Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
gacoperz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1397
Rejestracja: sob paź 01, 2011 8:44 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

śr paź 31, 2012 6:33 pm



Nie tylko Halt był zdumiony całkowitą ambiwalencją miejscowych wojaków o zdrowie ich chlebodawcy. Możliwe, że facet jest tylko figurantem, a Oak Hill rządzi kto inny. W sumie nic dziwnego, kto by chciał być szefem na takim zadupiu? A może miejscowy szeryf był tu szarą eminencją?
Z racji, że z baronem powinien porozmawiać dowódca, cofnęła się kilka kroków i stanęła przy jednym z grajacych. Położyła mu rękę na ramieniu.
- Hej przystojniaku! Znalazłoby się krzesło i dla mnie? A tak w ogóle w co tu gracie?

- Ciekawe. Tak w ogóle to fascynuje mnie wasza siła spokoju. Do barona pakuje się pięciu uzbrojonych ludzi, a wam nawet brew nie drgrnęła. Mówiłam chłopakom, że żołnierze Federacji to twardzi goście. A tak przy okazji, to kto jest dowódcą waszego oddziału? Zapytałabym chłopaków przy wjeździe, ale wyglądali na zajętych. A wy chyba macie czas by ze mną porozmawiać, prawda?
 
Awatar użytkownika
AdiVeB
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 520
Rejestracja: wt cze 08, 2010 8:28 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

śr paź 31, 2012 7:21 pm

Lady Tina

Strażnicy siedzący przy stole przestali grać gdy usłyszeli głos Tiny. Jeden z nich rzekł :
- Jasne, proszę bardzo panienko! - wstał i odsunął jedno z krzeseł

Gość ewidentnie leciał na Tinę. Ona doskonale o tym wiedziała, to była bułka z masłem. Przy odrobinie odpowiedniej motywacji powiedziałby jej prędzej czy później wszystko.

Po chwili jednak drugi odezwał się w odpowiedzi na ostatnie pytanie :
- Prawą ręką Barona jest Szeryf Mills... on pilnuje tu porządku - zamilkł na chwilę po czym się otrząsnął i rzekł - gramy w pokera...
 
Awatar użytkownika
carloss
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 400
Rejestracja: pn lip 23, 2012 7:57 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

śr paź 31, 2012 8:30 pm

Steve Jensen

Jensen nie zdziwił się słysząc słowa mężczyzny. Nawet gdyby chciał ich okłamać, to udzielone im informacje była za nadto oczywiste by je zmieniać. Trzeba jednak trochę go pomęczyć, może powie coś więcej. Doskonale zdawał sobie sprawę, że reszta jego ekipy przygląda się baronowi próbując zanalizować czy mówi prawdę.
-To ponowię ich pytanie - odezwał się przyciszonym głosem - gdzie w okolicy jest przedwojenne laboratorium? I od kogo poprzednia grupa dostała o nim informację?
Porucznik żałował, że nie nauczył się rozpoznawać kłamstwa. Znał ludzi, którzy czytali w innych jak w książce: wystarczyło jedno spojrzenie, gest, słowo i cały misterny plan i szczegółowo utkana pajęczyna kłamstw szła się jebać. On niestety do nich nie należał.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

śr paź 31, 2012 8:44 pm

Obrazek


Nick Weavill


Nick na razie milczał, nigdy nie był z niego wielki mówca, nie miał też naturalnego daru do zgadywania myśli współrozmówcy. Owszem gdyby baron zapytał jego opinię na temat konstrukcji kościołka to miałby wiele do powiedzenia, w jego umyśle już szykowały się dziesiątki poprawek i modyfikacji jakie by wprowadził. Postanowił więc nie pchać się do pomieszczenia z baronem i stał sobie przed drzwiami obserwując zebranych żołnierzy, oraz zerkając na grającą z żołnierzami Tinę. Przyglądał się sposobowi w jaki się poruszając, porównując wyszkolenie mężczyzn do tego jakie reprezentowali ludzi z jego oddziału. On sam wiedział, że gdyby ekipa 5 zbrojnych wjechała do posterunku, to zostaliby zatrzymani przeszukani i rozbrojeni, a i wtedy mogliby zobaczyć generała tylko w obecności zbrojnej eskorty. Coś w tym całym miejscu nie grało. W końcu kto normalny beztrosko dzieli się wiedzą o kopali gambli jaką były przedwojenne laboratoria. Zerknął też czy żołnierze nie mają krótkofalówek, być może potem będzie mógł spróbować podsłuchać ich łączność.

 
Awatar użytkownika
carloss
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 400
Rejestracja: pn lip 23, 2012 7:57 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

śr paź 31, 2012 9:40 pm

Baron odparł poważnie :
- Tego nie wiem... ale powiem wam to co wiedzą tu wszyscy... jeśli opuście naszą osadę od południa traficie na drogę prowadzącą w góry... miejscowi nazywają ją Mt. Hunt. Nasi myśliwi zapuszczają się tam czasem na polowanie. Zwierzyny jest aż nadto... ale mogę powiedzieć z całą pewnością że nikt nie zapuszcza się za most... ruiny niepokoją ludzi

Porucznikowi chwilę zajęło zanim przetrawił te informacje. Po chwili spytał:
-Te ruiny: nikt ich nigdy nie badał? Nie ma w mieście żadnego łowcy, czy handlarza?

Starszy mężczyzna zmarszył brwi i po chwili namysłu rzekł :
- Ruiny... byli śmiałkowie chcący zarobić... zarówno tutejsi jak i obcy... nie wracali...

Jensen zamyślił się. W sumie żadnych szczegółów nie poznał, ale wiedział przynajmniej gdzie muszą sprawdzić. Historyjka z "nikt stamtąd nie wracał" wydawała mu się podejrzana, ale w swoim życiu widział tyle, że mógł w nią uwierzyć.
Do głowy przychodziło już mu tylko jedno pytanie.
- Czy w okolicach zauważono jakąś aktywność maszyn, czy mutantów - spytał

Mężczyzna wyraźnie się zmartwił, Jensen chyba trafił idealnie w dziesiątkę :
- Eh... nie... bynajmniej nie w mieście... Panie poruczniku, co pan chce tym powiedzieć? Jest jakieś zagrożenie o którym powinienem wiedzieć? Jeśli mogę jeszcze jakoś... pomóc?

Steve przyjrzał się uważnie mężczyźnie. Już wiedział, że mężczyzna nie mówi mu całej prawdy nawet bez tych sztuczek z czytaniem w myślach.
- Ja sugeruję, że wszędzie można natknąć się na samotną maszynę, czy grupkę mutantów. Pan właśnie potwierdził, że moje przypuszczenia są prawdziwe - powiedział pewnym tonem - a więc o czym powinniśmy wiedzieć?

Baron kiwnął głową :
- Panie Poruczniku... musi mi pan uwierzyć na słowo... lepiej żebyście nie kręcili się w tych ruinach... miejscowi mówią że to miejsce jest przeklęte, osobiście nie wierzę w takie brednie! - ostatnią część zdania wypowiedział głośno i stanowczo - ostatnio zaczęły się dziać różne dziwne rzeczy, które przedtem nigdy nie miały miejsca. Trafiało się że jakieś dziwne zmutowane... "coś" kręciło się w pobliżu ruin. Nie wiemy co to... ale dało się to położyć jednym strzałem. Nie podchodziliśmy bliżej, nie szukaliśmy kłopotów... wzmocniliśmy obronę przy każdym wejściu do osady - efekt był znany... ciężkie karabiny maszynowe na wieżyczkach.

