Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Hekatonpsychos
Moderator
Moderator
Posty: 1695
Rejestracja: wt mar 07, 2006 10:05 pm

[15.12.2005] O końcu słów kilka

czw gru 15, 2005 11:55 am

Po miesięcznej przerwie znowu zasiadłem za sterami nowego felietonu. Przez niemal pół roku towarzyszyły Wam „Wyznania…”. Teraz, podejście nieco się zmieni. Pojawi się nowa, mniej zdyscyplinowana, formuła, ale ciężkie pióro, które tworzyło poprzednie teksty, pozostało. Z wyrazami współczucia zabieram się więc do pisania.

Felieton bez inspiracji byłby pusty. W zasadzie trudno powiedzieć, co mogłoby nią być. Prawie wszystko, od przelotnego wrażenia na ulicy, po wielkie, polityczne wydarzenie. Tematy felietonów wręcz leżą na ziemi. Wystarczy je podnieść, otrzepać i napisać. A ja, na potrzeby dzisiejszego tekstu, znalazłem aż dwa.
Kilkanaście dni temu, podczas comiesięcznego spotkania Forumowiczów w jednym z warszawskich klubów, racząc się winem pochodzącym z panelowego spotkania z artystami (niezorganizowanego przez działaczy Forum dodajmy) i delektując się przeglądaniem drugoedycyjnych podręczników odbyłem rozmowę z Bukwą. W tle wielcy forumowi szperacze zagłębiali się w tajniki pola antymagicznego, ja zaś rozmawiałem o tym i owym z Ojcem Założycielem na Emeryturze. Poza niewątpliwym faktem, iż po raz kolejny okazał się niezwykle zajmującym rozmówcą, dowiedziałem się rzeczy niezwykłej. Otóż, przyczyną niezabierania głosu przez Bukwę w rozmowach na Naszej grupie dyskusyjnej jest fakt… znudzenia RPG. Tak, tak, moi mili, współzałożyciel Forum znudził się RPG. Brzmi strasznie? Być może, na szczęście, sprawa została nieco załagodzona faktem, iż w okolicach świąt będzie jednak rozgrywał minikampanię Zewu Cthulhu we współczesnych realiach. Posłuchałem, o czym będzie traktować ów scenariusz i muszę przyznać, Gracze będą mieli mnóstwo zabawy.
Nie na tym jednak chciałem się skupić. Zdecydowanie ważniejszy z punktu widzenia mojego felietonu (być może mój rozmówca zamieści kiedyś streszczenie scenariusza w odpowiednim wątku) jest fakt znudzenia się RPG. Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze myślałem, że gry fabularne są tego typu rozrywką, która znudzić się nie może. Być może wynika to z faktu, że bardzo mocno inspiruję się w swojej grze książkami i nieokiełznaną zasadami wyobraźnia, która przecież nigdy się nie wyczerpuję. Czytając podobne opinie wielu ludzi zajmujących się erpegami, czuję się decyzją Bukwy nieco oszukany. To tak, jakby produkt z dożywotnią gwarancją sprawności po kilkunastu latach się popsuł. Fakt, kilkanaście lat to niezły wynik, ale… i tak nielicujący z „dożywociem”.
Zastanówmy się jednak przez chwilę, co takiego musiałoby się stać, żeby RPG się Nam znudziło. Już widzę Bielona wpychającego się w kolejkę fanatycznych wielbicieli moich tekstów (he, he), który krzyczy swoim rzeźnickim głosem: „życie!”. No tak, zgodnie z bardzo popularnym w moim najbliższym otoczeniu powiedzeniem „życie chlaszcze a nie głaszcze” miałby rację. Gdybym teraz musiał rozpocząć zabierającą mnóstwo czasu pracę, gdybym założył rodzinę, gdyby w końcu wydarzyło się coś nieprzewidzianego w moim życiu, prawdopodobnie musiałbym zrezygnować z zabawy (w większym lub mniejszym stopniu). I Wy pewnie też. Na ten element jednak wpływu nie mamy, wisi on nad Nami niczym miecz Damoklesa zawieszony na cienkim włosie, który może spaść, acz niekoniecznie.
Co jeszcze mogłoby się pojawić? MMORPG! Jeden z moich Graczy, zauroczony światem gry Lineage (choć nie tylko) zrezygnował z zabawy w Lochy i Labirynty ze mną. Nie do końca rozumiem taką decyzję, ale cóż, to Jego sprawa i ja komentować tego bardziej nie mam zamiaru.
Czy jest coś jeszcze? Chyba nie. Życie, albo inna, bardziej pasjonująca z perspektywy byłego Gracza / MG rozrywka chyba wypełniają całe spektrum możliwości. Chętnie się jednak dowiem, co jeszcze mogłoby tutaj przypasować.
Tymczasem, zamykam pierwszą część felietonu i zmykam szybkimi krokami w stronę drugiej, bezpośrednio z nią związanej. Rozmowa z Bukwą skojarzyła mi się natychmiastowo z „Cesarzem” Kapuścińskiego, książką, którą swego czasu podziwiałem za styl i kunszt pisarski, oraz dobraną tematykę. Otóż, książka ta jest ni mniej ni więcej, jak stadium upadku absolutnego władcy – tutaj: Hajlego Syllasjego pierwszego – połączona z niezwykle dokładną, intymną niemal, analizą jego najbliższego otoczenia. Świetna pozycja dla tych, którzy chcieliby zaczerpnąć paru pomysłów na BNów, czy przedstawić władcę w nieco nietypowy sposób. Na czym jednak miało polegać owe skojarzenie? Otóż, jeden i drugi, król państwa afrykańskiego i administrator Naszego Forum odeszli. Z zupełnie innych pobudek rzecz jasna, ale odeszli obaj. Gdy Bukwa opowiadał mi o powodach swojego odejścia, a potem z rozrzewnieniem przeszedł do streszczenia jeszcze nie poprowadzonej kampanii, nie wiedzieć czemu przed oczami pojawiła mi się ta książka.
Chociaż składała się z samych wywiadów, to jednak nie było w niej rozmowy z zainteresowanym. Taki był zamysł – albo po prostu możliwości – Autora i podczas lektury zupełnie mi to nie przeszkadzało. Jednakże, co warto zaznaczyć, odczucia podczas rozmowy były te same. Odchodzi król (admin), nie ma nowego króla (admina). Bo przecież nie ma – bez urazy Sul, Darkie, nekro i danancie. To Bukwa i Tabi na zawsze pozostaną w świadomości Forumowiczów „tatusiami stronki”. Ja tak myślę a jestem jednym z młodszych stażem Użytkowników.
A Wy… co Wy myślicie?

