Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
prEDOator
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2266
Rejestracja: pt sie 23, 2002 1:11 pm

Okiem Wyobraźni

czw lis 06, 2003 11:30 pm

Inicjatywa ta ma na celu rozwinąć twórczość i kreatywność Nas wszystkich oraz dostarczyć nam wspaniałych wrażeń i wielu, wielu inspiracji. <br /> <br />O co chodzi temu kolesiowi? <br /> <br />Otóż co pewien czas, będę wrzucał tu link do jakiegoś fajnego rysunku. Prosiłbym Was o wszelkie pomysły jakie wam się nasuwają patrząc na niego. Może to być opis miejsca, NPC, pomysł na przygodę, historia przedmiotu, opis sceny walki itp. <br />------------ <br />Jak niektórzy z Was pewnie zauważyli, cała inicjatywa jest zbliżona do Pomysłów Na Księgę Potworów. Tamten temat odniósł niebywały sukces, więc mam nadzieję, że i ten dostanie się do czołówki forumowych tematów przesiąkniętych świezutkimi pomysłami. Czekam na waszą twórczość. <br />------------ <br />Jeżeli macie lub znajdzieice jakiś napraw fajny i intrygujący rysunek, po podeślijcie mi go na adres [email protected] lub dajcie mi linka do niego (np. przez PW). Jeżeli będzie on naprawdę fajny to możliwe, że to właśnie on będzie następny w kolejce! <br />------------ <br />PUSTE WYPOWIEDZI W STYLU : DLA MNIE TEN ORK MO?E BYć NEUTRALNY BęD? NATYCHMIAST ANIHILOWANE <br />_____________________________________________________________ <br />************************************************************* <br />=============================================== <br />Zaczynamy!!! <br /> <br /> <br />Pierwszy obrazek: <br />Mityczna Kraina <br /> <br />Może zacznę: <br />Wśród odmętów czasu, zagubiona wśród melodii i starych ksiąg jest pewna kraina. Niezwykła jednak, ze względu na jej mieszkańców. Otóż zamieszkują ją skalne elfy. Niesamowici przedstawiciele swego gatunku, zajmujący się rzeźbieniem i kultem kamienia. Dzięki ich modlitwom kamienie mają elfi, delikatny kształt i sprawiają wrażenie niezwykle lekkich. Wśród wielkich, kaminnych bloków na których żyją wszędzie pływa rwąca woda niebezpiecznie żłobiąca swe koryto. Czy ta kraina ulegnie zniszczeniu? Czy same elfie modlitwy ją uchronią przed siłą natury, którą kultują? <br /> <br />Czekam na wasze pomysły. <br /> <br />Pomysł Molobo : <br />Kraina Alhatal to ostatnie sanktuarium ocalałych z rzezi Krwawej Nocy, gdy cały świat uklął przed powstałymi z ziemi Nieumarłymi i Demonami.Magowie królestwa rozpostarli barierę magii zwaną ?cianą Mgły która chroni górskie królestwo przed inwazją z zewnątrz.Rycerz którego widzimy to przedstawiciel Straży, ludzi którzy potrafią przenikać mgłę aby odzyskać ludzkie artefakty, cenne księgi z Zewnątrz.Ten akurat śledzi grupę ludzi, z których jednego podejrzewa o opętanie przez demona...
 
Shantirel Galaerivel
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 42
Rejestracja: ndz sie 31, 2003 11:59 pm

czw lis 06, 2003 11:42 pm

Nie wiem dlaczego ale ten obrazek jest dla mnie bardzo smutny ... Kojarzy mi sie ze Srodziemiem i rasa elfow ktore opuszczaly swiat [img]style_emoticons/<#EMO_DIR#>/sad.gif[/img] To jest jeden z tych wielkich minusow dla ktorych nie przepadam za swiatem Tolkienowskim. A elf ktorego dostrzegamy prawdopodobnie patrzy sie na swoj dom po raz ostatni ... Droga ktora przebedzie bedzie najdluzsza w jego zyciu ... W poszukiwaniu nowego domu <br />Pozdrawiam. <br />Srebrny ElF ktory nigdy nie zapomni ... :?
 
merlin93
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 233
Rejestracja: czw paź 31, 2002 8:04 am

pt lis 07, 2003 8:43 am

Elf stoj±cy na drodze ze wzruszeniem spogl±da na swój ukochany dom. Tak bardzo uwielbi³ go w swoim sercu, a teraz byæ mo¿e bêdzie musia³ oddaæ za niego ¿ycie. Wraca w³a¶nie z podró¿y, by³ dowódc± elitarnej jednostki zwiadowczej, tylko on prze¿y³ i tylko on wie jakie zagro¿enie zmierza ku jego ojczy¼nie. Mo¿e to jego ostatnie spojrzenie na tê piêkn± krainê bêd±c± tak spokojn±? <br /> <br />Pozdrawiam!
 
Pedro Alvarez
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 753
Rejestracja: pn gru 16, 2002 6:19 pm

pt lis 07, 2003 5:18 pm

Elf w trakcie swojej tu³aczki po ¶wiecie trafi³ do pewnej górskiej doliny, niezamieszkiwanej przez jego lud. W dolinie znalaz³ miasto wybudowane w zgodzie z natur± jakby elfie, takie jednak nie jest. Przystaje i cieszy swoj± duszê widokiem tej osady, zanim do niej wkorczy i zak³óci jej idylle, tam bowiem skry³ siê jego nemezis. Wzdychaj±c po raz ostatni przekracza most...
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

pt lis 07, 2003 5:48 pm

Elfi tropiciel jest ¶wiatkiem niezwyk³ego pojedynku starych wrogów na mo¶cie sznurowym. Przeciwnicy przeszywaj± siebie nawzajem wzrokiem, próbuj± przejrzeæ pierwszy ruch adwersarza i odpowiednio do tego zareagowaæ. Elf oczarowany piêknem miejsca i niezwyk³o¶ci± sceny rozgrywaj±cej siê przed jego oczami stoi nieruchomo i ch³onie obrazy. Nie ma pojêcia czemu dosz³o do tego spotkania na mo¶cie, nie wie czy i po której stronie opowiedzieæ siê. Czy oni pochodz± z tego miejsca? Czemu tutaj doprowadzi³a ich wspólna nienawi¶æ i chêæ zemsty?...
 
Raw__
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 205
Rejestracja: pn cze 30, 2003 10:25 pm

pt lis 07, 2003 6:57 pm

Pewien elf podczas jednej ze swych licznych wedrówek, trafi³ przypadkiem do prze¶licznej krainy. Majestatyczne wierzcho³ki pokryte zielonymi lasami, z³±czone wisz±cymi mostami. Gdzieniegdzie wyrastaj± niczym szczyty górskie budowle, bêd±ce jedynymi ¶ladami zamieszkania tej krainy. Lecz tak¿e pe³nej harmonii z przepiêknym otoczeniem. Ze zdawa³oby siê zwyczajnymi domami, jakie mo¿na spotkaæ niemal wszêdzie graniczy monstrualny zamek, widoczny w oddali, i wieza, przypominaj±ca sterczacy w niebo kamieñ. Ten cudowny widok porusza w elfim wêdrowcu wspomnienia ojczyzny, w której nie by³ od tak dawna, praktycznie od czasuy, gdy w skutek okrutnego zrz±dzenia losu zosta³ z niej wygnany. Stoi wiêc zauroczony, nieruchomo jak pos±g. I nie zastanawia sie bynajmniej nad czym¶, co powinno wydaæ sie mu dziwne. Co robi tak p;otê¿ny zamek na takim odludziu? Przed czym ma chroniæ, je¿eli nie ma mo¿liwo¶ci zaistnienia zewnêtrznych zagro¿eñ? Jedynie przed czym¶ z wewn±trz... A te domki? Pobudowane w tak dziwacznym, niedostepnym miejscu. Lub wie¿a... Zyupe³nie, jakby kto¶ pragn±³ skryæ sie przed ¶wiatem. Albo co¶ ukryæ...
 
takisobieMG
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1169
Rejestracja: sob sie 17, 2002 8:01 pm

pt lis 07, 2003 7:03 pm

Elfi poeta, strudzony wedrowka chlonie rozposcierajacy sie przed jego oczami widok. Chce zapamietac jak nawiecej szczegolow, by pozniej moc napisac wiersz, w ktorym uwieczni piekno tego miejsca.
 
