SamaelKult Ognistowłosej coraz bardziej działał mu na nerwy... Nie spodziewał się że aż tak dbają o ludzi w najbliższej okolicy. Jednakże Blight nie ustawał w poszukiwaniach, ruszył do nieco odleglejszych wiosek i znalazł obiekty którym Samael mógł "pomóc".
Nie należało jednak zbytnio się rozpędzać, póki co kilka góra kilkanaście osób musiało wystarczyć, gdyby zbyt wielu skorumpował w krótkim czasie kultyści Sune na pewno by się zorientowali.
Najpierw przygotowania...
~
Całkiem tego sporo. Co by tu wybrać... - pomyślał do roju
~
Najpierw ktoś dający dobry grunt do dalszych działań. - odpowiedziały kruki
~
Dokładnie, ofiara z której można pozyskać coś więcej.~
Może ten? - Blight przywołał obraz człowieka leżącego w gorączce, widocznie bardzo cierpiał -
Zanim mu pomożesz na pewno coś może dla Ciebie zrobić.Mag zrozumiał aluzję, kruki miały rację, to był doskonały cel.
~
Doskonały wybór.Przez eter pomknął we właściwe miejsce, nieszczęśnik na szczęście był sam. Samael przysiadł przy nim i wyciągnął z torby stojak z fiolkami. Zaczął cichy powtarzający się zaśpiew przytykając kolejne cylindry do skóry wieśniaka, a te napełniały się powoli. Kiedy wszystkie były pełne, po raz kolejny zdematerializował się.
Eterycznym głosem zaczął przemawiać.
-
Przebudź się... Powstań z objęć snu... - odpowiednia modulacja sprawiała że brzmiał niczym duch.
Powoli, przecierając oczy mężczyzna obudził się, grymas bólu wykrzywiał mu twarz.
-
Odejdź maro senna! - powiedział słabym głosem
-
Nie jestem marą przyjacielu, przybyłem Ci pomóc... - przemówił spokojnie Samael powoli się materializując -
Przynoszę Ci ulgę w cierpieniu, które Cię dotknęło-
Jesteś prawdziwy? - chory wciąż nie dowierzał
-
Nie mniej prawdziwy od Ciebie. - to rzekłszy wyciągnął z torby jedną z fiolek -
Wypij, a zaraz poczujesz się lepiej.-
Co mam do stracenia, gorzej nie będzie... - powiedział słabo i przyjął specyfik, który po chwili zażył. Ból minął jak ręką odjął.
-
Prawda że lepiej? - mag uśmiechnął się, narkotyk był tak silny że praktycznie gwarantował uzależnienie od pierwszej dawki.
-
Dawno nie czułem się tak dobrze, jakże mogę Ci się odwdzięczyć mój wybawco? Dam Ci czego tylko zapragniesz - nowe siły wstąpiły w wieśniaka i widocznie chciał się odpłacić za otrzymaną dobroć. O słodka naiwności, właśnie podpisał na siebie wyrok, złożył ofertę. Trzeba było tylko przypieczętować pakt.
-
Ty jesteś zapłatą przyjacielu, po śmierci twa dusza powędruje do mojej krainy i wtedy mi się odwdzięczysz, za życia nie możesz mi dać niczego czego bym potrzebował. - chłop nieco zbladł, umowa została zawarta, jednakże przedstawił ją nieco milej niż w rzeczywistości będzie ona przebiegać. Wyciągnął jeszcze kilka fiolek i podał chłopu.
-
Będziesz tego potrzebował, działanie leku jest niestety tymczasowe. Jedna fiolka dziennie, nie więcej. Powinny wystarczyć do czasu aż wyzdrowiejesz w pełni.-
Przerażacie mnie trochę Panie, ale dziękuję wam. - odpowiedział lekko drżącym głosem.
-
A teraz posłuchaj mnie uważnie. - wyciągnął kolejnych kilka fiolek -
Gdy będziesz miał gości dodasz im to do jedzenia lub picia, oczywiście nie wspomnisz im o tym ani słowem. Gdy pojawię się znowu zapewne będą potrzebowali więcej, wtedy ich sprowadzisz. - magiczny przymus, metoda prymitywna acz dobra do pozyskania nowych dusz do kolekcji
-
A teraz muszę się z Tobą pożegnać... - to rzekłszy rozpłynął się w powietrzu i poleciał do kolejnego potrzebującego.