Pierwszy felieton nowej generacji jest troszkę ckliwy. Nie to, że się usprawiedliwiam – to nie to, zupełnie nie to (heh, kto by mi teraz uwierzył) – lubię niekiedy ckliwość. Tak w życiu, jak i w zabawie (grze fabularnej choćby, czy nawet w filmie). Życie jest przecież jak koszyk pełen owoców – wystarczy wybierać i jeść (żyć). Tak jak tematy felietonów. Byleby się nie przejeść. Ufam, że tekst się Wam nie przejadł a nawet przypadł do gustu.
Tak czy owak zczytamy się – jeśli życie pozwoli – 30. A wtedy, postaram się wysmażyć coś… Świątecznego. Bo teraz, jakoś tak adwentowo wyszło.
I to by było na tyle.
Pozdrawiam.
 
Awatar użytkownika
Seadragon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 575
Rejestracja: pn wrz 25, 2006 9:58 am

czw gru 15, 2005 2:11 pm

Witam
Gwoli wstępu: Na pierwszy rzut, mojego niewprawnego pod względem gatunków litarackich, oka, tekst ten nie do końca podchodzi pod miano felietonu. Ale ja się przecież nie znam - nie wspominając już, że często nie potrafię określić gatunków swoich utwrów, o innych już nie mówiąc...
<span style='color:olive'>A wiesz, że to najbardziej felietonowy z moich felietonów (analizując je pod względem gatunkowym)? ;)
Hekatonpsychos</span>
Ale przejdźmy do tzw. meritum tego, co chciałem napisać. Poprzednich felietonów (Wyznań) nie czytałem, ale ten podobał mi się. W miarę schludnie napisany, zwięzły i z ciekawym wypełnieniem. Swoją drogą dowiedziałem się, że co miesiąc odbywają się spotkania forumowiczów. :)

A co do znudzenia się RPG, o którym pisałeś.
Rzeczywiście, nieco wstrząsającym zdaje się być fakt, że sam Ojciec Założyciel stracił, gorące zapewno kiedyś, zamiłowanie do tzw. erpegów. Mi samemu, podobnie jak autorowi felietonu, trudno jest nawet wyobrazić sobie, jak do takiego czegoś może dojść. Rozumiem, że komuś znudzą się Dungeony i przerzuca się na jakąś Neuroshime, Warhamera albo Wampira. Ale żeby odkładać RPG jako rozrywka w ogóle...
Ostatnio wiele niekoniecznie dobrych rzeczy dzieje się ze mną i z moim życiem, ale uświadomiło mi to, że człowiek całe życie musi się zmieniać, inaczej jego życie stanie się zbyt nudne lub trudne, by je kontynuuować. A poprzez zmiany można rozumieć naprawdę różne zjawiska i sytuacje. Może właśnie znudzenie się RPG było zmianą, której nasz „tatuś" (jak to Hekatonpsychosie napisałeś) potrzebował. Człowiek całe swoje życie dorasta do i uczy się nowych rzeczy i wyzwań. Nie wiem, być może odrzucenie RPG było tm czymś, czego (w tym konkretnym przypadku) Bukwa potrzebował.
A może najzwyczajniej w świecie, nie wciągając w to ludzkiej egzystencji i jej znaczenia, przestało go to interesować. I tyle. Odpowiedź pozostawiam otwartą...

Czekam na następne felietony, a i być może do starych już Wyznań zajrzę, bo talent i możliwości rzeczywiście masz.. :)

Pozdrawiam
Seadragon
8)
 
Thomas Percy
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2969
Rejestracja: śr lip 03, 2002 11:50 am

czw gru 15, 2005 2:59 pm

Wobec rpg jako hobby mam następujący zarzut.
Od pewnego etapu doświadczenia gracza (nie piszę o poziomie postaci!) rpg pochłania mistrzowi gry więcej czasu niż daje rozrywki.
Ponieważ gram już naście lat, prowadzę prawie 10, to wymyślając sesję nieustannie napotykam elementy typu "ale to już było". 95% prostych motywów postrzegam jako zapożyczone. Nie licząc przygód dungeon crawl, które nie interesują mnie w całości, w 50% przygód firmowych trafiam na błędy logiczne i/lub błędy wymienione w DMG typu Deus-ex-Machina, które muszę poprawiać, maskować lub pomijać, bo moi gracze (jako i ja jako gracz) wychwytują je i bezlitośnie wykorzystują, przy okazji gorzej się bawiąc.
Oznacza to konieczność poprawiania ogromnych partii materiału.
Do tego dochodzi dopasowanie tegoż do gustu mojegoż (nieładnie mówiąc kustomizacja), np. imię arcymag Rary, wygląd św. Mikołaj w kapeluszu z gwiadkami na moich sesjach się nie pojawią, bo to zwyczajnie imho obciach. Że nie wspomnę o potężnym demonie Karate.
Dalej: portrety, mp3, mapy, zagadki, taktyki, staty itd. - ale to lubię.
Razem wymaga to czasu, zaangażowania, czasem wręcz pracy.

