Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

O początkach przygód wszelakich

wt mar 27, 2012 7:05 pm

"Siedzicie w karczmie popijając kolejny to już kufel złocistego trunku. Wtem, niespodziewanie, podchodzi do was tajemnicza zakapturzona postać oferując zlecenie..."

Chciałbym w tym temacie powymieniać się pomysłami na rozpoczęcie przygód. I to nie wyłącznie rozpoczęciem przygody dla starej ekipy wyjadaczy, ale też również początku dla nowo powstałej drużyny.
Wiadomo, najbardziej sztampowymi, oklepanymi sposobami na rozpoczęcie sesji jest przytoczony powyżej opis, kiedy to gracze siedzą w karczmie, w której to natykają się na tajemniczą postać ze zleceniem dla nich.
Innym takim początkiem z reguły jest rozpoczęcie przygody na trakcie, na którym spotykają się bohaterowie graczy podążający do najbliższego miasta, w której odwiedzają karczmę i natrafiają tam na tajemniczą postać ze zleceniem dla nich.

A jak można zacząć przygodę w bardziej oryginalny sposób?
Moje pomysły są następujące:
- gracze mogą zostać wrzuceni od razu w wir wydarzeń (o czym toczy się dyskusja w innym wątku), np jakiś pojedynek;
- rozpoczęcie przygody np od w/w motywu bądź też obudzenia się w jakimś tajemniczym miejscu, a następnie przeprowadzenie retrospekcji jak to się stało, że właśnie tak potoczyły się wydarzenia;
- przebudzenie bohaterów, którzy mają amnezję i mimo, że pamiętają kim są, to jednak nie pamiętają ostatnich wydarzeń, skąd wzięli się w tym miejscu, a przygodą może być dociekanie prawdy. Można też pójść o krok dalej i zaserwować graczom kompletną amnezję łącznie z tym, że nie pamiętają kim są i odkrywają to dopiero w trakcie przygód;
- wspólny przyjaciel, który z jakiegoś ważnego powodu prosi o przybycie bohaterów do niego. Równie dobrze może to być jakaś rekrutacja, w której wzięli bohaterowie graczy udział i to właśnie oni zostali wyłonieni spośród kandydatów.
- rozpoczęcie również już od któregoś momentu na linii fabuły, wyjaśniając wcześniej, że zostali wynajęci do wykonania pewnego zlecenia i od kilku dni są już w drodze aby je wykonać. Albo też zupełnie na odwrót, zlecenie zostało już wykonane i wracają po odbiór nagrody;
- można również bohaterów wprowadzać kolejno. Jeden/dwójka z nich dostaje zlecenie od przełożonego na wykonanie jakiegoś zadania, jednak z konieczności potrzeby specjalistów w danych dziedzinach wynajmują bohaterów pozostałych graczy.

A jakie Wy macie pomysły i patenty na rozpoczynanie przygód i przy okazji połączenie bohaterów graczy aby nie było nudno i sztampowo?
Nie ukrywam, że planuję znów stanąć po drugiej stronie barykady po wieloletniej przerwie i poprowadzić większą kampanię i szukam natchnienia, jakiegoś fajnego patentu aby zacząć ją w jakiś oryginalny pomysł. Może w jego kierunku popchnie mnie wspólne wymienienie pomysłów i poglądów na ten temat, a i przy okazji pomoże innym, którzy również mają podobny problem, albo też po prostu chcą tym razem zacząć w jakiś inny sposób ;)

P.S.
Mam wrażenie, że podobny temat już kiedyś był ale próbując go znaleźć odniosłem wrażenie, że zaginął gdzieś w odmętach polterowej otchłani. Albo też po prostu mój skill szukania informacji jest zbyt niski :P
 
Awatar użytkownika
Albiorix
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2265
Rejestracja: pn gru 20, 2010 10:10 pm

O początkach przygód wszelakich

wt mar 27, 2012 7:12 pm

Przebudzenie się bohaterów z amnezją i zaproszenie wspólnego przyjaciela to początki mniej więcej tak sztampowe co tajemniczy gość w karczmie :)

Temat rzeczywiście gdzieś tu był.

Moje przygody zwykle zaczynają się od "dobra to co chcecie robić na następnej sesji?" ;)

Potem przez tydzień albo trzy to przygotowuję a potem postaci to robią. Ot wsio.
 
Awatar użytkownika
gacoperz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1397
Rejestracja: sob paź 01, 2011 8:44 am

O początkach przygód wszelakich

wt mar 27, 2012 8:48 pm

Jeśli drużyna jest sensowna to można zacząć jakkolwiek. Jak nie, zawsze pozostaje uniwersalna metoda wrzucania ich w kolejne kłopoty :)
 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

O początkach przygód wszelakich

wt mar 27, 2012 9:21 pm

Chodziło mi raczej o takie tradycyjne, typowo stereotypowe rozpoczęcie, które jest zarazem sztampowe ;)

Być może wymienione przeze mnie przykłady dla niektórych również są sztampowe, bo są wydaje mi się najczęściej wykorzystywane jeżeli mistrz gry chce być w jakimś stopniu oryginalny. Niemniej ja osobiście podczas kilkuletniego grania jako gracz z amnezją spotkałem się tylko raz, zaś z listem od przyjaciela, bądź po prostu zaproszeniem w konkretne miejsce spotkałem się kilka razy więcej, a dokładniej z 3-4 przypadkami. W innych wypadkach zaczynało się typowo karczemnie lub na trakcie ;) Zresztą, wątek też dedykuję początkującym, który szukają jakichś fajnych pomysłów.

Myślę, że warto w szukaniu inspiracji przejrzeć również oficjalne scenariusze do systemów aby zobaczyć jak to twórcy rozprawili się z zaistniałym problemem lub też szukać inspiracji w książkach czy filmach. Choć tu często pojawiają się prologi, które przedstawiają intrygę z innej perspektywy niż główni bohaterowie, co mimo, że super byłaby taka wstawka na rozpoczęcie przygody to jednak jeśli ma się niedoświadczonych, czy też niedojrzałych graczy, którzy nie odróżnią co wiedzą gracze, a co bohaterowie i ową wstawkę mogliby wykorzystać w niewłaściwy sposób.
 
Awatar użytkownika
Albiorix
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2265
Rejestracja: pn gru 20, 2010 10:10 pm

O początkach przygód wszelakich

wt mar 27, 2012 9:27 pm

Ja przez prawie 20 lat grania z tajemniczym gościem w karczmie spotkałem się może ze 3 razy :)

Zwykle moje przygody zaczynają się od "zahaczek fabularnych" zostawionych w historiach postaci - czyli wychodzą od znajomych i przyjaciół postaci, ich pracodawców, wrogów lub rodziny, z pracy wykonywanej przez postaci (to częste, proste i spójne) albo jak wyżej wspomniałem - z deklaracji graczy co by chcieli osiągnąć.

Jeśli nie, to normalnym początkiem jest szukanie pracy :) Postaci czytają ogłoszenia "dam pracę" dla swojej branży i wybierają sobie z nich którąś z przygotowanych przygód.
 
Awatar użytkownika
Adam Adilew
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 97
Rejestracja: śr cze 17, 2009 1:13 pm

O początkach przygód wszelakich

sob sie 11, 2012 3:20 pm

Albiorix pisze:
Moje przygody zwykle zaczynają się od "dobra to co chcecie robić na następnej sesji?"


To genialny pomysł. Nigdy się z tym nie spotkałem, a przecież to tak ułatwiłoby sprawę MG. Może zniknąłby powtarzający się czasami wątek, gdy po 10 minutach gry MG wzdycha, odkłada kartki z notatkami na bok i mówi: "Dobrze więc... Mijacie kolejne ulice w drodze do pana... Hm, pana X. Towarzyszy wam śpiew Marleny Dietrich. Dojeżdzacie do ulicy... Hm, Marlena cudownie śpiewa. Do ulicy.... Do ulicy X". Niestety, to mnie się to zdarza.

Zazwyczaj wykorzystuję więzi przyjaźni i pokrewieństwa, co jest nawykiem z "Monastyru", gdzie postaciom w założeniach zależało na krewniakach i kompanach z dawnego życia. Pamiętam taki - w moim mniemaniu - ciekawy patent. Napisałem do dwóch graczy mejle z oficjalnymi, stylizowanymi zaproszeniami na konferencję naukową, która miała się odbyć w jednym z amerykańskich miast. To była grupa antropologów badająca stare kultury, czyli takie standardy z ktultystami i dziwnymi badaczami. W zaproszeniu była prośba o potwierdzenie przybycia i wymienienie ewentualnych osób towarzyszących. Zadzwoniłem do graczy i kazałem sprawdzić mejle. Czekałem. Nie odpisali nic, a na moje ponaglenia, twierdzili, że nie rozumieją, o co mi chodzi, przeczytali już i żebym dał im spokój. W dniu sesji jeździliśmy po dziwnych miasteczkach za miastem, których nazwy ad hoc wymyślałem i zwiedzaliśmy starą rezydencję, która była pseudonawiedzona. W trakcie zwiedzania - z lekka przymusowego, bo i auto się popsuło (dość jeżdżenia), i prowadzący śledztwo policjant gdzieś zniknął (dość BN-ów), i ludzie już spali (szybko zapadła noc) - po przespacerowaniu się po piętrze postacie wyszły i ruszyły na poszukiwaniu policjanta. Tyle byłem w stanie zaimprowizować. Dziś to jakoś tak z sympatią wspominam.
 
Awatar użytkownika
Hyareil
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 145
Rejestracja: śr wrz 22, 2004 5:26 pm

O początkach przygód wszelakich

pn sie 13, 2012 6:50 pm

Nie należy szukać uniwersalnych początków... Nie ma takich, które zawsze by się sprawdzały. Podobnie zbieranie w świecie gry "przypadkiem" kilku osób i na siłę sklejanie ich w drużynę, a potem rzucanie w nich zahaczkami, aż coś złapią, nie wydaje mi się dobrym pomysłem. Nie tędy droga.

Rozważania przede wszystkim powinny zacząć się od tego, o czym ma być scenariusz, jaka jest sytuacja początkowa i kim właściwie jest drużyna. I dopiero na tej podstawie, po ustaleniu tych wszystkich kwestii, można się zastanawiać nad jakimś początkiem.

Im więcej konkretu, tym lepiej - bo dzięki temu łatwiej wymyślić, w jaki sposób zawiązać akcję. Co można wymyślić dla bezbarwnej drużyny w świecie, który nie istnieje? Równie bezbarwnego, generycznego quest-givera. Ale jeśli ta drużyna ma swoją historię, wspólne więzi, przeszłość, zobowiązania, plany do których można się odwołać... Jeśli ten świat ma własne problemy, mieszkańców, okoliczności, które na drużynę mogą wpłynąć... To co innego.

Inaczej się przygoda zacznie dla grupki znajomych, którzy wyjechali na wspólny wyjazd, ale śnieg uwięził ich w domu na odludziu, a inaczej dla ludzi, którym zapłacono za udział w badaniu podwodnych ruin. Co innego przeżyje młoda rewolucjonistka Mayra, kiedy przyjaciela jej ojca wypuszczają z więzienia, a co innego Elleria - strącona z nieba anielica, która ma poczucie, że ostatni zwrot w wojnie między dwoma narodami ma związek z jej siostrą. Inne rzeczy się zdarzą w mieście, do którego przybywa elfi wysłannik z żądaniem poddania się, a inne w bazie znajdującej się w chmurach Wenus, ileś kilometrów nad powierzchnią planety.

I - jeśli scenariusz tego wymaga - nie ma nic złego w określeniu ram dla tworzenia postaci. Mówieniu wprost rzeczy w rodzaju "znacie się od dzieciństwa", "w tym scenariuszu gracie najemnikami", "chciałbym, żeby wasze postaci były dobre i żeby inni ludzie nie byli im obojętni". I zostawieniu graczom wymyślenia postaci tak, aby w tych ramach się mieścić.

Oczywiście inicjatywa niekoniecznie musi iść od MG - równie dobrze to gracze mogą przyjąć do MG z konkretną wizją swoich postaci, drużyny jako całości i tego, co chcieliby robić. Jeśli tak jest, MG może się zastanowić, jak to pogodzić z wymyśloną już przygodą albo przygotować coś od początku, specjalnie pod te postaci.

Poza tym - sesja niekoniecznie musi się zacząć od dania drużynie questa. Nie musi być tego momentu w trakcie sesji, kiedy quest zostaje "przyjęty". Jeśli zostało ustalone - dla przykładu - że drużyna jest ekipą śledczą wysłaną do X w celu zbadania y to quest został już wzięty ;) A na sesji można już przeskoczyć do rzeczonego X i badania y.

Nie musi być też NPC, który daje quest. Równie dobrze może to być znalezienie nieboszczyka, wypadek, napad na drużynę, burza śnieżna, krążąca plotka... Cokolwiek, co sprawi, że rzeczy zaczną się dziać, a drużyna będzie musiała coś z tym zrobić.
 
Awatar użytkownika
Cubuk
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 844
Rejestracja: pt maja 25, 2007 2:31 pm

Re: O początkach przygód wszelakich

pn sie 13, 2012 11:18 pm

Zgodzę się z Hyareil. Istotne jest pamiętanie o tym, w co gramy i jaką mamy wizję przygody.

Dodam jeszcze, że niezwykle jest istotne z kim gramy - i mówię tu o graczach, a nie ich postaciach. Jeśli są niedoświadczeni i/lub nieobeznani w systemie/świecie/konwencji, łatwo się zgubią jak się ich wrzuci w środek akcji. W takich momentach daję tymże graczom swoje 5 minut na samym początku - daję im niewielką "piaskownicę", tj. pozwalam im kreować świat dookoła nich, prowadzić tymczasowo narrację za mistrza gry, żeby miał większą swobodę operowania w nieznanym świecie. Jednakże wymagana jest od nas pomoc dla gracza - jeśli brakuje mi pomysłów, wyobraźnia szwankuje, można go zachęcać "nie przejmuj się, po prostu popuść wodze wyobraźni" i dawać rozmaite propozycje, podsuwać własne pomysły.

Na ostatniej sesji 7th sea sceną początkową był arystokratyczny bankiet. Parę minut później były oddzielne scenki, będące retrospekcjami, opisujące w jaki sposób drużyna dostała się na bankiet.

Innym przykładem użycia retrospekcji było jak prowadziłem cyberpunka i niezaznajomionym, częściowo niedoświadczonym graczom zrobiłem szalejący wir akcji, w którym, w ciągu kilku pierwszych minut, fabuła rozpędzała się w rytm świszczących kul dookoła. Robiłem jednak co chwilę sceny, kiedy są na odprawie, gdzie dokładnie dowiadują się o celach ich pojawienia się w samym środku pożogi. Choć na początku byli przytłoczeni, to szybko podłapali moje intencje i scena wyszła bez większych problemów.

Jednak zauważyłem że u mnie najlepiej sprawdza się podróż - możemy wtedy łatwo zbudować klimat na samym początku, opisując otoczenie dookoła, mamy także większą swobodę tego co drużyna może napotkać na swojej drodze. Może to być zarówno nawiedzona karczma, jak i zaludnione miasto, czy też pole bitwy. Możliwości są niemalże nieskończone, a podróż pozwala jeszcze na początkową interakcję między postaciami z drużyny, co także pomaga graczom wstrzelić się w klimat. Odniosłem także wrażenie, że jeśli gracze podejmują się przygody podczas podróży, to przeważnie są do zrobienia tego bardziej zmotywowani niż po spotkaniu typowego, zakapturzonego, siedzącego w rogu karczmy tajemniczego questgivera. :razz:
 
Awatar użytkownika
Tequila Slammer
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 584
Rejestracja: śr cze 22, 2011 10:27 pm

O początkach przygód wszelakich

wt sie 14, 2012 10:44 am

Również zgadzam się z Hyareil co do jej podejścia do sprawy. Wiele zależy od drużyny, nie tylko w sensie wykreowanych przez nią postaci ale i ludzi, z którymi gramy.

Moim zdaniem ciekawym motywem na scementowanie drużyny może być wspólna walka o przetrwanie. I nie mówię tutaj o zwyczajowej bitwie z orkami, zwierzami czy innym tałatajstwem ale raczej o czymś bardziej skomplikowanym. Akcja może nawet toczyć się w karczmie;) Ogólny zamysł jest taki, że gracze przypadkiem znaleźli się w tym samym miejscy, w którym dzieje się coś dziwnego co zagraża ich życiu. Aby uratować skórę potrzeba połączyć siły. Może to być jakiś wróg, morderca, zagrożenie spowodowane przez jakieś stwory chaosu ble ble ble. Istotą jest to aby całe zajście nie sprowadziło się do zwykłej sieczki ale było na tyle trudne i skomplikowane aby gracze mieli czas się ze sobą poznać zgrać. Może to być również zagrożenie typowo naturalne, jak chociażby przetrwanie po zatonięciu okrętu, na którym gracze podróżowali (chociaż to mi się nie podoba) czy znalezienie drogi powrotu z gór, gdyż lawina strąciła stromą górską ścieżkę w otchłań setki metrów niżej i nie ma sposobu łatwego obejścia zniszczonej drogi. Możliwości jest moc, a warunek w zasadzie jeden. Gracze musieliby uwzględnić w historii postaci dlaczego akurat znaleźli się właśnie w tym a nie jakimkolwiek innym miejscu. Co więcej można zaaranżować sytuację, w której jeden z graczy ratuje drugiemu życie (lub też faktycznie któryś tak zrobi) cementując w ten sposób drużynę.

Drugi z początków na jaki wpadłem to wspólny cel. Wspólny w sensie, że każdy z graczy może chcieć w gruncie rzeczy czego innego, ale realizacja ich celów doprowadzi do spotkania się całej grupy albo naraz (mało prawdopodobne) albo będą do siebie dołączać w trakcie scenariusza. Niemniej jednak to sporo problemów, gdyż mamy w sumie konieczność prowadzenia przynajmniej przez jakiś czas każdego z osobna a pewności, że zechcą się złączyć w drużynę nie ma żadnej. Chyba, że ponownie okaże się, iż w pojedynkę nie dadzą rady zrealizować swego celu. Jeśli jednak połączą swe siły to może wszystkim się uda.

Prawda jest też trochę taka, że jeśli gracze będą chcieli grać to stworzą drużynę a jeśli nie będą chcieli to żadne Twoje wysiłki tego nie zmienią. Rozumiem, ze chcesz zrobić im fajne rozpoczęcie ale nie zawsze super skomplikowany scenariusz jest najlepszy na początek. Skoncentrowałbym się na tym aby w pierwszym scenariuszu dać możliwość pogrania. Czyli nie nastawiałbym się na wielkie opisy i jakiś super ciężki klimat. Jeśli już (nie wiem czy to gracze doświadczeni czy nie) to i tak należy pamiętać, że najlepiej cementuje drużyną wspólne działanie, najlepiej aby nie było ono wymuszone przez scenariusz, co jednak jest nieco ryzykowne.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość