shogun - zakochałem się odkąd zobaczyłem recenzję na jakimś wargamingowym youtube. To jest skrzyżowanie eurogry ze strategią. pierwowzór "shoguna" stanowił "wallenstein", którego też będę sobie musiał skołować (jak sugeruje tytuł, przedstawia realia wojny trzydziestoletniej). podstawową wadą jest podłużny kształt planszy i brak możliwości jakiegoś ataku od można, przez co łatwo się skitrać po rogach. do tej pory grałem dwa razy z tą samą ekipą. raz próbny na trzech graczy, później na czterech. pogram jeszcze z innymi ludźmi i zweryfikuję, być może inny styl gry dowiedzie, że się mylę. ale poza powyższym, gra jest spoczko.
descent - całkiem fajny. przygodówka, ale nie w pełni kooperacyjna. jak jak np. w "draculi" jeden gracz pełni rolę "złego", w tym wypadku kontroluje potwory i próbuje wypełnić cel zawarty w misji (czyli jakoś uprzykrzyć życie mieszkańcom świata gry). wszystko ok, ale po dwóch misjach (jednej startowej i jednej podzielonej na dwa etapy) wróciłem zmęczony do domu zbyt losowy. ale wykonanie (figurki, plansza konstruowana z puzzli itd.) - super.