Powyższe zdania dotyczą przygód firmowych. Gdy mam robić własne, wysiłek trzeba przemnożyć przez minimum 2.

I tu pojawia się pytanie o proporcję nakładów (czasu) do zysków (rozrywki).
Moim zdanie w rpg jest niewspółmiernie dużo przygotowań do funu.

Weźmy dla porównania inne hobby, np. tenis, albo dyskotekę, albo po prostu alkohol czy seks. Raz w tygodniu, bądź wedle woli częściej ziomale spotykają się na korcie, popykają i fajrant. Nie muszą ubijać ceglanego pyłu ani łatać siatek, bo płacą za wynajęcie. A czasem mam wrażenie, że DM to taki cieć, który "przed meczem gratis wali czołem w kort". Gracze mogą powiedzieć, że rpg jest tańsze od disco i mniej ryzykowne niż seks, ale DM tego powiedzieć nie może. Bo gdyby poświęcił czas poza sesjami poświęcony na rpg choćby na ogólniedostępną pracę w McDonaldzie, to miałby same plusy (trochę kasy i wpis w CV).

Ktoś powie, że rpg to inny typ rozrywki niż disco, bo daje możliwość wyszumieć się kreatywnie. To prawda, ale trzeba dodać zastrzeżenie, że są inne twórcze rozrywki, po których zostaje jakaś pamiątka, ślad, a po sesji rpg co najwyżej blaknące wspomnienia. Krótko mówiąc, to co odbywa się na sesji, znika, idzie jak "krew w piach", by nie rzec dosadniej jak Siara. Po latach poetyckiego hobby w moim życiu zostało sporo grafomanii, podłe to, nie czytam dziś tego, ale coś zostało. Po okresie muzycznym zostało kilkanaście piosenek. Co zostało po 10 latach rpg? Chwała wszystkim bogom Faerunu, że to nie jedyne moje hobby.

Nie prowadzę od miesiąca. Ciekawe ile to jeszcze potrwa...
 
Anonim_1

czw gru 15, 2005 3:13 pm

Rozumiem, że komuś znudzą się Dungeony i przerzuca się na jakąś Neuroshime, Warhamera albo Wampira. Ale żeby odkładać RPG jako rozrywka w ogóle...

Czy przerzucenie się z Warhammera, Wampira, Earthdawna i Star Warsów na D&d wchodziłoby w grę? ;)

Mnie znużenie RPGami trzyma od dłuższego czasu (minimum 2 lat). Życie, konkretnie w formie studiów, zainteresowało mnie bardziej niż sesje, na które - jak bardzo słusznie zauważył Thomas - trzeba się często napracować. Co gorsze, efekt pielęgnowania innych hobby w tym czasie dostarczał mi więcej przyjemności, jaką mógłbym wyciągnąć z prowadzenia. Dlatego ograniczałem się do RPG'owania raz na kilka tygodni (co by nie wyjść z wprawy i poćwiczyć dykcję) i maratonu na wakacjach, kiedy alternatywą było piwo, MMORPG lub telewizja.

Obecnie, za sprawą silnej chęci zmiany tego i owego w swoim życiu RPGi stały mi się na powrót bliższe. Wciąż nakład pracy w stosunku do zysku utrzymuje się na nieopłacalnym poziomie, sądzę jednak, że w niedługim czasie się to zmieni. Nie zdziwiłbym się jednak, gdybym w pewnym momencie stwierdził, że są lepsze rozwywki (np. czytanie książek, które obecnie sprawia mi niesamowitą przyjemność). Szukanie sensu, powodów, analizowanie dlaczego ktoś może stracić chęci do RPG wydaje mi się nieco bez sensu. To tak, jakby pytać dziewczynkę, dlaczego nie chce się bawić lalkami.
 
Thomas Percy
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2969
Rejestracja: śr lip 03, 2002 11:50 am

czw gru 15, 2005 4:59 pm

<!--QuoteBegin-ShadEnc+-->
ShadEnc pisze:
<!--QuoteEBegin-->Życie, konkretnie w formie studiów, zainteresowało mnie bardziej niż sesje, na które trzeba się często napracować. Co gorsze, efekt pielęgnowania innych hobby w tym czasie dostarczał mi więcej przyjemności, jaką mógłbym wyciągnąć z prowadzenia.

Pytanie brzmi: czy po prostu coś Cię bardziej kręciło niż rpg, czy kręciło mniej, ale było też mniej wymagające?

Poor men wanna be rich, rich men wanna be kings,
And a king ain’t satisfied till he rules everything.

czyli krótko mówiąc "Apetyt rośnie w miarę jedzenia".
W rpg jest to szczególnie odczuwalne, bo na pewnym etapie dochodzi do sytuacji, że nie ma czasu na przygotowanie sesji w swoim mniemaniu dobrej, a na przygotowanie średniej np. pomienionemu, zgoła inkryminowanemu, Bukwie szkoda czasu. I od strony gracza: szkoda czasu na graczowanie na sesji średniej, ale Bukwa rozumie że DM nie ma czasu przygotować dobrej*.
Mnie wystarczały średnie, czasem znajdowałem czas/chęć na przygotowanie dobrej. Co do średnich, zdania nie zmieniłem: lepsza średnia sesja niż dobra impreza. Co do czasochęci, to chwilowo nie "chce mi się chcieć".

* pomijam serię sesji postmodernistyczno, montypythonowskich, które zafundowali sobie Bukwa z Nekromacerem, w wyniku czego tak ostatecznie wydrwili znane sobie sztampowe motywy, że dziś jak coś podobnego na serio widzi (piszę o Bukwie, nie wiem jak ma z tym Nekro), to telepie nim litość i trwoga.
 