Wasil__
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 170
Rejestracja: pn maja 05, 2003 6:41 pm

pt lis 07, 2003 10:58 pm

Pewnego o dziwo s³onecznego jesiennego dnia, dwóch opryszków, którzy byli ju¿ ¶wiêcie przekonani, ¿e uciekli przed po¶cigiem jest ju¿ prawe u bram swojego rodzinnego miasta. Niewiedz± jednak, i¿ za nimi wyruszy³a grupa elfów, która ca³y ten czas depta³a im po piêtach i teraz, gdy znale¼li ich kryjówkê chc± przekonaæ siê czy ci z³odzieje ukradli inne cenne rzeczy z miasta, wiêc zaczêli przeszukiwaæ wioskê w celu odzyskania swojej ¶wiêtej relikwii. <br /> <br />Oczywi¶cie jest to pomys³ na przygodê a BG mog± byæ zarówno oprychami jak i ³owcami.
 
Awatar użytkownika
prEDOator
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2266
Rejestracja: pt sie 23, 2002 1:11 pm

pn lis 10, 2003 11:22 pm

Kolejny obrazek <br /> <br />Zaległości proszę na PW. Zostaną one wklejone do mojego postu wraz z podaniem autorów. <br /> <br />Dziś przedstawiam Wam ilustrację: <br /> Invariance and Enlightenment <br />Autor: Jonathon Earl Bowser <br /><!--coloro:red--><span style="color:red"><!--/coloro-->Copyright by Jonathon Earl Bowser. Wszelkie prawa zastrzeżone. Użyte za zgodą autora.<!--colorc--></span><!--/colorc--> <br /> <br />============ <br />Pierwszy pomysł: <br /> <br />W tajemniczym lesie, gdzie mgły są domem dla wielu zwierząt a głos ptaków jedyną muzyką. W miejscu, którego nie dosięgnęła zdradziecka i chciwa ludzka ręka stoi pomnik. Nie zwykły jednak, gdyż choć wyrzeźbiony z kamienia nie jest on dziełem ani krasnoludów, ani elfów, ani też ludzi. To skała ukształtowana w ten sposób na cześć Elhandarii, opiekunki lasu, która poświęciła swe życie w jego obronie. Jej dusza zaś tak bardzo przywiązana do tego miejsca zamieszkała w tej skale. Legenda głosi, że w dzień jej śmierci, gdy pierwsze promienie słoneczne padną na pomnik ożywa ona. Ożywa by znów cieszyć się lasem i chronić go. Ma na to jednak tylko 1 dzień. Cóż więc może zrobić? Wbrew pozorom wiele, gdyż cały las znajduje się wtedy pod jej kontrolą. <br /> <br />Pomysł 2: <br />Wyobraźmy sobie, że pewna bardzo zła kobieta, zazdrosna o miłość pewnego młodzieńca postanowiła posłużyć się czarami, by pomóc sobie w zdobyciu jego miłości. Jako że Albert kochał Julitę, zła wiedźma postanowiła, iż przyjmie jej ciało. Duszę młodej kobiety zaś zamknie w posągu, w posągu na środku tajemniczego lasu, do którego nikt się nie zapuszcza przez krążące o nim plotki. <br /> <br />Pozdrawiam.
 
merlin93
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 233
Rejestracja: czw paź 31, 2002 8:04 am

wt lis 11, 2003 2:50 pm

Wiecznie m³oda królowa spaceruj±c po swym le¶nym królestwie znów trafia do zagajnika w którym stoi pomnik ukazuj±cy jej w³asn± podobiznê. Dziesi±tki, a mo¿e setki lat temu pewien mê¿czyzna zakocha³ siê w niej, a ona odwzajemni³a uczucie. I choæ up³yw lat dla niej tak nieznaczny, dla niego zabójczy rozdzieli³ ich, to pote¿na magia któr± cz³owiek ten nas±czy³ pos±g pozwala im czuæ sw± blisko¶æ i uczucie. W dniu ¶mierci jej ukochanego go³±b o¿y³ i za¶piewa³ jej pie¶ñ, teraz budzi siê do ¿ycia co roku o tej samej porze i wy¶piewuje hymn o ich mi³o¶ci, po czym znów odchodzi zamieniaj±c siê kamieñ. <br /> <br />Jak widaæ na rysunku przypada w³a¶nie rocznica :wink: <br /> <br />Pozdrawiam!
 
Gryzlock__
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 239
Rejestracja: sob mar 29, 2003 2:25 pm

czw lis 13, 2003 11:44 am

Kap³an bogini lasu Mielikii - Almeric zasypia³ wpatruj±c siê w dogasaj±ce ognisko w obozowisku jego dru¿yny. S³ysza³ jeszcze tylko ciche odg³osy wydawane przez, przygotowuj±cego siê do snu, wojownika Kreza. W koñcu zapad³ w sen. <br />Cichy g³os kaza³ mu otworzyæ oczy. Na ¶rodku obozowiska unosi³a siê jaki¶ metr nad ziemi± blondw³osa, piêkna kobieta ubrana w zielon± sukniê. Na oko³o jej lata³o pare ma³ych, ¶piewaj±cych ptaków. Almeric gwa³townie ukl±k³ rozpoznaj±c w postaci awatara swojej bogini. <br />Kobieta za¶mia³a siê lekko i przemówi³a do os³upia³ego kap³ana:- Wstañ dzielny cz³owieku i chod¼ za mn±. - Widz±c, ¿e Almeric podnosi swój sejmitar doda³a: - Broñ nie bêdzie potrzebna, we¼ za to swój plecak. - Po czym zaczê³a siê oddalaæ, p³yn±c w powietrzu, w g³±b lasu. <br />Kap³an zabra³ plecak i ruszy³ za ni±. Id±c stara³ siê nie potr±ciæ swoich przyjació³, którzy spali w oko³o. Jednak wygl±da³o na to, ¿e nawet gdyby chcia³ to nie móg³by ich dobudziæ. Mimo, ¿e niebo ju¿ szarza³o zwiastuj±c niedaleki ¶wit, mê¿czyzna prawie wpad³ na, ukrytego w cieniu drzewa, elfiego tropiciela pilnuj±cego obozowiska. Elf, który wygl±da³ na bardzo czujnego, nie zauwa¿y³ jednak przechodz±cych obok postaci. <br />Pod±¿aj±c za lec±cym awatarem, kap³an doszed³ chwilê potem do ledwo widocznej, zaro¶niêtej ¶cie¿ki. Zag³êbiaj±c siê dalej w las postacie dotar³y do ma³ej polany, na ¶rodku której, na marmurowym piedestale sta³ kamienny pomnik, obrazuj±cy smukla kobietê w d³ugiej sukni, trzymaj±c± na d³oni ma³ego ptaka. <br />Awatar zatrzyma³ siê przy pomniku i przemówi³ do kap³ana:- Wyjmnij magiczny zwój, który znalaz³e¶ dwa dni temu w lesie i odczaruj t± biedn± kobietê. - <br />Almeric siêgna³ do plecaka i wyj±³ zwój, o którym mówi³ awatar. Na papierze zosta³ zapisany czar "Stone to Flesh", mog±cy zamieniæ spertryfikowan± postaæ z powrotem w ¿yj±c± osobê. Gdy kap³an koñczy³ rzucaæ czar, wsta³ w³a¶nie ¶wit. Promienie s³oñca o¶wietli³y postaæ kobiety w czerwonej sukni, z której rêki odlatywa³ wreszcie wolny ptak. Co dziwne pos±g zosta³ na swoim miejscu, jak gdyby nic siê nie sta³o. W tym momencie jeden z promieni s³onecznych za¶wieci³ kap³anowi w oczy. <br />Almeric obudzi³ siê, na swoim pos³aniu w obozowisku ze s³oñcem ¶wiec±cym, miêdzy li¶ciami drzew, prosto na jego twarz.
 