Dziewczyna nad brzegiem rzeki nadal tam była, bał się że może nie zdążyć. Widać brakowało jej odwagi do desperackiego kroku, który rozważała.
-
Cóż Cię trapi młoda damo? - podszedł powoli nie kryjąc się ze swoją obecnością.
-
Ten którego kocham... odrzucił mnie... dla innej,... bardziej urodziwej niż ja... - głos dziewczyny łamał się od płaczu
Samael popatrzył po dziewczynie, urody jej nie brakowało. Acz na pewno nie miała dość pewności siebie by z niej w pełni korzystać, piękne kształty kryła w niedopasowanych ubraniach, atutów twarzy nie podkreślała nawet najprostszym makijażem, sama negowała własną atrakcyjność.
-
Wydaje mi się że trudno by było znaleźć w tej prowincji dziewczę ładniejsze od Ciebie. - powiedział ciepłym kojącym głosem, tak nienaturalnym gdy znało się jego prawdziwe ja. -
Myślę że mógłbym Ci pomóc go odzyskać.Młódka spojrzała na niego z nadzieją.
-
Na... naprawdę? Wszystko bym za to dała... - głos jej się uspokoił, zaczęła powoli wpadać w sieć
-
Absolutnie wszystko? - zapytał -
Gotowa jesteś zapłacić każdą cenę? - dał jej do zrozumienia że nie żartuje
-
Każdą. - odparła z determinacją
-
Wiesz że ceną za raj na ziemi jest dusza? Kto za życia choć raz był w niebie, ten po śmierci już tam nie trafi... - wiedział że dziewczyna się zgodzi, jednakże uznał że ją ostrzeże, tak dla własnej satysfakcji.
-
Zgoda, za spełnienie marzeń mogę oddać nawet duszę - w głosie dziewczyny oprócz determinacji słychać było desperację, kolejna naiwna ofiara. Pakt zawiązany.
-
Pójdź zatem ze mną, albowiem jeśli ktoś nas zobaczy z efektów mej pomocy nici. - powiedział po czym poprowadził ją w zaciszne miejsce.
-
Może być nieco strasznie, ale nie wolno Ci uciec ani krzyczeć, bo cały rytuał się posypie. - rzucił niecierpiącym sprzeciwu tonem i zaczął. Moc przemykała między jego palcami i wystrzeliwała w stronę dziewczyny tworząc dwa kręgi na ziemi. Teraz zaczynała się trudniejsza część. Skupiając ogromną ilość energii mag cisnął strumieniem mocy w pusty krąg. Przestrzeń ugięła się i po chwili wewnątrz okręgu zmaterializowała się niesamowicie piękna kobieta. Szybko splatając nici magii Samael szarpnął jej jestestwem wywołując czarny opar który skierował do dziewczyny i dosłownie wcisnął go w nią, po czym demon (biedna dziewczyna nie mogła wiedzieć o co chodzi) zniknął.
-
To powinno pomóc. - zwrócił się do niej. Widział że osiągnął zamierzony efekt, młódka wręcz promieniowała pewnością siebie, której tak bardzo jej brakowało. Teraz trzeba było tylko zamknąć jej usta
-
Nikomu ani słowa o tym co się tu wydarzyło. - zaklęcie nagięło jej wolę, będzie milczała.
~
Idzie znakomicie, jeszcze jeden cel na dzisiaj i wystarczy, wkrótce i tak cała wioska będzie moja. - pomyślał zadowolony z tego jak łatwo mu szło.
Teraz nieco grubsza ryba, starszy wioski. Pijak o czym mało kto wiedział, na dodatek skończyły mu się zapasy. Blight dawno nie słyszał żeby ktoś tak przeklinał.
-
Coś was trapi starszy? - zapytał uprzejmie młody człowiek podchodząc do rozeźlonego starca.
-
Odejdź chłopcze, nie mam nastroju... - rzucił opryskliwie starszy
-
Ależ ja chcę wam pomóc, widzę że czegoś potrzebujecie. - powiedział spokojnie, nie przejmując się reakcją
-
Wina mi brakuje, a medyk powiedział że kubek grzanego dziennie żeby reumatyzm nie dokuczał... - kiepskie kłamstwo, ale normalny wioskowy pewnie by mu uwierzył
-
Wino? Ja mam coś znacznie lepszego. - powiedział po czym wyciągnął przygotowaną wcześniej butelkę odkorkował i podsunął starszemu, ten się zaciągnął chcąc powąchać zawartość. BINGO, jak z małym dzieckiem.