Anonim_1

czw gru 15, 2005 5:09 pm

<!--QuoteBegin-Thomas Percy+-->
Thomas Percy pisze:
<!--QuoteEBegin-->Pytanie brzmi: czy po prostu coś Cię bardziej kręciło niż rpg, czy kręciło mniej, ale było też mniej wymagające?

Na pytanie nr 1 odpowiedź brzmi: ktoś :) Na drugie - miałem krótkie okresy fascynacji różnymi hobby, odciągające mnie od grania i prowadzenia. Ma w tym również swój wpływ to, co zauważyłeś odnośnie jakości sesji. Na kiepskie czasu mi było szkoda, na średnie od czasu do czasu mogłem się wybrać (niestety, bardzo często nie przygotowywałem się do nich - jako MG - prawie wcale i jakość mocno traciła), na świetne zawsze znalazłem chwilkę (np. WFRP 2 ed. u Butana).

<!--QuoteBegin-Thomas Percy+-->
Thomas Percy pisze:
<!--QuoteEBegin-->Co do średnich, zdania nie zmieniłem: lepsza średnia sesja niż dobra impreza.

W moim odczuciu jest nieco inaczej. Zasadniczo wolę po prostu to, co dobre. W przypadku sesji łatwiej przewidzieć, czy będzie dobra, stąd łatwiej podjąć decyzję, czy iść na sesję, czy na piwo ze znajomymi (piwo, koncert, potańczyć, itd.).

Odnośnie samego felietonu: Hekatonpsychosie, choć temat wybrałeś świetny, forma samego felietonu średnio przypadła mi do gustu, był stanowczo zbyt krótki. Chyba, że liczyłeś na wywołanie dyskusji - jeśli tak, zwracam honor, plan udał się w 100%.
 
Awatar użytkownika
Malaggar
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3222
Rejestracja: ndz cze 01, 2003 3:36 pm

czw gru 15, 2005 5:21 pm

Od pewnego etapu doświadczenia gracza (nie piszę o poziomie postaci!) rpg pochłania mistrzowi gry więcej czasu niż daje rozrywki.

Tu bym się z Tobą nie do końca zgodził.
Sam prowadzę już pare ładnych lat (może dziwnie to zabrzmi, ale co tam). Ja dopiero gdy dotarłem do momentu, w którym mam wątpliwości, czy moje sesje są dobrą rozrywką dla graczy z racji ich poziomu, zacząłem cieszyć się samym tworzeniem przygód.
Owszem, jest to czasochłonne, ale ja to lubię. Mogę wpleść w sesję przekształcone motywy historyczne, literackie i inne.

Niemniej sam prowadzę coraz mniej, bo po prostu czuję się wypalony jako "dostawca" rozrywki innym. A zbyt szanuję moich graczy i czas, jaki poświęcają na przyjście i pogranie, żeby dostarczać im towar zimny i drugiej świeżości.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

czw gru 15, 2005 5:38 pm

Moim zdanie w rpg jest niewspółmiernie dużo przygotowań do funu.

No właśnie.

Wciąż nakład pracy w stosunku do zysku utrzymuje się na nieopłacalnym poziomie

I jeszcze raz - no właśnie.

To jest chyba immanentna cecha typu rozrywki, o której dyskutujemy. Przygotowania: mechanika, podręczniki, karty, rozpiski, fabuła, mapy, notatki, dzienniki... . Do pewnego momentu to wszystko jest arcyciekawe - samo grzebanie w statystykach potworów, żmudne konstruowanie spisków i stwarzanie całych światów dostarcza niemałej dawki satysfakcji. Jest samo przez się zabawą, rozrywką. Jednak jak długo można przebywać w takim odizolowanym, jakby nie było, świecie? Gdzie jest granica eskapizmu?

Przygotowania do kolejnych kampanii trwają, kolejne rzesze bohaterów przemierzają nasze światy. W istocie, jak napisał już Percy, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nasza wyobraźnia pieni się i kipi, żeby sprostać rosnącym wymaganiom naszym i naszych graczy. Sięgamy coraz dalej, dwojąc się i trojąc. I w końcu przychodzi moment odkrycia prawdy, że poświęcając dostateczną ilość czasu na przygotowania do gry... brak już czasu na samą rozgrywkę. Pat.
 
Awatar użytkownika
Aragathor Roaringflame
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 6202
Rejestracja: wt lis 26, 2002 5:52 pm

czw gru 15, 2005 6:35 pm

A Wy… co Wy myślicie?

A ja myślę że przesadzasz.
Wiele osób porzuca w pewnym momencie hobby o którym myślało że zostanie z nimi na dłużej i chodzi tu o każde hobby.
Tak naprawdę to ok. 15% praktykujących dane hobby będzie je praktykowało przez okres dłuższy od kilku/kilkunastu lat. To są ci ludzie o których inni szepczą gdy przechodzą obok, to ludzie którzy widzieli pierwszą edycję D&D, to ludzie legendy których każdy hobbysta z okolicy zna.
Reszta jest tylko "in for the ride" i kiedyś odejdzie (tak jak to robią niektórzy ze starszych stażem forumowiczów).

Od pewnego etapu doświadczenia gracza (nie piszę o poziomie postaci!) rpg pochłania mistrzowi gry więcej czasu niż daje rozrywki.

To zależy od MG. Ja sam przygotowań do sesji mam maksymalnie 1-2 godzin, lubię proste rozwiązania, nie bawię się w min-maxing, preferuję role-play nad roll-play. I mimo ok. 10 lat doświadczeń dalej bawię się tworzeniem przygód jak wtedy gdy po raz pierwszy stałem się MG.
 
Thomas Percy
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2969
Rejestracja: śr lip 03, 2002 11:50 am

czw gru 15, 2005 7:41 pm

<!--QuoteBegin-Aragathor Roaringflame+-->
Aragathor Roaringflame pisze:
<!--QuoteEBegin-->lubię proste rozwiązania, nie bawię się w min-maxing, preferuję role-play nad roll-play.