~Cholera! ~ Zaklął w myślach Jensen
- Nie udzielając nam takich informacji wystawił pan oddział na śmierć - rzekł ostro - a ja nie zwykłem narażać swoich ludzi...
Jensen uspokoił się przypominając sobie, że tutaj Posterunek nie ma władzy, a nie rozsądne byłoby niepotrzebnie wdawać się w sprzeczki.
- Mimo wszystko dziękuję za informacje i za poświęcony czas - powiedział spokojniej - Jeśli nie ma pan żadnych innych informacji, zbadamy ruiny i poznamy odpowiedź

Na odchodne baron dodał:
- Dziękuję panie poruczniku... - rzekł z wyrzutami sumienia - mam nadzieję że znajdziecie swoich przyjaciół...
Mężczyzna tylko kiwnął głową i odwrócił się. Już w drzwiach zatrzymał się i obrócił do barona
- Miło było pana poznać - powiedział i wyszedł na korytarz
 
Awatar użytkownika
Azgoth
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 646
Rejestracja: sob sie 02, 2008 5:47 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

śr paź 31, 2012 10:10 pm

Halt


Tinie bajerującej strażników poświęcał tylko tyle uwagi aby w razie dziwnych zagrywek czwórki pokerzystów odpowiednio szybko zareagować. Niepotrzebnie, bo dziewczyna była nie tylko piękna ale też cholernie niebezpieczna. A goście byli absolutnie oczarowani.

Znacznie dokładniej obserwował drzwi wejściowe do kościółka, jakby spodziewał się że za chwilę wejdzie nimi oddział szturmowy maszyn Molocha. Albo chociaż paru nieprzyjaźnie nastawionych miejscowych z bronią maszynową. To że dawali każdemu z zewnątrz prowadzić beztroskie pogawędki ze swoim baronem oznaczało, że albo facet jest idiotą albo marionetką. Albo jedno i drugie. Poprawił kuszę na plecach, jakby od niechcenia, aby nie przeszkadzała mu w swobodnych unikach. Nawet ich nie rozbrojono. Każdy mógł powiedzieć że jest z Posterunku. W każdym razie on sam kiedyś tak zrobił i działało. Normalnie przedszkole. Jakim cudem to miasto jeszcze się trzyma?
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

śr paź 31, 2012 10:22 pm

Obrazek


Nick Weavill


Nick usłyszawszy ostanie zdanie burmistrza wszedł przez otwarte drzwi nim porucznik zdążył je zamknąć.

- Przepraszam, że się wtrącę szefie - odezwał się do szefa jednostki Wydaje mi się, że skoro mamy nadstawiać tyłki dla tych tutaj, a nie dostajemy pełnego wywiadu to chyba moglibyście nam teraz pomóc nieco.

Odezwał się teraz do barona.

Przyjechaliśmy tutaj furgonetką ale niestety trochę ubogo stoimy na paliwie przydałoby się nam cokolwiek możecie poświęcić, plus może jakieś zapasowe części, jeżeli macie jakieś bezużyteczne auta to sam sobie części z nich wymotuję. Na koniec Gaźnik Recylkulacji paliwa jeżeli któryś z waszych wozów posiada i moglibyście odstąpić. Chyba nie proszę o zbyt wiele, biorąc pod uwagę, że będziemy ryzować nasze życie po to by wasi myśliwi mogli cało wracać do domów? Każda nawet najmniejsza pomoc może mieć znaczenie w powodzeniu tej misji, a chyba wam zależy na tym nawet bardziej niż nam, bo wy tu musicie niestety zostać i mieszkać.
 
Awatar użytkownika
AdiVeB
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 520
Rejestracja: wt cze 08, 2010 8:28 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

śr paź 31, 2012 10:29 pm

Baron spojrzał najpierw na porucznika później na Nicka i rzekł :
- Oczywiście... zobaczę co dam radę zorganizować. Paliwo znajdzie się na pewno... ze sprzętem elektornicznym i częściami motoryzacyjnymi może byc problem. Dam znać naszemu mechanikowi że oczekujecie zapłaty... może coś wyskrobie. Teraz, proszę abyście już sobie poszli. Mam trochę problemów którymi muszę się zająć... ale wasze wysiłki na pewno nie zostaną pomienięte. Zegnam.
 
Awatar użytkownika
carloss
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 400
Rejestracja: pn lip 23, 2012 7:57 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

śr paź 31, 2012 10:36 pm

Steve Jensen

Porucznik uśmiechnął się słysząc słowa Nicka. Z zainteresowaniem spojrzał na reakcję barona i nie zaskoczyła go jego odpowiedź. Jego towarzysz był dziwnym człowiekiem. Rozumował na troszkę innej płaszczyźnie, lecz jego szczerość, bezpośredniość i żelazna logika często zaskakiwała rozmówców i dostawał to, czego chciał.

Po słowach przywódcy miasteczka, Jensen z powrotem założył ciemne okulary i idąc nawą główną kościółka, wyszedł na zewnątrz.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

śr paź 31, 2012 11:11 pm

kpr. Johan "Thorn" Thieme - dobrze zbudowany, krótkościęty brunet.



Kapral i drużynowy operator ciężkiej broni był zaiste zaskoczony niefrasobliwością strażników. Ot tak po prostu pozwolili im wejść i nawet partyjke pokerka nie przerwali. Posłał zdegustowane spojrzenie po kolegach i koleżance taką amatorszczyzną. ~ Przydałoby się ich wsłać do nas chociaż na unitarkę. No a jak nie to chociaż do tych z NY... ~ póki co widział jak toczy się rozmowa pomiędzy baronem a porucznikiem.

Gdy "Lady" zaczęła bajerować strażników posłał Nickowi i Haltowi porozumiewawcze spojrzenie. Mówiło ono, żeby filowali na resztę. Liczył, że Nick w razie kłopotów będzie wspierał Tinę a Halt jako bystrooki weźmie na siebie ogólne przeszukiwanie ewentualnych niebezpieczeństw. Sam powoli bez gwałtownych ruchów podszedł do rozmwiającego porucznika i stanął krok za nim. Lubił wiedzie co się dzieje i chciał go w razie czego wesprzeć argumentami niekoniecznie siłowymi jesli tamten by potrzebował. Ponadto znał się na ludziach na tyle by wiedzieć, że nawet gdy się nie odzywa daje to im dwóm psychologiczną przewagę nad pojedynczym nieuzbrojonym człowiekiem. Na razie jednak słuchał, obserwował i milczał.

Baron zdawał mu się być szczery. Na razie. Niemniej sprawiał wrażenie kogoś komu trafiła się sprawa która go przerasta. Gdy na moment Steve podniósł głos Jon zacisnął mocniej szczęki i dłoń na bronii. Podobnie jak ich dowódzcy nie podobała mu się możliwość niedoinformowania chłopaków ze "Szpona" i wsytawienie ich na niebezpieczeństwo. Nawet jeśli zrobiono to z obawy lub niewiedzy. Może miejscowi liczyli, że komandosi z Posterunku załatwią sprawę obojętnie na co by trafili?

Gdy najwyraźniej Steve skońćzył i zbierał się do wyjścia erkaemista postanowił się ciutkę udzielić w dyskusji. - Panie poruczniku, mogę coś dodać? - spytał spokojnie. Co prawda gdy byli sami, na akcji albo w bazie mogli sobie nonszalancko i beztrosko mówić po imieniu olewając salutowanie i stopnie. Grupa specjalna miała swoje własne reguły działania. Jednak podczas kntaktu przy obcych, John zawsze zwracał się poprawnie do innych członków oddziału. Poczekał aż tamten pozwoli mu mówić po czym powiedział co miał do powiedzenia.

-Baronie Williams. Jestem kapral John Thieme z Posterunku. - przerwał na chwilę i dał tam6temu czas na przyjęcie tej informacji. Wiedział, że gdyby tego nie zrobił jego imię i stopień miało szansę zlać się tamtemu z resztą wypowiedzi i mógł zapamiętać tylko tyle, że gadał z jakimś kolesiem z wielką spluwą.

-Jak powiedział porucznik Jensen jesteśmy tu by odnaleźć nasz oddział. Bylibyśmy wdzięczni za wszelaką udzieloną pomoc. Jesli oni udali się w tamte ruiny my udamy się tam również. Nie zostawiamy swoich. Jeśli jest tam jakieś niebezpieceństwo to pójdziemy się z tym zmierzyć. Jeśli jest tam coś co się szwenda i zaczepia porządnych ludzi to postaramy się zlikwidowac to zagrożenie. Jednak każda informacja czy pomoc będzie nam pomocna i zwiększzy nasze szanse na sukces. Na przykład chcielibyśmy wiedzieć gdzie jest pojazd poprzedniego oddziału. Swoją drogą chcielibyśmy się zaopatrzyć obecnie głównie w paliwo. Mógłby pan baron coś polecić? Bylibyśmy bardzo zobowiązani. Aha, i nie wiemy w jakim stanie odnajdziemy naszych kolegów. Możliwe, że będa potrzebować natychmiastowej pomocy medycznej. Dałoby się zorganizować jakąś salę operacyjną lub coś podobnego? Widzieliśmy, że macie u siebie jakiś punkt medyczny. Współpraca pomiędzy cywilami a żołnierzami to podstawa sukcesu w naszym świecie. Bez tego jesteśmy skazani na klęske. My jesteśmy żołnierzami, wy jesteście cywilami, razem możemy połączyć siły by zwyciężyć wszelkie przeciwności. Nasz sztab przykłada wielką wagę do losu swoich ludzi a my musimy zameldować jakie mamy postępy i na jakie natrafiamy trudności. A my lubimy im meldować, że nie mamy żadnych trudności. Z nikim i z niczym. - skończył swój ni to wykład ni to kazanie. Mówił łagodnie i spokojnie. Chciał dać tamtemu czas ba zgłebienie sensu jego wypowiedzi. Z jednej strony informował go, że nie są wrogami i że nie muszą się ich obawiać. Z drugiej nęcił go wizją załatwienia problemu ruin. Namwiał tamtego do współpracy w kwestii zaopatrzenia i kwaterunku. No i skromnie przypominał, że nawet jak obecnie jest ich tylko piątka to jednak należą do organizacji o kontynentalnym zaiśegu która nie da sobie w kaszę dmuchać. Obecnie zamilkł i czekał co tamten odpowie. W razie czego Steve zawsze mógł się wyprzeć tego co mówił w sumie tylko kapral a sam miał sumienie i wizerunek czysty.
 
Awatar użytkownika
gacoperz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1397
Rejestracja: sob paź 01, 2011 8:44 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

czw lis 01, 2012 6:52 am



Tinie ta mieścina podobała się coraz mniej. Coś wisiało w powietrzu i nie był to ani miał węglowy, ani zapach potu robotników. Te małe miasteczka na prowincji i ich tajemnice. Zmowa milczenia miała w nich dużą siłę. Wiedziała jedno, jeśli nie obawiają się grupy uzbrojonych ludzi, albo nie mają powodu, albo jest coś, czego obawiaja się bardziej.
- Cóż, nie wyglądacie chłopaki na mocno zajętych. Może pokazałbyś mi co jest ciekawego w tej osadzie? Na pierwszy rzut oka nie wygląda zbyt zachęcająco, ale jestem pewna, że znasz tu wszystkie zakamarki. - Mówiąc to Tina pogładziła go po udzie.
- No i moglibyśmy trochę pobyć sami. - Wyszeptała mu do ucha.
Ostatnio zmieniony czw lis 01, 2012 10:50 am przez gacoperz, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
AdiVeB
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 520
Rejestracja: wt cze 08, 2010 8:28 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

czw lis 01, 2012 6:25 pm

Baron spojrzał na Johna nieco zmartwiony :
- Niestety to już wszystko co wiem... jak już mówiłem... nie badaliśmy tych ruin, nie chcieliśmy więcej trupów... jeśli chodzi o pomoc to zrobimy wszystko co w naszej mocy. Możecie się zatrzymać w naszej karczmie na mój koszt, zostawić rzeczy, odpocząć... O zapłacie nic na razie dokładniejszego nie mogę powiedzieć ale zrobię wszystko co w mojej mocy. A teraz naprawdę bardzo przepraszam ale mam kilka spraw do załatwienia. Czekam na kogoś.

Tymczasem przy kąciku pokerowym atmosfera była gorąca. Jeden ze strażników już miał coś "zawadiacko" odpowiedzieć gdy był zmuszony wraz z resztą chłopaków do błyskawicznego powstania na baczność. Do kościoła wszedł energicznym krokiem jakiś facet. Niby nic specjalnego, długi szary prochowiec, dwa rewolwery w kaburach przy pasie i szabla... chudzina, w średnim wieku z bardzo osobliwym wąsikiem i kozią bródką. W sumie aż chciało się parsknąć śmiechem na widok tej dość energicznej eminencji.

Mistrzunio miecza przeszedł szybkim krokiem obok strażników pytając :
- Baron u siebie?

Jeden ze strażników rzekł nerwowo :
- Tak jest, Sir!

Wychodząca reszta oddziału minęła się z nim gdy on wchodził, a oni wychodzili z pomieszczenia. Ci którzy wychodzili jednak nie mieli tyle czasu by się mu przyjrzeć co Tina - tym bardziej że ona od razu zorientowała że to jakaś szycha... pewnie szlachcic. Reszcie wydał się po prostu dziwny, wręcz śmieszny... ale nie pierwszej sierżant. Szabla... pewność siebie - to musiał być ktoś.
 
Awatar użytkownika
carloss
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 400
Rejestracja: pn lip 23, 2012 7:57 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

czw lis 01, 2012 10:25 pm

Steve Jensen

Jensen na moment zatrzymał się, gdy minął się w drzwiach z dziwnym mężczyzną. Mimo, że miał tylko chwilkę na przyjrzenie się facetowi, ten wydawał mu się dziwakiem. Porucznik tylko się uśmiechnął i zaczął iść do wyjścia kościółka. Gdy mijał stolik z czwórką mężczyzn, nie zaczepił Tiny, ani nic nie powiedział.
Domyślał się, że towarzyszka stosuje swoje tricki by wydobyć jakieś informacje od tamtych. Żadne wysublimowane techniki nie były konieczne. Zazwyczaj wystarczała sztuczka "Hej! Mam cycki!", która nie polegała na niczym innym niż posiadanie cycków. Póki jednak była skuteczna, porucznika nie obchodziła metoda.
Jensen szybkim krokiem skierował się do wyjścia, po czym oparł się o mur i tak poczekał na resztę grupy.
 
Awatar użytkownika
Azgoth
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 646
Rejestracja: sob sie 02, 2008 5:47 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

czw lis 01, 2012 10:45 pm

Halt


Minął dziwnego szlachcica, obdarzając go spojrzeniem wyrażającym mieszankę zdziwienia z głęboką pogardą. Kwintesencja wszystkiego czego nienawidził w tej feudalnej maskaradzie. Zabawa w rycerzyków. Spodziewał się, że przechodząc obok dziwny osobnik wyciągnie białą rękawiczkę i wyzwie kogoś do walki na miecze. Parodia...

Wyszedł szybko na zewnątrz dołączając do Porucznika.
- I co teraz? Może czas na kolejkę w barze?
 
Awatar użytkownika
gacoperz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1397
Rejestracja: sob paź 01, 2011 8:44 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

czw lis 01, 2012 11:09 pm



Cristina odprowadziła nowoprzybyłego wzrokiem. Gdyby wzrok mógł zabijać brodacz już leżałby martwy na deskach dawnej świątyni. Wstała zwrócona ku drzwiom barona i tupnęła gniewnie.
- Doprawdy, cóż to za maniery! Widzę, że zapanowały tu jakieś jankeskie obyczaje. A może już nie trzeba być dżentelmenem by piastować urząd w federacji. Co za bezczelność, tak obcesowo potraktować kobietę. - Odwróciła się do żołnierzy przy stoliku. - Mam nadzieję chłopcy, że was w domu wychowano jak należy i wiecie jak nalezy traktować damę. Wybaczcie, ale muszę was teraz opuścić. Jestem zbyt wzburzona.
To powiedziawszy odwróciła się na pięcie i zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę drzwi wyjściowych.
Ostatnio zmieniony czw lis 01, 2012 11:10 pm przez gacoperz, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

czw lis 01, 2012 11:23 pm

Obrazek


Nick Weavill


Nick wyszedł na zewnątrz budynku i zagadnął do chłopaków.

- Ten burmistrz to idiota był tak służalczy, że aż rozważałem czyby go nie poprosić o więcej. Facet jest marionetką ale trzeba będzie wykorzystać na ile się da to co nam daje, sami wiecie jak ciężko ze sprzętem na froncie. Za to na tego faceta co wszedł bym uważał, żołnierze mało się nie obsrali na jego widok. Myślę, że warto skorzystać z baru skoro baron płaci i dobrze się najeść i zasięgnąć informacji o tych ruinach, bo jak na razie nie wygląda to za ciekawie. Ja się do tego nie nadam wiec wy się tym zajmijcie, ja w tym czasie skorzystam z odrobiny wolnego i poprawię kilka rzeczy w samochodzie. Będę na radiu jakby coś pilnego. Nie zapomnijcie przynieść mi coś do jedzenia na wynos.

Po tych słowach ruszył do auta, przypiął sobie radiostacje do kieszeni przy kamizelce i włączył na odpowiedni kanał. Wyciągnął swój magiczny zestaw i po kilku chwilach zniknął pod maską samochodu. Szybki rzut oka pozwolił mu z łatwością stwierdzić jakie elementy wymagały konserwacji, wóz sam w sobie był już w niezłym stanie ale Nick zawsze poszukiwał możliwości polepszenia tego co miał. Wymiana kilku poluzowanych kabelków, lekko zużyty opornik, bardziej wydajna żarówka. Rozkręcił kilka elementów i solidnie je przeczyścił. Zszedł pod samochód i staranie dokręcił rurę wydechową. Wymienił świece zapłonowe i na koniec wszystko ładnie przetarł szmatką dając autu nieco odnowiony wygląd. Nie dało się nie zauważyć, że transit wygląda teraz o wiele sprawniej.

 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

sob lis 03, 2012 12:46 am

kpr. Johan "Thorn" Thieme - dobrze zbudowany, krótkościęty brunet.



Oddziałowy erkaemista z zadowoleniem słuchał deklaraji barona co do pomocy. Wyglądało, że jest załatwić to co faktycznie może. Kwaterunek, opierunek, prowiant i paliwo brzmiało nieźle na początek. Gorzej było z info o ruinach i losach porzedniego oddziału Posterunku. Jednak jakoś na nich się nie skarżył ani nie panikował na widok posterunkowego munduru więc pewnie chłopaki ze "Szpona" jakoś źle w pamięci mu nie zostali. Reszta strażników widocznie miała podobne wspomnienia bo reagowali rownie obojętnie.

Steve widocznie uznał rozmowę za zakończoną bo się żegnał i wracał do wyjścia. Johny swoim zwyczajem "osłaniał go ogniem" czyli pozwolił by tamten go minął i pozostał chwilowo na swojej pozycji dodają tylko krótko do barona - Dziękujemy za współpracę baronie Williams i do widzenia. - po czym zasalutował mu wiedząc, że na cywilach a zwłaszcza takich co mają choć trochę władzy robi to odpowiednie wrażenie. I dzięki temu łatwiej ich potem urabiać...

Wiedział już, że zyskał odpowiednio dużo czasu i Steve i większość oddziału jest już przy drzwiach albo i za nimi więc mógł już się wycofa. W końcu przez ścianę raczej słabo mogliby go osłaniać ogniem. Wówczas do środka wszedł jakiś dziwny koleś, ze śmiesznym wąsikiem i szablą. A Lady zrobiła swój show i dała mu nieźle popalić bez krępacji mówiąc co myśli o jego manierach. W duchu John miał z tego niezły ubaw i w pełni popierał gorącokrwistą kumpelę ale twarz pozostała mu poważna i bez wyrazu.

Został już sam w kościółku bo reszta oddziału już czekała na zewnątrz. Podszedł więc spokojnie do drzwi a więc niejako z musu do tego dziwnego typa i rzekł spokojnie. - Ta DA - MA... - wyraźnie zaakcentował te słowo patrząc zimno na obcego. Stał obecnie już w drzwiach więc w razie kłopotów oddział mógł go wesprzeć nie tylko słwonie. Poza tym chciał niejako by scenę widzieli i ci na zewnątrz i ci co zostali w srodku. - ...co właśnie opuściła ten lokal to st.sier Posterunku, z oddziałów specjalnych Cristina Armstrong... Ta dama, dużo nam opowiadała o południowej gościnności i manierach zamieskujących ją dam i dżentelmenów. A ja jestem kpr. John Thieme z tego samego oddziału i szczerze mówiąc jestem zszokowany pańskim zachowaniem. Będąc pierwszy raz na Południu oczekiwałem kompletnie czego innego po kimś z pańską pozycją. Mam nadzieję, że przemyśli pan sprawę w spokoju i takie zachowanie jest wyjątkowe u pana. Na razie pozwoli pan, że wrócę do pełnienia swoich obowiązków. - oczywiscie nie czekał na pozwolenie od cywila który nie był nawet w jego opinii kimś w stylu szzeregowca w ich armii. Całość wypowiedział spokojnym opanowanym głosem wiedział jednak, że jest słyszany nie tylko przez owego palanta ale i przez strażników, barona, swój oddział i może kilku bliższych gapiów. Zamierzał narobić mu siary tak samo jak "Lady" i to z dwóch powodów. Po pierwsze chciał pokazać, że pryzjechali nie byle szmaciarze z Pustkowi tylko reguralny oddział Posterunku i nie dadzą się traktować jak jakieś zwykłe miejscowe bydło. A po drugie nie zamierzał zostawiać "Lady" osamotnionej w swym gniewie i jego okazywaniu. Jego wypowiedź była co prawda bardziej stonowana niż "ich" szlachcianki ale wyraz i sens był ten sam. I nie użył ostrzejszych sformułowań, tak samo jak dał tamtemu możliwość wyjścia z tej sytuacji z twarzą bo nie chciał sobie robić wrogów na samym początku pobytu tutaj. No ale odpuścić też nie zamierzał.

Gdy wrócił do swojego oddziału uśmiechnął się do nich. Gdy zaczęli oddalać się od kościółka rzekł nie wiadomo do kogo z nich - Tak mu tylko powiedziałem, żeby nie było, że nasza "Lady" jest tu sama i ją zostawimy bez pomocy w razie czego no nie? - przestał się usmiechać i rzekł nadal cicho ale dużo chłodniej i ostrzej - A poza tym należało się bucowi... - potem skupił się na tym co mówi reszta oddziału.

-Steve... - zerknął na szefa. Znali się na tyle, że porucznik wiedział, że gdy John zaczyna rozmowę tym tonem to albo chce o coś spytać albo coś zaproponować. Nie omylił się i tak było i tym razem. - Tak sobie myslę... Ja i Halt wyspaliśmy się w nocy. Więc jesteśmy zwarci i gotowi... No nie Halt? - tu przerwał i spojrzał wesoło na zwiadowcę - poczekał aż tamten coś rzuci lub po prostu się też rozszczerzy i wrócił do głównego tematu swej wypowiedzi - ... więc sobie tak pomyślałem... Może ja i Halt weźmiemy motor i zerkniemy na te ruiny? Moglibyśmy sprawdzić chociaż do tego mostu i sam dojazd do niego. W końcu podobno do mostu jest w miarę bezpiecznie wedle barona... Jak chłopaki ze "Szpona" faktycznie tam pojechali to chyba powinniśmy znaleźć ich brykę albo ślady po niej. Halt ją znajdzie jak ona jest do znależienia. Może w niej jest coś co nam powie coś więcej. Bo jak na razie to miejscowi na speców od tych ruin nie wyglądają... Jak znajdziemy coś ciekawego albo coś ciekawego znajdzie nas to damy wam znać. Jak wam się to widzi? - mówił niby do Steve'a ale własciwie wszyscy po trochu mieli coś do powiedzenia. Jego zdaniem plan był niezły. Motor mógł zabrać dwie osoby. Na krótka trasę jakoś by się ze sobą przemęczyli. Na miejscu Halt zapewniał rozpoznanie i skryte działania a on sam siłę ognia i obserwację w szerszym zakresie. Nie wiedział co się stanie mając tak skromne info o tym miejscu. Jednak zakładał, że rozlokują się przed mostem bo zdaje się, że i tak było widać z tamtąd te ruiny. Najwyraźniej rzeka, kanion czy nad czym ten most wisiał było skuteczną barierą dla tego "cosia" z ruin. Więc nawet jakby się próbowało przedostać na "ich" brzeg musiało by skorzystać z mostu a oni we dwóch tak odkryty cel powinni skutecznie wystrzelać zanim przedostanie się na drugą stronę. W końcu podobno wystarczał jeden strzał... W razie cięższzych kłpotów mogli dać dyla motorem albo wezwać resztę oddziału. Ponadto wkurzało go, że nadal nie wiedzą czy te ruiny to jakaś wiocha, miasto, magazyny czy inny grzyb. Reszta w tym czasie mogła obadać sprawę na miesjcu, może znajdą kogoś bardziej rozgarniętego, albo kogoś z kim gadali chłopaki ze "Szponu". A poteem jakby przyjechali do nich z obiadem z knajpy wcale nie byłoby źle. A oni we dwóch przez pół dnia to już by coś mogli powiedzieć o potencjalnym terenie ich akcji.
 
Awatar użytkownika
carloss
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 400
Rejestracja: pn lip 23, 2012 7:57 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

sob lis 03, 2012 2:11 am

Steve Jensen

Porucznik zdziwił się słysząc słowa towarzyszy. Massimo z innymi chłopakami byli w niebezpieczeństwie, być może już nie żyli, a członkom jego zespołu chodziło po głowie piwo, poprawki furgonu i zwiad.
- Nie - odparł wysłuchawszy kolegów - Nie mamy czasu na takie pierdoły. Nick - załatw kilka litrów paliwa, byśmy dojechali do tych ruin. Reszta - zjedźcie coś i odpocznijcie moment, bo następna okazja może być nieprędko. Ja popytam się w knajpie o chłopaków. Spotkamy się przy samochodzie za 10 minut. W porządku? - rzucił i rozejrzał się po zespole
 
Awatar użytkownika
gacoperz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1397
Rejestracja: sob paź 01, 2011 8:44 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

sob lis 03, 2012 6:57 am



- Chcesz się bawić w rycerza Thorn? - Tina zapytała Holendra gdy wyszedł ze świątyni. Potrząsnęła głową z lekką dezaprobatą. - On ma teraz wszelkie powody by cię wyzwać na miecze. Własnie, gdzie jest twój? - Wymownie spojrzała na lewy bok kaznodziei. - Facet mógł uznać swój błąd i przeprosić. Mógł mnie też wyzwać za ośmieszenie go przed jego ludźmi, ale wtedy byłby przegrany na starcie. Zwycięstwo nad kobietą nie przyniosłoby mu chwały, a przegrana byłaby po wielokroć dotkliwsza. A teraz może wyzwać ciebie. Nawet jakby ci dać miecz, to pewnie wiedziałbyś tylko, którym końcem we wroga. Nie pozostanie ci nic innego jak go przeprosić, albo bym walczyła w twoim imieniu. Albo zyskasz opinię mocnego tylko w gębie, albo chowajacego sie za spódnicą.

- Steve, co mamy na ewentualną wymianę? Mam litr obozowego bimbru do dezynfekcji, ale może ktoś tu będzie zainteresowany.
Ostatnio zmieniony sob lis 03, 2012 7:19 am przez gacoperz, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

sob lis 03, 2012 8:29 am

Obrazek


Nick Weavill


- Steve odział zaginął prawie 4 dni temu, kilka godzin nie zrobi im różnicy, a ja nie mam najmniejszej ochoty pojechać w te ruiny w ciemno. Idźcie się dowiedzieć coś o tych ruinach i okolicy, jak profesjonaliści, a nie lećmy na hura jak banda frajerów. Szpon pojechał bez odpowiedniego zwiadu i widzisz co się stało, ja mam ochotę wrócić z tej misji.
 
Awatar użytkownika
Azgoth
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 646
Rejestracja: sob sie 02, 2008 5:47 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

sob lis 03, 2012 10:52 am

Halt


Zwiadowca uśmiechnął się krzywo dostrzegając ironię całej sytuacji. Thorn chyba wczuwał się w szlacheckie klimaty, a Tina słusznie go objechała. Honorowe pojedynki wisiały w powietrzu Federacji odkąd ta powstała. Tutejsi ludzie zwyczajnie za dużo naczytali się pierdół i już odbijało się to na ekipie. Chyba nawet ich dowódca poczuł swoją duszę bohatera, pędzącego na białym rumaku na odsiecz pięknej księżniczce. Z tym że podobni idioci z rzadka dożywali następnego dnia...
- Nie żebym był za demokracją, czy coś ale oni mają rację Poruczniku. Piwko jakoś odżałuję, ale nie zamierzam pchać się w ruiny nie wiedząc nawet jak wygląda teren. Jeśli chcesz ruszać za 10 minut i mieć Thorna ze sobą to ja jadę od razu, sam. Rozejrzę się na tyle ile zdążę i dam znać przez radio.
 
Awatar użytkownika
carloss
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 400
Rejestracja: pn lip 23, 2012 7:57 pm

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

sob lis 03, 2012 3:51 pm

Steve Jensen

Jensen nie rozumiał Halta i jego zamiłowania do zwiadu. Nie rozumiał w sumie sensu zwiadu. Nie - nie rozumiał sensu zwiadu proponowanego przez Halta. Do zwiadu Molocha nie miał zastrzeżeń i nawet mu imponował: małe, proste, niewykrywalne maszyny robiące niezauważenie zdjęcia i nagrywające wszystkie rozmowy. Do miejscowego indiańca doskonale znającego teren i gotowego ostrzec ich w porę przed niebezpieczeństwem też nic nie miał.
Czy jakby chociaż Halt przeprowadzał ten zwiad na piechotę - mógłby pozostać niezauważony, a samemu z bezpiecznej pozycji obserwować nieprzyjaciół. Jednak podróż na pyrkoczącym motorku, którego wrogowie usłyszą szybciej niż ich furgonetkę, zmieniała tylko to, że musiałby się bronic przed przeciwnikami w pojedynkę, a nie całą pięcioosobową grupą.
Jednak gdy spojrzał na zwiadowcę, miał on po dwie ręce i nogi, głowę oraz kilka lat na karku. W jakiś sposób musiało mu się więc to udawać. Trzaba więc było mu zaufać. Poza tym, gdy ktoś chce się zabić, nie ma sposobu, by mu tego zabronić...
- Nie - powiedział po przerwie na te dywagacje - weź ze sobą Thorna. My wyruszymy za 20 minut. W tym czasie rozejrzyjcie się po okolicy i zaczekajcie na nas przed mostem. Meldujcie jak coś znajcziecie - dodał
- Baron obiecał darmowe paliwo. - powiedział do Tiny - Ale na wszelki wypadek pójdź z Nickiem. Spróbujcie dostać za darmo lub na kredyt, a jeśli się nie uda i nic nie wykombinujecie, chyba poradzisz sobie ze stratą buteleczki - powiedział z uśmiechem- Ja pójdę pogadać z barmanem. Załatwię też szamy na kilka dni - dodał
 
Awatar użytkownika
Azgoth
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 646
Rejestracja: sob sie 02, 2008 5:47 pm

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

sob lis 03, 2012 4:45 pm

Halt


- No to ruszamy. - powiedział i szybkim krokiem skierował się w stronę furgonetki. Wdrapał się do środka i szybko przejrzał ekwipunek. Ubrał kamizelkę przeciwodłamkową, której szczerze nienawidził, ale już widział w oczach Porucznika potępienie graniczące z pogardą dla jego metod działanie, w tym ufności w kuloodporność. Lornetka na szyję, radio zapiął o kieszeń kamizelki.
- Nie bierz dużo sprzętu, jesteś wystarczająco ciężki - rzucił do Thorna wytaczając motor z furgonetki. Silnik o którego sprawność dbali ludzie z Posterunku, w tym genialny pod tym względem Nick, zaskoczył za pierwszym razem i zaczął cichutko chodzić na jałowym biegu. Zaczekał aż kapral usadowi się za jego plecami i ruszyli w kierunku ruin.
 
Awatar użytkownika
gacoperz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1397
Rejestracja: sob paź 01, 2011 8:44 am

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

sob lis 03, 2012 5:17 pm



"Tak, bo w federacji diesel płynie w rzekach, nic tylko czerpać wiaderkiem."
- "Buteleczka" da nam przy odrobinie szczęścia kilka litrów oleju. Obawiam się, że potrzebujemy znacznie wiecej. Obawiam się też, że tu nie wystarczy wypisać kwit. Bo i od kogo mieliby wyegzekwować zapłatę, skoro posterunek nie ma nawet stałej lokacji? - Tina skrzyżowała ręce na piersiach. - Zresztą nie wiem nawet jaką swobodę mam w negocjowaniu. Oni wydaja się mieć dość żołnierzy do obrony, choć nie wyglądają, jakby jej jakoś szczególnie potrzebowali. Rozumiem, że baron nie był zainteresowany żadnym porozumieniem? Co takiego mogę im zaoferować w zamian?
 
Awatar użytkownika
carloss
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 400
Rejestracja: pn lip 23, 2012 7:57 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

sob lis 03, 2012 8:00 pm

Jensen uśmiechnął się słysząc słowa towarzyszki
- Podczas, gdy ty grałaś sobie w karty, my załatwialiśmy interesy z baronem. - powiedział z lekkim przekąsem - Obiecał od miejscowego mechanika paliwo niezbędne do wykonania misji. Jak tam będziecie, możecie się go przy okazji wypytać, o Szpona - dodał
Następnie zlustrował wzrokiem okolicę próbując znaleźć knajpę i ruszył w jej stronę
 
Awatar użytkownika
AdiVeB
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 520
Rejestracja: wt cze 08, 2010 8:28 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

ndz lis 04, 2012 2:59 pm

Halt i Thorn

Halt i Thorn ruszyli w kierunku opisanym im przez Barona. Strażnicy przy bramie, podnieśli szlaban gdy motocykl podjechał pod bramę. Drużynowi zwiadowcy po chwili już byli na drodze prowadzącej do Mt. Hunt.

Droga była w całkiem niezłym stanie, choć w niektórych miejscach dziurawa - trzeba było być czujnym żeby nie urwać koła. Choć motocyklowi terenowemu to nie groziło to dla furgonetki mogło to być nie lada wyzwanie. Teren znacznie się podnosił, gdyż była to ścieżka prowadząca w góry. Otulona z każdej strony była gęstym lasem iglastym, który jednak stawał się coraz bardziej przejrzysty im wyżej i bliżej gór.

Byliście jeszcze za nisko by cokolwiek się działo. Zwierzęta pewnie będą wyżej, dalej od ludzkiej osady - pomyślał Halt. Zaczął padać śnieg, tym razem jednak nie znikał zbyt szybko z asfaltu, powoli i uparcie pokrywając go i resztę żywej przyrody która was otaczała. Był też bardziej intensywniejszy niż ten który powitał was przy wjeździe do Federacji.

Po chwili gdy zerwał się dość silny wiatr i odczuwalna temperatura znacznie spadła, to był początek zawieji śnieżnej. Póki co jeszcze delikatnej ale dla większości ludzi to i tak była nowość.

Halt chwycił swoją krótkofalówkę i nadał komunikat reszcie drużyny :
- Droga w miarę czysta choć dziurawa, zaczyna padać śnieg, weźcie sweterki, over!

Skończył i schował radio. Po chwili obserwacji terenu ruszyli w dalszą drogę. Śnieg zaczynał wiać coraz bardziej. Zwiadowcy orientacyjnie stwierdzili że 20 minut minęło i drużyna ruszyła za nimi w stronę bunkra. Furgonetce ta droga zajmie dłużej niż motocyklowi. Będą mieli wystarczająco dużo czasu by zrobić rekonesans ruin gdy tam dotrą. Jednak by to zrobić musieli najpierw tam dotrzeć. Ruszyli więc dalej. Znalezienie drogi nei było problemem gdyż trasa była tylko jedna... każdy idiota by doszedł na szczyt tej góry... jednak coraz mocniej padający śnieg mógł nieco utrudnić zadanie.

Zwiadowcy po około godzinie jazdy byli na miejscu. Powoli wyłaniali się z lasu. Halt zatrzymał motocykl jakieś 40m od mostu. Śnieżyca nabierała jednak coraz większej mocy. Ciężko było cokolwiek dojrzeć. Zaczęło wręcz piździeć... ale coż trzeba było zrobić zwiad :
- Wysiadka, czas sie rozejrzec. - powiedzial Halt zsiadajac z motocykla. Zgasil silnik, sciagnal kusze z plecow i zaladowal bełt.

John mial dosc jazdy na motocyklu. Ani to wygodne ani przyjemne. A juz na pewno nie z plecakiem i rkm na sobie. Dlatego gdy mógl w koncu zejsc i rozprostowac kosci byl bardzo zadowolony. Po drugiej stronie byly jakies ruiny, niespecjalnie wyrózniajace sie od calego oceanu ruin jakie bywaly na Pustkowiach. Erkaemista chwile je obserwowal chcac zorientowac sie z czym mniej wiecej beda mieli do czynienia. W konu wzruszyl ramionami i zabral sie do roboty :
- Oslaniaj mnie, sprawdze jak tu czysto. - rzucil do Halta i zdjawszy z ramion plecak wygrzebal z niego jakies male pudelko. Po chwili odpalil je i przytykal do powierzchni drogi, kamieni, roslin i okolicy, ufny, ze w razie zagrozenia kusznik dostrzeze niebezpieczenstwo w pore. - No dobra, mozemy zameldowac, ze promieniowanie w normie. Moze nie przedwojennej ale jak dla nas jest ok. - mruknal spokojnie do kompana.

Zwiadowcy rozejrzeli się. Faktycznie... za mostem można było dostrzec rozległe ruiny jakiejś osady. Halt przygotował się do walki i ruszył powolnym cichym krokiem w stronę mostu. Chociaż zawieja i tak skutecznie maskowała większość odgłosów i gdy dobrze wykorzystać sytuację, dawała też niezły kamuflaż. Kusznik dotrał wreszcie do mostu. Teraz dopiero zauważył że most jest dziurawy... żeby dostać się na drugą stronę trzeba było wykonać dwumetrowy skok. Nie byłoby to straszne gdyby Halt nie spojrzał co znajduje się pod mostem... powiedzmy że... długo, długo nic i później skały o dość nieprzyjaznym kształcie. Halt przyjrzał się też dokładniej ruinom... niestety nie zauważył nic ciekawego. Ot, ruiny budowli i nic więcej... bardzo rozległe. ani śladu bunkra.

Halt wyciągnął krótkofalę i zdał kolejny meldunek :
- Ekipa, dojechalismy, pizga sniegiem i gowno widac, most dziurawy jak sito, nie przejedziecie, powtarzam - lepiej zalatwcie samolot, za mostem ruiny, wyglada spokonie, idziemy sie rozejrzec po tej stronie

Zwiadowcy rozejrzeli się po bokach. Po prawej stronie rozciągał się las aż do samej przepaści, idealne miejsce na schowanie... pojazdu! Halt dojrzał podejrzany kształt i psozedłby o zakład że jest to auto oddziału Szpon. Z lewej nie dojrzeli żadnego niebezpieczeństwa.

Halt ruszyl w tamta strone rozgladajac sie na boki, kusze trzymal uniesiona, nadal przez radio :
- Ekipo, wiecej info, promieniowanie w normie, mamy chyba tez cos co wyglada jak pojazd Szpona, idziemy sprawdzic, bez odbioru - po czym ruszyl powoli przed siebie rzucajac jeszcze przez ramie - Thorn, wiesz co robic, postaraj sie nie wpakowac mi nic miedzy lopatki...

- Spoko, nie dygaj... - uspokoil kumpla John. Ruszyli ku zamaskowanej bryce. Najpierw Halt podszedl dosc blisko i sie zatrzymal uwaznie obserwujac pojaz.

Nastepnie John okrazyl prowizoryczny garaz pólkolem tak by w razie czego mieli go w krzyzowym ogniu. Nastepnie zalegl na zimnej ziemii by stanowic jak najmniejszy potencjalny cel. Po czym przez radio rzucil krótko do zwiadowcy - Dobra, ruszaj, ubezpieczam cie. - i wrócil do obserwacji potencjalnego celu.

Chlopaki powoli i czujnie zblizali się do pojazdu. Halt był zdziwiony tylko jednym faktem : brak zwierzyny, totalna cisza - pomijając huczenie wiatru rzecz jasna. Niewykluczone było że odgłosy były tylko przez zawieje były skutecznie zagłuszane. Wreszcie dotarli do pojazdu. Halt pomacał wielką bryłę, faktycznie był to pojazd, przykryty wielką białą plandeką by zamaskować go przed oczami tych którzy nie mieli go zauważyć. Halt jednak należał to tej drugiej grupy. Tych co zawsze widzą to co mają zobaczyć. Auto było furgonetką taką jak ich.

Halt spojrzał z uśmiechem przez ramię na kolegę i ostrożnie zaczal obhodzic pojazd. Gdy nie dostrzegl zadnych plapek zastawionych dla ciekawskich badz zlodziei delikatnie uniosl plachte od strony kierowcy strzasajac snieg, poswiecil latarka do srodka...

Zwiadowca nie znalzał żadnych pułapek. Kamuflujący był chyba zbyt pewny siebie i uważał że dokładne zamaskowanie starczy by uchronić ich pojazd. Halt otworzył drzwi od strony pasażera. Nie znalazł nic ciekawego. Wyciągnął łeb z kabiny kierowcy i skierował swe kroki ku rozsuwanym drzwiom aby zobaczyć się dzieje na pace. Otworzył je. Nikogo nie było w środku. Nie było też broni. Zostało tylko paliwo, kilka rzeczy osobistych niepotrzebnych w walce...

Halt odwrocil sie. - Czysto - powiedzial - zostalo tylko paliwo i smieci, najwyrazniej poszli do miasta na piechote zabierajac caly sprzet. Chodz, zamierzam sie jeszcze rozejrzec nim reszta spiochow przyjedzie.. - rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś wyższego punktu. Niestety nie mogł nic znaleźć... teren wokół mostu był równy. Halt stwierdził że pora na kolejny raport :
- Over, znalezlismy woz Szpona, furgonetka taka jak nasza, schowana w lesie, pusta z wyjatkiem paliwa, wyglada jakby zabrali wszystko i poszli do ruin, my tez tu jestesmy, trzeba przekoczyc dziure w moscie, gowno widac, jak wam idzie? Poszedlbym jeszcze troche w glab.

Żołnierze ruszyli w stronę mostu, z zamiarem przedostania się na drugą stronę. Halt delikatnym krokiem ruszył w stronę dziury w moście. Most, przed „wypadkiem” musiał byc solidną konstrukcją. Jednak cała dziura pośrodku mostu dość mocno nadszarpnęła konstrukcję. Nie potrafiliście stwierdzić ile ciężaru most wytrzyma. Halt przykucnął, podał kuszę Thornowi który był za nim i zbadał most. Obaj ocenili swoje możliwości jeśli chodziło o przeskoczenie nad przepaścią. Bez zbytniego obciążenia dało się to zrobić.

Halt stwierdził, że skoczy i bez większego namysłu wziął delikatny rozpęd i przeskoczył. Zwiadowca był po drugiej stronie mostu. John rzucił kusze w stronę Halta – ten zręcznie ją złapał. Czekał na swego kompana. Thorn przerzucił plecak na drugą stronę mostu i po chwili też przeskoczył na drugą stronę.

Ruiny rozciągały się przez ok 250 metrów kwadratowych. Mimo że były przysypane dużą ilością śniegu. Nie zapowiadało się jednak na to że snieżyca ustanie. Widoczność nie była najlepsza. Widzieliście jakieś 20-30 metrów, dalsza odległość już mogła byc problemem. Ruiny budynków wskazywały na to że była to kiedyś jakaś wioska. I tylko tyle mogliście stwierdzić.

Thorn usłyszał jakiś dźwięk za sobą. Po chwili wypatrywania, zauważył że zbliża się pojazd – nie jakiś pojazd. Lepszy wzrok Halta zdradził że to reszta drużyny.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jensen, Lady Tina, Nick

Tina zignorowała sarkazm dowódcy, kiwnęła tylko głową na znak zgody i ruszyła wraz z Nickiem do miejscowego mechanika. Gdy Steve ruszył w stronę knajpy zaczął padać śnieg. Tym razem nie był to już przyjemny puch który w mgnieniu oka znikał z ziemi. Osiadał na zmarzniętej ziemii. Gdy wszedł do środka panowały tu pustki. Był dzień roboczy, każdy miał swoje zajęcie. Knajpa jak każda inna. Zakurzona speluna, pełna drewnianych stolików i krzeseł. Na końcu przez całą szerokość pomieszczenia ciągnął się bar. Za barem były magazyny ale nie było widać co tam jest gdyż drzwi były pozamykane. Za barem stał starszy człowiek, przecierając szklanki. Gdy zobaczył przybysza rzekł :
- Zamknięte...

Jensen nie zwrócił uwagi na słowa barmana i zamiast tego odparł
- Porucznik Steve Jensen - jednostka specjalna Posterunku. Baron zapewnił pełną współpracę i wsparcie ze strony mieszkańców

Barman nieco się skrzywił, lecz po chwili kiwnął głową :
- No dobra... więc czego?

Porucznik usiadł na krześle przed barem
- Chciałbym dowiedzieć się czegoś o poprzedniej grupie która była tu 2 tygodnie temu. Wiemy, że wyruszyli na południe, wie szacowny pan coś więcej? - spytał

- Wiem tylko tyle że ruszyli do laboratorium... pijesz coś? – bardziej odburknął niż powiedział

- Piwo - odparł i rozejrzał się po barze - Ale zatrzymali się w barze, prawda? Nie mówili nic dokładniejszego?

Barman, odszedł od rozmówcy na kilka kroków. Przy ścianie stało kilka skrzynek alkoholu. Chwycił butelke piwa i wrócił do Jensen'a podając mu butelkę :
- Zatrzymali się tu. Nie mówili nic... nie wyglądali na gadatliwych... w przeciwnieństwie do innych...

Jensen puścił mimo uszu tę uwagę i otworzył piwo
- Na pewno były próby zdobycia skarbów z laboratorium - kontynuował - nikt nie opowiadał co tam można spotkać?

Barman zaśmiał się głośno :
- Skarby! Człowieku... ja bym stamtąd spierdalał najszybciej jak się da! Chcesz radę na koszt firmy? Nie idź tam...

Jensen tylko się uśmiechnął:
- Baron opowiadał, że natknęliście się tam na zmutowane stworzenia. Widziałeś jakieś, albo możesz opisać - zmienił temat

Barman kiwnął głową na znak że "nie" :
- Ja tu tylko sprzedaję gorzałę... oczywiście krążą plotki że myśliwi coś widywali, ale odkąd wasi chłopcy tam poszli, nasi chłopcy przestali napotykać zmutowane stworzenia...

Steve nie zdążył skomentować tej wypowiedzi. Z krótkofalówki usłyszał głos Halta :
- Droga w miarę czysta choć dziurawa, zaczyna padać śnieg, weźcie sweterki, over!

Porucznikowi uniósł się kącik ust gdy usłyszał meldunek. Szybko jednak wrócił myślami do rozmowy
- Czyli nie one ich załatwiły - mruknął pod nosem - Gdzie spotkamy któregoś z myśliwych - spytał barmana?

- Pojęcia nie mam... ale na pewno nie w poblizu... gdzieś w lasach na polowaniu...

Jensen przyjrzał się zawartości baru.
- Baron zaoferował nocleg i wyżywienie na jego koszt - odezwał się po chwili - jednak za kilka minut ruszamy. Uda się zorganizować trochę żarcia na podróż - zwłaszcza, że zaczął padać śnieg - dodał kręcąc głową

Barman kiwnął głową z niechęcią :
- Skoro Baron tak zarządził... - poszedł na zaplecze, po kilku minutach wrocił z kartonem, w którym było kilka konserw, trochę wody. - Trzymaj!

Steve wstał i odebrał karton :
- Bardzo dziękuje - odparł - mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Następnie wyszedł z knajpy na mroźne powietrze

Gdy Steve wyszedł z knajpy zobaczył jak Nick i Tina ładują rzeczy do furgonetki i pakują to co przynieśli od mechanika. Nick rzekł jak zobaczył dowódcę :
- Mamy 30 litrów! Nie jakoś strasznie dużo ale zawsze coś... Ruszamy?

- Jasne - odparł i zapakował karton do furgonetki - dostałem kilka konserw i trochę wody - powiedział wskazując na wnętrze paczki.

Tina kiwnęła głową i rzekła :
- No to ruszamy.

Nick i Tina zapakowali się do furgonetki. Za nimi ich dowódca. Nick odpalił furgonetkę i powoli ruszył tam gdzie zwiadowcy. Śnieg zaczął padać coraz bardziej. Powoli zamieniał się w śnieżycę. Halt mówił prawdę. Po około pół godziny usłyszeliście kolejny komunikat od Halta :
- Ekipa, dojechalismy, pizga sniegiem i gowno widac, most dziurawy jak sito, nie przejedziecie, powtarzam - lepiej zalatwcie samolot, za mostem ruiny, wyglada spokonie, idziemy sie rozejrzec po tej stronie.

Gdy tylko wsiedli i ruszyli Jensen zaczął mówić:
- Barman powiedział, że myśliwi przestali skarżyć się na zmutowane potwory - poprzednia ekipa widocznie skutecznie je wykończyła - powiedział do dwójki towarzyszy - to zła wiadomość - w ruinach znajduje się coś gorszego, co przeszkodziło im w akcji.

Gdy usłyszeli meldunek zwiadowców, porusznik wziął radio i odpowiedział
- Zrozumiałem. Uważajcie na siebie - polecił - w ruinach znajduje się coś gorszego od zmutowanych stworzonek - poprzednia grupa wszystkie skutecznie wybiła – dodał.

Furgonetka dalej „przepychała” się przez nieprzyjazny teren, który niedość się unosił to jeszcze był pokryty coraz grubszą warstwą śniegu. Nie było na szczęście jeszcze takiej tragedii żeby trzeba było porzucać pojazd. Powoli ale pewnie jechali dalej. Po kolejnych 10 minutach przybył kolejny raport od Halta :
-Ekipo, wiecej info, promieniowanie w normie, mamy chyba tez cos co wyglada jak pojazd Szpona, idziemy sprawdzic, bez odbioru.

- Przyjąłem. Meldujcie o wszystkim – odpowiedział dowódca.

Jechaliście dalej. Było spokojnie tak jak obiecywał zwiad. Powoli zbliżaliście się do konca trasy. Po chwili usłyszeliście kolejny raport od waszych zwiadowców. Chłopaki chyba wyciągnęli wnioski z błędów oddziału Szpon :
- Over, znalezlismy woz Szpona, furgonetka taka jak nasza, schowana w lesie, pusta z wyjatkiem paliwa, wyglada jakby zabrali wszystko i poszli do ruin, my tez tu jestesmy, trzeba przekoczyc dziure w moscie, gowno widac, jak wam idzie? Poszedlbym jeszcze troche w glab.

Wreszcie po kolejnych 15 minutach jazdy dotarliście na miejsce. W oddali widzieliście most i dwie plamki. Stwierdziliście że to właśnie Halt i Thorn którzy już chyba byli po drugiej stronie mostu. Śnieżyca nie ustąpiła. Więc jeszcze nie widzieliście dokładnie co jest po drugiej stronie mostu.
 
Awatar użytkownika
carloss
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 400
Rejestracja: pn lip 23, 2012 7:57 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

ndz lis 04, 2012 5:21 pm

Jensen zastanawiał się co mogło spotkać chłopaków ze Szpona. Trzeba będzie bardzo uważać przeczesując ruiny. Jego rozważania przerwał wyłaniający się z padającego śniegu most i dwójka towarzyszy.
- Podjedź do mostu. Później ukryjemy pojazd - zwrócił się do Nicka
Gdy furgonetka stanęła, Steve wysiadł, przeszedł na skraj mostu i rozejrzał się po okolicy
- Przywiozłem wam sweterek żebyście nie zmarzli - krzyknął do towarzyszy po drugiej stronie mostu po czym uśmiechnął się krzywo
 
Awatar użytkownika
Azgoth
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 646
Rejestracja: sob sie 02, 2008 5:47 pm

Re: Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

ndz lis 04, 2012 7:38 pm

Halt


Pomachał ręką do reszty ekipy i podszedł na skraj dziury coby nie przekrzykiwać zawiei.
- To dawajcie je tu. - przywitał się - Furgonetka Szponów jest tam. - powiedział wskazując miejsce gdzie była zamaskowana - My też powinniśmy swoją schować. I mój motor też. Chyba sobie poradzicie, co? Ja poszedłbym rozejrzeć się trochę dalej...
 
Awatar użytkownika
carloss
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 400
Rejestracja: pn lip 23, 2012 7:57 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

pn lis 05, 2012 10:05 pm

Steve wraz z towarzyszami ukrył samochód i motocykl za gęstymi krzakami nieopodal mostu. Może nie była to najwyższa forma kamuflarzu, jednak sypiący śnieg i tak uniemożliwi wrogom dostrzeżenie pojazdu z drogi.
Gdy skończyli, Jensen przerzucił swoje rzeczy na drugą stronę mostu, by chwilkę później pewnie przeskoczyć nad dziurą. Następnie złapał rzeczy towarzyszy i zabezpieczał ich podczas ich skoków.
 
Awatar użytkownika
AdiVeB
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 520
Rejestracja: wt cze 08, 2010 8:28 pm

Prawo Wojny - Neuroshima 1.5 - Sesja

pn lis 05, 2012 11:56 pm

Pogoda nie poprawiała się. Wręcz przeciwnie... zaczynało sypać coraz bardziej. Widoczność stale się zmniejszała. Po ukryciu samochodu Steve wziął rozbieg i przeskoczył na drugą stronę mostu. Przy lądowaniu jednak nieco nim zachwiało. Most był śliski... Ale Halt w porę chwycił swego przełożonego za ramię.

Lady Tina podeszła do przepaści i zejrzała na dół. Mimo że nie było tego słychać przez zawieje, czuła że most pod jej nogami zaczyna się trochę dziwnie trząść. Nie mniej jednak wzięła delikatny rozbieg i przeskoczyła na drugą stronę bez większych problemów. Podbiegła do Thorna, kucnęła i zaczęła rozglądać się po ruinach.

Gdy Steve kątem oka spojrzał na Nicka przygotowującego się nerwowo do skoku, dostrzegł na jego twarzy strach i panikę. Ich "Mózg" próbował tego jednak nie okazywać i bez słów wziął bardzo długi, szybki rozbieg. W chwili gdy był już gotowy wyskoczyć najdalej jak się da... most nie wytrzymał. Towarzysze zauważyli jak Nick spada razem ze sporym kawałkiem mostu w przepaść.

Zapadła panika... cisza... wszyscy odwrócili instynktownie głowy w kierunku przeraźliwego trzasku drewna i makabrycznego krzyku swojego kompana...

Przepaść między wami powiększyła się. Po zapadnięciu się kolejnej części mostu. Była na tyle duża że każdy z was doskonale wiedział że jeśli mielibyście przeskakiwać most w drodze powrotnej to już o wiele lepiej będzie poszukać innej drogi powrotu.

Byliście tutaj dopiero chwilę a ruiny już zdążyły zabrać sobie pierwszą ofiarę... Gdy staliście po tej stronie mostu, wydawały się ogromne... straszne i przeraźliwie puste i ciche... jak cmentarz przysypany warstwą śniegu. Żadnego ruchu, odgłosu, najmniejszego znaku życia...
Ostatnio zmieniony wt lis 06, 2012 12:00 am przez AdiVeB, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości