Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

ndz sie 10, 2014 5:23 pm

Tamzin

- Lady, oczywiście że nie mam najmniejszego zamiaru zajmować Waszych ziem. Nie mam ku temu najmniejszych podstaw prawnych, w dodatku nie służy to ani ludowi Sembii, ani mieszkańcom Srebrnych Marchii. Jedyny ląd do którego mam roszczenia to ten na którym stoi mój zamek, ale odzyskam go wraz z końcem tego szaleństwa. - mag wstał z zajętego krzesła i wykonał głęboki ukłon - Dziękuję za pomoc i okazaną mi dobroć, moi ludzie zostaną odpowiednio zaopatrzeni i oczywiście póki nie wrócę będą na Pani usługi. Są doskonale wyszkoloną i lojalną grupą, bez wątpienia będą wstanie wesprzeć lud Marchii. A teraz jeśli Lady wybaczy, muszę poświęcić parę godzin na medytację, dla pomniejszych magów jak ja zaklęcia teleportacji wymagają wiele przygotowań.-

 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

ndz sie 10, 2014 9:25 pm

Samael

Arcykapłanka była albo niemożebnie głupia, albo zaślepiona. W obu wypadkach Samael nie miał tu czego szukać.
Podniósł się, obrócił na pięcie i zamierzał odejść, ale coś go zatrzymało. Uznał że da jej ostatnie ostrzeżenie, chociaż wiedział że i tak go nie posłucha. Tym większą będzie miał satysfakcję gdy mieszkańcy sanktuarium się doigrają.
-Wspomnisz jeszcze moje słowa, ale wtedy będzie za późno. - rzucił nawet na nią nie patrząc, po czym ruszył w swoją stronę.
Gdy opuszczał mury z ulgą przywitał obecność Blighta w swoim umyśle.
~No i widzisz przyjacielu, głupców nie brakuje nawet wśród wybranych przez bogów. - posłał rojowi zrezygnowaną myśl.
Do spotkania z Maximusem miał jeszcze trochę czasu, w świątyni nic nie ugrał, ale w przyległej mieścinie nie brakowało naiwnych którzy chcieliby poprawić swój los.
~Rozejrzyj się nieco, z góry będziesz miał lepszy obraz sytuacji niż ja. Wiesz czego szukać. - polecił krukom, które rozpierzchły się w powietrzu. Mogłoby to wzbudzić poruszenie gdyby nie zniknęły chwilę po starcie. Przysiadł na chwilę w cieniu i zaczął splatać magiczną wiadomość, która miała trafić do Lorda Warpa
~Mój problem już się w pewnym sensie rozwiązał. Dowiedziałem się też kilku przydatnych rzeczy. Czekam na nasze spotkanie przyjacielu.
Gdy skończył postanowił się nieco rozejrzeć, by Blight miał nieco lżejsze zadanie i ruszył na przechadzkę. Możliwość skorumpowania ludzi tak blisko miejsca należącego do jednego z największych wrogów Pani Utraty z pewnością nieco podniosła Samaela na duchu.
~A wy będziecie patrzeć jak zepsucie się szerzy... - pomyślał z paskudną satysfakcją.

 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

pn sie 11, 2014 8:44 pm

Tamzin





Samael


Ostatnio zmieniony pn sie 11, 2014 8:44 pm przez Klebern, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

czw sie 14, 2014 1:00 pm

Tamzin

Wsparcie miejscowych magów było niezwykle przydatne, dzięki niemu zaoszczędził dużo tak bardzo potrzebnego czasu. Gdy upewnił się że kwatery dla wszystkich żołnierzy są gotowe, a zapasy z jego zamku bezpiecznie ulokowane poprosił dowódcę o zebranie jego prywatnej armii. Ustawieni w karnym pięcio szeregu czekali na jego słowa.

- Dziękuję za szybkie przybycie. Szczęśliwie dzięki pomocy miejscowych magów udało się szybko zabezpieczyć wasze nowe kwatery oraz zapasy z zamku. Niestety zmuszony jestem wyruszyć w daleką podróż, aż do innego planu egzystencji by rozwiązać problem z jakim boryka się Sembia. W związku z tym chętni mogą opuścić szeregi oddziału, pozostałych proszę o wykonywanie rozkazów wydanych przez Lady Alustriel, bądź wyznaczoną przez nią osobę.

 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

pt sie 15, 2014 5:01 pm

Samael

Kult Ognistowłosej coraz bardziej działał mu na nerwy... Nie spodziewał się że aż tak dbają o ludzi w najbliższej okolicy. Jednakże Blight nie ustawał w poszukiwaniach, ruszył do nieco odleglejszych wiosek i znalazł obiekty którym Samael mógł "pomóc".
Nie należało jednak zbytnio się rozpędzać, póki co kilka góra kilkanaście osób musiało wystarczyć, gdyby zbyt wielu skorumpował w krótkim czasie kultyści Sune na pewno by się zorientowali.
Najpierw przygotowania...
~Całkiem tego sporo. Co by tu wybrać... - pomyślał do roju
~Najpierw ktoś dający dobry grunt do dalszych działań. - odpowiedziały kruki
~Dokładnie, ofiara z której można pozyskać coś więcej.
~Może ten? - Blight przywołał obraz człowieka leżącego w gorączce, widocznie bardzo cierpiał - Zanim mu pomożesz na pewno coś może dla Ciebie zrobić.
Mag zrozumiał aluzję, kruki miały rację, to był doskonały cel.
~Doskonały wybór.

Przez eter pomknął we właściwe miejsce, nieszczęśnik na szczęście był sam. Samael przysiadł przy nim i wyciągnął z torby stojak z fiolkami. Zaczął cichy powtarzający się zaśpiew przytykając kolejne cylindry do skóry wieśniaka, a te napełniały się powoli. Kiedy wszystkie były pełne, po raz kolejny zdematerializował się.
Eterycznym głosem zaczął przemawiać.
-Przebudź się... Powstań z objęć snu... - odpowiednia modulacja sprawiała że brzmiał niczym duch.
Powoli, przecierając oczy mężczyzna obudził się, grymas bólu wykrzywiał mu twarz.
-Odejdź maro senna! - powiedział słabym głosem
-Nie jestem marą przyjacielu, przybyłem Ci pomóc... - przemówił spokojnie Samael powoli się materializując - Przynoszę Ci ulgę w cierpieniu, które Cię dotknęło
-Jesteś prawdziwy? - chory wciąż nie dowierzał
-Nie mniej prawdziwy od Ciebie. - to rzekłszy wyciągnął z torby jedną z fiolek - Wypij, a zaraz poczujesz się lepiej.
-Co mam do stracenia, gorzej nie będzie... - powiedział słabo i przyjął specyfik, który po chwili zażył. Ból minął jak ręką odjął.
-Prawda że lepiej? - mag uśmiechnął się, narkotyk był tak silny że praktycznie gwarantował uzależnienie od pierwszej dawki.
-Dawno nie czułem się tak dobrze, jakże mogę Ci się odwdzięczyć mój wybawco? Dam Ci czego tylko zapragniesz - nowe siły wstąpiły w wieśniaka i widocznie chciał się odpłacić za otrzymaną dobroć. O słodka naiwności, właśnie podpisał na siebie wyrok, złożył ofertę. Trzeba było tylko przypieczętować pakt.
-Ty jesteś zapłatą przyjacielu, po śmierci twa dusza powędruje do mojej krainy i wtedy mi się odwdzięczysz, za życia nie możesz mi dać niczego czego bym potrzebował. - chłop nieco zbladł, umowa została zawarta, jednakże przedstawił ją nieco milej niż w rzeczywistości będzie ona przebiegać. Wyciągnął jeszcze kilka fiolek i podał chłopu.
-Będziesz tego potrzebował, działanie leku jest niestety tymczasowe. Jedna fiolka dziennie, nie więcej. Powinny wystarczyć do czasu aż wyzdrowiejesz w pełni.
-Przerażacie mnie trochę Panie, ale dziękuję wam. - odpowiedział lekko drżącym głosem.
-A teraz posłuchaj mnie uważnie. - wyciągnął kolejnych kilka fiolek - Gdy będziesz miał gości dodasz im to do jedzenia lub picia, oczywiście nie wspomnisz im o tym ani słowem. Gdy pojawię się znowu zapewne będą potrzebowali więcej, wtedy ich sprowadzisz. - magiczny przymus, metoda prymitywna acz dobra do pozyskania nowych dusz do kolekcji
-A teraz muszę się z Tobą pożegnać... - to rzekłszy rozpłynął się w powietrzu i poleciał do kolejnego potrzebującego.

Dziewczyna nad brzegiem rzeki nadal tam była, bał się że może nie zdążyć. Widać brakowało jej odwagi do desperackiego kroku, który rozważała.
-Cóż Cię trapi młoda damo? - podszedł powoli nie kryjąc się ze swoją obecnością.
-Ten którego kocham... odrzucił mnie... dla innej,... bardziej urodziwej niż ja... - głos dziewczyny łamał się od płaczu
Samael popatrzył po dziewczynie, urody jej nie brakowało. Acz na pewno nie miała dość pewności siebie by z niej w pełni korzystać, piękne kształty kryła w niedopasowanych ubraniach, atutów twarzy nie podkreślała nawet najprostszym makijażem, sama negowała własną atrakcyjność.
-Wydaje mi się że trudno by było znaleźć w tej prowincji dziewczę ładniejsze od Ciebie. - powiedział ciepłym kojącym głosem, tak nienaturalnym gdy znało się jego prawdziwe ja. - Myślę że mógłbym Ci pomóc go odzyskać.
Młódka spojrzała na niego z nadzieją.
-Na... naprawdę? Wszystko bym za to dała... - głos jej się uspokoił, zaczęła powoli wpadać w sieć
-Absolutnie wszystko? - zapytał - Gotowa jesteś zapłacić każdą cenę? - dał jej do zrozumienia że nie żartuje
-Każdą. - odparła z determinacją
-Wiesz że ceną za raj na ziemi jest dusza? Kto za życia choć raz był w niebie, ten po śmierci już tam nie trafi... - wiedział że dziewczyna się zgodzi, jednakże uznał że ją ostrzeże, tak dla własnej satysfakcji.
-Zgoda, za spełnienie marzeń mogę oddać nawet duszę - w głosie dziewczyny oprócz determinacji słychać było desperację, kolejna naiwna ofiara. Pakt zawiązany.
-Pójdź zatem ze mną, albowiem jeśli ktoś nas zobaczy z efektów mej pomocy nici. - powiedział po czym poprowadził ją w zaciszne miejsce.
-Może być nieco strasznie, ale nie wolno Ci uciec ani krzyczeć, bo cały rytuał się posypie. - rzucił niecierpiącym sprzeciwu tonem i zaczął. Moc przemykała między jego palcami i wystrzeliwała w stronę dziewczyny tworząc dwa kręgi na ziemi. Teraz zaczynała się trudniejsza część. Skupiając ogromną ilość energii mag cisnął strumieniem mocy w pusty krąg. Przestrzeń ugięła się i po chwili wewnątrz okręgu zmaterializowała się niesamowicie piękna kobieta. Szybko splatając nici magii Samael szarpnął jej jestestwem wywołując czarny opar który skierował do dziewczyny i dosłownie wcisnął go w nią, po czym demon (biedna dziewczyna nie mogła wiedzieć o co chodzi) zniknął.
-To powinno pomóc. - zwrócił się do niej. Widział że osiągnął zamierzony efekt, młódka wręcz promieniowała pewnością siebie, której tak bardzo jej brakowało. Teraz trzeba było tylko zamknąć jej usta
-Nikomu ani słowa o tym co się tu wydarzyło. - zaklęcie nagięło jej wolę, będzie milczała.

~Idzie znakomicie, jeszcze jeden cel na dzisiaj i wystarczy, wkrótce i tak cała wioska będzie moja. - pomyślał zadowolony z tego jak łatwo mu szło.
Teraz nieco grubsza ryba, starszy wioski. Pijak o czym mało kto wiedział, na dodatek skończyły mu się zapasy. Blight dawno nie słyszał żeby ktoś tak przeklinał.
-Coś was trapi starszy? - zapytał uprzejmie młody człowiek podchodząc do rozeźlonego starca.
-Odejdź chłopcze, nie mam nastroju... - rzucił opryskliwie starszy
-Ależ ja chcę wam pomóc, widzę że czegoś potrzebujecie. - powiedział spokojnie, nie przejmując się reakcją
-Wina mi brakuje, a medyk powiedział że kubek grzanego dziennie żeby reumatyzm nie dokuczał... - kiepskie kłamstwo, ale normalny wioskowy pewnie by mu uwierzył
-Wino? Ja mam coś znacznie lepszego. - powiedział po czym wyciągnął przygotowaną wcześniej butelkę odkorkował i podsunął starszemu, ten się zaciągnął chcąc powąchać zawartość. BINGO, jak z małym dzieckiem.
-Lepiej prawda? - zapytał, oto kolejny ćpun który będzie go błagał o towar.
-Znacznie, masz tego więcej? - zapytał starzec
-Przy kolejnej okazji. Pierwsza porcja za darmo ale gdy przyjdę z następną liczę na poważną ofertę w kwestii zapłaty. - zasiał ziarno, zostaw narkomana na parę dni bez używki da więcej niż sam posiada.

Ten dzień mimo fatalnego początku toczył się nad wyraz pomyślnie, mimo że starosta miał być ostatnim celem Samaela, mag zdecydował się na jeszcze jeden krok, tym razem jednak bez zabaw w subtelne zwodzenie śmiertelnych. Postanowił zadziałać zza kulis na tych którzy cieszyli się życiem, by skruszyć ich zadowolenie a potem żerować na efekcie swych poczynań... Pani Utraty zapewne uśmiechnęłaby się widząc jego myśli.
~Teraz uderzymy mocniej, tak... to będzie najlepszy interes dnia dzisiejszego. - wysłał wiadomość Blightowi
~Cóż Ci chodzi po głowie mój Panie? - rój wydawał się naprawdę zaciekawiony
~Niech szczęście ludzi obróci się przeciwko nim. - odpowiedział tajemniczo
~Rozumiem, chyba... Ciekawy pomysł. - krukom nie brakowało rozumu, Samael nie zdziwiłby się gdyby rozgryzły jego pomysł.

Poruszając się w eterze dotarł do właściwego miejsca, karczma a w niej ludzie odpoczywający po ciężkim dniu pracy, z zadowoleniem popijający trunki, uprawiający hazard i słuchający muzyki wędrownego grajka. Doskonałe cele dla jego planu. Dotarłszy na zaplecze zaczekał aż dziewka karczemna przygotuje dzbany dla klientów. Jeden, drugi trzeci, każdy o objętości około 3 kufli. Szybko sprawdził zawartość torby, miał dość fiolek narkotyku, ale to były ostatnie. Nic nie szkodzi, dzięki efektom głodu uzależnionych dość łatwo mógł pozyskać kolejne dozy.
Dziewczyna zaczęła grzebać na dolnej półce, widocznie czegoś szukała, teraz miał szansę. Pojawił się i wlał zawartość maleńkich szklanych pojemników do dzbanów, po trzy na każdy. Błyskawicznie rozpłynął się w powietrzu tuż przed tym jak służka znalazła to czego szukała. Kufle, Samael szybko je policzył, dziewięć. Cóż za ulga, gdyby ktoś wchłonął dwie dawki w tak krótkim odstępie czasu to mogłoby być paskudnie. Śledził z ukrycia jak roznosi piwo do stolików, jak chłopi nalewają sobie i zaczynają pić. Wszystko szło zgodnie z planem. Opuścił karczmę i wrócił do postaci cielesnej. Mógł tu zaczekać do czasu aż Warp się odezwie. Wszedł do karczmy i podszedł do właściciela.
-Witajcie panie, w czym mogę wam pomóc? - jak na chłopa karczmarz był bardzo kulturalny
-Potrzebny mi pokój. Wstępnie na jedną noc. - odpowiedział spokojnie Samael - Zależy mi na dyskrecji.
-Tu się nie macie czego obawiać panie, my prości ludzie jesteśmy w cudze sprawy się nie mieszamy. - zapewnił energicznie
-Dobrze, jest jeszcze jedna kwestia, którą chciałbym omówić w cztery oczy, pozwolicie? - zwrócił się z pytaniem do chłopa.
-A proszę, obecnie wszyscy obsłużeni więc chwilę mogę wam poświęcić. - to rzekłszy wskazał wejście na zaplecze. Gdy się tam znaleźli Samael od razu przystąpił do działania.
-Przyjdą do Ciebie ludzie chcąc więcej, ale Ty nie masz tego czego chcą, dlatego będziesz posyłał ich do mnie. Nikomu też nie wspomnisz o czym rozmawialiśmy. - chyba używanie magicznych środków perswazji zaczynało wchodzić mu w nawyk, jednakże nie ufał tym ludziom na tyle by nie podejmować środków ostrożności. Gdy pakt był spisywany sprawa była prostsza, ale ci ludzie zbyt łatwo by się wystraszyli wiedząc jakie moce są uwikłane w pomoc którą otrzymali.
Ostatnio zmieniony sob sie 16, 2014 2:27 pm przez Altaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

sob sie 16, 2014 4:55 pm

Lord Maximus Maxwell Warp


- Czas się zabawić... Uciekaj! - Głos zdawał się dochodzić z każdej strony. Lord Warp zmrużył oczy. Dopiero co pojawił się w stolicy, a już go wykryto? I to pomimo cienistej formy w której podróżował? ~ Niewiarygodne. ~ pomyślał. Najwyraźniej nie doceniał przeciwnika.
Lord warp znajdował się w bogatej dzielnicy. Dookoła było mnóstwo placów, zadbana zieleń okalała szerokie ulice, i wszędzie było dużo światła. Z różnych, w tym i magicznych źródeł, w zależności od zamożności właścicieli nieruchomości.
maximus skoncentrował się na swych mocach. Nie czuł wrogości, nie wyczuwał niczego szczególnego. Ani jedna z jego mocy, nie wykrywała napastników.
Nie było czasu. Musiał przygotować się do walki. Ktokolwiek go wykrył, nadchodził.

Cień znów nabrał kształtów, z jego głębokiego mroku wyłoniła się postać wysokiego mężczyzny. Maximus porzucił swój cienisty kształt gdyż nie mógł w nim oddziaływać na fizyczność otaczającej go rzeczywistości.
Umysł Lorda Warp rozprysnęła się niczym fasetki diamentu, każda fasetka świeciła własnym światłem i działała niezależnie od innych, naginając czas i przestrzeń dla jego własnych celów.
Jako pierwsze, pojawiła się kopia Maximus 'a, tak by zmylić napastników.
Mroczne macki wybiły się z ciała i smagnęły powietrze, w niecierpliwym oczekiwaniu na krew. Kimkolwiek byli napastnicy, poczują jego gniew.
Krawędzie człowieka rozmyły się, maskując jego postać.
Przed Maximus 'em, stał jego niewidzialny astralny konstrukt. Osłaniając go przed atakami z tej strony i gotowy zaatakować każdego, kto odważy się zaatakować jego pana.
Maximus oblizał wargi. Czekał na ruch przeciwników. Czekał, aż się zdradzą, aż się pokażą.

W jego osłony uderzyły trzy potężne czary. Rozpoznał je. Było to większe rozproszenie magi. Sprytny ruch. Lecz osłony wytrzymały, z wysiłkiem, Lord warp przekierował strumień magi, który rozproszył się, nie czyniąc szkody.
Lecz... nie był w stanie wykryć skąd przyszedł atak. Nic nie czuł. jego zmysły wydawały się ślepe na atakujących.
Lord Warp syknął przez zaciśnięte zęby. Stojąc tu, był niczym cel na strzelnicy.
Skrywając się w cieniach ruszył, by zejść z ulicy i schronić się w domkach. Musiał rozproszyć swą moc, która stworzyła klona, gdyż ten podążał za nim, zdradzając jego ruchy. Rozproszył również swój astralny konstrukt, tak by i on nie zdradził jego położenia.
Konstrukt był jedynym, co nie było chronione przed wykryciem. Być może był to właśnie ten błąd, który pozwolił napastnikom go tak szybko znaleźć w mieście.

Maximus wleciał przez okno na drugim piętrze do jednego z domów i tam schował się.
Czekał. Jeśli napastnik za nim podąży, znajdzie się w ciasnym pomieszczeniu, bez możliwości ataku z daleka.
Lecz nic się nie działo.
Maximus nie był w stanie nikogo wykryć, lecz wydawało mu się, że czuje jak wróg okrąża jego kryjówkę. Czuł narastające napięcie. Głosy w jego głowie nabrały na sile. Strumień wizji ukazał różne wersje przyszłości.
- Tchórzliwe Psy! Wyrwę serca z waszych piersi i wgniotę je w piach! - warknął, nie będąc w stanie opanować swej złości. Jego macki śmignęły i roztrzaskały stojący tu regał i stół. Na ziemię posypały się liczne książki. Wazon z kwiatami rozprysnął się na posadce.

Wrogowie nie zamierzali wejść za nim. Czekali.

~ Zatem dobrze.~ pomyślał wściekły Warp. ~ dostaniecie czego pragniecie.
Maximus stworzył fizyczną kopię siebie samego. I nakazał jej wybiec z ukrycia. Była to przynęta. Samemu podążył w ukryciu za swym sobowtórem. Cicho zanurzony w cieniach.
~ Mam was!~ Krzyk triumfu przebiegł przez umysł Maximus 'a, gdy jego moc wykryła 3 teleportacje w pobliżu. Otoczyli go. Jego umysł rozszerzył się, i pochwycił dwie z nich, przekierowując je w stronę trzeciej. Tak by mieć wszystkich w jednym miejscu.
Ku jego zdziwieniu, jego moc została wchłonięta. Nie skontrowana, nieodparta. najzwyczajniej wchłonięta.
Do tego nadal nie był w stanie wyczuć przeciwnika. Choć dokładnie wiedział, gdzie powinien być. A przynajmniej czuł gdzie ktoś się teleportował, choć jego zmysły i moce mówiły mu, że nic tam nie ma.
I wtedy jak grom z jasnego nieba spadł na niego czar wygaszający magię. Nie było to zwykłe rozproszenie magi, lecz czar 9 kręgu. Całe powietrze uszło z płuc Maximus 'a gdy poczuł na sobie tą moc. poczuł jak jeden za drugim jego magiczne przedmioty giną w rozbłysku niebieskiego światła. Jak wszelkie moce, jakimi się oplótł rozrywane są na strzępy.

Maximus potrząsnął wściekle głową, gdy pozbywał się tej paskudnej wizji. Znów stał w domku, tym razem jednak nie stworzył klona. Nie wyszedł na ulice, by podążać za swoją przynętą. Wiedział już, jak to się skończy.
Był wściekły. Nie spodziewał się tak wielkiej mocy przeciw sobie. Z trwogą spojrzał na okno. Nadal czuł na sobie mrożący dotyk tego paskudnego zaklęcia. Wyszczerzył zęby i powoli pokiwał głową. ~ Innym razem. ~ syknął w myślach.
W następnym momencie jego postać zapadła się w cieniu tylko po to, by wynurzyć się na powrót w głębokiej piwnicy jakieś sto stóp dalej. Podróż przez cienie była męcząca i wysysała życie z jego kości. Lecz mało było sił, potrafiących ją negować. Chroniony dodatkowo piwnicznymi murami i wałami ziemi, poczuł się nieco bezpieczniej, miał nadzieję, że jest skryty przed mocami jakie go tak szybko wykryły. Maximus zaryzykował teleportacje. Pojawił się w powietrzu nad rozległym jeziorem. Przez moment wyczekiwał, czy ktoś skoczy za nim. Lecz nic takiego się nie zdarzyło. Z pewną ulgą i kilkoma kolejnymi teleportacjami wrócił do siebie.
Tam postanowił się lepiej przygotować. Prędzej czy później wiedział, że musi wrócić do stolicy. lecz tym razem, nie zamierzał robić tego samemu.
Maximus odnowił swoje zapasy mocy i wznowił niektóre z ochron.

Odwiedził też swoje laboratorium, by przeanalizować pozyskany narkotyk. Miał nadzieję, że dowie się czegoś więcej, nim spotka się z Tamzin 'em i Samuel 'em.

Potem skontaktował się z Samuel 'em i Tamzin 'em. Temu pierwszemu proponując, że zabierze go do Tamzin 'a, tego drugiego zaś uprzedzając, że nadchodzi, i o ile Samuel się zgodził, że przyprowadzi kolejnego radcę.

Z cichym pop, Lord Warp pojawił się na szczycie wieży Tamzin 'a. Z wysokości spojrzał na otaczających zamek ludzi. Uniósł brew i spojrzał na swego gospodarza. Nie skomentował jednak tego co widział, choć jasnym było, że dziwi się Tamzin 'owi, że nie pozbył się tego tatałajstwa z swych ziem.
- Witaj czcigodny radco Tamzin. - Maximus uściskał rękę maga, jak dobry przyjaciel. - Cieszę się widzieć was przy zdrowiu. Mamy wiele do omówienia..
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

ndz sie 17, 2014 1:12 pm

Tamzin

- Zaiste, wiele się wydarzyło. - odpowiedział mag serdecznie ściskając dłoń Maximusa - Wybaczcie hałas... - dodał wskazując zebranych wokół zamku ludzi - Ale nie mam czasu, ani potrzeby by bronić tego spłachetka ziemi. - waszą uwagę przykuły eteryczne szaty maga, powoli zmieniały one swój kolor, krój, a nawet motywy którymi były przyozdobione. Od prostej czarnej przyozdobionej motywami czaszek, przez czerwoną drgającą jak płomień, aż po olśniewająco białą, z orlimi pozłacanymi piórami na barkach. Nigdy wcześniej nie widzieliście by je nosił.

- Zapewne wiecie już że powstanie prowadzone jest przez niejakiego Zacharela. Jego wyznawcy podążają za nim z własnej nieprzymuszonej woli, choć przyjmują duże ilości, ale stosunkowo słabego, narkotyku. Jego główne działanie to blokowanie receptorów bólowych. Możecie nie wiedzieć natomiast że wspomniany Zacharel pochodzi z Otchłani i ponoć to on stoi za upadkiem Netherilu. W chwili obecnej staram się dowiedzieć o nim nieco więcej, dlatego też wyruszam w krótką podróż planarną, liczę na znalezienie jego słabych punktów. Mam nadzieję że w czasie mojej nieobecności będziecie wstanie utrzymać w Sembii status Quo.

 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

ndz sie 17, 2014 3:38 pm

Samael

Warp się odezwał, nawet zaoferował transport. Samaelowi było to na rękę, oszczędzał czas i siły. Przywołał jednego z kruków po czym zapiął na jego ciele amulet, który odebrał chowańcowi przed wizytą w świątyni. Blight użył jego mocy i zamiast całego stada magowi towarzyszył teraz jeden ptak.
Przywtał się z Maximusem po czym przenieśli się do posiadłości Tamzina. Po przybyciu przywitał się z ostatnim z ich trójki, wysłuchał tego co mag miał do powiedzenia i postanowił dodać swoje trzy miedziaki.
-O Zacharelu słyszałem. Prowadzi bardzo skomplikowaną grę... Ostrzega ludzi przed swoimi działaniami, których potem i tak się podejmuje, na dodatek wydaje się znać nasze kroki z wyprzedzeniem i to znaczącym. Ci z którymi rozmawia wierzą bezkrytycznie w jego słowa, a wszelakie próby przemówienia im do rozsądku kończą się niepowodzeniem, nawet jeśli nie popierają oni tego szubrawca. - podzielił się swoją porcją informacji
-Jeśli któryś z was dwóch przechodził ostatnio przez jakąś naprawdę dziwną sytuację jak, niech pomyślę... chęć zrobienia czegoś naprawdę nieleżącego w waszej naturze, albo spotkał się z reakcją absolutnie nieadekwatną do tego co się akurat działo, to też najpewniej wpływ jego własnych działań. - dorzucił po chwili, nie chciał zdradzać swojej przygody, ale jej przebieg był dobrym punktem podparcia dla takich rozmyślań.
Ostatnio zmieniony ndz sie 17, 2014 3:39 pm przez Altaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

wt sie 19, 2014 2:38 pm

Lord Maximus Maxwell Warp


- Jak uważacie radco Tamzin. Lecz jeśli byście potrzebowali pomocy w... porządkach. Chętnie pozamiatam. - odparł Maximus na słowa Tamzin 'a, wskazując subtelnie na zebraną armię pospólstwa.

Maximus skinął głową na relację Tamzin 'a. Nie krył, że pochodzenie Zacharel 'a jest dla niego pewną niespodzianką.
- Ciekawa to osoba. Nikt nie wie nawet jak wygląda. - Dodał tę odrobinę, której samemu udało mu się dowiedzieć. Wyciągnął jednak nieco pozyskanego narkotyku, i podarował po fiolce kolegom.
- Muszę przyznać, że do tej pory nie interesowałem się nim na zbytnio. Bardziej koncentrując się na naszym Jargen i jego ludziach. - Maximus podzielił się tym co udało mu się dowiedzieć o Ulmor Drihnoth.
- Sądzę, że to właśnie mag jest głównym filarem władzy Jargen 'a. Chenie podetnę ten filar. Lecz w odpowiednim czasie. Próbowałem wpierw pozyskać dla naszej sprawy Lothila Shyim. Jednak... niestety, jak tylko pojawiłem się w stolicy, zostałem zaatakowany przez znaczące siły i musiałem się wycofać. - Maximus powiedział to, jakby była to jedynie chwilowa niedogodność, jednak pod maską aż w nim buzowało.

- Chciałbym, abyśmy ułożyli wspólny plan działania i pozostali w kontakcie. - Maximus wyjął dwie sakiewki i wręczył dwóm radcom.
- Znajdziecie w nich kryształy, w których zamknąłem moc pozwalającą się kontaktować ze mną. Niestety, raz użyty kryształ zanika z czasem - Lord Warp pokazał jak używać kryształów.

- Zacharel wydaje się zatem większym zagrożeniem niż się spodziewałem. Ale i Jargen i jego poplecznicy są niebezpieczni. No i nie wiemy czego chcą Zulkir 'owie. Musimy mieć kogoś, kto ma dostęp do pałacu, by wiedzieć co planuje Jargen. A potem tą wiedzę użyć by napuścić ich na siebie. - Maximus zaproponował kierunek.


 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

czw sie 21, 2014 8:30 pm

Tamzin


Najpierw Skullport, następnie Sigil a na końcu Eberron. We Skullporcie Tamzin napotkał wiele osobników, którzy należą do organizacji, które chętnie za suta zapłatę w złocie rozwiązują wiele problemów. Miasto Drzwi to wielki kompleks, w którym łatwo się zagubić i w wielkości i podziwianiu egzotyki tego miejsca. Ale na zwiedzanie nie było czasu. To musiała być szybka podróż.

Dotarłeś do jednego z większych miast o dziwnie brzmiącej nazwie. Kilku napotkanych osobników wskazało ci informację na dworcu kolejowym. Ich wygląd, wygląd budynków jak i nazewnictwo zaskakiwało cię. Czułeś się jak troglodyta, który zwiedza wysoko rozwiniętą cywilizację. Na informacji kolejowej dowiedziałeś się, że najlepiej będzie jak się udasz do agencji detektywistycznej o nazwie Bracia Grims. Ponoć są najlepsi w mieście w szukaniu osób zaginionych. Dostałeś ich adres, wprost z ogłoszenia prasowego.


Lord Maximus Maxwell Warp





Samael


 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

czw sie 21, 2014 9:10 pm

Tamzin

Eberron. Mag zakochał się w tym świecie już po pierwszych pięciu minutach pobytu. Połączenie technologii i magii onieśmielało go, niczym dwulatek pytał się o szczegóły dotyczące "kolei". Żelazny wóz będący wstanie przewozić setki osób, jak bardzo musiał ułatwiać życie! Prasa była kolejnym cudem, w szczególności biorąc pod uwagę jej nakład, choć gnomy z Lantanu miały podobny system. Przeglądając gazetę natrafił na wzmiankę o latających statkach. LATAJĄCYCH STATKACH. Tamzin nagle poczuł że chwała starożytnego Netherilu jest niczym w porównaniu do tej krainy. Musiał poznać jej sekrety, musiał dowiedzieć się jak okiełznać "kolej". Musiał dowiedzieć się jak tworzyć latające statki. Może nawet ściągnąć na Faerun kilku utalentowanych magicznie rzemieślników. Ale niestety było to zadanie na inną porę. Z nadzieją w sercu ruszył do Braci Grims. Jeśli ten świat był tak cudowny to tutejsi detektywi bez wątpienia będą równie efektywni.
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

ndz sie 24, 2014 8:06 am

Tamzin


Wszedłeś do sporego budynku, co najmniej dwa razy wyższego niż najwyższa wieża w Sembii. Odźwierny zaopiekował się twoim ubraniem, zaprowadził do windy i na najwyższym piętrze wskazał poczekalnię do braci Grims. Odczekałeś może z piętnaście minut, kiedy inny służący - nota bene dziwnie tu nazywają służących, pracownikami kontraktowymi - i zaprowadził cię do gabinetu braci Grims. Byli to dwaj krasnoludowie, ubrani w staranne garnitury. Z miejsca się poderwali i energicznie przywitali się
- Witamy w naszych skromnych progach. Jesteśmy rad, że widzimy, że nasza sława dotarła nawet w egzotyczne miejsca z południa. W czym możemy pomóc?
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

ndz sie 24, 2014 10:57 am

Tamzin

Gigantyczne budynki. "Windy" działające jak zaklęcia lewitacji. Z każdym krokiem był coraz bardziej zadziwiony technologią tej krainy. Ciekawe jak utrzymywali te budynki w całości. Ukryte kolumny?
- Tamzin. - przedstawił się mag- Wybaczcie panowie, ale nie jestem z południa. Próba wyjaśnienia skąd pochodzę zajęłaby pewnie solidną godzinę więc przepraszam ale przejdźmy do sedna. - z rękawa czarodzieja wychynął chowaniec, jaszczurka o łuskach w kolorze piasku z drobnymi kolcami biegnącymi wzdłuż kręgosłupa. Mag wyciągnął rękę i pomógł jej się usadowić na jego ramieniu. - Potrzebuję każdej informacji jaką jesteście wstanie zdobyć na temat osoby o imieniu "Zacharel", aczkolwiek w tej krainie może być znany pod innym imieniem. Pochodzi on z Otchłani, innego planu egzystencji będącego domem demonów. Wiem że był on silnie związany z kobietą pochodzącą z tego świata i było to bardzo silne zaangażowanie, być może nawet na podłożu romantycznym, informacje o niej również będą użyteczne. - mag wyciągnął ze swojej przepastnej szaty sakiewkę, pełną złotych, ciężkich, kupieckich monet, na jednej stronie wybity jest symbol Sembii, a na drugiej profil mężczyzny z napisem Thamalon Uskevren II biegnącym wzdłuż krawędzi. - Przy okazji, mogliby panowie polecić kogoś kto mógłby wprowadzić mnie w tajniki "kolei" i "windy"? Chciałbym wiedzieć jak działają, jak je zbudować, jakie mają ograniczenia techniczne etc.
Ostatnio zmieniony ndz sie 24, 2014 2:18 pm przez Zaalaos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

pn sie 25, 2014 10:47 am

Tamzin


Krasnoludy zasępiły się
- To bardzo skąpe informacje, co bardzo utrudni poszukiwania. O ile w ogóle będzie możliwe doprowadzenie tej sprawy do szczęśliwego finału. Może zatem przejdźmy do tej kobiety. Czy może pan podać jej personalia? Czym się zajmowała? O jakim okresie czasowym my tu mówimy? Czy pan może te osoby opisać, choćby z wyglądu? Niech pan się zastanowi, często najmniejsza błahostka pozwala zidentyfikować daną personę. I co ma pan na myśli mówiąc inny plan egzystencjalny? Otchłań?
Gdy spytałeś się o windę, kolei, zdumiał się
- To pan musi pochodzić z bardzo daleka. Po podpisaniu stosownej umowy, chętnie pana oprowadzimy. Póki co musimy się przyjrzeć tej sprawie. Na prawdę, póki co nie nastawia nas to pozytywnie i powiem szczerze, waham się czy podpisać z panem stosowny akt.
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

pn sie 25, 2014 1:21 pm

Tamzin

Mag zmarszyczył czoło. Potrzebował paru sekund by przypomnieć sobie rozmowę z Lady Alustriel.
- Wiem że kobieta miała na imię Rachela, a Zacharel znany był w niektórych krainach jako Forkas. Związek między nimi musiał mieć miejsce setki, a być może tysiące lat temu, więc poszukujemy albo grobu, albo kogoś należącego do długowiecznej rasy, elf, drow, może krasnolud albo gigant. Jest również drobna szansa że mówimy o smoczycy, ale moje źródła twierdzą że była to śmiertelniczka. - Tamzin przetrząsnął kieszenie szaty w poszukiwaniu komponentów do zaklęcia - Jeśli Panowie pozwolą posłużę się prostą iluzją by zobrazować co mam na myśli mówiąc o Otchłani.
- Przestrzeń w wyobraźnię. - wyszeptał i w powietrzu między nim a krasnoludami pojawił się gigantyczny model znanego mu Uniwersum, wraz z ścieżkami obrazującymi połączenia. Było na nim wszystko co znał, Faerun wraz z otaczającymi planami, Sigil wraz z drogą do Eberronu, cienka nitka biegła do świata znanego jako Greyhawk, co prawda nigdy go nie odwiedził ale kto nie znał magów takich jak Bigby czy Mordekainen?
- To jest miejsce mojego pochodzenia. - zaczął mag wskazując na modelu interesujące go punkty - To jest natomiast Otchłań, miejsce gdzie rodzą się demony. Nie wątpię że istnienie demonów, aniołów i innych przybyszów jest dla Panów faktem naukowym? Jeśli nie to jestem wstanie dla panów jakiegoś przywołać, aczkolwiek wolałbym tego uniknąć, nie wiem jak oddziałują na siebie plany w tej krainie. - przez chwilę model się rozpłynął w amorficzną masę, która zlała się w obraz Dretcha, który szybko zaczął się zmieniać, Sukkub, Marilith, Hezrou i w końcu Balor i Draegoloth. - To jest Sigil, Miasto Drzwi, można się stamtąd dostać praktycznie wszędzie. A to jest Eberron, miejsce gdzie znajdujemy się w chwili obecnej. Wszystko pomiędzy tymi punktami jest planem astralnym, najlepiej go opisać jako ocean, a plany jako wyspy znajdujące się na tym oceanie. - radca podciągnął płaszcz, który niemal zsunął mu się z ramion w trakcie przemowy. Ciekawe ile musiałby składać wyjaśnień gdyby krasnoludy zobaczyły jego garb?
- Mam nadzieję że podane informacje są wystarczające.

Ostatnio zmieniony pn sie 25, 2014 1:26 pm przez Zaalaos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

śr sie 27, 2014 8:32 am

Tamzin


- O! Bardzo ładna prezentacja holograficzna. Chociaż my stosujemy do tego odpowiednie urządzenia. Te wszystkie gesty, formułki to straszne zacofanie. Oczywiście bez urazy szanowny Panie.
Gdy usłyszał imię Rachela oczy mu się szeroko otworzyły
- Mam nadzieję, że nie chodzi o tą Rachelę, chociaż jej wiek.... Niby się zgadza... - zamyślił - Nie będę owijał w bawełnę. Prawdopodobnie chodzi o bardzo ważną personę w naszym świecie. Jeżeli mamy koło niej niuchać, to śledztwo będzie drogie. Hmmm, zwykła stawka to 100 zadatku, 10 za dzienne wydatki i 500 za szczęśliwe doprowadzenie sprawy do finału. Ale w tym przypadku stawka się podwoi. Oczywiście może pan sam sprawdzić, ale odradzam. Ona jest, jakby to ująć, bardzo czuła na punkcie swojej prywatności.

 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

śr sie 27, 2014 8:58 am

Tamzin

Mag westchnął jak każdy kupiec rozstający się z tak dużą sumą. Za te pieniądze można było kupić paręset sztuk solidnej broni i sprzedać z przynajmniej 10% zyskiem w Srebrnych Marchiach.
- Proszę bardzo. Monety wykonane są z czystego złota bez żadnych domieszek. - mag wyciągnął rękę po swojego chowańca i schował go w kieszeni swojej szaty. - Jeśli panowie mogliby polecić jakieś wygodne i przystępne cenowo lokum, a także opowiedzieć mi nieco o kolei i windzie byłbym wdzięczny. Gospodarka mojego kraju mogłaby wiele zyskać na wprowadzeniu tych wynalazków.
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

sob sie 30, 2014 9:48 pm

Tamzin


Nie tylko wskazali ale też i zarezerwowali ci pokój w hotelu. Oczywiście jak tylko podpisałeś kontrakt. Potem nawet przysłali ci bystrego chłopaka, który miał po oprowadzać ciebie po ciekawszych miejscach tego miasta.

 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

sob sie 30, 2014 10:12 pm

Lord Maximus Maxwell Warp


Jako pierwsze, Maximus udał się do świątyni Shar. Pragnął upewnić się, że najwyższa kapłanka będzie wspierać bunt trojga radców. Tajna natura kościoła mogła być też bardzo przydatna. A jej zbrojne ramie mogło pomóc w ewentualnych konfliktach.
W pierwszej nili Lord Warp pragnął zbadać nastawienie najwyższej kapłanki, jak i jej zasoby i wpływy.

Jako następne, Maximus udał się na małą wycieczkę po Sembi. Starał się zebrać informacje, nim podejmie jakieś konkretne kroki.
Jako pierwsze pragnął dowiedzieć się czegoś więcej o Lothila Shyim.
W tym celu zaczął od odwiedzania jej placówek handlowych i rozmawiania z pracującymi tam ludźmi. Wykorzystywał różnych przebrań i różnych historia, w zależności od potrzeb. Zawierał przyjaźnie i delikatnie wyciągał informacje o kobiecie. Nie szczędził też złota na łapówki.
Głównie starał się wybadać, czy kobieta czasem przebywa poza stolicą i gdzie. Jakie są jej poglądy na trójkę zbuntowanych radców, jaki ma pogląd na samego Jargen 'a i na rebelię.
Jeśli udało mu się dotrzeć do kogoś jej bliskiego, poprosił, by wybadał, czy była, by gotowa spotkać się z Maximus em. gdzieś potajemnie. Obiecał, że widzi dla niej miejsce w nowym porządku, jaki zamierza wraz z sojusznikami zaprowadzić.

Później postanowił zbadać co stało się ze srebrnymi krukami. Organizacja szpiegowska bardzo by się mu przydała. Postanowił odnaleźć jakiegoś znanego członka tej formacji i z tego punktu kontynuować.

Następnie udał się do miasta ilithidów Oryndoll. przyjaciele Diblop i Quilith przyjęli go jak zwykle serdecznie. Jak wiele razy wcześniej Maximus spędził z nimi kilka godzin na arenie, gdzie niewolnicy walczyli ku ich uciesze. Maximus przyprowadził ze sobą swojego championa. Z satysfakcją przyglądał się jak cienisty gigant wślizguje się na splamioną krwią arenę. Diblop wysłał przeciw niemu swojego wojownika. drowiego wojownika. Diblop był pewien, że szybkość wygra nad brutalną siłą. Jak zresztą wiele razy wcześniej. Na mentalny rozkaz swoich panów gladiatorzy ruszyli do ataku.
Olbrzym był chudy i żylasty. Jednak pod jego skórą poruszały się potężne mięśnie. drow był dużo mniejszy od swojego przeciwnika, białe włosy związane w kucyk, czarna płyta piersiowa połyskiwała w magicznych płomieniach oświetlających arenę.
Pierwszy zaatakował cienisty gigant. Ciężka maczuga pomknęła w stronę głowy drowa, bestia ryknęła w przeczuciu zwycięstwa. Oczy jarzyły się na czerwono a z zębów skapywała ślina. Jednak drow uchylił się lekko uginając w kolanach, uzbrojona kolcami maczuga minęła jego głowę jedynie o kilka cali. Dwa krótkie miecze wystrzeliły w powietrze w gryzując się głęboko w mięso przedramienia czarnego giganta. Gorąca krew chlusnęła, wsiąkając w piasek. Ostrze zgrzytnęło o kość. olbrzym zawył z bólu,, chwytając się za bezwładną rękę. Ciężka maczuga upadła wzbijając chmurę kurzu. Elf nie czekając na efekt swego ataku zanurkował i prześlizgnął się między nogami giganta, tnąc bestię po łydkach.
Wtedy olbrzym odskoczył z niemalże kocią gracją, przeturlał się po piaszczystej arenie tylko by stanąć zaraz na nogi z dala od zwinnego elfa.
Olbrzym wyszczerzył zęby, a jego rany powoli się zagajały. Elf ostentacyjnie strzepnął kurz z przedramienia. Potem się uśmiechnął. Oboje znów ruszyli do przodu, tym razem jednak gigant nagle zaczął się przemieniać, jego pysk wydłużył się, a jego grzbiet pokryło gęste futro. bestia zawyła i skoczyła do przodu. Elf nie zdążył umknąć, mógł jedynie unieść swe miecze w obronnym geście. Stal wbiła się głęboko w miękki brzuch bestia, jednak ta wydawała się tego nie zauważać. Swymi potężnymi ramionami otuliła elfa. Kości trzasnęły głośno, a z ust elfa wyrwało się westchnienie. Gigant rozwarł swe szczęki i zacisnął je na twarzy elfa. Jedno szarpnięcie zerwało elfowi całą skórę z twarzy, wraz z nosem i uszami. żuchwa opadła na pierś, bez mięśni mogących ją podtrzymać. Jedno oko wpatrywało się pełne przerażenia w skrawek skóry który przed chwilą był jego twarzą. Drugie oko zaś zwisało drgając spazmatycznie z oczodołu na cieńkich żyłkach i mięśniu. Przeraźliwy krzyk wyrwał się z gardła wojownika a język trzepotał pod górną szczęką nagle całkowicie odsłonięty.
Bestia uniosła nieludzko wyjącego elfa w górę, by zaprezentować siedzącym na trybunach ilithidom. Potem cienisty gigant cisnął nieszczęśnikiem w piach.
Diblop był niezadowolony, jednak... ucieszył się, gdy Maximus zaproponował, że sprzeda mu swego championa po preferencyjnej cenie.
Maximus miał jeszcze kilka innych niewolników na sprzedaż. Głównie giganty, które znalazł dzięki swemu wieszczeniu i zdominował ich wolę.
Frakcja trzech radców potrzebowała pieniędzy, by prowadzić tę wojnę.

Z pełną sakiewką udał się do kilku większych miast Faerunu i dał ogłoszenia, że poszukiwani są najemnicy, a także agitatorzy.
Ustalił kilka punktów zbiorczych. A w nich zostawił wynajętych ludzi działających jako oficerowie, a u ich boku zdominowanych przez siebie ludzi, tak by mogli w jego imieniu przeprowadzić zbiórkę.
Nie chciałby awanturnicy z całego świata ruszyli do sem bi jak muchy do krowiego placka. Za dużo oczu, za dużo niepotrzebnej uwagi. Lord Warp postanowił zebrać ich poza granicami swej ojczyzny a potem przetransportować magicznie, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Do tego czasu nikt nie powinien go powiązać ze zbierającymi się wojskami w różnych zakamarkach Fearumu... i nie tylko.

Dopiero potem był gotowy, by szukać informacji dalej poza Sembią.
Rozważał, by udać się do Aglarond. Jako tradycyjny wróg Thai, z pewnością mieli jakieś informacje o Zulkir 'ach i może nawet wiedzieli czemu wspierają magika Jargen 'a.
Niestety, nie udało mu się uzyskać kontaktu z kimś z ich tajnych służb czy magicznej obrony. Mógł udać się do Simbul. Jednak... cóż. powiedzmy sobie szczerze, rozmowa z wybranką Mystry nie uśmiechała się Maximus owi specjalni. Nigdy nie dał się publicznie poznać jako wyznawca Shar. Jednak kto wie skąd Simbul mogła czerpać wiedzę. Szanse były dość dobre, że ktoś szepnie jej kogo Lord Warp reprezentuje, a wtedy rozmowa była by z pewnością mało przyjemna. Gdyby maximus miał cokolwiek konkretnego, lub coś co mógłby ofiarować w zamian... to za pewne poszedł by na to ryzykowne spotkanie. Jednak obecnie nie miał wiele więcej poza garścią podejrzeń i kilkoma poszlakami... za mało by rozmawiać z Simbul.

Został zatem Rashemen. Maximus lubił wiedźmy. Były takie, hmm, odświeżające. No i klimat tych ziem.
Nieopodal Urlingwood Lord Maximus zmaterializował się wisząc wysoko w powietrzu. nabrał haustu zimnego powietrza. Tak, dzika natura tego kraju mu odpowiadała.
Spojrzał w stronę miasta. Był jeszcze dość daleko, by być pewnym, że jest poza obrębem chroniącej miasto magi.
Lord Warp uniósł ręce w powietrze i wystrzelił gigantycznym gazerem ognia w niebo. 120 stóp ognia powinno przyciągnąć uwagę.
Potem sfrunął na ziemię i stanął koło małego, ale rwącego strumyka. Wpatrując się w kłębiącą, krystalicznie czystą wodę, czekał na komitet powitalny. Jego moce wyczulone, by w razie zagrożenia zareagować nim będzie za późno.




 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

ndz sie 31, 2014 3:22 pm

Samael

Gdy Tamzin wyruszył w swoją podróż Samael razem z Maximusem wybrał się do świątyni Shar. Skoro obaj wpadli na ten sam pomysł, mogli zrealizować go wspólnie, zwłaszcza że obecność dwóch spośród czołówki świeckich sług Pani Utraty na pewno dodała powagi całej sytuacji.

Potem ich drogi się rozdzieliły, każdy z nich miał swoją wizję tego jak może pomóc ich małemu frontowi i na pewno oba te sposoby miały okazać się w przyszłości przydatne.
Samael zaczął rozsyłać swe sługi do kupców którzy prezentowali swoimi osobami dość solidne wpływy w Sembii jednakże nie należeli do Rady. Na wojnie domowej mogli wiele stracić, ale przy odpowiednim wykorzystaniu ich zasobów rodziła się szansa że wyjdą na plus. W listach zapraszał ich na spotkanie celem ustalenia strategii przetrwania konfliktu trawiącego królestwo. Oczywiście spotkanie nie mogło odbyć się w Sembii więc w międzyczasie zajmował się również organizacją bezpiecznego miejsca, by kupcy nie czuli się w żaden sposób zagrożeni, w końcu mieli stać się sojusznikami, a nie ofiarami konfliktu.

Rozpoczęcie formalności było jednakże najprostszym etapem. Mag potrzebował środków by móc to wszystko zrealizować. Ale mimo wyschniętego skarbca posiadłości i ten problem miał się niedługo rozwiązać. Samael udał się do wioski gdzie mieszkańcy cierpieli z powodu niezaspokojonego uzależnienia, które wyniszczało ich ciała. Destylował ich ból, po czym skazawszy kolejne dusze na dołączenie do jego kolekcji ruszył dalej, posługując się od tej pory magicznym przebraniem. Tym razem celował w miasta, gdzie żyli bogatsi ludzie, zwłaszcza szlachta, kupców z oczywistych względów nie mógł brać na cel. Zatruwał narkotykiem zapasy wina, jedzenia, podawał go nawet zwierzętom. Nie potrzebował dużej ilości klientów, uzależnieni gotowi byli wiele dać za działkę by normalnie funkcjonować, zaś zatrute zwierzęta sprawiały że trzeba było sięgać do zapasów, a nie świeżego mięsa, co ułatwiało stopniowe rozprzestrzenienie nałogu. Gdy pierwsze ofiary zaczynały cierpieć z powodu głodu narkotycznego pojawiał się tajemniczy kupiec oferujący specyfiki przynoszące ulgę w cierpieniu. Jak to wśród szlachty plotki szybko się roznosiły i klientów przybywało z dnia na dzień. Może nie były to wielkie zgrupowania, jednakże umożliwiały zgromadzenie funduszy w szybkim czasie, zaś zapasy jego towaru były niewyczerpane.
Uzyskane pieniądze niestety nie gościły długo w jego kieszeniach, musiał opłacać łapówki by przyspieszać machinę biurokracji, wynająć ochronę, zapłacił nawet za noclegi dla kupców w drodze na miejsce spotkania. Wszystkie szczegóły dopinał na ostatni guzik co dość szybko wyczerpywało jego dochody, ale w końcu taki był cel ich zdobycia.

W "czasie wolnym" postanowił zająć się jeszcze jedną kwestią - Zacharelem. Skoro pochodził z Otchłani to czarty powinny wiedzieć coś na jego temat. Właśnie na takie okazje zbierał dusze śmiertelników, by użyć ich potem dla własnej korzyści. W piwnicach swojej posiadłości paktował z czartami, tak jak ludzie paktowali z nim, z tą różnicą iż stawką nigdy nie była jego dusza, a dusze jego ofiar. Miał nadzieję że mieszkańcy niższych planów z którymi nawiąże kontakt będą mogli go naprowadzić na dalsze tropy, by wiedział u kogo szukać dokładniejszych informacji. Tamzin mógł szukać po swojemu i Samael nie wątpił w jego skuteczność, ale jak to się mówi "umiesz liczyć, licz na siebie".

 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

ndz sie 31, 2014 3:55 pm

Tamzin

Mag uznał że tutejsze karczmy, zwane hotelami, są niezwykle wygodne. Dodatkowo wszystkie okna miały szyby. Wszystkie! Niewątpliwa oznaka bogactwa tej krainy. Tamzin nagle zaczął się zastanawiać nad potencjalnymi zyskami jakie mógłby osiągnąć na handlu z tutejszą ludnością. Istniała szansa na kupno egzotyczny materiałów za śmieszną cenę i sprzedanie ich z wielokrotnym zyskiem na Faerunie. Ale na początek musiał zapoznać się z historią tej krainy i rządzącymi nią prawami. A najlepszym miejscem na zdobycie tej wiedzy była biblioteka.



Usatysfakcjonowany zdobytą wiedzą postanowił odwiedzić któryś z większych Domów. System ten dziwnie kojarzył mu się z tym wprowadzonym przez drowy, ale znacznie się od niego różnił. Chciał dowiedzieć się nieco o Przepowiedni i bezpośrednio zobaczyć potęgę Smoczych Znaków, a któż był lepszy od osób bezpośrednią z nią związanych? Pomijając oczywiście smoki, ale mając tak mało czasu nie mógł liczyć na znalezienie jednego, nie wspominając nawet o przekonaniu do podzielenia się wiedzą.

Ostatnio zmieniony ndz sie 31, 2014 4:02 pm przez Zaalaos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

wt wrz 02, 2014 11:05 am

Lord Warp i Samael


Najpierw wizyta u arcykapłanki Shar. Potem zdecydujecie co dalej.

Samo zaaranżowanie spotkania obyło się bez żadnych kłopotów. Spotkało was bardzo miłe przyjęcie, wręcz przyjacielskie. Rozmowa odbyła się w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu, bardzo dobrze zabezpieczony magicznie. Rozmówcami byliście wy dwaj oraz kapłanka z najbardziej zaufaną służką.
- Witajcie moi drodzy. Nasza Pani zsyła na nas swoją łaskę i przychylnym okiem patrzy na nasze poczynania. Jeśli się uda, to raz na zawsze pozbędziemy się tych przeklętych wybrańców. Skoro przybyliście, to mniemam, że możemy przejść do następnego etapu?


Tamzin


To jest duże miasto i znajdzuesz tam i Domy i latające statki i kolej jak i telewizory. Mimo, że i na Faerunie jest magia, to tu na Eberronie służy ona dla dobra wszystkich a nie jako osobista potęga czarodziejów. Wieczorem zaś do twych drzwi zapukał posłaniec, który przysłał ci zaproszenie na kolację. Od Racheli Torkas.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

śr wrz 03, 2014 10:25 am

Lord Maximus Maxwell Warp


Razem z Samael 'em., Lord Maximus odwiedził pierwszą kapłankę Shar w Sembi.
Po serdecznym przywitaniu, rozsiadł się w wygodnie w fotelu. Ręce ułożył na oparciach.
Na słowa kapłanki, Maximus przyjrzał się kobiecie i jej służce. Potem rzucił ukradkowe spojrzenie swojemu towarzyszowi. W zakłopotaniu zabębnił palcami o oparcia fotelu. O czym ona mówiła? najwidoczniej uważała, że Samael i on są wtajemniczeni, a wręcz są integralną częścią planu. Jednak, Samael wcześniej nic nie wspominał, a i teraz wydawał się podobnie jak on sam, nie mieć bladego pojęcia co się tu działo. O ile oczywiście Maximus dobrze odczytał Samael 'a.
Jaką strategię powinien przyjąć? Wyłożyć karty na stół i liczyć na to, że kapłanka mu wszystko wyjawi? Czy udawać i spróbować wyciągnąć od niej jak najwięcej informacji?
- Moja droga... wpierw chciałbym usłyszeć o aktualnych poczynaniach i stanie aktualnej fazy planu. - Maximus zdecydował się na blef. Nie zamierzał od tak na dzień dobry przyznać się do swej... ułomności.
Być może przyjdzie na to czas i konieczność. Lecz wpierw chciał wysondować kapłankę i poczynić jakiś osąd, jak mogła, by zareagować na taką rewelację.
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

czw wrz 04, 2014 10:52 am

Tamzin

I tak się skończył jego wydatek. Liczył na znalezienie interesujących go informacji po cichu, niestety będzie musiał popisać się krasomówstwem. Właściwie to teraz zaczął się zastanawiać co ma zamiar zrobić. Posłużyć się Rachelą jako zakładnikiem? Pewnie nie da rady taszczyć szamoczącej się kobiety aż do Faerunu, zakładając oczywiście że Rachela nie ma obrońców i sama w sobie jest słaba. A jakoś w to wątpił. Wyciągnąć z niej informacje na temat Zacharela? Może się udać, pytanie tylko czy zgrywać przyjaciela, czy wroga. Pytania, pytania. Mag wezwał chłopca przydzielonego mu przez krasnoludy i poprosił o poinformowaniu ich o zaproszeniu. Wyglądało na to że prowadzili swoje poszukiwania zbyt jawnie. Cóż pozostało mu tylko przyjąć zaproszenie.

Na kolację wybrał szatę przypominającą żywy płomień. Zdawała się lekko drgać, a motywy salamander biegać wzdłuż krawędzi tkaniny. Śnieżnobiałą laskę postanowił zabrać ze sobą, miał zaufanie do hotelu, ale nie miał go do osoby zapraszającej, być może będzie potrzebował jej do zniesienia efektów trucizn. Solidny płaszcz jak zwykle krył jego garb, ale z pomocą kilku drobnych magicznych sztuczek doczyścił go do zadowalającego stanu. Jeszcze raz spojrzał na zaproszenie. Bardzo chciał jeszcze chwilę zostać na Eberronie, ale obowiązki wzywały. Być może po spotkaniu z Rachelą przekona kogoś z domu Orien do wybrania się na Faerun i założenia tam filii ich Domu. Możliwe że będzie potrzebował posłańców szybszych niż wiatr. Albo przynajmniej najmie kogoś z Domu Deneith do szkolenia jego skromnego oddziału. Taaaaak, to był dobry pomysł.
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

czw wrz 04, 2014 12:57 pm

Tamzin


Odpowiedź detektywów była niemal natychmiastowa. W liście bardzo przeprosili, nie wiedzą jak to możliwe, że Rachela Torkas tak szybko się dowiedziała. Posłaniec również zwrócił zadatek. Krasnoludy jedynie zatrzymali sobie te 20 sz na dniówkę.

Zaproszenie było do restauracji znajdującej się w mieście a dokładniej w jego centrum. Ponoć była bardzo ekskluzywna. Udałeś się tam miejska kolejką. Po całym ceremoniale z odźwiernym, który sprawdził rezerwację, upewnił się co do godności, zaprowadził cię do stolika zajmowanego przez twoją rozmówczynię.

Przy stoliku siedziała zadbana kobieta, sądząc po wieku około 40 lat, delikatny makijaż, zgrabna i zapewne droga suknia. Przy pięknościach z Faerunu liczące po kilkaset lat, nie robiła jakiegoś szału, ale w jej przypadku powab był naturalny a nie magiczny. Uśmiechnęła się na twój widok, wstała i podała rękę
- Dzień dobry, panie Zacharel. Pozwoliłam sobie zając pana ulubiony stolik. Przyznam się, że jestem zaskoczona. Podczas pańskiej ostatniej wizyty zapowiedział pan, że długo pan u mnie nie zawita.


Lord Warp i Samael


- Bardzo mi przykro, ale wydaliście nam wyraźne rozkazy o niczym was nie informować. Jesteście na oku Jargena i waszej drugiej rozmowy z jego prokuratorem nie możemy ryzykować. Ten wasz plan z wymazaniem wspomnień jest i tak bardzo szalony.
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

czw wrz 04, 2014 4:09 pm

Tamzin

Mag chwycił jej dłoń i złożył szarmancki pocałunek na grzbiecie jej dłoni.
- Witaj droga Rachelo. Moje plany nieco się zmieniły, chciałbym zobaczyć jak wygląda sytuacja na Eberronie. - rzekł mag po czym dosunął krzesło damy i zajął własne miejsce. - Poza tym mam sentyment do tej krainy, widok latających statków nigdy mi się nie nudzi. - mag postanowił jak najlepiej odegrać daną mu rolę, kilka minut aż do przybycia kelnera poświęcił na luźną rozmowę. Pomocą służyły mu artykuły przeczytane w porannej gazecie. Równocześnie jego umysł pracował na najwyższych obrotach. Rachela uważała go za Zacharela. Czemu? Byli tak bardzo podobni? Jego garb powinien go od niego odróżnić bez najmniejszego problemu, nieważne jak bliskie było ich podobieństwo. Chyba że... Mag aż zachłysnął się podaną przed momentem wodą. Niemożliwe, będzie musiał zweryfikować tą teorię później. Jego ręka bezwiednie powędrowała do sakiewki podarowanej mu przez Lorda Warp. Musi podzielić się z nim swoimi rewelacjami. Nie bardzo wiedział co zamówić więc zdał się na kelnera.

- Pani, czy opowiesz mi o naszych operacjach? Najlepiej zaczynając od początku, chciałbym spojrzeć na wszystko Twoim okiem. - poprosił po podaniu dania.
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

pt wrz 05, 2014 2:59 am

Samael

Arcykapłanka zaprosiła ich na rozmowę, to już coś znaczyło. Aczkolwiek totalnie nic nie zrozumiał z tego co powiedziała, jak zauważył Warp też nie, acz nie powstrzymało go to przed zagraniem dobrze poinformowanego. Kolejne słowa kapłanki przyniosły odpowiedź i jeszcze więcej pytań...
-Innymi słowy, nasza nieświadomość planu jest jego częścią. Przebieg wydarzeń został zaprojektowany tak, byśmy trafili tu w odpowiednim momencie... - mruczał pod nosem zanim zorientował się że myśli na głos, po czym urwał.
-Nie możemy otwarcie rozmawiać o szczegółach, to oczywiste. Zatem zróbmy to inaczej, czy dotychczas wszystko przebiega zgodnie z ustalonym schematem? - zwrócił się do kobiety, bez zdradzania detali powinna móc odpowiedzieć na jego pytanie. - Jeśli tak, nie widzę przeszkód by ruszyć z kolejnym etapem.
~Wygląda na to że jesteśmy zbyt sprytni dla własnego dobra... Kto by pomyślał, że wpadniemy na coś tak pokręconego? Acz to jednocześnie genialne w swym szaleństwie! - jego myśli kłębiły się, gdy analizował tę sytuację.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

pt wrz 05, 2014 10:33 am

Lord Maximus Maxwell Warp


Maximus uniósł w zaskoczeniu brew. Ciekawe. Więc mieli władzę, by rozkazywać głównej kapłance?
- Rozumiem. - rzekł powoli. - Masz więc nad nami przewagę moja droga. Powiedz mi, kto jest głównym architektem tego planu? Kto wymyślił wymazanie pamięci dla naszego dobra?.

- Opowiedz mi też proszę o tym prokuratorze, którego tak się bardzo wszyscy boimy. - dodał Maximus, nieco zgryźliwie. Najwidoczniej Jargen posiadał większa siłę niż Lord Warp się do tej pory domyślał.
Lecz... to nie miało sensu... czemu ta szopka, czemu strach przed prokuratorem jak Jargen i tak postawił już na nich krzyżyk a noże już czekały w mroku tylko na finalny rozkaz, czysta formalność, nic więcej.
Czy informacje, jakie niegdyś posiadali, były na prawdę tak cenne, że jakkolwiek znikome ryzyko zostania wziętym do niewoli żywcem było za wielkie? Czy rzeczywiście wymazanie sobie pamięci i tym samym zminimalizowania swojego pola manewru praktycznie do zera... było rzeczywiście najlepszym wyjściem? Co skłoniło ich by podjąć taką a nie inną decyzję? Pytania. I zero odpowiedzi.
- Rzeknij mi, proszę, czemu zdecydowaliśmy się na to. Czy nie lepiej było, by upewnić się, byśmy nie zostali wzięci żywcem do niewoli, niż okaleczać własnych możliwości działania? - rzekł Maximus wymawiając każde słowo powoli i wyraźnie. Był bardzo zirytowany.

Po wysłuchaniu odpowiedzi kapłanki rzekł z lekką rezygnacją:
- Dobrze zatem. Co możesz nam zdradzić. Jakie wskazówki kazaliśmy ci nam przekazać? No i jakimi siłami i wpływami może naszą sprawę wesprzeć kościół?
maximus rozsiadł się wygodniej w fotelu, ręce spoczywały na oparciach, a Lord Warp wpatrywał się przenikliwie w kapłankę, oceniając wiarygodność i intencję jej wypowiedzi. Nie omieszkał też śledzić reakcji służki na słowa jej pani. Często bezwarunkowe odruchy bądź ukradkowe spojrzenia, wtajemniczonych słuchaczy wielce dużo zdradzały na temat słów padających w ich otoczeniu.
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

Re: [D&D 3.5 FR] Płoną zorze

ndz wrz 07, 2014 10:50 am

Tamzin


- Operacjach? - spytała się zaskoczona - Przecież pan u mnie tylko zamawia produkty. Przyznam się, że bardzo dobrze pan płaci.
Z gracją wzięła kolejny kęs soczystego befsztyku. Nagle jej coś się przypomniało.
- A właśnie... - wyjęła z torebki formularz zamówienia - Brakuje tu pańskiego podpisu.
Spojrzałeś się, to był formularz na trzy tony ulotek propagandowych. Trzy tony! Jak widać nawet opłacone na sumę kilkudziesięciu tysięcy sztuk złota.


Samael i Lord Warp


Kapłanka się skrzywiła
- Nie potrzebnie sobie wycinałeś wspomnienia o prokuratorze. Od razu zrozumieją, że manipulowałeś swoimi wspomnieniami. Może to efekt uboczny, może z prokuratorem coś się wiązało donośnie waszego planu? - wzruszyła ramionami - Prokurator Jargena to Illithid. Nawet powinieneś go kojarzyć, bo wydaje mi się, że go znasz z twojego pobytu u nich. Nazywa się Quilith z miasta Oryndoll. Dlatego tak się jego bałeś.
Kontynuowała nieco później
- Wasz plan żyje własnym życiem. Tego się nie da już powstrzymać, nie w momencie kiedy Midnight już nie włada splotem. Przynajmniej według waszego rozumowania. Ja nie podzielam waszej pewności. Ale stwierdziliście, że wymazując sobie wspomnienia, będziecie na ślepo uderzać, nie rozumiejąc sytuacji i wprowadzicie jeszcze większy chaos. W pewnym sensie macie rację. Kler Selune już uderzył w wyznawców Maski, myśląc, że to oni zabili ich kapłankę.
Ostatnio zmieniony ndz wrz 07, 2014 10:51 am przez Klebern, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D 3.5 FR] Płoną zorze

ndz wrz 07, 2014 11:08 am

Tamzin

- Przepraszam, chodziło mi oczywiście o produkty. W moim ojczystym języku te słowa są wykorzystywane wzajemnie. - mag przyjrzał się uważnie formularzowi. 3 tony ulotek. Nie liczba ulotek, a masa. Absurd. Mag wyciągnął z jednej z kieszeni szaty małą szpilkę i ukłuł swój kciuk. Poczekał aż pojawi się na nim kropla krwi po czym przyłożył go do formularza i wyszeptał krótką formułkę. - Czy możesz mi przypomnieć co dokładnie kupowałem? Od samego początku. Ostatnio miałem nieszczęśliwy wypadek podczas planarnej koniunkcji i w mojej pamięci zieją dziury.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości