Zgadzam, się z tobą yabu, że Kotarski chcąc uprościć, skomplikował, a na dodatek nie był później konsekwentny.
Tremaine miał stopień "ensign" co powszechnie się u nas tłumaczy jako chorąży
Po "dojrzałym" namyśle uważam, że w tłumaczeniu i tak będzie widać zmianę stylu. w związku z tym wstęp od nowego tłumacza w tak długim i lubianym cyklu byłby naprawdę korzystny. A przy okazji Feline może wprowadzić pewne zmiany redakcyjne, czy terminologiczne i to wyjaśnić w tym wstępie czytelnikom. uważam że jako tłumacz ma do tego prawo, bo każde tłumaczenie jest twórcze i jest w jakimś stopniu interpretacją. Feline nie musi przecież naśladować (a nawet nie powinien) niewolniczo Kotarskiego, który był co do zasady świetny i na pewno przyczynił się do popularyzacji cyklu, ale w więcej niż paru miejscach namieszał, a w innych tłumaczył z dużą dowolnością, co daje się zauważyć nawet jeśli zna się angielski jedynie na poziomie pozwalającym śledzić fabułę. Jak czytałam po angielsku kolejne tomy gdzieś od Wojny Honor, zanim ukazały się Polsce, to dało się to zauważyć. jeśli w ogóle wprowadzać jakiekolwiek zmiany, to teraz jest najoptymalniejszy moment, lepszego nie będzie.
tak wogóle to uważam że tłumaczenie HH jest wyjątkowo trudne, inne powieści Webera, np. cykl o Bahzelu Bahnakssonie jest o wiele łatwiejszy i w czytaniu i w tłumaczeniu. Wiem, bo próbowałam na własny użytek, ale mi do HH już po paru akapitach zabrakło samozaparcia, to jest translatorski koszmarek. wg mnie trzeba właściwie tworzyć słownik techniczny, żeby zachować jakąś spójność przekładu. czyta się jako tako, bo dużo się człowiek domyśla z kontekstu i dzięki wiedzy, co było w poprzednich tomach, ale jak masz to co rozumiesz sobie zapisać, to od razu wymiękasz, na potęgę mnożą się wątpliwości, jak właściwie ma być.