Hm...
Mam taki "patent", który to pochodzi z cyklu Amber R. Zelaznego. Mianowicie, jest to tali kart, zwana Atutami. Na każdej karcie jest narysowana jakaś postać. Za ich pomocą można rozmawiać z tymi ludźmi, a za ich zgodą można nawet rpzenieść się do nich. Gracze mogą wejsć w posiadanie takiej talii, większosć kart będzie bezużyteczna, postacie namalowane już nie żyją, jednak będzie jedna karta, która przykuje ich uwagę. Cała czarna, tak jakby ciemny kąt pokoju, zaciemnione wszystko, ale ledwo widać, że "coś" tam jest. A to coś próbuje dostać się do graczy...
Gracze mogą nie pozwolić kreaturze dostać się do nich, jednak w końcu gracze zauważą, że tło na karcie zaczyna się zmieniać. Teraz tłem są miejsca, w których sami byli kilka dni temu. Jeśli ktoś jeszcze się nie domyślił, to COŚ podąża za Graczami, kierując się tłem z ich karty.
Całą przygoda opiera się na ucieczce, a w finale...
FINAŁ.
Gracze znajdują się w mieście, gdzieś na pustyni, jak Jerozolima w 1500 r. Ciasne jak cholera uliczki, piach, stragany, nocą nikogo na ulicach. A wtedy zaczyna się polowanie... Dodam jeszcze, że nie uda im się zabić stworzenia bronią lub magią. Trzeba spotkać się ze Stwórcą, magiem, który tworzy kolejne Atuty, tylko on może stworzyć kartę, która po użyciu zamknie gdzieś bestię, aż znowu ktoś ją uwolni...
Troszkę sztampowe, ale może komuś się spodoba