Awatar użytkownika
prEDOator
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2266
Rejestracja: pt sie 23, 2002 1:11 pm

śr lis 19, 2003 1:32 pm

Następny w kolejce jest dzieło, rysownika, który wszystkim fanom D&D powinien być bardzo dobrze znany. To jemu zawdzięczamy ilustrację smoków w MM... <br /> <br />Przed nami: <br />Spell Rune Golem <br />Zbliżenie <br />autor: Todd Lockwood <br /> <br />Copyright by Todd Lockwood. Wszelkie prawa zastrzeżone. Użyte za zgodą autora. <br /> <br />Następny w kolejce jest drugi obrazek tego samego autora. <br /> <br />Pamiętajcie: Jeżeli znajdziecie w sieci jakiś naprawde fajną ilustrację to nie zastanawiajcie się, tylko slijcie ją, lub linka do mnie. W tym temacie, temu rysunkowi będzie naprawdę dobrze... :mrgreen: <br /> <br />Pozdrawiam i czekam na wszelkie pomysły!
 
Awatar użytkownika
Zarg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 122
Rejestracja: sob maja 17, 2003 11:45 am

śr lis 19, 2003 9:21 pm

- Witajcie wędrowcy! Zmierzch się zbliża. Czy nie boicie się podróżować po zmroku? <br />- Starcze, nie staszni nam rabusie czy nocne zwierzęta - odparł jeden z nich. <br />- Zatrzymajcie się na chwilę... Czy nikt nie przestrzegł was przed przeklętą istotą zamieszkującą te strony? <br />- O czym mówisz? - zaciekawił się młody podróżny. <br />- Pozwólcie, że opowiem wam wszystko od początku... Kiedyś był on moim przyjacielem. - zaczął starzec - Rzec trzeba, niełatwe miał życia. Jego małżonka zmarła młodo, pozostawiając na świecie małą córeczkę. Dziecko to chorwało niezmiernie często. On zaś całymi dniami pracował, bo nabyć niezbędne maści i zioła. Pewnego poranka w wiosce zjawił się tajemniczy kapłan w czarnych szatach. W podzięce za wieści z dalekich stron mieszkańcy gościli go w swych domostwach. Mijały dni. Kapłan zachęcał ludzi by zainteresowali się bardziej chorą córką mego dawnego przyjaciela. Podsycał w nich podejrzliwość. I w końcu musiał do tego dojść. Jego córka pewnego dnia zniknęła. Gdy tylko to dostrzegł, wybiegł rozwścieczony z domostwa. Tam natknął się na kapłana. Po krótkiej rozmowie razem ruszyli w kierunku lasu. Nikt od tej chwili nie widział kapłana. Mój przyjaciel zaś nie pojawiał się aż do następnego zmierzchu. Wtedy zaatakował. Był oplepiony ziemią, pokryty gałęziami... Chwila, cóż to za szelest? <br />- To... - zaczął wędrowiec, lecz nie dane mu było dokończyć.
 
Bjorn Westlander
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 686
Rejestracja: sob lis 29, 2003 2:11 pm

śr gru 17, 2003 11:49 pm

Ogród nawiedzonej rezydencji zbudowanej na kamiennym s³upie wyrastaj±cym chyba z najg³êbszych poziomów Otch³ani zdawa³ siê ¿yæ w nocy w³asnym ¿yciem. W k³êbach snuj±cej siê pod nogami mg³y, w konarach i koronach pokrzywionych groteskowo drzew, w dygocz±cych na wietrze cieniach - wszêdzie mog³o siê kryæ niebezpieczeñstwo. Kaila wytê¿aj±c s³uch, próbuj±c wychwyciæ najcichszy szmer. Nie mog³a liczyæ na swój wzrok - w bladym ¶wietle ksiê¿yców by³ zbyt zawodny. <br />Odwróci³a siê, s³ysz±c ciche skrzypniêcie uginaj±cej siê, suchej ga³êzi. Dwie pokryte rozmiêk³ym pergaminem ³apy zakry³y jej twarz i zacisnê³y siê na szyi. Stopy kobiety oderwa³y siê od ziemi. Kaila jêknê³a przeci±gle, zaczê³a wierzgaæ... Bezw³adne cia³o runê³o na mokr± ziemiê.
 
Pedro Alvarez
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 753
Rejestracja: pn gru 16, 2002 6:19 pm

czw gru 18, 2003 5:18 pm

Wiatr hula³ przez rozleg³± równinê, podrywaj±c ¼d¼b³a trawy i le¿±ce tu i ówdzie li¶cie w góre. Przez to morze traw przedziera³a siê m³oda kobieta, bieg³a, mo¿na by³o zauwa¿yæ, ¿e przed czym¶ ucieka. Co i rusz rzuca³a nerwowe spojrzenia za siebie, wreszcie zziajana do granic wytrzyma³o¶ci przystanê³a i spojrza³a za siebie. Wyjê³a z kieszeni pulsuj±cy ¶wiat³em naszyjnik i ¶cisnê³a go w d³oni zamykaj±c oczy. Wtedy to zaszele¶ci³y trawy za ni± i wy³oni³ siê z nich potwór, przed którym ucieka³a. By³a zbyt skupiona na naszyjniku i tym samym skazana na pora¿ke. Golem dzia³a³ b³yskawicznie, przygniót³ j± ku ziemi i pocz±³ wysysaæ wszelk± magiê jak± w sobie zd±¿y³a zgromadziæ...
 
Rend
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 3065
Rejestracja: sob paź 05, 2002 9:03 pm

sob sty 24, 2004 12:38 pm

-Nie obchodzi mnie gdzie to znajdziecie :!: Macie to zdobyć :!: Płacę i wymagam :!: - rozwrzeszczany krasnolud odwrócił się od stojącej za nim grupki, i usiadł ponownie przy stole. Ponownie zaczął dłubać w kawałku twardego drewna. Przy każdym ruchu pobrzękiwały zawieszone przy pasie nożyki i dłuta. <br />-Jeszcze tu jesteście :?: :!: - odwrócł się i krzyknął, opluwając sobie zaplecioną brodę, i podłogę - Jazda, i nie pokazywać mi się bez tego na oczy :!: <br />Po wyściu z zakładu rzeźbiarza Adahn zapytał swojego przyjaciela: <br />-Gdzie my u licha znajdziemy magiczne drewno :?: <br /> <br />Nieco lżejsze sposoby na golema :) <br /> <br />Wersja pierwsza <br /> <br />Krasnolud potrzebuje magicznego drewna by osiągnąć sławę. Nie ma możliwości by zbudować prawdziwego golema, więc po prostu wynajął bandę oberwańców (graczy) by znaleźli mu magiczne drewno. Nie jest pewien czy takie nawet istnieje ale mają mu je znaleźć. Mogą nawet sami zrobić, jeśli w drużynie jest mag. Wioska w której żyje krasnolud jest to mała mieścina bez żadnego maga, więc mag drużynowy będzie tutaj jedyny. <br />Magiczne drewno jest mu potrzebne by stworzyć pół-żywą statuę. Nie musi mieć zadnych odporności magicznych czy coś jak golemy. Nie musi rozumieć co się do niej mówi. Rzeźbiarzowi chodzi tylko o to by drewno płynnie zmieniało kolory. A do takiego czegoś takie drewno powinno mu wystarczyć (mechanicznie to na pierwszy poziom czarów iluzyjnych). Potem pomyśli jak je przygotować by osiagneło pożądany efekt. Takze może wynająć do tego graczy :) <br /> <br />Wersja druga <br /> <br />Krasnolud potrzebuje golema do znacznie bardziej prozaicznego powodu. Potrzebuje stracha na wróble, i nie tylko :) Krasnolud musi mieć stracha na wróble który będzie płoszył ptaki, a będzie dość wytrzymały. Dotychczas wrony niszczyły wszelkie strachy słomiane. Taki z magicznego drewna powienien być wytrzymalszy, a także powinein posiadać podstawowe możliwości obronne, by ptaki jakoś sam odgonić. Przynajmniej w mniemaniu krasnoluda. Jako że taki stworek jest bardziej skomplikowany niż rzeźba, moze być wymagana pomoc graczy w jakimś rytuale.
 
