Podał papier kapłanowi Tyra. - Poszukuję Vade'a, bo musiałem wyjechać z Waterdeep. Przy okazji, Senter obiecał mi uzdrowienie nogi. A i zarabiać na życie jakoś trzeba. - wzruszył ramionami Tanis, lekko uśmiechając się.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

sob gru 15, 2012 3:42 pm

Nerro skinął głową i odebrał list. Przeczytał go w miarę dokładnie i skinął głową, wyrażając aprobatę dla pisma.
- Słowo kapłana Kelemvora jest dla mnie godne zaufania - zwłaszcza brata poszukiwanego. Dobrze więc - Nerro oddał list Tanisowi i zaczerpnął z kielicha: - Amayenie, twoja rodzinna posiadłość na Wybrzeżu Mieczy została sprzedana. Parę miesięcy temu poszukiwany - o ile jeszcze żyje - Terrim Karrut zaczął metodycznie zacierać wszelkie ślady swojej bytności w rodzimych stronach. Złożyło się na to kilka czynników: Karrutowie popadli w olbrzymie finansowe tarapaty. Posiadłość była obciążona stosunkowo wysoką hipoteką, a twoje nazwisko figurowało na listach coraz bardziej podejrzanych bankierów i lichwiarzy w Waterdeep. Co ciekawe krach nastąpił z dnia na dzień - zupełnie tak, jakby Terrim nagle potrzebował potężnego zastrzyku środków. Przygotowania twojego ojca do zniknięcia pokryły się też z paroma zagadkowymi zabójstwami - głównie poślednich magów oraz zuchwałą kradzieżą w świątyni Gonda - chodziło o jakieś zabytkowe berło. W końcu majątek twojej rodziny został rozszarpany na strzępy przez wygłodniałych wierzycieli, a słuch o Karrutach na pewien czas zaginął. Pojawiają się oni w Berdusk parę dekadni później, wydając nie małą fortunę na zakup posiadłości. Od momentu ich pojawienia się w mieście, szary rynek informatorów przeżył okres swojego największego prosperity. Co ciekawe, Karrutowie nie płacili za informacje, tylko za milczenie. - Windsur zrobił sobie przerwę na łyk trunku. - W czasie ich pobytu w posiadłości działy się dziwne rzeczy. Karrutowie przygotowywali się do czegoś wielkiego, jednak nie byliśmy w stanie dowiedzieć się czego. Ich posiadłość chroniły szczelne zaklęcia, a ludzie którzy mogliby mówić, milczeli. Mogliśmy ich powiązać przynajmniej z dwoma zabójstwami, prawdopodobnie ciekawskich, którzy zapragnęli przeniknąć zabezpieczenia magów. Jednak nie to wzbudziło nasze obawy. Wysłaliśmy posłów z zapytaniem do Miasta Wspaniałości, aby dowiedzieć się czegoś o intencjach twojej rodziny. W odpowiedzi Waterdeep wysłało uzdolnionego czarodzieja, który nakazał jak najszybciej przerwać Karrutom ich plany - cokolwiek zamierzali. Nie wiem czy nam się to udało... - Sędzia zamilkł spoglądając na Amayena Karruta: - Teraz możemy mieć tylko nadzieje, że nikt więcej nie ucierpi.

- Zanim przejdziemy do pana Credo, chciałbym zapytać was o jedną rzecz. Od pewnego czasu również kogoś poszukuję. Czy w czasie podróży nie słyszeliście o niejakim Hagerze Mahagarze? To niezwykle groźny morderca, który szlaja się gdzieś na Zachodnich Ziemiach Centralnych.
Ostatnio zmieniony sob gru 15, 2012 3:43 pm przez Marcin19, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

sob gru 15, 2012 5:18 pm



Półdrow prawie udławił się piwem, słysząc nazwisko Hagera Mahagara. Wszak to krasnolud, któremu pomogli pokonać bandę goniących go paladynów! Przełknął ślinę i rzekł:
- Tak, spotkaliśmy go za Brodem Sztyletu, jadąc od Waterdeep. Z pomocą przyszli nam paladyni, których prowadził niejaki Fiodor. Wszyscy wtedy polegli, choć nam udało się uciec - to jednak nie bez strat. Nasza towarzyszka, Samitari tam zginęła. - powiedział Tanis, spoglądając na jeden z obrazów wiszących na ścianie.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

ndz gru 16, 2012 3:48 pm

Słysząc o tym, że rodzina była powiązana z machlojkami finansowymi nie mogła się powstrzymać
- Nie możliwe! Rodzina naszego drogiego Amayena to zwykła banda oszustów! - zawołała z oburzeniem. Na słowa o Samitari posmutniała, ale cudem zamilkła.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

ndz gru 16, 2012 5:27 pm

Anhur'Thoth Anskuld

Aasimar z uwagą przysłuchiwał się sadze o rodzie Karrut. Cóż, niezłe ziółko musiało być w takim razie także z tego Amayena. Mężczyznę szczególnie interesowało, jak to się stało, że młody czarownik opuścił swą rodzinę i najwyraźniej zerwał nawet z nią kontakty. Kiedy Sędzia zakończył swój wywód, zanim Amayen zdążył podzielić się swoimi wrażeniami, Mulhorandczyk wtrącił się na moment, zapytując o jeszcze jeden szczegół.