-
Lepiej prawda? - zapytał, oto kolejny ćpun który będzie go błagał o towar.
-
Znacznie, masz tego więcej? - zapytał starzec
-
Przy kolejnej okazji. Pierwsza porcja za darmo ale gdy przyjdę z następną liczę na poważną ofertę w kwestii zapłaty. - zasiał ziarno, zostaw narkomana na parę dni bez używki da więcej niż sam posiada.
Ten dzień mimo fatalnego początku toczył się nad wyraz pomyślnie, mimo że starosta miał być ostatnim celem Samaela, mag zdecydował się na jeszcze jeden krok, tym razem jednak bez zabaw w subtelne zwodzenie śmiertelnych. Postanowił zadziałać zza kulis na tych którzy cieszyli się życiem, by skruszyć ich zadowolenie a potem żerować na efekcie swych poczynań... Pani Utraty zapewne uśmiechnęłaby się widząc jego myśli.
~
Teraz uderzymy mocniej, tak... to będzie najlepszy interes dnia dzisiejszego. - wysłał wiadomość Blightowi
~
Cóż Ci chodzi po głowie mój Panie? - rój wydawał się naprawdę zaciekawiony
~
Niech szczęście ludzi obróci się przeciwko nim. - odpowiedział tajemniczo
~
Rozumiem, chyba... Ciekawy pomysł. - krukom nie brakowało rozumu, Samael nie zdziwiłby się gdyby rozgryzły jego pomysł.
Poruszając się w eterze dotarł do właściwego miejsca, karczma a w niej ludzie odpoczywający po ciężkim dniu pracy, z zadowoleniem popijający trunki, uprawiający hazard i słuchający muzyki wędrownego grajka. Doskonałe cele dla jego planu. Dotarłszy na zaplecze zaczekał aż dziewka karczemna przygotuje dzbany dla klientów. Jeden, drugi trzeci, każdy o objętości około 3 kufli. Szybko sprawdził zawartość torby, miał dość fiolek narkotyku, ale to były ostatnie. Nic nie szkodzi, dzięki efektom głodu uzależnionych dość łatwo mógł pozyskać kolejne dozy.
Dziewczyna zaczęła grzebać na dolnej półce, widocznie czegoś szukała, teraz miał szansę. Pojawił się i wlał zawartość maleńkich szklanych pojemników do dzbanów, po trzy na każdy. Błyskawicznie rozpłynął się w powietrzu tuż przed tym jak służka znalazła to czego szukała. Kufle, Samael szybko je policzył, dziewięć. Cóż za ulga, gdyby ktoś wchłonął dwie dawki w tak krótkim odstępie czasu to mogłoby być paskudnie. Śledził z ukrycia jak roznosi piwo do stolików, jak chłopi nalewają sobie i zaczynają pić. Wszystko szło zgodnie z planem. Opuścił karczmę i wrócił do postaci cielesnej. Mógł tu zaczekać do czasu aż Warp się odezwie. Wszedł do karczmy i podszedł do właściciela.
-
Witajcie panie, w czym mogę wam pomóc? - jak na chłopa karczmarz był bardzo kulturalny
-
Potrzebny mi pokój. Wstępnie na jedną noc. - odpowiedział spokojnie Samael -
Zależy mi na dyskrecji.-
Tu się nie macie czego obawiać panie, my prości ludzie jesteśmy w cudze sprawy się nie mieszamy. - zapewnił energicznie
-
Dobrze, jest jeszcze jedna kwestia, którą chciałbym omówić w cztery oczy, pozwolicie? - zwrócił się z pytaniem do chłopa.
-
A proszę, obecnie wszyscy obsłużeni więc chwilę mogę wam poświęcić. - to rzekłszy wskazał wejście na zaplecze. Gdy się tam znaleźli Samael od razu przystąpił do działania.
-
Przyjdą do Ciebie ludzie chcąc więcej, ale Ty nie masz tego czego chcą, dlatego będziesz posyłał ich do mnie. Nikomu też nie wspomnisz o czym rozmawialiśmy. - chyba używanie magicznych środków perswazji zaczynało wchodzić mu w nawyk, jednakże nie ufał tym ludziom na tyle by nie podejmować środków ostrożności. Gdy pakt był spisywany sprawa była prostsza, ale ci ludzie zbyt łatwo by się wystraszyli wiedząc jakie moce są uwikłane w pomoc którą otrzymali.