Jeśli zechciałbyś się tu podzielić tego typu doświadczeniami/pomysłami, byłoby to pożyteczne nie tylko dla mnie.

Abstrahujemy od mechaniki, bo jak rozumiem tu się zgadzamy, że najszybciej - najprościej użyć tu jakichś standartowych statów, a najwyżej fantaztjnie opisać ich działanie.

A co z resztą?

Pewnie prostota, o której piszesz to nie fabuła "Wynajęto was do eskorty karawany z X do Y. Po drodze jest pustka i 4 gobliny?"
 
Anonim_1

czw gru 15, 2005 11:04 pm

Thomasie, dopowiem krótko o mechanice - 90% czasu przy projektowaniu statsów oszczędzam, zapisując tylko to, co może być potrzebne. Nie ustalam większości umiejętności NPCa, którego można spotkać jedynie w okolicznościach bitwy, nie spisuję charakterystyki niskopoziomowców, którzy stają na drodze BG. Tylko to, co jest potrzebne. Czasami, kiedy gracze pokombinują i pokomboszą, oszukuję nieco, zwiększając CR potworów. Wszystko to w sumie wystarcza, bym w ramach poziomów 1-12 potrzebował mniej, niż godzinę na opracowanie charakterystyk NPCów.

Co więcej, staram się prowadzić jak najmniej walk. Graczom chyba to odpowiada - broń wyjmują tylko wtedy, kiedy nie da się uniknąć fizycznej potyczki.

Co do scenariuszy, operuję pojedynczym miejscem z charakterystycznymi NPCami (dobrymi znajomymi postaci graczy, mającymi swoje problemy), wprowadzam zmiany (tu pożar, tam śmierć starego kowala, gdzieś w dworku szlachcicowi rodzi się dziecko, kapłanka otrzymuje transport mikstur, wprowadza się mag okazujący się potem kultystą, itd. proste wątki). Bardzo rzadko decyduję się na scenariusz, będący zamkniętą w sztywne ramy całością.
 
nekromancer
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2114
Rejestracja: wt maja 16, 2006 9:12 pm

pt gru 16, 2005 12:51 am

Powiem Wam, ¿e chyba wiem dlaczego w pewnym wieku przestaje siê graæ w RPG...

Wpad³em na to niechc±cy, kiedy prawie mi siê przesta³o chcieæ graæ. Prawie, bo czasem jeszcze mam ochotê. S³absz± ni¿ kiedy¶ i to du¿o s³absz±...

Zawsze graj±c odgrywa³em, zdobywa³em, g³owi³em siê, rozmawia³em, awansowa³em, cieszy³em siê, martwi³em, realizowa³em fantazje, wypoczywa³em. Sporej czê¶ci z tych doznañ nie mog³em odnale¼æ w ¶wiecie realnym. Dopiero w grze mog³em je poczuæ. Jednak z biegiem lat coraz ¿ycie zawodowe i towarzyskie, komplikuj±c siê i potêguj±c zaczê³o przynosiæ coraz bardziej bogate i podobne doznania. Okaza³o siê, ¿e nie mam potrzeby odgrywania, zdobywania, awansowania, fantazjowania, g³ówkowania bo w sumie i tak to robiê. W tygodniu.

Na w³asnej wiêc skórze poczu³em dlaczego m³ode drapie¿niki kiedy¶ przestaj± bawiæ siê polowanie. Jak dorastaj± to zaczynaj± polowaæ naprawdê a to jest znacznie wiêkszy fun. Czasem mo¿e jeszcze ³apa zaswêdzi za zabaw±, ale w sumie potrzeby ju¿ nie ma. Nie wszyscy, ale pewnie spora czê¶æ tzw. "doros³ych" dlatego przestaje graæ.

Teraz gra zaczyna byæ cyzelowaniem koncepcji. Je¶li starczy czasu i chêci, to cz³owiek siada by doszlifowaæ koncepcje, kiedy¶ wymy¶lone. Zagraæ postaæ kompletnie wymy¶lon±. Taka sztuka dla sztuki. Ale bez adrenaliny jak kiedy¶ bywa³o. I jedna rzecz chyba tylko pozosta³a. RPG dla mnie to spotkanie z przyjació³mi.
To najwa¿niejsze.
 
Awatar użytkownika
Balgator
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 514
Rejestracja: wt sie 26, 2003 5:23 pm

pt gru 16, 2005 3:02 am

Czytając felieton i komentarze, z przerażeniem zauważyłem prawde wyzierającą z postów forumowiczów. Sam od dłuższego czasu w większości tylko prowadze; gram naprawde sporadycznie. I przygotowujac sesję, i grajac ciągłe wrażenie deja vu zawisło nade mną. To już było w tym i tym scenariuszu, to zostało już wykorzystane... masakra :/ Skakanie pomiędzy systemami pomaga tylko w ograniczonym stopniu. Tak jak napisał nekromancer - nie ma już w tym adrenaliny. I choć mógłbym napisać, że "życie" zabiera mi czas, tak nie jest. Coraz częściej łapie się na tępym patrzeniu w ekran monitora, bezcelowym przeszukiwaniu sieci i narzekaniu. Obecnie jedyną satysfakcję sprawia mi patrzenie na zachwycone twarze osób, które grają po raz pierwszy, drugi a których wprowadzam w rpg.
 
Anonim_1

pt gru 16, 2005 3:23 am

Jestem na świeżo po poprowadzonej kilka godzin temu sesji. Wszystko stało się mniej więcej tak, jak przewidywałem (scenariusz nie miał nawet cienia oryginalności, opierał się raczej na klasycznych, filmowych, książkowych lub komiksowych scenach). Muzyka zagrała tak, jak jej kazałem. Mimo, że nie przygotowywałem dialogów, potoczyły się dość dobrze. Nikt nie ziewał, więc sesja wyszła chyba dość fajnie.

