Skoro już dostałem linkiem, Wysoki Sądzie, to postanowiłem też przyjrzeć się wątkowi i napisać co o tym myślę.
Na spotkaniu larpowców mnie nie było.
Inicjatywa jest przednia. To fakt. Bo wymiana doświadczeń zawsze jest dobra, a tutaj - gdy szczególnie istotne są dobre pomysły i wyobraźnia - jest to szczególnie ważne.
Efekty krótko jak i długofalowe na pewno przyczynią się do polepszenia sytuacji larpów w kraju, lepszej organizacji i tak dalej i jeśli ktoś na prawdę jest wkręcony w larpy, to jest to chyba jedna z najlepszych rzeczy jaka mogła się dla niego wydarzyć (w obrębie zainteresowań) :)
Jako osoba niejako z natury obdarzona umysłem analitycznym, również poświęcam dużo czasu i uwagi na obserwację i analizę tego co dzieje się wkoło (w przenośni - percepcję mam dość cienką :>). W związku z tym mam też własne zdanie, które troszkę kłóci się z wypunktowanymi przez Ciebie myślami. Rozumiem, że każdy ma prawdo do swojego zdania, ale jakoś nie mogłem się powstrzymać przed komentarzem :)
Fingrin pisze:Nie trzeba przygotowywać swojej roli przez kilka tygodni jak w teatrze.
Z tym się nie zgodzę
O ile nie chodzi o krótkie larpy czy wrocławskie spotkania larpowe, to przed graczem stoi zadanie trudniejsze niż przed aktorem. Jedyne, co musi zrobić aktor aby zagrać w sztuce to:
- posiadać konieczne umiejętności aby postać wypadła wiarygodnie
- nauczyć się scenariusza
- ćwiczyć
Aby gracz mógł zagrać w larpie nie musi ćwiczyć, co sprawia złudne wrażenie, że ma on mniej roboty. Otóż nie. Gracz musi wykazać się kreatywnością nie tylko w odgrywaniu roli. O ile nie szasta kasą (a czasem i nawet jak szasta), musi zorganizować sobie strój, co dla niektórych samo w sobie jest już sztuką i niezłym wyzwaniem. Pisanie historii postaci. Tworzenie postaci w ogóle a potem dopinanie szczegółów z MG. Przy tym praca aktora, który musi zapamiętać tekst i codziennie przychodzić na kilkugodzinna próbę wydaje się banalna i prosta. Granie w larpie, tak jak i tworzenia larpa, to niezłe wyzwanie.
Ja się jeszcze zastanowię, czy będę chciał w tym wszystkim uczestniczyć;
Bo jakoś tak bardziej mnie ciągnie do zwykłych sesji a larpy traktuję jako fajne atrakcje na konwentach, możliwość do realizacji pomysłów i dobre uzupełnienie do sesji. Tak właśnie - ostatnio przegoniłem graczy po Wrocławskich parkach aby pokazać im na żywo miejsca popełnienia zbrodni skąpane w nocnym blasku księżyca. Podobało się.
Larpy cykliczne i gry terenowe szanuję. Ale gdy występuje konflikt: "sesja czy larp" - zwykle wybieram sesję.