- Ale dlaczego akurat w Berdusk? To wydaje się nie mieć sensu... Po co lokować swoją bazę o rzut kamieniem od Ratusza Brzasku, kiedy jest tyle innych obiecujących i gwarantujących większą dyskrecję lokalizacji? Musicie mieć jakieś podejrzenia. - Druid zmarszczył czoło próbując samemu znaleźć odpowiedź na zadane właśnie Windsurowi pytanie.

Gdy wspomniane zostało imię Hagera Mahagara, mężczyzna jedynie pokręcił przecząco głową, dając znać, że pierwsze słyszy o tym osobniku.
Ostatnio zmieniony ndz gru 16, 2012 10:32 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

ndz gru 16, 2012 11:16 pm

Nie wiadomo czy Nerro nie dosłyszał trafnego spostrzeżenia Anhura, czy całą uwagę skupił na Tanisie, ale jedno nie podlega wątpliwości - zbył wzmiankę druida milczeniem.
- Tak wiemy, że paladyni polegli. Na szczęście rodzina Fiodora okazała się na tyle wpływowa, że udało się prędko odnaleźć ciało i - z łaską Tyra - wskrzesić paladyna. Wkrótce dowiemy się wszelkich szczegółów. Ciekaw tylko jestem jak zgraja obdartusów rozgromiła oddział kawalerzystów. Krasnolud posłużył się jakimś fortelem? - ponownie zapytał ogółu.

Ostatnio zmieniony pn gru 17, 2012 9:12 am przez Marcin19, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pn gru 17, 2012 4:51 pm

Amayen Karrutt

Amayen przysłuchiwał się całej opowieści sędziego z nieukrywanym zainteresowaniem. Kiedy druid wypowiedział na głos swoje wątpliwości, a Nerro zbył je milczeniem, czarnoksiężnik tylko się uśmiechnął.
No cóż - ojciec zawsze był przebiegły. I bezwzględny. Ale dbał o rodzinę, więc na pewno nie wystawiłby jej na zagrożenie w Berdusk.
To było precyzyjnie zaplanowane.
- Cóż. Możliwe, że mój ojciec uznał iż najciemniej jest pod latarnią. Zawsze uważał się za ... lepszego niż inni, więc jego pycha mogła być silnym czynnikiem w planowaniu tego kroku.

Potem posłuchał uważnie tego o co zapytał Nerro i odpowiedzi Tanisa. Pokiwał głową, potwierdzając wersję Tanisa.
- Tak, tak. Samitari pozostała na polu bitwy. Wydaje się, że krasnolud zastawił pułapkę na paladynów. Dodatkowo miał przewagę liczebną. Zdaje się, że zwerbował jakieś dodatkowe siły. To była krwawa potyczka - uciekaliśmy widząc, że paladyni przegrywają. Gdybyśmy zostali, nie siedzielibyśmy tutaj niestety.

Miał nadzieję, że pomoże uwiarygodnić historyjkę Tanisa, mieszając prawdę z kłamstwem.

 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pn gru 17, 2012 8:02 pm

Rita Smith

Psionka na pytanie o referencje odparła:

- Poszukuję Vade na zlecenie jego przyjaciół. Nie dali mi jednak żadnych listów polecających per se i właściwie nie do końca wiem, czemu Ci tak na nich zależy... - zdziwiła się. Nie uszło jej uwagi spojrzenie Amayena, gdy Nerro pytał o pobudki. Hmm, jakoś nie miała ochoty wyjawiać przy nim wszystkich swoich atutów.

Na wzmiankę o tym paladynie i krasnoludzie pokręciła głową. Gdy Tanis i Amayen zaczęli swą opowieść przyglądała się im z uprzejmym zainteresowaniem, zachodząc jednocześnie w głowę, czy coś tu smierdzącego jest grane, czy też nie?... Skrzyżowała spojrzenie z Anhurem, dając mu gestem do zrozumienia, że nie ma pojęcia o co chodzi.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

pn gru 17, 2012 8:47 pm

Anhur'Thoth Anskuld

Zaczynało się robić coraz ciekawiej. Skąd Windsur miał informacje o zamieszaniu tej trójki wspaniałych w sprawę śmierci jakichś paladynów? Jeśli zaiste ten Fiodor został wskrzeszony, to by znaczyło, że prawda musiała wyglądać zupełnie inaczej niż przedstawili ją Tanis z Amayenem. W końcu gdyby Fiodor zdał relację, że walczyli oni ramię w ramię przeciw krasnoludzkiemu mordercy, to Sędzia nie miałby potrzeby weryfikowania zeznań. Zresztą widać było dobrze, że Tanis kręcił na całego. Rozbiegane spojrzenie i inne oznaki nerwowości nie pozostawiały złudzeń.

Wszystko więc wskazywało na to, że drużyna poszukująca Vade'a Credo składa się ze zwykłych szumowin spod ciemnej gwiazdy. No pięknie. Oprócz Rity, najwyraźniej. Przynajmniej względem niej żywił jeszcze jako takie nadzieje.

Gdy Rita na niego spojrzała, tylko uśmiechnął się blado i skinął jej nieznacznie.

Chwilę później westchnął głośno, chwycił znów kielich wina i powrócił do obserwowania pozostałej trójki krzywiąc się z niesmakiem. Bynajmniej nie z powodu trunku.
Ostatnio zmieniony pn gru 17, 2012 8:49 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

wt gru 18, 2012 8:51 am

- Rozumiem - Windsur przytaknął Amayenowi, choć ton głosu miał grobowy - zupełnie jakby podjął bardzo istotną decyzję. - Jeżeli nie macie nic przeciwko, chciałbym już spłacić dług honorowy względem Ahnura. Nie ukrywam, że dzisiejszy dzień był dość wyczerpujący, a rytuał wymaga skupienia. Skorzystam z drogich środków, jednak ludzkie życie, które zostało dziś ocalone, nie może zostać wycenione. Anhurze - ustal dziewięć pytań, na które będę mógł ci odpowiedzieć twierdząco lub negatywnie. Pamiętaj, że wiedza sług Tyra nie jest nieograniczona - nie każda rzecz zostanie ujawniona. Im bardziej trywialne rzeczy, tym łatwiej będzie uzyskać ci na nie odpowiedzi. Jeśli nie masz nic przeciwko, możesz uzgodnić swoje pytania razem z resztą. - Nerro wstał od stołu. - W tym czasie pójdę się przygotować. Kiedy już ustalisz treść pytań zapukaj do drzwi - strażnik za nimi zaprowadzi cię, lub was, do mojej prywatnej kaplicy.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

[D&D 3.5 FR] O jedną Krainę za daleko

wt gru 18, 2012 10:10 am

Anhur'Thoth Anskuld

Wszelkie rozterki i wątpliwości Mulhorandczyka tyczące się moralności członków drużyny, jak i zagadki rodziny Karrutów rozpłynęły się w jednej chwili, gdy Nerro wyszedł ze swoją propozycją. Oczy Anhur'Thotha aż zaświeciły się z ekscytacji. Drżącym głosem powiedział. - Dajcie mi pomyśleć, dajcie mi pomyśleć... będę podawał moje propozycje... zapamiętajcie i powiedzcie mi, co byście zmienili.

Zapadła dźwięcząca w uszach cisza. Aasimar przymknął oczy, tylko jego wargi poruszały się wypowiadając cichą modlitwę. Po krótkiej chwili zaczął mówić głośno, wpatrzony z koncentracją w stół przed sobą.

- Pytanie pierwsze: czy Vade Credo żyje?
Pytanie drugie - czy Senterowi Credo szczerze zależy na odnalezieniu brata?
Pytanie trzecie - czy Vade Credo przyczynił się do śmierci syna Sentera Credo?
Pytanie czwarte - czy Vade Credo odnalazł Pusty Tron?
Pytanie piąte - czy Vade Credo znajduje się w Cormyrze?
Pytanie szóste - czy Ulthar Foldir Piąty miał związek ze zniknięciem Vade'a Credo?
-Przerwał na chwilę i spojrzał po pozostałych. - Ostatnie trzy pytania uzależniłbym od odpowiedzi otrzymanych na poprzednie, jeśli to tylko będzie możliwe. Chyba, że jest coś jeszcze, co uważacie za kluczowe... albo czego sami chcielibyście się dowiedzieć. - Wypowiadając ostatnie zdanie utkwił wzrok w Ricie.
Ostatnio zmieniony wt gru 18, 2012 10:11 am przez Agnostos, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości