Osobiście nie zawsze posługuję się stereotypami. W zasadzie staram się być dość przewrotny w odgrywaniu NPCów, no starałem się bo już nie gramy od dawna
Tzn, że nie zawsze NPC był typowy. Czasem taki łowca czarownic mógł być całkiem śmiesznym gościem. Ot tutaj powiedział żarcik, tutaj się uśmiechnął czy postawił nawet browara. Taki kumpel w sumie. Fajny koleś. Lubili go nawet w ostatniej wiosce, gdzie później powiesił siedemnaście osób, a czterech, którzy nie podporządkowali się jego decyzji zabił wraz ze swoimi siepaczami bez cienia litości. Kumasz? Jak się gracze spodziewają zachowania to nie odnosi ono takiego efektu w sytuacji gdy się go nie spodziewają (ale nie można przeginać) jak każdy NPC będzie niestandardowy to zrobią się nader podejrzliwi.
Mój przyjaciel zawsze grał elfa. Jakoś tak wychodziło. Szlo mu dobrze. Taki wyniosły, czasem rzucił coś do swoich kolegów typu "tylko człowiek mógłby coś takiego wymyślić" pogardliwym tonem oczywiście. Czasem czarował osobowością, szczególnie jakieś dziewki
Pakował też drużynę w kłopoty bo np ktoś go "obraził" tak mu się przynajmniej wydawało, albo on sam okazywał komuś pogardę. Najlepsze było w nim to, że był alkoholikiem... Jak zaczynał picie to działy się przedziwne rzeczy
no a testy na SW niestety są nieubłagane, więc zdarzało mu się to dość często
Jak chcesz mieć fajnego NPCa to przede wszystkim musisz mu zrobić jakąś historię. Taką na kilkanaście/kilkadziesiąt zdań. Nie że jest karczmarzem, ma bęben gruby jak bela, łysy i kulawa noga. Tylko coś ambitnego. Musi mieć jakieś motywacje, silne i słabe strony i coś do powiedzenia o sobie. To sporo pracy dlatego warto się starać tylko w sytuacji gdy NPC jest ważny. Byle przydupas co dostanie w jape po 15 sekundach od startu rozmowy nie jest wart zachodu.
Fajnym ćwiczeniem na odgrywanie NPCów jest np. bal maskowy. Zajebista sprawa. Skreślasz sobie kilka postaci, mogą być kimkolwiek, szkicujesz sobie ich zachowania, krótkie historie, umieszczasz ich w jakichś sytuacjach i wrzucasz tam bohaterów. Ja kiedyś zrobiłem coś takiego. Bal był zwieńczeniem trzy scenariuszowej kampanii, w której odkryli oni spisek (miał tam polegać na zamordowaniu kilku ważnych osób, już dokładnie nie pamiętam). To miało być rozprężenie przed ostatnią akcą a przerodziło się w ponad godzinne odgrywanie postaci
Miałem też postać szlachcica, który najął bohaterów na robotę. Taki chłodny koleś. Dosyć oschły. Ale szczodry i konkretny. Nawet bardzo konkretny. Zaliczka? Nie znamy się przecież
Po robocie hajs się należy. Był taki uprzejmy ale z dużą rezerwą. Jednocześnie jasno precyzował swoje oczekiwania. Traktował bohaterów nieco z góry, no ale to jednak szlachcic. Dobrze płacił, więc to tolerowali. Szkoda, że posłał ich na śmierć
nie udało się koniec końców i wrócili do jego willi żeby pogadać i odebrać nagrodę. On oczywiście do ostatniej chwili nie tracił zimnej krwi. Rozmowa się przeciągała, bo gracze nie wiedzieli czy szlachcic chciał ich faktycznie zabić, więc nie dawali mu zdobyczy, a on im nie płacił z kolei. Pilnowałem, żeby się z niczym nie zdradzić. W końcu oni go po prostu zapytali czy chciał ich zabić na co szlachcic z uśmiechem powiedział "Tak" :d i zaczęła się jatka no bo rozmawiali tak długo, ze zdążyli przyjść ochroniarze
Pamiętam że dostali wtedy srogo w kość, a ja pozwoliłem im uciec z podkulonymi ogonami bo fajnie grali przygodę
Kolejna sytuacja była kiedy gracze mieli eskortować dziewczynkę i jej opiekunkę z punktu A do B. Dość szybko odkryli, że dziecko jest opetane przez demona, który ma zwyczaj pojawiać się w niezbyt przyjemnych okolicznościach i w dodatku z towarzystwem. Niby proste. Zabić demona albo dziewczynkę i pozamiatane. Najpierw jednak postarałem się żeby gracze ją polubili. A to dala któremuś kwiatek, a to się pośliznęła i wiadomo pomógł jej wstać, a to innym razem nazwała któregoś bohaterem. Takie drobnostki. To się przytuliła po jakiejś walce, gdzie jej bronili. Generalnie grałem taką niewinną osobę, która kompletnie nie rozumie co się wokół niej dzieje. Wyszlo to bardzo fajnie. Gracze się namęczyli, żeby uratować dzieciaka. Poszły nawet PP byleby mała przeżyła
To takie kilka sytuacji, które zapadły mi w pamięć.