Lord Maximus Maxwell Warp
Wizje zaszumiały, obrazy przepłynęły przed wewnętrznym okiem Lorda Warp. W głowie słyszał szepty. Lecz... gdy próbował spojrzeć na siebie, pokierować wizję tak by dostrzec swoją domniemaną rozmowę z Tyberiuszem.... znów natknął się na jądro ciszy i mroku. Nie był w stanie przebić się przez tę ochronę.
maximus siedział na swym krześle i popijał w zamyśleniu wino z kryształowego pucharu.
W umyśle składał fragmenty tej łamigłówki.
Dzięki przesłuchaniom miał w głowie mapkę poczynań każdego z domowników. Włącznie z sobą i Tyberiuszem. Mniej lub bardziej dokładnie potrafił prześledzić i osadzić w czasie ruchy i poczynania każdej żywej i nieżywej istoty w swym pałacyku.
Nie było śladu intruza. Nie było przesłanek, że ktoś opętał któregoś z jego domowników. Sprawdził to.
A ochrona przed wieszczeniem chroniła przed nim dostęp do własnej przeszłości, do tego owego punktu w czasie i przestrzeni.
Co gorsza, śledząc własne poczynania na przestrzeni czasu przed i po incydentem, mógł z pewną dozą pewności stwierdzić, że musiał być to rzeczywiście on sam we własnej osobie.
Zatem on wydał ten rozkaz.
Lecz dlaczego? Czy ktoś go kontrolował? Zmusił?
Maximus zastanowił się nad tym kilka chwil. Było to możliwe, lecz... jeśli tak by ktoś uczynił, to zapewne wykorzystał by swą władzę bardziej, hmm, dosadnie.
Nie wiele sensu widział w tym, by pchnąć Tyberiusza w objęcia obłędu.
Maximus wziął kolejny łyk szkarłatnego wina .
A może to on sam? Jeśli nikt go nie przymusił, może on sam wydał rozkaz, a następnie usunął swe własne wspomnienia? Lecz po co? W jakim celu?
Mimo wszystko ta opcja wydała się bardziej prawdopodobna.
I chyba już wiedział, dlaczego to uczynił. Choć nie podobały mu się za bardzo implikacje tej myśli.
Pozwolił sobie jedynie na krótki przebłysk samej idei.
Jeśli to on to zrobił, musiał mieć w tym jakichś cel. Co nastąpiło po szaleństwie Tyberiusza? Rytuał wskrzeszenia. A kogo złożył w ofierze?
Czyżby właśnie to był jego plan? A może to moce, którym służył podszepnęły mu tą misję? Czy chodziło o to, by zaostrzyć konflikt i doprowadzić do wojny religijnej między wyznawcami pani utraty i Selune?
Lord Warp odsunął od siebie te myśli. Jeśli on rzeczywiście uczynił tego, to miał zapewne swoje powody.
Intruza nigdzie nie było. Nie było nawet śladu takowego. Mógł więc uznać dom za znów bezpieczny. Do czasu oczywiście.
Maximus przejrzał swoje książki. Te, które były mu najdroższe. Teksty religijne, tomiki z poezją Sembijskich bardów.
Jeśli chciałby zostawić wiadomość sam dla siebie, uczyniłby to właśnie w nich. Znał wiele kodów i szyfrów...
Co dalej? Zastanowił się. czuł niedosyt. I niepewność wynikającą ze świadomości, że nie ma pełnego obrazu zdarzeń.
Postanowił skupić się na osobie Ulmor Drihnoth 'a. Jako główny sprzymierzeniec Jargen 'a, był celem wartym uwagi.
Gdyby tak udało się pozbawić Jargen 'a swego najpotężniejszego sprzymierzeńca.
Maximus udał się do Thay, by zebrać o magu trochę informacji.
Skontaktował się z dawnymi partnerami handlowymi.
Wyruszył również do stolicy. Oczywiście w przebraniu i dyskretnie wypytał tam o maga. Jego rozmówcy jednak zwykle nie pamiętali tej rozmowy. Takie drobne zabezpieczenie przed tym, by mag nie dowiedział się, że ktoś idzie jego śladem.
Maximus pragną się dowiedzieć tak dużo o magu ile było możliwe. Gdzie przebywa, jakich czarów lubi używać. Jakie zabezpieczenia ma jego siedziba. Kto pomagał w jej budowie. Kto sprzedawał meble. skąd pochodzi mag. Czy ma kogoś na kim mu zależy. Wszystko. Każdy najmniejszy okruch wiedzy był przydatny.
przy okazji podpytywał również o przywódcę rebelij. Była to figura owiana płaszczem mrocznych tajemnic. maximus nie wiedział o nim wiele, a przecież będzie trzeba tą osobę usunąć lub się z nią ułożyć, o ile Sembia miała znów być silna.
Wracając do swej siedziby, Maximus odwiedził kilka wiosek, tam gdzie rebelianci byli najsilniejsi. I tam również dyskretnie starał się czegoś dowiedzieć.