Marcus
Marcus zdecydowanie nie miał szczęścia. Dość wspomnieć że przy lądowaniu na plaży stracił przytomność, i odzyskał ją dopiero słysząc ożywioną dyskusję gdzieś na krańcu świadomości. Ostatkiem sił zmusił się do powrotu do rzeczywistości, która okazała się niewiele lepsza niż ta która opuścił nim uderzył się w głowę. Wprawdzie niewątpliwym plusem było pozbycie się kajdanów, i odzyskana wolność, minusem jednak okazały się pogoda, brak ubrań, butów i czegokolwiek co pozwoliłoby odnaleźć się w zaistniałej sytuacji.
Widząc że towarzysze niedoli trzymają już sporo rzeczy, Marcus uznał że zarówno pokład jak i ładownie zostały już dość dokładnie przeszukane, rozejrzał się by znaleźć przynajmniej niewielkie kawałki materiału którymi dałoby się obwiązać zmarznięte stopy. Gdy już to zrobił, uznał że czas najwyższy się przywitać.
- Dużo mnie ominęło, gdy byłem nieprzytomny? - zapytał, podchodząc do grupy. - Nazywam się Marcus, a ten z was, który mnie uwolnił, ma u mnie dług wdzięczności. Jak w skrócie wygląda nasza sytuacja i czy poczyniliście już jakieś plany co dalej? - spytał, rozglądając się po zgromadzonych.