Wychodząc na autobus pomyślałem, że jednak można wykombinować coś fajnego. Za sprawą kilku zdań, odrobiny muzyki i garści gestów stworzyć niby-widowisko, rozgrywające się w głowach prowadzącego i graczy, nie gorsze na pierwszy rzut oka od filmu obejrzanego w kinie, czy też przeczytanej książki. Choć środki, którymi dysponuję, są potencjalnie o wiele uboższe, niż te, którymi dysponuje producent zachodniego filmu, mam - i moi gracze również - coś, czego widz nigdy nie będzie posiadał. Dwie, niezwykle istotne rzeczy: wyobraźnię i wolę wpływania na scenariusz.

Dlatego też, po długiej chwili refleksji nad powodami, dla których miałem momenty wątpliwośći, czy chcę grać jeszcze w RPG (wiem, że w przyszłości ponownie się pojawią, na szczęście dziś mam wielką chęć grać i prowadzić), doszedłem do prostego wniosku - RPG znudzi mi się, kiedy zabraknie tych dwóch rzeczy. Gdy słowa i gesty Mistrza Gry nie wytworzą w mojej głowie żadnych obrazów ani dźwięków lub gdy będę miał ochotę tylko słuchać głosu prowadzącego, nie chcąc już podejmować decyzji i wpływać na losy postaci.

Mam nadzieję, że nigdy nie będzie to miało miejsca. Lubię swoją wyobraźnię. 8)
 
Ezy Ryder
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 428
Rejestracja: pn kwie 21, 2003 12:20 pm

sob gru 17, 2005 1:53 am

Ja generalnie widze dwa powody gry w RPG. Pomijaj±c oczywi¶cie powód dla którego 90% populacji forum w nie gra, czyli czysty, niczym niezm±cony "fun", widze tu:

1) Potrzeba ucieczki w ¶wiat marzeñ gdy¿ nie jeste¶my do koñca zadowoleni ze swojego "prawdziwego" ¿ycia. Czêsto jest tak, ¿e gdy dostajemy po ryju (dos³ownie i w przeno¶ni) czy to w szkole, czy w pracy, w domu, w sprawach sercowych, fajnie jest siê wcieliæ w barda który jest dusz± towarzystwa i podbija niewie¶cie serca... albo po prostu w krasnoluda któremu nikt nie podskoczy. Sam po czê¶ci tego do¶wiadczy³em, bo gdy moje ¿ycie by³o denne i popaprane lubi³em uciekaæ w ¶wiat erpegów, czy to prowadziæ czy to graæ. By³o to zawsze jak±¶ odskoczni±, mia³o mniejsze konsekwencje ni¿ pijañstwo (co nie znaczy ¿e z tej odskoczni nie korzyste³em :wink:) i czasami dawa³o nawet poczucie "kreatywno¶ci". Teraz w sumie nadal móg³bym u¿ywaæ tego wyj¶cia, jednak znajduje inne formy radzenia sobie z problemami...

2) To o czym pisa³ nekro, czyli po prostu potrzeba Doznañ o które czasem trudno w real life. Zauwa¿ylem ¿e odk±d powoli zaczyna siê co¶ ruszaæ w kierunku realizacji moich marzeñ, nie czuje ju¿ takiej ochoty wcielania siê w postacie jakimi, w jaki¶ tam metaforyczny sposób, chcia³bym byæ. ¯ycie naprawde potrafi dostarczyæ atrakcji o jakich nam siê nie ¶ni³o w grach fabularnych i s± one 1000x bardziej satysfakcjonuj±ce i ekscytuj±ce. Nie twierdze ¿e wszystko idzie mi jak po ma¶le, bo nadal jest ciê¿ko i czêsto mam do¶æ, ale nie czuje ju¿ takiej potrzeby rekompensowania sobie tego siekaj±c gobliny moim kap³anem je¿d¿±cym na dziku.

Powtarzam ¿e to s± tylko moje przemy¶lenia które z pewno¶ci± nie dotycz± wiêkszo¶ci forum czyli ch³opców w wieku 12-16 lat którzy traktuj± RPG jako ¶wietn± zabawe przy której mo¿na siê po¶miaæ, pok³óciæ i troche poekscytowaæ, bo jeszcze panienki nie zwracaj± na nich uwagi :wink:. Nie ma napewnow tym nic z³ego i jest to ca³kowicie zrozumia³e. Szkoda tylko ¿e czêsto widzimy na forum tematy w stylu "Moi gracze mnie wkurzaj±" albo "Mam do¶æ mojego MG".

Chyba jednak nie trafi³em moim "rant'em" w sedno tematu, ale i tak dziêkuje za uwage.

pozdra,

marcin
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Pewien slogan prawniczy

ndz gru 18, 2005 12:05 am

Mam takie racjonalne do¶wiadczenie ¿yciowe – nigdy nie mów koniec z tym lub owym. My¶lê oczywi¶cie o rzeczach pozytywnych. Je¶li co¶ po¿egnasz, trudniej wróciæ. :wink:

W moim przypadku o znudzeniu nie mo¿na mówiæ, bo mam g³êbok± motywacjê do grania. Jest to kontakt z dzieæmi, wspólne spêdzanie czasu. A jest to szczególnie trudne, gdy pojawia siê bariera pokoleniowa. Nastolatkowie wiedz±, o co chodzi. Zreszt± ka¿dy z nas przez to przechodzi³. Jest taki okres, gdy na rodziców mówi siê starzy, wapniaki lub podobnie (nie znam aktualnych okre¶leñ). Po prostu, gdy sam nie odbêbnisz tryumfalnego marszu przez ¿ycie, dokonania starszych s± nieistotne.

Rozumiem jednak doskonale stan znudzenia dnd, czy RPG. Jest tak, jak napisa³ nekromancer. Zabawa nam dziecinnieje, bo jeste¶my coraz starsi, do¶wiadczeni i wypaleni. Niezbêdn± dawkê adrenaliny zapewnia ¿ycie codzienne. Nawet czasami zbyt du¿±. Po có¿ jeszcze katowaæ siê na sesjach?

Jednak podobno prawdziwa pasja nigdy nie ga¶nie. Samo przebywanie w krêgu ludzi o podobnych zainteresowaniach jest przyjemno¶ci±. Podtrzymywanie przyja¼ni z najlepszego okresu ¿ycia jest warto¶ci±, któr± warto pielêgnowaæ. My¶lê, ¿e sesje doros³ych ludzi to jakby zabawa w „zabawê w RPG”. Bal przebierañców w pozytywnym sensie. Nie ma ju¿ emocji, ale s± wspomnienia. Nie ura¿aj±c nikogo, najlepsze porównanie to picie alkoholu. Jeste¶ m³ody pijesz, aby Ci w g³owie szumia³o. Doro¶niesz, pijesz dla przyjemno¶ci. Zwracasz uwagê na formê i tre¶æ, nie ilo¶æ. :mrgreen:

Powiem uczciwie, ¿e najgorsze jeszcze przed Wami. Byæ mo¿e niektórych ju¿ to dotyka. Nie bêdzie czasu ani chêci na my¶lenie o „my¶leniu o RPG”. Chodzi o sytuacjê materialn±, zdrowotn±, rodzinn±. Jednych ona przyci¶nie, innych wyniesie. Zazwyczaj ¿ycie zmiksuje problemy. Wtedy nie trzeba siê ¿egnaæ z hobby. Odejdzie sobie samo, po angielsku, w te rejony umys³u, których co dzieñ nie u¿ywamy.

Aby ostatecznie pogrzebaæ Wasz± nadziejê na happy end – nic nie mo¿na zrobiæ, aby temu zaradziæ. Post Aragathora i ostatni post ShadEnca tylko podtrzymuj± u³udê. Albowiem to los dyktuje nam warunki. Mo¿na usilnie trzymaæ siê pewnej karty, ale ¿ycie i tak wyci±gnie asa lub zmieni regu³y.

Co zatem pozostaje?
W realu ka¿dy musi sobie sam jako¶ poradziæ. Nie czujê siê kompetentny do udzielania porad. Na Forum mo¿na tylko trzymaæ fason. Carpe diem. Chwytaj ka¿dy post. Ezy, ch³opcy w wieku 12-16 lat to szczê¶liwi ludzie. Chcieliby¶my mieæ takie problemy, prawda¿?

Pamiêtacie mo¿e film „Amelia”? Tytu³owa bohaterka znalaz³a pude³ko ze starymi zabawkami. Dotar³a do go¶cia, który je dawno temu schowa³. Obecnie (w czasach m³odej Amelii) stary i zgorzknia³y pryk, odludek. Zwróci³a mu zabawki, a fakt ten spowodowa³ jego ¿yciow± przemianê. Przypomnia³ sobie m³odzieñcze lata. Sta³ siê na powrót szczê¶liwym cz³owiekiem. Wszystko ³adnie wygl±da³o na ekranie. Ja jednak zada³em sobie pytanie – jak wygl±da³oby jego ¿ycie, gdyby tego pude³ka nie schowa³. Pewnie tak, jak tego grubego sprzedawcy warzyw. Zabawki przerodzi³yby siê w wytarte kapcie, które Amelia sprytnie zamieni³a. Albo tego malarza, który malowa³ ten sam obraz przez ca³e ¿ycie.

Pozdrawiam
Adi

PS. Ponadto uwa¿am, ¿e Kartagina..., :P znaczy Autor felietonu powinien mieæ prawo do uczestniczenia w dyskusji, jaka siê czasem urodzi.

<span style='color:olive'>Autor felietonu ma prawo u¶ci¶lic pewne sprawy, które wydadz± siê Forumowiczom niezrozumia³e. Nie ma powodu, by uczestniczy³ w dyskusji, gdy¿ swoje stanowisko wyartykuowa³ - w felietonie ;)
Hekatonpsychos</span>

---
(*) racjonalne do¶wiadczenie ¿yciowe – slogan prawniczy z uzasadnieñ wielu wyroków s±dowych; oznacza w istocie, ¿e rzecz niezwyk³± oceniamy jak zwyk³±. :cry:
 
Anonim_1

ndz gru 18, 2005 12:23 pm

Albowiem to los dyktuje nam warunki.

"Nie wierzę w coś takiego, jak przeznaczenie".

Adi, to nie los a własne wybory, chęć i wola poświęcenia wolnego czasu rodzinie/pracy/znajomym kosztem RPG. Brak chęci na kontynuowanie gry wynika z utraty kontaktu ze środowiskiem, parowaniem pomysłów z głowy, nawiązaniem nowych kontaktów.

Autor felietonu powinien mieć prawo do uczestniczenia w dyskusji, jaka się czasem urodzi.

Mam nadzieję, że nikt się na mnie nie pogniewa za to, że w swoich felietonach sobie podyskutuję, mnie ta zasada również bardzo się nie podoba. :)

<span style='color:olive'>Ta zasada nie dotyczy felietonów nieoficjalnych
Hekatonpsychos</span>
 
Thomas Percy
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2969
Rejestracja: śr lip 03, 2002 11:50 am

Re: Pewien slogan prawniczy

ndz gru 18, 2005 1:24 pm

<!--QuoteBegin-Adi Cherryson+-->
Adi Cherryson pisze:
<!--QuoteEBegin-->PS. Ponadto uważam, że Kartagina...,  :P znaczy Autor felietonu powinien mieć prawo do uczestniczenia w dyskusji, jaka się czasem urodzi.

Autor felietonu ma prawo uściślic pewne sprawy, które wydadzą się Forumowiczom niezrozumiałe. Nie ma powodu, by uczestniczył w dyskusji, gdyż swoje stanowisko wyartykuował - w felietonie ;)

Też jestem za uczestnictwem chętnego feleitnosty w dyskusji, bo często wkracza ona w temety w felietonie nawet nie zasygnalizowane, a jakoś przezeń zainspirowane.

<!--QuoteBegin-ShadEnc+-->
ShadEnc pisze:
<!--QuoteEBegin-->
Albowiem to los dyktuje nam warunki.

"Nie wierzę w coś takiego, jak przeznaczenie".

Adi, to nie los a własne wybory, chęć i wola poświęcenia wolnego czasu rodzinie/pracy/znajomym kosztem RPG.

Własne wybory... w trakcie trwania tej dyskusji zachorowałem i te kilka minut spędzona przy forum okupię bólem... własne wybory.
 
Awatar użytkownika
Floater
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 406
Rejestracja: czw kwie 20, 2006 7:27 am

ndz gru 18, 2005 1:37 pm

Wiecie co ? Necromancer bardzo precyzyjnie i - moim zdaniem - trafnie opisał mechanizm odchodzenia od RPG. Być może nie u wszystkich ten mechanizm zadziała w tym samym czasie, może nawet znajdą się tacy, u których nie zadziała nigdy. Moim zdaniem lepiej jednak, żeby to się predzej czy później stało... Albowiem zdradzę Wam tajemnicę, która w poście necromancera jest zawarta. Aby ją odczytać należy streścić ten post jednym zdaniem:

Z RPG się wyrasta... :D
 
Shirak
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 800
Rejestracja: pt kwie 18, 2003 1:35 pm

wt gru 27, 2005 9:06 am

Felieton niez³y. Porusza przede wszystkim bardzo ciekawy temat. Prawdopodobnie 99% u¿ytkowników tego forum wypnie siê pewnego dnia na rpg. Teraz z pewno¶ci± du¿a wiêkszo¶æ przyjê³aby te s³owa na wypiêt± klatê i krzyknê³a dumnie: W ¿yciu!
¯ycie pokazuje, ¿e mo¿e doj¶æ do rozwodu miêdzy kochaj±cymi siê lud¼mi, bo kogo¶ irytowa³a niezatykana tubka pasty do zêbów. Jak niewspó³mierny to ma wymiar do zaprzestania gry w rpg.
Czy rpg jest porównywany do potrzeby jedzenia czy chêci prze¿ywania rozkoszy cielesnej?
Rpg mo¿e siê znudziæ jak wszystko inne i pewnego dnia dotknie to ka¿dego. Jedni wróc± do gry po tym kryzysie inni nie. Normalka.

P.S
Uwa¿am za bezsensown± regu³ê nie brania udzia³u w dyskusji przez felietonistê. Gdzie tu sens, gdzie logika?

<span style='color:darkred'>By³a na to odpowied¼. Felieton musi byæ na tyle dobrze napisany, aby nie by³o ¿adnych w±tpliwo¶ci co do niego. Musi on przedstawiaæ sprawê, analizowaæ j± i rozwi±zywaæ z punktu widzenia Autora. Dalsza dyskusja pojawiaæ siê mo¿e dopiero pomiêdzy Czytelnikami, gdy¿ ich subiektywna ocena nie zosta³a przedstawiona. - Demoon</span>

Wiem, ¿e by³a. Po prostu uwa¿am to za bezsens.
 
nekromancer
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2114
Rejestracja: wt maja 16, 2006 9:12 pm

czw gru 29, 2005 2:18 pm

Zacz±³em gor±czkowo staraæ siê sobie przypomnieæ, czy faktycznie zosta³ sformu³owany gdzie¶ zakaz dla felietonisty brania udzia³u w dyskusjach powsta³ych wokó³ tre¶ci felietonu.
Nie znalaz³em takiego zapisu. Owszem jest inny zapis TU. Mówi on:

<!--QuoteBegin-Bukwa[url=http://www.dnd.pl/viewtopic.php?t=4819+-->
Bukwa[URL=http://www.dnd.pl/viewtopic.php?t=4819 pisze:
<!--QuoteEBegin--> tu[/url]]Aby utrzymaæ na subforum porz±dek przyjêli¶my zasadê, ¿e tylko RedFor ma uprawnienia do zak³adania nowych w±tków. Redaktor nie bêdzie wdawa³ siê w dyskusje na temat swoich felietonów - w razie potrzeby zabierze jednak g³os rozwiewaj±c w±tpliwo¶ci, które mo¿e wzbudzaæ jego tekst

<span style='color:olive'>Uprzejmie s³u¿ê pomoc± ;)
Hekatonpsychos</span>
 
Awatar użytkownika
bukwa
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 1749
Rejestracja: pn gru 08, 2003 12:48 pm

Re: [15.12.2005] O końcu słów kilka

ndz sty 08, 2006 12:35 am

A ja prawie zupełnie nie na temat...
Hekatonpsychos pisze:
Brzmi strasznie? Być może, na szczęście, sprawa została nieco załagodzona faktem, iż w okolicach świąt będzie jednak rozgrywał minikampanię Zewu Cthulhu we współczesnych realiach. Posłuchałem, o czym będzie traktować ów scenariusz i muszę przyznać, Gracze będą mieli mnóstwo zabawy.


Popatrzcie jak bawią się stare pryki (m. in. Nekromancer, Kramer Bane) grające jeszcze od czasu do czasu w erpegie (komentarze na zdjęciach oczywiście z przymrużeniem oka): ;-)
http://galeria.bukwa.com/rpg/2005_12_27_Ze...we_zwierciadlo/

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość