SSe. pisze:
o tyle sama walka w powietrzu już mniej. Wyobraźmy sobie łucznika pikującego w dół na smoku żeby mógł wystrzelić. Podejżewam, że pęd i wiatr wiejący mu w twarz uniemożliwiłby mu jakikolwiek strzał, a prawdopodobnie jedyne co by robił to kurczowo trzymał się siodła. Myślę, że można to porónać do jazdy na rollercosterze. Nie widziałem tam osoby, której twarz nie "zwiałaby" na tył czaszki.
No tak, ale pisałem przecież, że przy pikowaniu jeździec ma nie wiele do roboty, bo walczy głównie bestia. Co do strzelania to należy zauważyć, że bestia przy pikowaniu nie ma od razu jakiejś oszałamiającej prędkości, jest ta chwila na początku kiedy można się rozejrzeć i strzelić, łatwo nie jest, ale jak pisałem wcześniej, na takich bestiach latają najlepsi i najbardziej doświadczeni wojownicy, czyli tacy dla których szybkie wycelowanie i trafienie w odległy cel to żaden problem.
SSe. pisze:W powyższym przykładzie trzymanie lancy, glewi, halabardy etc, wydaje mi się również "sensowne". Co do halabardy natomiast to jest broń IMHO, która zadaje głównie rany poprzez swój ciężar z zamachu a nie stricte cięte jak np.: nóż. Wyobraźmy sobie na wysokości 100 m nad ziemią, jak jeździec, którego wierzchowiec zwarł się z innym latającym czymś, a teraz dzielnie się gryzą i wbijają sobie pazury bierze zamach?
Pisałem także o tym, w walce powietrznej jeźdźcy muszą przede wszystkim uważać, aby nie spaść, ewentualnie spróbować zadać cios we wrogą bestie jeśli jest na tyle blisko i mieczem nie halabardą. A co do halabardy to myślałem o wykorzystaniu jej w sposób podobny do włóczni czyli do zadawania pchnięć z grzbietu smoka który wylądował.
SSe. pisze:A jak np.: hippogryf poniesie to po kilkunastu minutach lotu jesteśmy albo powyżej gór, albo lata świetlne od miejsca bitwy. W górach to podejrzewam zamarzniemy (ale pewny nie jestem), a do bitwy to wrócimy po tym jak się zakończy
Jest takie nie bezpieczeństwo, podobnie może wybuchnąć nam działo z którego strzelamy, ale czy to powód żeby go nie używać.
Malaggar pisze:Po pierwsze jeden człowiek nawet na smoku to trochę mało do takich akcji. Po drugie, to cały plan nagle traci na skuteczności, jeśli przeciwnik ma wojska w rezerwie. A tylko idiota nie ma.
Jeden człowiek, to może za mało, ale jak ma się oddziały rycerzy na pegazach jak Bretońce to czemu nie, wychodzeniem na tyły przeciwnika i odcinaniem mu odwrotu zajmowała się lekka jazda, tu ma się jej skuteczniejszą wersje.
Malaggar pisze:Na niczym nie może używać, bo skrzydła nie mogą się złożyć przez to, że siedzi jeździec i ciosy do boku mają znikomą skuteczność.
A jesteś na 100% pewien, że nie mogą złożyć, bo mi sie wydaje, że skrzydła przykryją po prostu nogi jeźdźca. Jak wspominałem wcześniej tego problemu nie ma przy Mantysiach, których skrzydła są za plecami jeźdźców i nie przeszkadzają w niczym, można ich grzbietów strzelać na boki, czy też ciąć mieczem/toporem jak ze zwykłego konia, tak samo jest ze smokami, skrzydła nie są tu problemem.
Malaggar pisze:A w RotK widzieliśmy, jak "doskonale" da się dowodzić latając na dziwactwach. Nie da z prostych przyczyn. Radiostacji nie masz, a potrzeba spikowania w dół by pchnąć gońca zajmuje cenny czas. Więc fakt, że widzisz dużo na niewiele się zdaje. A jeszcze nie daj Boże potworek wystraszy konie sztabu...
A słyszałeś może o języku sekretnym bitewnym, można za jego pomocą przekazywać rozkazy na odległość za pomocą gestów, jak jest za daleko to można użyć lunety i po problemie. Poza tym kto każe generałowi od razu lecieć do przodu na pałe, można wykonać kółko nad polem bitwy, zobaczyć co i jak, wrócić wydać rozkazy i uderzyć w odpowiednim momencie. Co kwestii czasu to się go nie ma jak już się bezpośrenio zaangażuje w walkę, a nie trzeba przecież od razu tego robić.
Malaggar pisze:I w ten sposób dochodzimy do syndromu pancerników. Z jednej strony budziły strach, a z drugiej były tak drogie, ze dowódcy bali się ich utraty i nie używali.
No cóż, taka właśnie rola smoków, jest ich przecież nie wiele, wyprowadza się je do starcie w razie najwyższej konieczności i trzeba uważać aby ich nie stracić. Dlatego też nieczęsto można je spotkać na polach bitew, ale z drugiej strony pancerników bano się używać, ale ostatecznie użyto - "Bitwa Jutlandzka"