Moranor
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 110
Rejestracja: pn cze 30, 2003 7:26 pm

Tak Moranor patrzy okiem wyobra¼ni... I par± zwyk³ych.

pt lut 13, 2004 11:12 pm

I. <br />Mag jeszcze raz obejrza³ swoje dzie³o. Krytycznie przygl±dn±³ siê ka¿demu detalowi, ka¿demu ze sk³adników, jaki wchodzi³ w sk³ad jego wytworu. Uzna³, i¿ mo¿e byæ z siebie zadowolony. Stworzenie by³o idealne, doskona³e i choæ jego twórca nie mia³ wcale sk³onno¶ci do pychy, albo popêdów do dowarto¶ciowywania siê poprzez satysfakcjê ze swoich dzie³, to wiedzia³ ponad wszelk± w±tpliwo¶æ, ¿e ktokolwiek by zobaczy³ efekt jego d³ugoletniej pracy, musia³by równie¿ powiedzieæ, ¿e ten jest perfekcyjny. <br />„Oczywi¶cie, je¶li tylko nie by³ by zupe³nym ignorantem w tak wynios³ej sprawie jak± jest sztuka opanowywania mojego rzemios³a” pomy¶la³ z gniewem. A ¶wiat by³ pe³en takich ignorantów. Dyletanci! Dyletanci, zajmuj±cy wielkie powierzchnie piêknych l±dów, dyletanci, piastuj±cy najwy¿sze urzêdy, dyletanci rz±dz±cy innymi dyletantami i dyletanci rz±dzeni przez dyletantów. Dyletanci uprawiaj±cy rolê i zabijaj±cy dla chwa³y lub w obronie swego pañstwa - albo raczej s³abszych dyletantów, którzy to pañstwo zamieszkuj±. Wszêdzie antytalenty magiczne, które zalegaj± ¶wiat niczym plaga, okropna plaga, zaraza której bakterie mno¿± siê ci±gle i wszêdzie, chocia¿ zalegaj± ju¿ ca³y ¶wiat jak moskity… I równie jak te ma³e, wredne owady, s± nie do zniesienia. „Ale nadchodzi ju¿ kres tych czasów, czasów ignorantów” pomy¶la³ mag z m¶ciwym zadowoleniem. Jak¿e ich nienawidzi³! <br /> <br /> <br />Tak… Niew±tpliwie móg³ byæ z siebie zadowolony. Ten wysi³ek ostatnich lat, trud ostatnich miesiêcy i wzmo¿ona praca ostatnich dni nie posz³a na marne. Nie mog³a pój¶æ na marne, bo by³a wzmo¿on± prac± jego ¿ycia… <br /> <br />T± prac± by³ szkielet z przegni³ych ju¿ drewnianych desek i ga³êzi, zbitych ze sob± i powi±zanych misternie tak, aby kszta³t który tworz± by³ kszta³tem cz³owieka. Tylko g³owa by³a zupe³nie odmienna i niepodobna do ludzkiej – sto¿kowata, z wierzcho³kiem tam, gdzie u cz³owieka znajdowa³aby siê nasada nosa, rozszerzaj±ca siê w ty³, a¿ do miejsca daleko za ty³em g³owy, gdzie pojedyncze ga³êzie wystawa³y z obwi±zanego dok³adnie i mocno snopu. <br />Szkielet sta³ po¶rodku wyrysowanego kred± na ziemi znaku – dwóch kwadratów na³o¿onych na siebie tak aby tworzy³y idealnie symetryczn± o¶mioramienn± gwiazdê. U stóp drewnianego szkieletu sta³a misa wype³niona ciemn±, szarobrunatn± ciecz±. Na koñcu ka¿dego ramienia symbolu le¿a³a prawdziwa ludzka czaszka, której szczêka w ka¿dym wypadku by³± zwrócona dok³adnie na pó³noc. Nie mo¿na by³o pozwoliæ sobie na ¿aden, chocia¿by najmniejszy b³±d. <br />Idealny symbol, idealne u³o¿enie czaszek, idealna pora – noc z ksiê¿ycem w nowiu… <br />Idealny golem. <br /> <br />Mag podszed³ do swego dzie³a. Sam by³ niewiele wy¿szy od humanoidalnego stwora – istoty, na razie martwej, ale ju¿ nied³ugo… <br />W rêkach trzyma³ kilkana¶cie, mo¿e kilkadziesi±t zapisanych zwojów, jeden w drugim. Kiedy przystan±³ tu¿ obok swego najwspanialszego tworu, tworu jaki nawet w najpiêkniejszym z jego snów nie móg³by byæ wspanialszym ni¿ w rzeczywisto¶ci, nie potrafi³ powstrzymaæ siê od triumfalnego ¶miechu. <br />Nareszcie… Kres dyletantów… <br /> <br />Rozwin±³ szybkim ruchem jeden ze zwojów i zanurzy³ go w misie z brunatn± wod±. U³o¿y³ mokry zwój na piersi golema. Przyleg³ natychmiast, jakby mia³ w³asn± wolê i ta wola od zawsze pragnê³a tylko szczepiæ siê z golemem, staæ siê z nim jedno¶ci±. Po chwili, jak± mag skupi³ na przygl±daniu siê papierowi klej±cemu siê do drewna, zanurzy³ w wodzie drugi zwój i u³o¿y³ na ramieniu golema. Kilka wystaj±cych ga³êzi poszarpa³o mokry papier ale nie mia³o to ¿adnego znaczenia. Mag znowu uwa¿nie przyjrza³ siê zwojowi, po czym zanurzy³ kolejny zwój i u³o¿y³ w upatrzonym wcze¶niej miejscu. Nie spieszy³ siê – ka¿dy jego ruch wydawa³ siê przemy¶lany i zaplanowany, ka¿dy s³u¿y³ pewnemu celowi. <br />Kiedy ju¿ wszystkie zwoje pokrywa³y golema tak, ¿e w doprawdy niewielu miejscach by³o widaæ jego drewnian± podporê, mag wyszed³ z symbolu. Spojrza³ jeszcze raz na swój wyczyn i u¶miechn±³ siê. Uniós³ rêce do góry… <br /> <br />… ju¿ po kilku s³owach inkantacji golem zacz±³ siê poruszaæ. Macha³ w¶ciekle rêkoma i zarzuca³ g³ow± na wszystkie strony. W miarê p³yniêcia strumienia s³ów z ust maga rós³, a¿ sta³ siê trzykrotnie wiêkszy od przeciêtnego cz³owieka. W koñcu nocn± ciszê, w któr± zak³óca³o tylko pomrukiwanie zaklêæ przez maga, rozdar³ przera¼liwy, g³o¶ny i mro¿±cy krew w ¿y³ach ka¿dego kto zawêdrowa³ w te okolice, ryk. <br />Mag równie¿ krzykn±³ z rado¶ci i podniecenia. Jego praca by³a skoñczona. Teraz ten golem – runiczny golem, najmêdrszy z golemów, stwór nienawidz±cy magii - który choæ niechêtnie odda³ siê swemu panu i stworzycielowi pod rozkazy, po³o¿y kres erze dyletantów. Wyczuje ka¿d± osobê, która nie potrafi u¿yæ mocy magicznych i zabije j±. Marzenie maga zostanie spe³nione. <br />Mag nie móg³ powstrzymaæ rado¶ci, krzyków i z³o¶liwie okrutnych ¶miechów, nie móg³ powstrzymaæ wreszcie pêdu dziwnego tañca zwyciêstwa w który wpad³ zupe³nie bezwolnie. Krêci³ siê w kó³ko, naprzemian wykrzykuj±c co¶ i ¶miej±c siê… <br /> <br />Nagle poczu³, ¿e uderzy³ w co¶ nog± zatrzyma³ siê i ze zgroz± patrzy³ jak kopniêta czaszka przelatuje obok stwora i l±duje w krzakach. Golem nie opu¶ci³ symbolu. Dopóki tego nie zrobi³ nie mo¿na by³o naruszyæ miejsca jego stworzenia. A miejsce to zosta³o w³a¶nie naruszone. <br />To znaczy³o… <br /> <br />Golem poruszy³ siê. Z pewno¶ci± zorientowa³ siê, ¿e jest wolny. Post±pi³ krok do przodu. <br />Z w³asnej woli. <br /> <br />„Stwór nienawidz±cy magii…” <br /> <br />Mag by³ sparali¿owany strachem, kiedy golem rzuci³ siê na niego. A kiedy chwyci³ go w swoje potê¿ne ³apy i rozerwa³ jak szmacian± kuk³ê nie by³ w stanie wydaæ ¿adnego d¼wiêku – nawet wrzasku okropnego bólu. <br /> <br />A kiedy tylko wygas³a wola tego, który go stworzy³ i utrzymywa³ przy ¿yciu – golem zachwia³ siê i rozpad³ na kawa³ki. <br /> <br /> <br />Ka¿dy kto odwiedzi³by potem to miejsce nie znalaz³by nic ciekawego oprócz makabrycznie wygl±daj±cych zw³ok, sterty drewna i stêch³ej woni rozmok³ego papieru. <br /> <br />II. <br />… ogromny stwór chwyci³ sw± ofiarê za szyjê. Potrz±sn±³ ros³ym wojownikiem odzianym w kolczugê o b³êkitnym po³yskliwym kszta³cie i odrzuci³ nieprzytomnego. Kobieta z ³ukiem przewieszonym przez plecy odwróci³a siê szybko. Potwór zmierza³ tu¿ na ni±. Nie by³o czasu na strza³. Wyjê³a z pasa sztylet i z krzykiem cisnê³a rêkê przed siebie. Trafi³a miejsce gdzie stwór mia³ pachê. Ostrze d³ugiego no¿a przesz³o je na wylot. Potwór zachwia³ siê i upad³. <br />Kobieta, zupe³nie nim nie zainteresowana, podbieg³a do nieruchomego mê¿czyzny… <br /> <br />Po³o¿y³a g³owê na jego piersi. Nie s³ysza³a ju¿ bicia serca. U³o¿y³a delikatnie jego g³owê na swoich kolanach, spojrza³a w jego oczy, po czym ukry³a twarz w d³oniach. <br /> <br />Mê¿czyzna by³ martwy. <br />Przez sekundê panowa³a cisza, ale ju¿ mo¿na by³o us³yszeæ cichy, przyt³umiony szloch… <br /> <br />… <br /> <br />Rozleg³y siê brawa – najpierw pojedyncze, potem coraz liczniejsze, a¿ w koñcu grzmia³y w ca³ej sali teatralnej. Kobieta opu¶ci³a d³onie i spojrza³a na widowniê. Wsta³a podaj±c rêkê le¿±cemu aktorowi. „Potwór” odrzuci³ szczud³a i zdj±³ upiorn± maskê z drewna. Ca³a trójka uk³oni³a siê. <br />Przedstawienie by³o skoñczone. <br /> <br />__________________________________ <br /> <br />Mi ten obrazek (czy raczej jego g³ówny bohater - Golem, na którym w³a¶ciwie skupi³em ca³± uwagê pomijaj±c resztê) kojarzy siê… Jako¶ tak mrocznie. Z pewno¶ci± ów stwór jest czym¶ z³ym – to pierwsze co mo¿e siê nasun±æ na my¶l patrz±c na Golema. <br /> <br />A mo¿e po prostu jest bezwoln± istot±, która sterowana przez kogo¶ czyni z³o? <br />Mo¿e w g³êbi duszy (jakiej¶ duszy osadzonej w sercu tego istnienia albo bytu) wcale nie jest bezwolny, albo skory do czynienia z³a? <br /> <br />Czy stworzy³ go kto¶ o z³ych intencjach? <br /> <br />Szaleniec? <br /> <br />Mo¿e po prostu kto¶ kto – prozaicznie* – chce zdobyæ w³adzê nad ¶wiatem, albo ten ¶wiat zmieniæ? <br />:mrgreen: <br /> <br />Jedno wydaje mi siê pewne, kiedy patrzê na tego stwora. Ka¿da powi±zana z nim historia – przynajmniej w moim mniemaniu – powinna siê ¼le skoñczyæ. I bez niedomówieñ – ¼le znaczy tyle co tragicznie… <br /> <br />...Nawet je¶li to tragedia rozgrywana na deskach sceny teatralnej. <br /> <br /> <br /> <br /> <br />PS. Hmmm.…… od listopada ci±gle ten sam Spell Rune Golem. Mo¿e czas na nastêpny obrazek? <br /> <br /> <br /><!--sizeo:9--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->* - Nie oszukujmy siê – 95% „z³ych ch³opców” (ale to tylko tych najbardziej z³ych) w ksi±¿kach/ filmach/grach/ na sesjach (niepotrzebne skre¶liæ) ma zamiar zdobyæ w³adzê nad ¶wiatem lub zmieniæ ten ¶wiat w dogodny dla siebie sposób. Mo¿e „prozaiczne” to z³e s³owo. Dla czarnych charakterów przejmowanie w³adzy nad ¶wiatem to raczej „rutynowe dzia³ania”. :)<!--sizec--></span><!--/sizec-->
 
Niziolica
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 230
Rejestracja: czw paź 03, 2002 4:18 pm

wt lut 24, 2004 1:21 pm

Wbrew wszystkiemu, golem wcale nie okaza³ siê taki potê¿ny, chocia¿ gro¿nie wygl±da³. Da³o siê go zniszczyæ, przypaliæ. By³, krótko mówi±c- do niczego. Jego w³a¶ciciel zapewne nie by³ specjalnie potê¿nym magim, a ju¿ na pewno nie zna³ siê specjalnie na konstrukcji. Jak ka¿dy normalny mag, tak i ten zamiast zniszczyæ swoje nieudane, aczkolwiek niebezpieczne dzie³a, postanowi³ wypu¶ciæ je w ¶wiat, by ludzie mieli zajêcie. Nie zaszkodzi im trochê siê rozruszaæ. <br /> Porzucaj±c swe dzie³o w¶ród gêstwiny, odszed³. Nie przewidzia³ jednak pewnego szczegó³u... <br /> Golem ów nie musia³ byæ wcale silny. W obliczu ka¿dych istot na ziemi, jak co¶ jest s³absze od wiêkszo¶ci osobników, czêsto jest inteligentniejsze. <br /> Uaktywni³ siê sam, gdy pewniem cz³owiek rzuci³ w niego przypadkowo kijem. Dziwne, ¿e to "pamiêta³". Podniós³ siê powoli i rozejrza³ siê. K±tem oka zauwa¿y³ wytrzeszczone oczy monstra, które nazywaj± cz³owiekiem. Wiedzia³ tylko, ¿e nie chcia³ mieæ do czynienia z takimi postaciami. Przypomina³y mu kogo¶. Powoli, spokojnie i nie spiesz±c siê, zacz±³ zabawê z towarzyszem. Obserwowa³ przy tym s³oñce. Zabawne, ale odkrywa³, ¿e bardzo je lubi. <br /> <br /> (Dziêki za doskona³y materia³ na sesjê!)
 
Thingol__
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: pt lis 21, 2003 10:23 am

pn wrz 06, 2004 11:03 pm

Maya by³a naj³adniejsza w swojej wiosce. By³a te¿ pasterk±. Wypasa³a owce starego Milweya. Lubi³a to pastwisko... w pogodne dni mo¿na by³o z niego zobaczyæ Szczyt Hirna, na którym znajdowa³± siê legendarna cytadela krasnoludów. Teraz jednak widok zas³ania³y szare chmury. By³o zimno i nieprzyjemnie, w dolinach zalega³± mg³a. Maya my¶la³a o swoim narzeczonym. Kilka dni temu pojecha³ wraz z ojcem do Rozstaja, aby sprzedaæ skóry i sery. Martwi³a siê o nich, po wioskach chodzi³y s³uchy o potworze grasuj±cym w górach. Podobno napada³ na oddalone zagrody, wyrzynaj±c pasterz i owce. Nagle poczu³a jakby kto¶ j± obserwowa³. Zaczê³a siê rozgl±daæ. Doko³a niej by³ las. polana mia³a jekie¶ 30 metry kwadratowe. Las by³ stosukowo m³ody, pe³en m³odych , niskich drzewek. Po chwili z lasu wyurzy³a siê postaæ, ubrana w czarny, znoszony strój, Maya odetchnê³a z ulg±, to tylko Elliach, drugi z paste¿y wypasaj±cych owce Milweya. <br />- Cze¶æ Maya, jak tam. Owce wszystkie? <br />- Witaj, wszystkie. <br />- Policze tylko i ju¿ je zabieram... <br />Policzyli. Brakowalo jednej. Maya zaofiarowa³a siê, ¿e poszuka jej i sprowadzi. Ellach zabra³ stado i sprowadzi³ na dó³. Musia³a to zrobiæ ostatnio zbyt czêsto podpada³a Milweyowi... Zabra³a siê za pszeczesywanie m³odnika. Zagubionej owieczki nigdzie nie by³o. Nagle co¶ wystraszy³o ptaki, które z g³o¶nym ³oskotem poderwa³ siê w powietrze. Maya a¿ podskoczy³a. Spojrza³a w tamte miejsce. Nic, cisza. No w³a¶nie martwa cisza - pomy¶la³a - poszukam jeszcze przez chwile i wracam na dó³, do wioski. Posz³a w góre stoku. Kilkana¶cie metrów dalej uj¿a³a widok, który zmrozi³ jej krew w ¿y³ach. Znalaz³a swoj± owieczkê. Z rozprutym gard³em, i wnêtrzno¶ciami rozrzuconymi w okolicy kilku metrów. Domy¶la³a siê co to móg³o zrobiæ. Potwór, który napad³ na Prze³êczanke. Bez namys³u ruszy³a biegiem w dó³ stoku, byle dalej od widoku owieczki, byle dalej z tego lasu. Bieg³a, ga³±zki smaga³y j± po twarzy. <br />Poczu³a na swoich plecach czyj¶ wzrok i by³a pewna, ¿e to nie Ellach. Potknê³a siê o ko¿eñ... <br />Wsta³a najszybciej jak mog³a, z przedramienia i nogi p³ynê³a jej krew, w ustach czó³a ziemie. Nagle z³apa³a j± d³oñ. D³oñ silna nieustêpliwa. D³oñ ca³a z kory... <br />Maye znaleziono rozszarpan± niedaleko polany, któr± mieszkañcy okolicznych wiosek zaczeli nied³ugo nazywaæ przeklêt± polan±. A potem Przeklêtymi Górami... ¯ycie odp³ywa³o z tego regionu. Zwierzêta sta³y siê p³ochliwe, lasy ciemne i z³e. Nawet koboldy przenios³y siê bli¿ej wiosek i traktów, czasem prosz±c ludzi o pomoc. Wszak razem jest siê ³atwiej broniæ. Tylko przed czym? <br />__________________________________ <br /> <br />Ten golem wygl±da strasznie. Wygl±da jakby by³ z³y, a przynajmniej mocno wkurzony. Ja uczyni³em go m¶cicielem puszczy. Potworem broni±cym lasów na swój przewroty sposób. Poza tym gratulujê genialnych pomys³ów jakimi wykazali siê moi przedmówcy....
 
Awatar użytkownika
prEDOator
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2266
Rejestracja: pt sie 23, 2002 1:11 pm

ndz lis 07, 2004 2:26 pm

<!--QuoteBegin-Niziolica+-->
Niziolica pisze:
<!--QuoteEBegin-->
(Dzięki za doskonały materiał na sesję!)


I właśnie po to powstał mten temat. Teraz czas go zreaktywować.

PO WIELKIEJ PRZERWIE TEMAT WRACA DO ŻYCIA!!!! (FANFARY)


Oto kolejny rysunek. Dziś skorzystamy z pracy Jacka Yerki. Wspaniałego artysty o niesamowitej wyobraźni. Sporo czasu zajęło mi zdobyce pozwolenia ale w końcu się udało :).

Oto praca:
Tytuł nieznany
Autor:Jacek Yerka
<span style='color:red'>Copyright by Jacek Yerka. Wszelkie prawa zastrzeżone. Użyte za zgodą autora. </span>

Zapraszam do spisywania swych inspiracji.
 
Awatar użytkownika
mergan
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1005
Rejestracja: pn lis 01, 2004 10:12 am

ndz lis 07, 2004 2:55 pm

Na planie surrealistycznego snu, gdzie koszmary mieszają się z rzeczywistością, nic nie jest pewne. Każdy krok może prowadzić do śmierci, a za każdym rogiem może się czaić nicość. Odwieczne prawo krainy surrealizmu głosi - to Ty rządzisz i formujesz tę krainę. Sen jest jak miękka masa, która dzięki odpowiedniej sile psychicznej postaci formuje się w będziość <span style='font-size:13pt;line-height:100%'>zapożyczone z M. Białoszewskiego, jako antonim nicości</span>.
Przed wieloma laty potężny czarnoksiężnik (bynajmniej nie czerwony ;) ), który pałał się także siłami parapsychicznymi, utworzył własny plan egzystencji. Niezmącony spokój zaczął go powoli nużyć, więc wymyślił zabawę. Sprowadza śmiałków szukających bogactwa. Jak przejdą przez najeżoną pułapkami Krainę Nicości, to wygrywają i dostają tyle złota, ile będą w stanie udźwignąć (przynajmniej tak jest napisane w ogłoszeniu), a jak nie, to popadają w letarg gorszy od śmierci zasilając jednocześnie swoim umysłem tę krainę.
Oto garstka bohaterów jest u kresu swojej podróży, prawie osiągnęła szczyt, którym jest Niewidzialna Forteca Marcusa Campari'ego i od pomyślnego końca dzieli już ich tylko jeden krok. Przynajmniej tak im się wydaje.

<span style='font-size:17pt;line-height:100%'>PS: bardzo fajny temat, w miarę możliwości czasowo-pomysłowych będę się tutaj udzielał (chyba, że nie chcecie :P ).</span>
 
Awatar użytkownika
Kejmur
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1684
Rejestracja: wt cze 15, 2004 4:35 pm

ndz lis 07, 2004 3:00 pm

Kiedyś ja, Armuk Spellcaster, potężny arcymag odwiedziłem pewne niezwykłe miejsce. Tam, gdzie przeciętny śmiertelnik dotrzeć nigdy nie może - do planu Wody. Używając portalu, dotarłem tam w bezcielesnej formie po wyjątkowo ciężkiej przeprawie z kilkoma strażnikami.

Daleko w oddali dostrzegłem niezwykłą budowlę. Coś niesamowitego. Wyglądało to na ogromnny budynek zbudowany z gigantycznych muszli, do którego prowadziła tajemnicza linia. Na jej końcu stały otworem para gigantycznych wrót. Na dachu były trzy ostro zakończone wieże, także z muszli. Cały był otoczony wokoło wodą. Bez wątpienia legenda mówiła prawdę, to musi być miejsce wiecznego spoczynku dla istot wody. A świadomość, że widziałem to na własne napawa mnie dumą. Tego nigdy nie zapomnę......

W starych zapiskach Serventusa znajdowała się wzmianka o potężnej budowli z muszli, do której można było wejść przez gigantyczną parę wrót. Trafiały tu resztki świadomości zniszczonych na zawsze żywiołaków. Jedno wejście prowadziło do rzekomego raju, a drugie do wiecznej katorgi. Coś jak sąd ostateczny po śmierci. A linia symbolizowała drogę, jaką musiała przejść resztka egzystencji istoty, by tutaj dotrzeć. Podobno rzeczywiście tak było, tutaj skrywały się "zbłąkane dusze". Co jeszcze dziwniejsze, wyglądała jakby była z drewna. Przed zejściem na ścieżkę był podest, również drewniany. Tego już nie zapisywał, ale wydaje mi się, że drewno symbolizuje zarówno solidność jak i kruchość. Drewno nadaje się jako materiał do budowy, ale wystarczy zwykła piła, by je rozkruszyć. Działalność czaru się kończyła, musiałem uciekać. Jeszcze kiedyś tam powrócę.......
 
Awatar użytkownika
The Prophet
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1044
Rejestracja: ndz lip 04, 2004 7:10 pm

czw gru 02, 2004 10:19 pm

Gdzieś na ogromnych połaciach oceanu (tu nazwa) zbudowane jest tajemnicze miasto Odloadra. Przed wielu laty sojusz czarodziejów zafascynowanych magią wody udał się na najbardziej oddalone od lądu miejsce, by tam stworzyć zalążek nowego państwa. Udało się to. Państwo (tu nazwa) funkcjonuje z zadziwiająca łatwością i z niewyobrażalnym wręcz uporem broni się przed atakami morskich potworów.


Miasto zostało zbudowane na skorupie Arekhaega, wielkiego ślimaka morskiego, którego egzystencję zakończyły w brutalny sposób siły sojuszu. Na bazie jego pancerza wzniesiono miasto które miało stać się stolicą nowej potęgi.
Na górnej części muszli zbudowane są struktury rządowe i publiczne, oraz miejsca rozrywki. W środku zaś na przytwierdzonych do stropu i ścian muszli mieszkaniach żyją zwykli ludzie. Wewnątrz muszli znajduje się główny port miasta, do którego wstęp sporo kosztuje. Wewnątrz muszli ursują rozmaite dźwigi osobowe i towarowe, napędzane energią licznych maszyn wodnych. Pozostałe statki cumują przy długim pomoście, który wychodzi z wnętrza muszli. Jest on niestety stale wystawiony na działanie wichrów i morskich fal, w skutek czego często wymaga naprawy, a czasaim nawet po gwałtownej nawałnicy całkowitej odnowy.
Wokół miasta, na przestrzeni wielu kilometrów ciągną się fermy rybne - poletka wodorostów, w których żyją damelary - główne pożywienie mieszczan.
 
Awatar użytkownika
prEDOator
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2266
Rejestracja: pt sie 23, 2002 1:11 pm

pt sty 14, 2005 2:15 pm

Jak zwykle wszelkie zaległości przesyłać proszę na PW.

Dziś lekka nutka orientalizmu, jednak praca ta zaispirować może na tak wiele sposobów... że ho ho :P

Kolejna praca:
Dreamfall
Autor:Jason Engle
<span style='color:red'>Copyright by Jason Engle. Wszelkie prawa zastrzeżone. Użyte za zgodą autora. </span>

Zapraszam do spisywania swych inspiracji.
 
Kiaryn'Veil Duskryn
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2940
Rejestracja: wt lip 01, 2003 11:17 am

pt sty 14, 2005 3:35 pm

<span style='font-size:25pt;line-height:100%'>Anabelle</span>

Pod szarym niebem Cesarstwa Mgie³, na brzegu Oceanu ¦wiata sta³a kobieta, sk±pana w blasku zachodz±cego s³oñca. Jej rysy by³y ostre i toporne, typowe dla bia³ych przybyszów z Zachodu, za¶ jej proste, ciemne w³osy stanowi³y o jej jedynym podobieñstwu do delikatnej, orientalnej urody miejscowych niewiast. Trudno by³o nie zauwa¿yæ jednak jej inno¶ci... nie mog³a skryæ jej nawet pod lokalnym strojem, gdy¿ by³a niezwykle wysoka. By³a wy¿sza nawet od swego mistrza, który w tym momencie sta³ spokojnie z boku, przygl±daj±c siê swej uczennicy krytycznym okiem. Wu Feng, zwany przez wielu Cieniem-na-Wodzie by³ uznawany za wysokiego. Nikt nigdy nie widzia³ jego twarzy. Nawet Anabelle, dla której nie by³ niczym innym, jak ubran± w czarne szaty postaci±.
Dzi¶ by³ dzieñ jej próby. Mia³a udowodniæ swemu mistrzowi... nie... udowodniæ ca³emu Cesarstwu, ¿e ona, mimo ¿e pochodzi³a z odleg³ych krain, by³a godna noszenia miana wojownika Wiatru-i-Cienia.
Gdy stanê³a na brzegu, zawaha³a siê. Mimo, i¿ spêdzi³a w tej krainie osiem lat ze swego dwudziestoletniego ¿ycia, nigdy nie zdo³a³a zyskaæ pe³nej akceptacji mieszkañców Cesarstwa. Jednak po wszystkich tych trudach i znojach, znoszonych upokorzeniach i upartym treningom, w koñcu wiele osób zaczê³o wykazywaæ wobec niej tak po¿±dany przez ni± szacunek i serdeczno¶æ. Jednak to nie starczy³o. By opanowaæ sztukê Chodzenia-na-Wietrze..., zwyk³ mawiaæ jej mistrz, ...tolerancja ludzi nie wystarczy. Musidsz zyskac równie¿ i tolerancjê Mua Nat - esencji wszystkiego, co ¿yje w Cesarstwie oraz Fu Nat - esencji tego, co jest martwe i niematerialne... Wiêcej... musisz pozyskaæ sobie ich mi³o¶æ... a to o wiele wiêcej, ni¿ móg³by sobie za¿yczyæ nawet pe³nej krwii Mieszkaniec Mgie³. S³owa Wu Fenga odbija³y siê delikatnym, lecz wci±¿ przyt³aczaj±cym echem w jej umy¶le. Wiedzia³a, ¿e prawdopodobnie nie podo³a... Wiedzia³a, ¿e nawet sam mistrz nie do koñca wierzy³ w to,czy ona mo¿e tego dokonaæ...
Wziê³a g³êboki oddech i unios³a siê w górê, daj±c siê ponie¶æ wiatru. Jej stopa wysunê³a siê do przodu i w dó³, szukaj±c esencji Shin - duchowej zapowiedzi skalnej materii, której energia mog³a jej umo¿liwiæ dalszy taniec... Sekunda minê³a i nic nie wyczuwa³a...

Czy¿by...

Zimna mokra woda?

A jednak poczu³a wibruj±cy dotyk energii na palcach swej nogi... Uda³o jej siê! Goniona przez euforiê tego pierwszego, ma³ego zwyciêstwa, oczy¶ci³a swój umys³ i wszystko nagle sta³o siê takie... rozleg³e, spokojne i... klarowne. Tañczy³a rado¶nie, ledwo dotykaj±c kamieni pod swymi stopami, za¶ w miejscu, gdzie czeka³a na ni± jedynie bezkresna g³êbia, wyrasta³y znik±d g³azy, by utrzymaæ ciê¿ar jej gibkiego cia³a. Czasem nawet by³a ¶wiadoma tego, i¿ czyni³a krok odbijaj±c siê od samego powietrza, zupe³nie jakby by³o ono solidne niczym marmur.

Widz±c sw± uczennicê, stoj±cy na brzegu mistrz u¶miechn±³ siê pogodnie. By³ to fakt, w który nawet jego zdyscyplinowany umys³ móg³ ledwo uwierzyæ... Przybysz-z-Daleka zyska³ akceptacjê Ziemi i Nieba... Cesarskiej Per³y Istnienia...
Tego dnia... w szaro-z³otym blasku zmierzchu, Cesarstwo Mgie³ otoczy³o swym mi³osnym u¶ciskiem Anabelle z Dalekiego Zachodu...
 
Awatar użytkownika
The Prophet
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1044
Rejestracja: ndz lip 04, 2004 7:10 pm

ndz maja 08, 2005 3:55 pm

Gdzieś hen za krawędzią rzeczywistości, w miejscu gdzie wymiar i czas nie mają znaczenia, w odległym eterze efemerycznej próżni istniała i egzystowałą stara wiedźma. Wygnana niegdyś z miejsca zwanego przez siebie domem, odnalazła ciszę i spokój na złączeniu wymiarów, w miejscu gdzie nikt nie trafia z własnej woli. Tam zapadła w sen wiekuisty, który stał się dla niej namiastką życia. Sen rósł do coraz realniejszych ram, aż w końcu zastąpił to co niegdyś było prawdziwą rzeczywistością. W wyimaginowanym i stworzonym z własnej myśli śiwcie, wiedźma stała się władczynią, rządzącą niepodzielnie całą krainą a także tymi, którzy nieopatrznie zabłąkali się do jej krainy. Stała się wielką cesarzową, która dzięki mocy swego własnego snu nie wyglądała już jak stara wiedźma z haczykowatym nosem. Wyglądała jak piękna, czarnowłosa niewiasta o delikatnych rysach, w zwiewnym odzieniu. A choć rzeczywistośc którą stworzyła, była piękna i pogodna, to ludzie, którzy zabłąkali się tu twiersdzili że jest inaczej. Im ta kraina objawiała się niczym pustkowie, demoniczna równiana wypełniona szarym, wciąż porywanym przez wiejący wicher, pyłem. I taką się stała ta kraina w rzeczywistości. Jedynie wiedźma nadal twierdziła że żyje w pięknym raju. Jeśli ktoś twierdził inaczej, był natychmiast zabijany, gdy wiedźma dekapitowałą go swym wyimaginowanym ostrzem. Zatem wszyscy uwięzieni, musieli przed nia udawać iż znajdują się w raju, choć tak naprawdę wszyscy stali pośród beskresnego pustkowia, gdzie zapuszczały się tylko wyjące wichry. Jedząc owoce we śnie wiedźmy, tak naprawdę jedli pył zalgający w tej ponurej krainie, która dla wiedźmy stała się najszczęśliwszym miejscem na ziemi.

_________________________________________________________________________
Mam nadzieję że Edo nie zapomniał o tym wątku.
 
Awatar użytkownika
prEDOator
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2266
Rejestracja: pt sie 23, 2002 1:11 pm

pt lip 22, 2005 12:11 pm

Edo nie zapomniał o tym wątku.. nie było go jeno :P

Kolejna praca:
Dirt and Blood
Autor:Brom
Copyright by Brom. Wszelkie prawa zastrzeżone. Użyte za zgodą autora.


Czekam na Wasze inspiracje.

Pozdrawiam.
 
Rish
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 190
Rejestracja: śr cze 30, 2004 12:00 pm

śr lip 27, 2005 11:15 am

"Nikt nigdy nie chcia³ go wys³uchaæ. Nikt nigdy nie zechcia³ zrozumieæ jego przemy¶leñ.
Nie by³o go - by³y tylko plugawe czyny. Wszyscy o tym rozprawiali. Ka¿dy zapamiêta i zapamiêta³ tylko to.
On nie istnia³, on siê nie liczy³.
On zabija³. Mordowa³. Wy³adowywa³ z³o¶æ na tych, którzy nie chcieli dostrzec jego piêknego umys³u. Tego, co drzema³o w jego duszy, d³awione przez uczucie absolutnej nienawi¶ci.
By³ wêze³kiem na prostej nitce ¿ycia. ¯artem bogów.
Egzystowa³ w cierpieniu.

Ka¿dej swojej ofierze odcina³ praw± d³oñ. Zabiera³ j± na swój ma³y, ukryty cmentarzyk i tam chowa³. Dla ka¿dego z grobów konstruowa³ drobny krzy¿ z ga³êzi.

Teraz by³o podobnie. Zakopa³ ma³± r±czkê niewinnej dziewczynki. Nazywa³a siê Sara. Przychodzi³a do jego domu, poniewa¿ dawa³ jej cukierki. Przyja¼nili siê.
Pewnego razu powiedzia³a nawet, ¿e kocha go jak dziadka.
Nie móg³ znie¶æ mi³o¶ci ma³ej dziewczynki. Da³a mu za du¿o, ni¿ na to zas³ugiwa³. Da³a mu swoje gor±ce serduszko.
By³ ju¿ stary. Wygl±da³ jak potwór. I by³ potworem.

Zbli¿aj±c siê do wyj¶ciowej bramy ze swojego cmentarzyku zauwa¿y³ kr±¿±ce nad ziemi±, z³ote li¶cie. Zamarzy³ nagle, aby byæ lekkim jak one. Aby zrzuciæ ciê¿ar swoich grzechów i wznie¶æ siê w powietrze. Aby beztrosko p³awiæ siê w przestworzach. Byæ wolnym.
Nie. To nie jest mo¿liwe. By³ psychopatycznym morderc±. Szaleñcem.

Poczu³ jak jego stopy powoli odrywaj± siê od ziemi.
- Bóg istnieje... - Powiedzia³."

_____________________________________

Zajedwabisty temat :wink:. Szkoda, ¿e odkry³em go dopiero teraz...

Pozdrawiam - Rish
 
Shirak
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 800
Rejestracja: pt kwie 18, 2003 1:35 pm

pt lis 04, 2005 10:08 pm

Proszê graczy o nie czytanie tego postu

Komentarz dotyczy Spell Rune Golem


W wiosce kr±¿± legendy o Ga³êziaku.
Doro¶li z trwog± chodz± wieczorem po chrust, a dzieci po dzi¶ dzieñ straszone s± Ga³êziakiem.
B±d¼ grzeczny, bo jak nie to oddam ciê Ga³êziakowi! – Mówi który¶ z rodziców.
Jedz t± kaszankê, bo bêdziesz chuchrem i porwie ciê Ga³êziak! – Mówi inny.
Potwór ¿yje w kniejach. Morduje ka¿dego, kto nawinie mu siê pod ga³êziowat± ³apê, ale najbardziej jest ³akomy na dzieci. Po za niewielkimi ¶ladami krwii, czy poszarpanych ubrañ nie pozostawia ¶ladów.
Parê razy próbowali go zaatakowaæ grup± mieszkañcy. Wynajêli nawet grupkê najemników. Skoñczy³o siê jednak tylko na poszukiwaniach.
Ga³êziak to w rzeczywisto¶ci skrzywiony psychicznie mê¿czyzna, dawny mieszkaniec wioski.
By³ drwalem. Wychowywa³ samotnie synka. ¦cinane przez niego drzewo spad³o zabijaj±c jego dziecko i rani±c jego g³owê. Oszala³. Sta³ siê jednak inteligentnym psychopat±.
Ubiera na siebie psychodeliczny strój z krzewów. Porywa dzieci i najzwyczajniej w ¶wiecie sadzi je martwe niczym krzewy w swej podziemnej pieczarze.
Lokum ma pod jednym z wielkich konarów dêbu.
Jego wypaczone czyny przypad³y do gustu Bogom z³a i wynaturzenia. Czy bohaterom przyjdzie go spotkaæ i dowiedzieæ siê jakie zyska³ umiejêtno¶ci?

Pozdrawiam
 
Shirak
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 800
Rejestracja: pt kwie 18, 2003 1:35 pm

ndz cze 04, 2006 12:05 am

Tak na rozgrzewkê.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości