Zrodzony z fantastyki

 
Zarrow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: sob mar 26, 2005 11:52 pm

wt paź 02, 2007 12:43 pm

Krasnolud w kilcie-bezcenne! Prawie jak Szkot ! :razz: Dobry pomysł.

Cesarz-tak sobie myślę, ze praktycznie mój pomysł i Basiora to dwa zupełnie inne. Rezygnuję z atrybutu jego boskości, by zerwać z jego pomysłem i by nie było problemów "kto to wymyślił". Stwierdzam, co następuje-Basior ma copyrighta na swojego cesarza, ja mam swojego, przedstawimy obydwa projekty i zastanowimy sie, co bardziej pasuje.
 
Awatar użytkownika
Ivor the Black Serpent
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: czw lut 24, 2005 11:57 am

wt paź 02, 2007 6:16 pm

Kwestia religii. Zmodyfikowałem nieco swój pomysł do obecnych założeń. Zamiast bóstw - definiujące świat siły - Dobro, Zło, Prawo i Chaos (w związku z tym kapłan nie będzie mógł być neutralny ale co tam), oraz Natura, uosabiająca harmonie i spajająca świat. Nie oznacza to jednak że ludzie w bogów nie wierzą. W różnych regionach ludzie ( inie tylko ludzie) personifikują kosmiczne siły, czczą święte kamienie czy drzewka itp. tłumacząc istnieniem bogów czy duchów magię objawień. Dla mieszkańców świata technicznie nie ma więc różnicy miedzy kapłanem a druidem (obydwoje są kapłanami, a to, ze ich moc pochodzi z innego źródła nie jest wiadome). Oprócz tego występują "bogowie" w rodzaju Cesarza - których jedyną boska mocą jest to że nie starzeją się i nie mogą umrzeć śmiercią naturalną. Co do samego Cesarza i Dumnych, to bardziej podoba mi się koncepcja Basiora. Do tego dochodzi jeszcze kwestia monokulturalizmu. Imho Uczynienie ludów wzorowanych na Słowianach jedynymi mieszkańcami świata nie jest raczej zbyt dobrym pomysłem. Owszem, można byłoby im zapewnić wyjątkową pozycję, ale generalnie w kwestiach kulturowych poszedłbym w przeciwnym kierunku - zamiast tworzenia jednej ludzkiej kultury, podzielmy nie tylko ludzi, ale i inne rasy. Czy to nie dziwne że w większości światów fantasy np. elfy niezależnie gdzie żyja i jak bardzo nie są izolowane od innych, zawsze mają jeden język, jedna preferowaną religie i identyczny system wartości? Czas z tym skończyć elf też człowiek :razz: i ma prawo do tożsamości etnicznej/narodowej/kulturowej na poziomie subrasowym (ale dziwne słowo nie :razz: )
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

wt paź 02, 2007 9:08 pm

Pozwolicie, że przedstawię stronę fabularną cesarza-boga, ponieważ przyznam się bez bicia, że mechanicznej nie zrobiłem.
I jedna prośba przed "publikacją", nie krytykujcie mojej chorej fantazji (: tylko sam pomysł. (w sumie to chyba i tak na jedno wyjdzie)

Duinhir, bo tak na imię miał przyszły cesarz (wszelkie zmiany na temat imienia mile widziane), był synem Wideji oraz Widfara. Matka jego była prostą wieśniaczką, natomiast ojciec biednym, aczkolwiek wykształconym i szlachetnym człowiekiem. Oboje wywodzili się z plemienia dzikich ludzi, choć, jak mówiono, ród Widfara był całkiem inny od pozostałych członków plemienia. To sprawiało,z powodu niechęci dzikich do inności, że często próbowano najróżniejszych zamachów na starszych rodu. Nie ułatwiało to egzystowania jego przodkom. Jedynym powodem, dlaczego jeszcze ród istnieje, to przede wszystkim wybitne zdolności bojowe jak i przywódcze. Niestety żadnemu z przodków Dunhira nie udało się nigdy przejąć władzy nad plemieniem.
Duinhir urodził się nad rzeką, dzięki czemu zawdzięcza swoje wspaniałe imię. Z powodu swojego pochodzenia, nasz bohater miał ciężkie dzieciństwo. Jednak nie przeszkadzało to w tym, aby ojciec kształcił go sztuce wojennej. Takie umiejętności zawsze się przydawały w świecie w którym żyli. Przyszły cesarz, dzięki swojemu urokowi osobistemu jak i cechom charakteru potrafił przełamać bariery z rówieśnikami.Nie był już traktowany jako „ten inny” lecz jako wspaniały współtowarzysz dziecięcych zabaw.
Marzeniem ojca zawsze było aby Duinhir dostał się do Akademii Wojskowej Złotego Legionu w Narchost, położonej w odległym Nan-Tasarion (odpowiednio nazwa stolicy i państwa, oczywiście ich kwestia nie należy do mnie, ale dziwnie jakoś kropki wpisać). Imperium ludzi było szansą dla młodego wojownika. Po dotarciu do stolicy Duinhir był wielce oczarowany kamiennymi budowlami, potężnymi twierdzami, rycerzami w błyszczących zbrojach i wielu innymi rzeczami, które po prostu pierwszy raz widział. To niewątpliwie były tylko niektóre zalety wielkiego miasta. Na początku nie mógł się odnaleźć w nowym świecie, jednak czuł, że do niego pasuje. W Akademii nie miał kłopotów. Przez ponad 6 lat szkoleń poznał wielu młodych ludzi, w tym wielu oddanych przyjaciół.
Po skończeniu szkoły został przydzielony do oddziału Gwardii Cesarza. Nie mieli oni zbyt wielu ciekawych zajęć, z powodu braku jakiegokolwiek konfliktu, nawet ze smokami. Dlatego też Duinhir oddał się dalszemu kształceniu w sztukach walki.
Kilka miesięcy później, partia opozycji, przy poparciu wschodniej części imperium, przeciwstawiła się "mało efektywnej" polityce obecnego cesarza. Chcieli wprowadzenia na tron swojego kandydata. Cesarz nie chciał się na to zgodzić, mimo że jego polityka doprowadziłaby w najbliższym czasie, do regresu gospodarczego jak i wielu konfliktów. Argumentował swoją pozycję swoim pochodzeniem oraz dziedzicznością cesarskiego tronu. Jego następcą mógł zostać tylko jego syn . Wojsko, w tym Gwardię Cesarza, zaczęto mobilizować, tyle, że nikt nie wiedział czy przeciwko opozycji, czy przeciwko smokom i "zbliżającym się orkom". Opozycja twierdziła, że jest to akt agresji przeciwko niej, Cesarz miał odmienne zdanie – królestwu zagrażały wyimaginowani orkowie. Duinhir nie wiedział czy opowiedzieć się po stronie cesarza, mimo że miał takie rozkazy czy poprzeć opozycję, co równoważyło by się ze zdradą Gwardii. Wiedział, że jedni i drudzy nie doprowadzą do niczego dobrego. A, że był ciut porywczym młodzieńcem, wraz z grupą przyjaciół wypisał się z Gwardii, zanim konflikt się zaczął. Chaotyczne wojska wschodu starły się z mniejszą ,aczkolwiek lepiej wyszkoloną armią cesarza. Nikt nie osiągał przewagi, a Duinhir był nadal niezdecydowany. Postanowił więc wrócić do domu, na południe. Wraz z ojcem zaczął przekonywać ludność do walki o lepsze jutro, wkraczając na teren Imperium. Wszyscy go nie poparli ale uzbierała się dość liczna grupa. Zaczęto ich więc skrupulatnie szkolić. Po dwóch miesiącach okazało się, że mają do dyspozycji 2.500 pieszych wojowników. Nie byli dobrze wyszkoleni, ale mięli w sobie ducha walki. Wyruszyli więc na północ. Po drodze do stolicy, większość ludów przyłączyła się do nich, gdyż popierali ideę przyszłego cesarza. Do stolicy doszli w liczbie 30.000 pieszych i 4.000 konnych, a wyniszczone wojną ze wschodem Legiony, nie miały kim odeprzeć ataku. Dlatego też Gwardia przyłączyła się do Duinhira (jednak w późniejszym czasie Legiony wolały się rozwiązać i pomaszerować grzecznie do domu, po uprzednim daniu przysięgi nie występowania zbrojnie przeciwko cesarzowi). Dalej już nie było tak łatwo, nadal liczna armia wschodu nie rezygnowała z podbicia zachodniej części Nan-Tasarion. Po półrocznej wojnie zrujnowany wschód i zachód zrezygnował z dalszych działań wojennych. Władza została oddana w ręce młodego Duinhira z powodu dość wysokich umiejętności przywódczych.
Plemię Duinhira przestało być uważane za dzikie, a wyszkoleni i przepełnieni dumą wojownicy wyruszyli na północ imperium, przyrzekając walkę o niepodległość państwa i honoru cesarza (mam nadzieję, że to nie wyklucza się w waszych oczach) do ostatniej kropli krwi.
Smoki zmobilizowane słabością Imperium, wyruszyły na rozmowy z cesarzem.Tematem było całkowite oddanie władzy właśnie im. Honor Duinhira nie pozwalał mu na to, jednak rozsądek mówił, że nie może narażać życia swoich poddanych. Zaoferował wysoką daninę, w tym oddanie części północy. Rozleniwione smoki zgodziły się, pewnie dlatego, że nie mały ochoty na walkę.
Kraj mógł się rozwijać. Nie było zagrożenia ze strony smoków, ani żadnych innych ras. Nowy cesarz kazał wybudować uczelnie, ponieważ wiedział ile wiedza daje w życiu. Powstawały także Akademie Wojskowe. Dzieki nim, można było szkolić przyszłych żołnierzy, także formować wyszkolone wojsko, co się niewątpliwie przydawało.
Po dwóch latach władania Imperium, smoki pomyślały, że skoro państwo jest coraz potężniejsze, to dlaczego nie mogą im płacić większej daniny. Wyruszyły z podobną propozycją jak kilka lat wcześniej. Wysłali przed cesarza smoka zmienionego w człowieka. Cesarz przekonany tym, że jego państwo może się przeciwstawić każdemu, splunął przed smoka, co było jednoznaczne z brzydką odmową. Smok wpadł w szał. Niszcząc pałac królewski i walcząc z gwardią przegrał, ale zabił wielu oddanych cesarzowi ludzi. Duinhir zrozumiał swój niewyobrażalny błąd. Skoro jeden smok mógł zniszczyć pałac, to co mogło zrobić stado takich smoków? Teraz wiedział, że nie ma innego wyboru. Rozpoczął mobilizować wojsko. Ludzie walczyli, ale cóż może zrobić kilkaset ludzi przeciwko Armii Chaosu. Młody władca wiedział, że odkupić swoje winy może tylko na polu walki. Wyruszył więc z Gwardią Cesarską. Był zawsze tam gdzie najbardziej potrzebowano jego obecności. Smoki pewne swojego, gardziły jego Gwardią i nim samym. To był jeden z niewielu ich błędów. Ludzie odparli atak smoków. Byli pewni, że nadeszła nowa era.
Wielu cieszyło się ze zwycięstwa, jednak nie wszyscy mogli to zrobić. Duinhir zmienił się. Był teraz bardziej milczący i spokojniejszy. Ludzi opuszczeni przez bogów już wiele lat temu, zaczęli czcić Cesarza-Boga, pomimo jego protestów. Sam Duinhir zaczął wyczuwać w sobie dziwne moce, a co gorliwsi jego wyznawcy poczęli dostawać drobne dary.
Smoki wiedziały, że nie mogą popełnić tego samego błędu. Pięćdziesiąt trzy tysiące gigantycznych smoków runęło na imperium zmiatając wszystko na swojej drodze. Uparty Cesarz-Bóg nie chciał oddać imperium bez walki. Walczył dzielnie, jednak smoki regularnie zdobywały kawałek po kawałku Imperium. Nikt nie mógł się przeciwstawić tak wielkiej armii. Nan-Tasarion upadło. Wielu przeszło na stronę zła, inni zeszli do pomroku, jednak cesarz nie przestawał walczyć. Pchany przez swoją dumę i poczucie obowiązku wraz z grupą swoich poddanych nadal zabija smoki. Tak zakończyła się historia Cesarstwa, ale nie Cesarza.

Z tym copyright to był żart (: Możesz nie umieszczać tego w swoim świecie, to jest po prostu pomysł z mojego prywatnego settingu. Lokacje, imiona można oczywiście zmienić.

A propos posta powyżej.
Nie, nie wszystkich na Słowian, chciałbym tylko, aby plemię Duinhira było wzorowane na Słowianach.
 
Zarrow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: sob mar 26, 2005 11:52 pm

śr paź 03, 2007 3:49 am

Copyright to wcale nie żart. Lepiej takie rzeczy zaznaczać, niż żeby potem żałować, że ktoś przywłaszczył sobie pomysł.

Na wstępie powiem, że myślałem, że będę musiał postawić mój koncept w opozycji do twojego, ale widzę, że sprawdza się teoria pewnego filozofa, który twierdził, że myśl ludzka rozwija się zawsze na zasadzie teza-antyteza->synteza. By było zabawniej, po jego wykładzie inny filozof wygłosił tezę mu przeciwną, a inny dokonał jej syntezy.
Tak więc ja przedstawię swój koncept bazowy, a potem zaproponuję syntezę obydwu.

Zanim jednak do tego dojdzie-religia. Myślę, że właśnie coś w ten styl, coś w ten deseń. Mam w głowie już pewien pomysł, ale z jego ogłoszeniem wstrzymam się do momentu, aż skończę tekst zarysowujący ramy świata. Od razu mogę jednak powiedzieć, że ogólnie bóstwa z tego świata odbiegać będą od dedekowego schematu. Myślę raczej o personifikacjach ludzkich pragnień, będących jakoś powiązanych z Przyczyną.

Apropos schematów-statystyki to chyba najmniej istotna teraz rzecz. Na co nam statystyki, tabelki, rozpiski, skoro nie mamy szczegółów fabularnych? Statystyki dostosowuje się do pomysłów, nie na odwrót.

Cesarz. Koncepcja pierwsza.

Tyrian (robocze imię) narodził się w rodzinie cesarskiej rodu Moruan, rządzącej Ermotrilem (nazwa zaczerpnięta z innego mojego pomysłu). Jeg ojciec ucieszył się z swojego potomka, gdyż dotąd rodziły mu się córki, a jedyny jego syn, będący pierworodnym, urodził sie słaby i zdeformowany, a czas pokazał, że nosił Piętno, co automatycznie wykluczało go z kolejki do tronu. Choć długo oczekiwany syn wprawił parę cesarską w radość (cesarza-że wreszcie ma następce tronu, cesarzową- że uda się jej pozostać na dworze i nie straci swojej pozycji na rzecz jednej z konkubin) to jednak nie wszystko było tak wspaniałe, jak mogło by się wydawać. Nadworny astrolog i wróżbita przepowiedział bowiem, że pezyszłość dziecka jest niepewna (był to jeszcze czas, gdy i wróżbici i astrologowie, a nawet niektórzy magowie byli honorowymi gościami dworów, a nie sterroryzowanymi więźniami). Nieszczesny ten człowiek jednak niepotrzebnie poinformował parę cesarską o wynikach swoich obserwacji. Nie mogąc podać żadnych więcej szczegółów szybko popadł w niełaskę, a gdy próbował ratować swoją pozycję jego wrogowie na dworze postarali się, by to mu się nie udało- został oskarżony o zdradę i stracony. Niepewność jednak w sercu cesarza pozostała, choć z czasem zapomniał o niej.

Panicz Tyrian zapowiadał się na wspaniałego syna-był posłuszny, oddany i wierny, z wiekiem dorastał do kolejnych obowiazków, które świetnie wypełniał. Zarówno w sztuce władania mieczem jak i w nauce był dobrym uczniem, a jego ojciec był dumny z tego, jak jego syn potrafił się zachować na dworze podczas uroczystości czy zebrań. Z czasem zaczął go wprowadzać w tajniki rządzenia państwem i z przyjemnością stwierdził, że Tyrian spełnia pokładaną w nim nadzieję. Jedno tylko martwiło Cesarza-że młody Tyrian przedkłada księgi i towarzystwo filozofów nad twarde stąpanie po ziemi, a jego marzycielstwo i skupienie na sprawach imaginacji powodowało, ze był bardziej podatny na wpływy. Myślał jednak, ze z wiekiem chłopak z tego wyrośnie.

Spokój cesarza zmącony został, gdy przypadkiem podczas jednej z podróży po kraju natknął się z synem na kobietę-włóczęgę, którą potrąciły cesarskie konie. Okazało się, że kobieta jest wieszczką i w przedśmiertnym transie przepowiedziała nadejście złych czasów, kiedy to przebudzi się Stwórca Świata, kończąc jego trwanie. W tym momencie kobieta zamknęła oczy i wydawało sie, ze zmarła. Cesarz zostal jednak przy niej na tyle długo, by usłyszeć dalszy ciąg, a informował on o tym, że następca tronu sprowadzi ciemność na świat.

Cesarz był jednak człowiekiem twardo stąpającym po ziemi i niezbyt długo przejmował się majakami umierającej bezpańskiej włóczęgi. A być może powinien.

Pod wpływem słów przepowiedni Tyrian zaczął interesować sie starymi legendami i przekazami na temat mitycznego Stwórcy. Zaczął otaczać się ludźmi z podejrzanych sekt i stowarzyszeń, które szeptały mu dawno zapomniane prawdy. A on słuchał. Słuchał i wyciągał wnioski, które skrywał głęboko w swoim umyśle.
Gdy nagłą śmiercią zmarł cesarz, jego syn zajął jego miejsce (przyszłość pokazała, że w naturalne przyczyny tego zgonu należy wątpić). Tyrian swoje rządy rozpoczął dosyć niemrawo, szybko zaczął być spostrzegany jako słaby cesarz. Jego decyzje nie zawsze były dobrze widziane ani zrozumiane pośród jego poddanych a zwłaszcza wasali, którzy w końcu zaczęli przeciw niemu spiskować. Niepopularne podatki na zwiększenie liczebności armii czy rozbudowę dworu irytowały wielmożnych. Kilka błędnych decyzji doprowadziło do tego, że zaczęto mówić otwarcie o buncie-gdy w wyniku decyzji smoki zniszczyły kilka miast i wsi, miarka się przebrała. Nie było otwartego buntu, ale dla wielu stało się jasne, że Tyrian nie spełnia oczekiwań, jakie pokładał w nim ojciec. Zaczęto po ichu mówić o odsunięciu go od władzy.

Tymczasem rzeczy miały sie ku końcowi-tak to widział Tyrian. Nie przywiązywał dużej wagi do sterowania państwem, jego umysł zaprzątały inne rzeczy. Gdy arystokracja spiskowała, on czytał i słuchał swoich podejrzanych doradców. A kiedy nadszedł czas, kiedy zebrał zwolenników, rozpoczął swoje dzieło.

Tyrian uwierzył, że świat rzeczywisty, świat w którym wszyscy żyją, jego poddani i cesarstwo Ermotrilu, to nic wiecej jak sen. Sen dawno zapomnianego jedynego boga, stwórcy Świata o którym mówiły legendy. Warunkiem istnienia ludzi był sen boga. Ale to nie wszystko. Tyrian wierzył, że Stwórca może się obudzić. I tymi, którzy mogą tego dokonać są poeci, bardowie, pieśniarze, bajarze. Ich śpiewy, wiersze, poematy, historie mogą obudzić boga. W wtedy świat przestanie istnieć. Tyrian wierzył, że dzieję sie to poprzez kontakt w śnie, kiedy to ludzie mogą słuchać Stwórcy, a on ich. Jesli poeci obudziliby boga, świat przestałby istnieć.
Tyrian przez dwa lata zbierał zwolenników, testował wiernośc. A gdy nadszedł czas, wydał dekret, który sprawił, że świat, jaki znaliśmy, przestał istnieć. Rozpoczęła się akcja łapania i mordowania wszystkich poetów i bardów, rozszerzona potem o bajarzy, magów, astrologów, naukowców, wykładowców, ludzi słowa i ludzi pióra, ludzi nauki i sztuki. W miarę jak kolejne stosy rozjaśniały niebo, rósł opór prze działaniami cesarza. Nie było potrzeba dużego czasu, by wybuchł pierwszy bunt. Kolejni możnowładcy buntowali się przeciwko szalonemu Tyrianowi, który jak się zdawało, chciał w imię swojej absurdalnej ideologii wymordować wszystko, co żyje. Wybuchła Wojna Domowa.

W trakcie trwania tego konfliktu po kolei wszystkie prowincje cesarstwa były wciągane w miraż kruchych sojuszy, zmienianych jak w kalejdoskopie w ciągu kilku miesięcy. Z początkowych dwóch stron walki-lojalistów i buntowników, szybko powstały nowe-neutralnych, walczących o secesję, stających po stronie innych państw czy po prostu pragnące ułożyć cesarstwo po swojemu. Sam cesarz zaś, opętany wizją końca świata, do jekiego miało dojść, przejmował się bardziej mordowaniem każdego z odrobiną wyobraźni, niż prowadzeniem wojny z buntownikami. Wkrótce (po 3-4 latach) więc jego siły zostały rozbite, a on sam musiał uciekać z stolicy. Otoczony grupką fanatyków prowadził dalej swoją krwawą, bezsensowną krucjatę. Paradoksalnie, ludzie zaczęli mu wierzyć. Lata mijały, a jego słowa zdawały się wypełniać. Coś zaczęło dziać sie z światem, ludzie mieli więcej koszmarów niż przedtem, więcej dzieci przychodziło na świat sie z Piętnami, a zwierzęta-zmutowane i dzikie. Straszne istoty z podziemi, które do tej pory pokazywały się raz na kilkanaście lat, teraz, zdało sie, zaczęło masowo wypełzać z piekła (chodzi oczywiście o Podmrok. Skoro cały świat się zmienia, to logiczne że dotknęło to też Podmrok. Mogło to spowodować zmiany i chęć poznania powierzchni, być może szukania tam odpowiedzi, co się dzieje z światem)
Niektórzy oszaleli bez powodu, niektórzy znikali bez przyczyny, a w lasach zalęgły się dziwne stworzenia rodem z najgorszych snów. Sny-właśnie. Czasem były realne jak życie, a po przebudzeniu okazywało się, że tak w istocie było i koszmary potrafiły ożyć, by zaatakować wioskę lub dom. I ludzie zaczęli wierzyć Tyrianowi i widzieć metodę w tym szaleństwie. Zaczęli więc także ratować świat ku jego zgubie.

Czas mijał, cesarstwo się rozpadło, a Tyrian z ukrycia prowadził dalej swoją obłąkańczą misję. Nawet jego najzagorzalsi wrogowie jednak nie mogli nie przyznać, że coś jednak było nie tak i że świat naprawdę zdawał się kończyć. A jeśli nie kończyć, to na pewne zmieniać i to wcale nie na lepsze.

Czego natomiast ani Tyrian ani nikt inny nie wiedział to to, że on faktycznie miał rajcę. Ale na odwrót. Poeci sprawiali, że Stwórca spał. Czy raczej-że Przyczyna była pogrążona w wiecznej drzemce. W momencie gdy oni zaczęli masowo umierać, ich krzyk zaczął coraz bardziej drażnić Przyczynę (połączenie przez Krainę Snów). Nie otworzyła ona jeszcze swoich powiek (jeśli ma powieki), ale gdy to zrobi, nikt już nie zaśnie.

Koncept 2: synteza.

Nie widzę przeszkód, by z Tyriana uczynić tego złego cesarza, który doprowadził do rozpadu cesarstwa. Teraz po 20 latach chaosu jedna z grup w końcu zdobyła dominującą pozycję i w wyniku różnych perturbacji dziejowych twoja postać, czyli roboczo nazwany Duinhir, zdobyła cesarską koronę i zaczęła odbudowę zniszczonego państwa. To taka mała oaza stabilizacji i względnego spokoju, dająca nadzieję na przyszłość, ale stale wiszą nad nią ciężkie chmury i widmo upadku.

Z tej historii wynika kilka motywów, będących dobrymi pomysłami i nawet jakimiś zalążkami kampanii.

Po pierwsze, ktoś podsuwał pomysł masowego mordu Tyrianowi. A więc jakaś organizacja jakichś podejrzanych osobników. Od razu nasuwają się na myśl ilithidy, które pragną przecież panowania ich bóstwa( utażsamionego z Przyczyną) nad światem. Skoro nie mogą się przebić do swojego bóstwa bezpośrednio, to go obudzą. Czemu nie.
Jest jeszcze wiele innych możliwości, począwszy od starożytnej kabały na jakichś planarnych kreaturach starszych niż obecny porządek istnienia, pragnących powrotu do ot, choćby nicości. A może to pospolite knowania demonów?

Poza tym jest motyw przepowiedni, a więc losu, fatum. Jeśli założyć, że przed fatum nie da się uciec, mamy fatalizm w settingu. To też nie jest bez znaczenia. Pytanie-skąd biorą sie przepowiednie? Pd Przyczyny? Spoza świata? A może istnieje jakaś inna istota, która mogłaby konkurować z Przyczyną?
Poza tym czy ta zmarła rzekoma wróżbitka wogóle była wróżbitką? Czy może ktoś ją podstawił na właściwe miejsce o właściwym czasie, by zaszczepiła w sugestywny sposób młodemu następcy tronu ten strach przed obudzeniem Stwórcy? Czy jeśli tą rzekomo zmarłą kobietę postawiłoby się przed Tyrianem, ten zrozumiałby swój błąd i przestał wraz z swoimi fanatykami palić i mordować w imię zbawienia świata?

Nadto jest jeszcze brat Tyriana, pierworodny, zdeformowany i słabowity, rzekomo naznaczony Piętnem (sama idea niesprecyzowana jeszcze-to takie naznaczenie, skażenie Odległa Dziedziną przez Przyczynę. Taki się rodzisz i masz pecha, Piętno w pewnej chwili wyskakuje i masz przerąbane. Staniesz się jakimś szaleńcem, zaczniesz mordować albo się w coś przemienisz. W strzygę na przykład. Rzadkie odmiany Piętna mogą dać ci jakieś zdolności magiczne lub inne, ponadnaturalne, ale zawsze wiąże sie to z jakimiś nieprzyjemnościami) Tak naprawdę żadnego Piętna u dziecka nie było, padło ono ofiarą intryg dworskich. Komu zależało (ilithidom? demonom? szlachcie? komuś innemu?) by nigdy nie objęło tronu (może sam cesarz, który nie chciał chromego i brzydkiego syna). Dziecko w każdym razie trzymano w odosobnieniu gdzieś na prowincji, w klasztorze pod czujnym okiem gwardzistów. Gdy zaczął się cały ten chaos i wojna domowa, pieroworodny, nazwijmy go Hanis, postanowił nie czekać, aż krwiożerczy brat sobie o nim przypomni i po prostu uciekł wraz z garstką wiernych sobie żołnierzy, osobistych gwardzistów. Na jego "posiadaniu" lub "złapaniu" zależało wielu ludziom. Rojaliści chcieli się go pozbyć, jako potencjalnego uzurpatora, buntownicy widzieli w nim nowego cesarza, nagle zapominając o fizycznych defektach i rzekomym Napiętnowaniu ( a może jednak było prawdziwe? To, że się do tej pory nie ujawniło w żaden niepokojący sposób, nic jeszcze nie oznacza). On sam zaś nie widział się w żadnej z tych ról-ani jako trupa, ani jako cesarza. W Końcu jednak musiał porzucić życie w ciągłej ucieczce i postanowił stawić czoła bratu. Wmieszał się w politykę Wojny Domowej, lecz uczynił to ukradkiem i incognito, pozwalając wierzyć ludziom, że zginął gdzieś na jakimś pustkowiu, zabity przez smoki czy pospolitych bandytów. Hanis stworzył tajną organizacje, dążącą do pokoju. Z czasem dzięki manipulacjom Hanisa udało się w końcu wypromować jednego z dowódców, który zdobył chwilowo dominującą pozycję, pobił swoich wrogów i ustanowił chwiejne Nowe Cesarstwo. Hanis stał się głównym doradcą Duinhira, a niektórzy mówią, że nawet szarą eminencją. Tak naprawdę nie wiadomo, czy Hanis wyrzekł się tronu, ale na pewno stara się on pomóc w ustanowieniu Nowego Cesarstwa, które objęło by wszystkie swoje poprzednie ziemie.

Tymczasem Duinhir zaczął być przez wielu postrzegany jako zbawca i od dawna oczekiwany cesarz-bóg, którego sławiono w legendach jako założyciela Ermotrilu (standardowa historyjka że powróci, jeśli będzie się działo źle. Faktycznie, założyciel Ermotrilu był istota nietuzinkową-może smokiem, może półczartem, jak sądzą niektórzy, ale raczej są to bajania i zmyślone opowiastki, gdyż wszyskto wskazuje na to, że Eneil z rodu Elir był nikim innym, jak wygnanym z Podmroku Dumnym. Ale na pewno nie był o bogiem). Rzecz nie byłaby niepokojąca dla Hanisa, gdyby nie to, że sam cesarz wydaje sie od czasu do czasu przejawiać niezwykłe zdolności, które dla tych nielicznych magów, którzy służą na dworze (ratując się przed linczem) są niewytłumaczalne i nieosiągalne. Nawet najwięksi cudotwórcy (wysokopoziomowi kapłani, a takich jest niewiele) nie są w stanie dokonać tego, co Duinhir. Hanis sam był świadkiem, jak cesarz samym nałożeniem rąk był w stanie wskrzesić martwego człowieka. Oczywiście, po świece chodzi wielu uzdrowicieli, kapłanów czy natchnionych paladynów, potrafiących modlitwami zmniejszyć, jak niekórzy mówią, cierpienie chorych a nawet w niektórych przypadkach ich uzdrowić, ale wskrzeszać? W historii podobno było kilka takich osób, prastare podania mówią o wielu kapłanach i prorokach i kilkunastu bogach, którzy to ptorafili. Ale to tylko historie...

Hanis podejrzewa, że być może Duinhir rzeczywiście jest inny-może ma jakieś dziwne Piętno? Może faktycznie jest natchniony? A może ktoś inny sprawia, że dzieje się to co dzieje i pragnie dzięki temu osiagnąć jakieś swoje niecne cele? Rzecz w każdym razie jest niepokojąca i to nie tylko dla niego.

Na zakończenie dodam, że podoba mi sie aktywna rola smokóww polityce powierzchni. Ciekawa rzecz, musi zostać.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

śr paź 03, 2007 3:48 pm

W takim razie mój copyright jest jak najbardziej poważny. Nie jest formalny, ale myślę, że ważny w waszej świadomości. Nie życzę sobie jakiegokolwiek wycinania, kopiowania, skracania, używania do własnych celów mojej historii.

Twojego cesarza nie będę przeciągle komentował. Krótko - jest dobry. Całkowita odwrotność mojego cesarza.

Co do połączenia dwóch pomysłów (nie lubię słowa synteza, chemia...), jest OK, ale. Twój cesarz jak najbardziej może być tym poprzednim cesarzem. Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, ale nie napisałem co się stało z byłym cesarzem. Piętno w stosunku do mojego cesarza nie może mieć miejsca. Napisałem, że Duinhir odmówił smokowi, był to błąd. Następnie zrozumiał swój błąd. Odmowę, załóżmy, że doradził mu Hanis, który niedawno został mianowany doradcą. Po tym cesarz kazał go wygnać. (czy Hanis był zły?) Duinhir nie pozwoliłby aby doradca był szarą eminencją. Mój cesarz-bóg był na to zbyt inteligentny, a z resztą wolałby sam umrzeć. Jeśli Hanis nie jest zły, to przykro mi ale w mojej wersji nie ma racji bytu. Bynajmniej nie jako doradca.
Wrócę jeszcze do kwestii "piętna" Duinhira. Jedyne jago piętno to to, że jest bogiem i pochodzi z plemienia (zaraz wytłumaczę o co chodzi). Plemię jego po wojnie zmieniło się. Napisałem, że przestali być dzicy. Stali się wykształceni i przepełnieni dumą, słuszną zresztą. Nie byli porywczy, byli spokojni i rozważni. I jeśli mogę, średnia ich wieku wzrosła do 200 lat (tylko tego plemienia).
 
Zarrow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: sob mar 26, 2005 11:52 pm

śr paź 03, 2007 9:57 pm

Piętno-to raczej ogólnie pojęte naznaczenie czymś niezwykłym. Często czarownicy mają piętno (choć niekoniecznie). Ogólnie widzi się je jako coś złego, ale jak już wspominałem, Piętno może mieć dobre efekty, np. dać komuś zdolność nakładania rąk. Dlatego nie widzę tutaj sprzecznosci, poza tym w syntezie nie powiedziałem, że on ma Piętno, tylko że Hanis podejrzewa, że może to właśnie ono być.

Co do postaci Hanisa, to widzę go jako w granice dobrze postępującego człowieka, który po prostu chce wskrzesić Cesarstwo, choć jego metody mogą być czasem hmm...kontrowersyjne i rzucać cień na ta postać. Jestem za to przeciwnikiem, by niektóre postacie ograniczać kategorycznym określeniem ich charakteru. myślę, ze w przypadku tej postaci pozostawienie dużej dowolności w interpretacji faktów MG i Graczom tylko przysłuży sie całości. Dlatego nie powiem,czy jest on Praworządny Zły, chaotyczny Dobry czy Neutralny. Dzięki temu MG będzie mógł zakrzyknąć do graczy: "Ha, niespodzianka!" Bo powiedzcie, co to z pożytek z takiego Elminstera, skoro wiemy ze statystyk, ze jest chaotyczny dobry? Jego reakcje można ławo przewidzieć.

Co do szarej eminencji-Duinhir nie jest marionetką, jak napisałem "niektórzy tak mówią", co nie znaczy, że tak jest. Z twojego opisu wnioskuję, ze Duinhir to tkai Artur, a jakoś żadna legend nie robi z niego idioty(choć może ślepca w sprawie Ginewry). W Hanisie wiec można dopatrywać się pewnego rodzaju Merlina, cho jeszcze nie wiem, czy będzie miał zdolności magiczne (wolałbym tego uniknąć)

Co do smoków-jak juz mówiłem, w ogóle pomysł ich aktywności ludzkiej polityce (od czasu do czasu) bardzo mi sie podoba i dodaje smaku całości. Natomiast na obecnym etapie tworzenia settingu raczej myślę, że określanie, czy eksperyment odrodzenia cesarstwa się udał czy nie (vide spluniecie) jest przedwczesne. Zobaczymy, czy lepiej sprawdza się całkowita apokalipsa, czy też umieszczenie płomyka nadziei. Myślę, że warto rozważyć twoja wizję przyszłości (wkurzone smoki), bo jest on...No cóż, taki po prostu "legendarny" i przez to zgrabny.

Co do racji czy nie racji bytu Hanisa. No cóż, zawsze może on przecież doradzić źle i to bynajmniej nie z powodu swojego podłego charakteru.

Jeśli chodzi o wioskę i plemię. Myślę, ze póki co jeszcze jest za wcześnie, by stwierdzić, czy żyją oni tma po 200 lat, bo jeszcze nikt nie umarł :razz: za wcześnie chyba na to, co? powiedzmy, ze Duinhir w pewnym momencie, już po zdobyciu tronu,w raca do swojej wioski i-skrótowo rzec ujmując-jego obecność zsyła błogosławieństwo na tych ludzi. Cieszą sie świetnym zdrowiem i jakby sie zmienili wewnętrznie, stali sie dumni, otwarci itd. i ogólnie świetnie się powodzi ich okolicy. To tylko wzmacnia wiarę w to, ze Duinhir jest bogiem i pozwala zwiększyć jego legendę (a ponieważ jest mało magów, maja oni niskie poziomy i takoż kapłani-i myśle, ze należy se tu zastanowić, czy nie zastąpić typowego kapłana czymś w rodzaju uzdrowicieli i/oraz/lub serdonnianskich duchownych , przynajmniej jeśli chodzi o Powierzchnię; w każdym razie władających magią jest mało, wiec jego zdolności robią piorunujące wrażenie ( anie jak w Faerunie, gdzie ludzie zauważają dopiero jak ktoś wsadzi smoka do garnka))

Sama postać Duinhira w koncepcji syntezy bardzo mi się podoba, gdyż otwiera nieskończone możliwości interakcji z światem jak i tez rozwoju gry i samego settingu. Pomijam już fakt, że działania i historia Hanisa, pragnienia i moc Duinhira są razem istnym workiem pomysłów na przygody. Dlatego zależałoby mi na tym, by ten element był dalej rozijiany i byśmy osiągnęli w tej kwestii porozumienie. Oczywiście oryginalny Duinhir należy do ciebie.

Natomiast wracając do samej rzekomej boskości Duinhira to sądzę, że należy ą kwestię póki co odłożyć w tym sensie, ze nie będziemy się zastanawiać, skąd ma tą moc, póki nie ustalimy zasad religii. Mi sie na przykład bardzo podoba pomysł, że ktoś po prostu mu iskierki mocy udzielił w jakimś celu. A sam cesarz może pewnego dnia po prostu zawieść się na swojej mocy, gdy będzie mu potrzebna, może mu się wymknąć spod kontroli lub może po prostu popełnić grzech pychy (inteligencja w tym nie przeszkadza a wręcz pomaga)
 
Alpha-Omega
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: śr kwie 25, 2007 8:11 am

czw paź 04, 2007 10:50 am

No a co z satelitą, w którym mieszzka sobie The Greatest Elder Brain? Byłby on najpotężniejszym bytem, który przybył na ten świat z esencją Odległej Dziedziny.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

czw paź 04, 2007 2:22 pm

Podoba mi się twoja interpretacja Duinhira, chodzi mi tu o Arthura. Dobrze zgadzam się. Ale jeszcze podyskutujemy o tym.
Co do długowieczności plemienia Cesarza. Osiągnęli to dlatego, że byli połączeni więzami krwi z bogiem.
Co do jego boskości. Mam pomysł, taki ogólny. Ustaliliśmy, że większość bogów opuściła ten świat lub nigdy ich tu nie było. Powiedzmy, że nie opuścili ich naraz. "Podczas kiedy bóg (tralalala), chciał opuścić Mitheithel (ładna nazwa dla świata?) naszły go wyrzuty sumienia. Nie mógł zostawić ludzi bez ochrony. Postanowił część swojej mocy przekazać jakiemuś potężnemu, rozsądnemu i przede wszystkim godnemu człowiekowi. I przekazał moc Duinhirowi, błogosławiąc za razem plemię jego." Cytat z Wielkiej Księgi Boga Wilka (: Ale to kwestia na później.
Nazwa Piętno mi się nie podoba. Może podzielimy rodzaje piętn. Na Błogosławieństwo (Światłości) i Piętno (Chaosu).
Co do tych 200 lat. Po prostu chciałem to obrazowo opisać :P
Hmm, odrodzenia cesarstwa tak? Przecież napisałem, że upadło pod naporem smoków. Tylko nie wiem czy sie zgadzasz czy nie. Ale powiedzmy, że zostało parę miast. Żadnych królestw, księstw czy hrabstw. Tylko ruiny, osady i ludzie którzy jeszcze mają nadzieję (Dumni), ludzie którzy tę nadzieję chcą zgasić (Upadli Dumni) i ludzie nie świadomi niczego (Dzicy).
Powiedzmy, że teraz Duinhir mieszka wśród Dumnych na północy (patrz opowiadanie). Czasami się wyprawia na smoki, gigantów, bandytów itp. lub podróżuje samotnie.
Mam pomysł. Może zacznijmy powoli kreować Podziemie?
Sangster co się tak uczepiłeś tego Największego Starszego Mózgu?
 
Awatar użytkownika
little_diner
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 575
Rejestracja: ndz cze 13, 2004 6:27 pm

czw paź 04, 2007 3:03 pm

Tak mi się nasunęło, że co do tego wielkiego mózgu w satelicie, to można póki co sobie odpuścic, bo to nie bedzie miejsce gdzie gracze mogą często zaglądac... Na takich smaczkach można skupic sie później.

Co do uzdrowicieli, to proponowałbym zapoznac sie z klasą Healer i Priest z podręcznika do Warcrafta RPG. Jest to postac nastawiona głównie na leczenie itp, a detale można zmienic w zależności od zamysłów twórców świata.

Co podziemia, proponowałbym na najnwyższym poziomie dac naprawdę mało wyjśc na powierzchnię. To tylko spotenguje mit o świecie poniżej, bo trudno się tam dostac. A pod spodem oczywiście dużo wielkich pieczar będących polem walki wielu ras o panowanie nad nimi. Fajnie by było, gdyby podziemie było również niebezpiecznym miejscem nie tylko z powodu stworzeń, ale np. aktywności wulkanicznej, nasilającej się z każdym poziomem. Dla mieszkańców świata poniżej przypadki zalania 5-tysięcznej armii lawą, są nie tyle na porządku dziennym, ale zdarzają się, co zmniejsza zapalczywośc niektóych ras odnośnie podboju.

A odnośnie boskości Duinhira, to można zrobic tak, że boskości wcale nie osiągnął za niewiadomo jakie czyny, tylko któryś z magicznych przedmiotów (np. sygnet) jest tak naprawdę awatarem bóstwa (co do charakteru tegoż, pozostawiam decyzję twórcom) i udziela/musi udzielac części swej mocy posiadaczowi. Gdyby było to złe bóstwo, łatwo o próbę zdominowanie posiadacza przez pierścień. Jeśli dobre natomiast, to z każdym dobrym uczynkiem, Duinhir otrzymywałby więcej mocy, az do zmienienia się w manifestację owego bóstwa.
 
Awatar użytkownika
Ivor the Black Serpent
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: czw lut 24, 2005 11:57 am

czw paź 04, 2007 3:49 pm

Hmm, po zapoznaniu się z obecną wizją Cesarza-Boga, nie widzę tu rozwiązania jednej, ważnej kwestii: Tyriana. Co stało sie z nim w czasie przejęcia władzy przez Duinhira? Postać szalonego cesarza odsuniętego od władzy ma duży potencjał, raczej nie warto jej uśmiercać. Moja propozycja: Tyrian widząc swą porażkę uciekł ze stolicy z garstka fanatycznych popleczników, a następnie zmienił się w licza albo coś w tym guście i obecnie planuje odzyskanie władzy nad swym dawnym imperium,a jego szaleństwo pogłębia sie z dnia na dzień... Tworzy armię umarlaków, aby pomaszerować na stolicę i okryć imperium całunem śmierci...

Kwestia życia po śmierci: co w tym świecie dzieje się z duszami umarłych? Może wyłamać się ze standardowego odpoczynku na planie bóstwa i wprowadzić reinkarnację? Po śmierci dusze wędrowały by na specjalny plan, będący szarym, bezgranicznym pustkowiem pyłu i kurzy, i regenerowały by się tam przez, powiedzmy 2k20+10 lat, aby po upływie tego czasu narodzić się na nowo...
 
Awatar użytkownika
little_diner
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 575
Rejestracja: ndz cze 13, 2004 6:27 pm

czw paź 04, 2007 4:10 pm

Ivor the Black Serpent pisze:
aby po upływie tego czasu narodzić się na nowo...

Oczywiście bez pamięci swoich poprzednich czynów. Jeśli zrobimy tak, że na świecie jest ograniczona liczba dusz, wtedy motyw ich porywania przez czarty nabiera większej wagi. Dusz trzeba bronic, żeby zapewnic ciągłośc pokolen. Można założyc specjalny zakon paladynów-magów mający na celu ochronę dusz na tamtym planie. Do tego jakaś prestiżówka pozwalająca na zamianę planów pomiędzy planem spoczynku a materialnym.
Ivor the Black Serpent pisze:
a następnie zmienił się w licza

Może lepiej niech bedzie zwykłym rycerzem ciemności/upadłym paladynem... Niekoniecznie trzeba od razu byc nieumarłym żeby siac zło. A taki paladym7/rycerz ciemności5 byłby całkiem dobrym wodzem i klasami pasowałby do historii. Niech na przykład zbiera armię gigantów i dzikich ludzi mających zalac jego byłe imperium. Ewentualnie jakis czart czy dwa mogą się w niej przydac, ale nie więcej skoro czarty na powierzchni występują rzadko.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

czw paź 04, 2007 4:17 pm

Nie, Duinhir jest bogiem. Nie wspomaganym przez żadne przedmioty. Gdyby tak było każdy dureń mógłby się stać bogiem, a to oznaczało by totalny chaos. Wolałbym żeby stało się tak jak napisałem wyżej.
Specjalnie nie napisałem co się stało z Tyrianem. Zostawiłem tą kwestie innym. A zresztą nie mógłby uderzyć na Imperium, ponieważ ono upadło. Tym bardziej smoki nie tolerowałyby armii nieumarłych pod swoim nosem.
Uzdrowiciele to na razie używają bandaży i ziółek. Wyżej jest opisane, że magia na Powierzchni to niezwykłą rzadkość.
 
Awatar użytkownika
Ivor the Black Serpent
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: czw lut 24, 2005 11:57 am

czw paź 04, 2007 4:57 pm

Imperium upadło, ale przecież Duinhir jakaś tam jego pozostałością rządzi. I Tyrian chce ją zdobyć. Jest szalony, i myśli ze może mu sie udać odzyskać całe imperium. Co do pomysłu z rycerzem ciemności - dobry, rzeczywiście licz to była lekka przesada ale to był tylko przykład. Jednak nie powinien być wcześniej paladynem (nie sadze żeby kiedykolwiek był PD), a raczej wojem/arystokratą. Imho mógł się zaszyć pod powierzchnią,w jakimś jej rzadko odwiedzanym, dzikim regionie, i w ten sposób uniknąć uwagi smoków, jak i zniknąć z horyzontu wydarzeń powierzchni, aby zaatakować z zaskoczenia.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

czw paź 04, 2007 9:37 pm

Owszem rządzi, swoim plemieniem. Ich nazwa to Dumni. Myślę, że z samej nazwy można wywnioskować, iż woleliby zginąć niż być pod władzą Tyriana. Ale oprócz tych szczegółów, to pomysł z Tyrianem niezły. Jednak nadal będę się przyczepiał tego, że w tym świecie przed smokami ciężko uciec. Ponieważ one są dosłownie wszędzie (oprócz Podziemia).
 
Awatar użytkownika
Ivor the Black Serpent
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: czw lut 24, 2005 11:57 am

pt paź 05, 2007 8:04 pm

Zapomniałem ostatnio odpowiedzieć na kwestię życia po śmierci. To oczywiste, że odrodzona istota nie pamięta poprzedniego życia. Stała liczba dusz to dobry pomysł, ale nie sądzę żeby czarty mogły porywać dusze z Szarego Planu (nazwa robocza), a tym bardziej żeby ludzie mogli ich tam strzec. Wydaje mi się po prostu że w tym świecie podróże planarne raczej nie będą na porządku dziennym, jak np w Greyhawku, FR czy innych typowych światach DnD. Myślę że będą raczej porywać dusze po drodze na ten plan, tuż po śmierci. Dusza zachowuje atrybuty mentalne (oczywiście zmodyfikowane przez aktualną rasę), charakter i osobowość. Zastanawiam sie również nad płcią. Dusza ma niemal zerową szansę na odrodzenie się w ciele przedstawiciela rasy, której typowy charakter jest przeciwny do charakteru duszy. Po zajęciu przez duszę nowego ciała, nie można już starego ciała w żaden sposób wskrzesić. Jeśli stare ciało w jakikolwiek sposób żyje (np. zajęła je kijanka illithida) lub też znajduje się w stanie nieśmierci, dusza nie może zająć nowego ciała.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

sob paź 06, 2007 11:18 am

Widzę, że projekt popada w zapomnienie. Proponuję więc zająć się czym konkretnym.
Smoki ogólnie są złe i walczą z wszystkim innym (patrz wyżej). Ale co z dobrymi smokami? Żyją w podziemiu smoczej społeczności. A może żyją z dala od złych smoków, np. na dalekiej północy lub bardzo dalekim południu. Ale czy w ogóle istnieją?
Może pomogły ludziom stworzyć Imperium, po czym odeszły? Zastanówmy się nad tym.
 
Awatar użytkownika
Ivor the Black Serpent
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: czw lut 24, 2005 11:57 am

sob paź 06, 2007 11:52 am

Dobre smoki... Nigdy za nimi nie przepadałem, ale sądzę że w sumie są potrzebne. Jednak na pewno nie na taką skalę jak w w standardowym DnD. Proponuje ograniczyć smoki metaliczne do srebrnych i złotych (pozostałe to imho po prostu żenada) które w przeszłości pomagały ludziom i innym nie-złym humanoidom w tworzeniu państwowości (nie tylko wspomnianego imperium). Przetrzebione przez swoich chromatycznych kuzynów, które takie zachowanie uznały za haniebne, obecnie kryją się w różnych miejscach, jedynie z rzadka pomagając dobrym istotom, aby nie narazić się na wymarcie gatunku, co na pewno by nastąpiło, gdyby zaczęły nazbyt intensywnie działać, co zwróciłoby uwagę złych smoków.

Proponuję również zająć sie kosmologią. Moja propozycja jest taka, aby plany ograniczyć do wspomnianego Szarego Planu( lub Planu Spoczynku, jak zwał tak zwał), planów wewnętrznych, astralnego, cienia i eterycznego, a plany zewnętrzne poupychać na materialnym (czy raczej upłynnić przejście pomiędzy materialnym a nimi ) tak samo jak Piekło łączące się z niższym Podmrokiem. Piekło to mogłoby być ogólną sferą zła, nie tylko praworządnego (taki mix Baatoru z Otchłanią), a ogólną sferą dobra wydrążone w środku słońce. Proponuję przejść w tym świecie ze standardowego heliocentryzmu i nastawić się na geocentryzm (Słońce, wielkości naszego księżyca krąży w małej odległości dookoła ziemi, a księżyc, czterokrotnie mniejszy od naszego i znacznie bliższy ziemi od niego, zawiera wspomnianego Greatest Elder Braina)
 
Awatar użytkownika
b9oski
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 84
Rejestracja: ndz kwie 30, 2006 7:45 pm

sob paź 06, 2007 2:12 pm

Można by zrobić tak, że smoków wcześniej nie było (tylko wywerny). A gdy przybyły ludzie zaczęli na nie polować, a więc rozpoczęli z nimi wojnę, co miało opłakane skutki. Chromatyczne smoki chcą tradycyjnie "rządzić światem", a metaliczne uznają ludzi paradoksalnie za złe potwory, które należy unicestwić. Ludzie musieliby się urywać przed każdym rodzajem smoków. Dodatkowo wśród inteligentnych smoków trwałby spór, dotyczący tego, czy ludzie to istoty złe i należy je tępić, czy dobre i zawrzeć pokój. Ludzie przy tym by byli traktowani przedmiotowo, na równi z co inteligentniejszymi zwierzętami.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

sob paź 06, 2007 2:46 pm

Hmm... Bardziej mi się podoba pomysł Ivora a propos smoków. Skoro już właściwie stworzyliśmy Powierzchnię (teraz już tylko detale, mapy, plemienia, lokacje itp.), pomyślmy nad Podmrokiem.
Krasnoludy podziurawiły góry ja ser szwajcarski i zamieszkały w nich. Tworząc twierdze których wieże wychodziły ponad góry. W środku miasta, coś w stylu Khazad-Dum (Moria). Nie zapuszczały się głęboko poniżej poziomu morza. Bali się gniewu (no właśnie czego?) demona (np.). Ich państwo nie obejmowało jednej góry lecz całych pasm górskich. Wysoko w górach, jakiś dolinach tworzyli wsie, a nawet miasta na powierzchni. Smoki nie walczyły z nimi, ponieważ oprócz tych kilku miast w górach nie zapuszczali się na Powierzchnię.
No to moja wizja, ale zostały jeszcze elfy i inne badziewia.
 
Awatar użytkownika
b9oski
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 84
Rejestracja: ndz kwie 30, 2006 7:45 pm

sob paź 06, 2007 5:42 pm

Moim zdaniem elfy powinny żyć w dużych jaskiniach (coś jak nowy obóz z gothica), a krasnoludy żyją Płytko pod ziemią, ze względu na potrzebę zdobywania zieleniny, która nie rośnie pod ziemią. Dodatkowo ułatwia to oświetlenie siedziby i ucieczkę przed trzęsieniem ziemi i zapadaniem się jaskiń. W głąb zapuszczaliby się tylko poszukiwacze skarbów. Można zrobić tak, że głębiej od "płytkiego" podziemia jest pierwsza warstwa podmroku, jest gęsto rozsiana różnymi potworami jak: Ankhegi, Athachy, Bazyliszki, Brunatne Kolosy, Bulette, Belhodery, Ogniki, Chuule, Destrachany, Dławiciele, Ettercapy, Ettiny, Giganty, Gorgony, Griki, Grzyby, Hydry, Kokatryksy, Kopacze, Mantikory, Meduzy, Minotaury, Mrocznowłoki, Ogry, Pełzacze Gnilne, Rawidy, Rdzewiacze, Szare Rozptruwacze, Sznurowce, Thoqqua, Trolle, Wodmowe Grzyby, Wiedźmy, Wyjce, Xorny oraz ogromne robactwo. Szczegulne znaczenie miałyby Minotaury tworzące własną, dobrze rozwiniętą cywilizację. W tej warstwie znajdowaliby się "wygnańcy" z podmroku, oraz pustelnicy, jak Rakasha, Wiedźma Nocy czy Lisz.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

sob paź 06, 2007 7:14 pm

Ciekawe. Ale kto będzie żył niżej? W końcu mamy chyba 7 "poziomów" Podmroku. Ewentualnie możemy podzielić rasy na np. krasnoludy głębinowe i przyziemne i tak samo elfy (nazwy robocze oczywiście). Coś słyszałem wcześniej o dziwnej rasie ludzi żyjących w podziemi. Może rozwiniemy myśl?
A propos Krasnoludów Głębinowych.
Te krasnoludy zeszły na niższe poziomy z powodu pewnych nieporozumień z Krasnoludami Przyziemnymi. Nie chcieli żyć razem z powodu jak to mówili "zbyt dużymi różnościami". I rzeczywiście K.G. dążyły do pogłębiana jaskiń w poszukiwaniu kruszców i spokoju, którego nie mieli przez smoki. Natomiast K.P. chciały mieszkać na powierzchni. Wydawało się nie przeszkadza im obecność smoków. Woleli zapach świeżego powietrza, niż smród i duchotę kopalni.
Miasta K.G. wyglądały mniej więcej tak: "Miasta ich były długie. Chociaż czy miasto można nazwać długim? Zawsze na środku miasta był wielki, nie, gigantyczny hall w kształcie koła. Od niego odchodziły mnóstwa tuneli. Każdy był podpisany. Nazywali je korytarze uliczne, tak, byli i są dziwni. Właściwie to te korytarze były długie. Kiedy się wchodziło do nich szło się drogą szeroką na ok. 6 metrów. Po prawej i lewej stronie były domy, bezpośrednio wydrążone w skale. Niestety nie mogę opisać jak wyglądały w środku, ponieważ żaden z tych gburów nie chciał mnie wpuścić. Na końcu korytarza była wielka brama, właściwie kompleks bram. Z mnóstwem straży. Widząc ich wygląd twarzy i smród strachu, od razu nabrałem ochoty, żeby wyjść za bramy. Niestety nie wypuścili mnie, mówili, żebym wyszedł korytarzem Ostxxicks. Żebym to ja wiedział, który to jest." - kronika Nir-Valona, krasnoluda z powierzchni.
K.G. były mniej odważne od swoich kuzynów z góry. Może dlatego, że K.P. zostały, a K.G uciekły na dół. Chociaż i tam nie lepiej. Duża ilość diabłów i najróżniejszego plugastwa jednak przeszkadza.
Krasnoludy Głębinowe były niższe, jednak nie bardziej masywne. Jak wyżej jest opisane są bardziej gburowaci, nieufni i ostrożniejsi od kuzynów z góry (preferuje Budowa +1, ale Roztropność +1, patrz zwykły krasnal PHB).
 
Awatar użytkownika
b9oski
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 84
Rejestracja: ndz kwie 30, 2006 7:45 pm

sob paź 06, 2007 8:42 pm

Powierzchnia
1. "Powierzchnia"
Zamieszkana przez prymitywnych ludzi i dzikie elfy oraz smoki, które panują nad powierzchnią.
2. "Podpowierzchnia"
Znajdują się tutaj miasta Krasnolódów powieszchniowych i cywilizowanych elfów.

Podmrok
1. "Pustkowie"
Zamieszkana głównie przez grzyby i mało inteligentne potwory, znajduje się tu cywilizacja Minotaurów. Miejsce zsyłania się wygnańców.
2. "Ocean"
Miejsce zalane przez wodę. Dom dla Aboltehów, Wodnych Elfów, Locathahów, Morskiego Ludu, Saughanów i Smokożółwi. W komorach wypełnionych powietrzem znajdują się najpłytsze osady krasnolódów podziemnych.
3. "Kopalnie"
Kłębowisko niezliczonych korytarzy i szybów wykutych w skale. Znajdują się tutaj ogromne ilości szlachetnych metali i kamieni. Najczęstszą przyczyną śmierci jest upadek, przez który można sturlać się 2 kilometry niżej. Miejsce zamieszkania krasnoludów głębinowych.
4. "Piekło"
Miejsce, gdzie nie trzeba używać pochodni. Praktycznie w każdym korytarzu jest jakiś przeciek lmagmy. Średnia temperatura powietrza wynosi tu koło 350 stopni C. Główne miejsce zamieszkania Diabłów, oraz istot lubujących się w cieple.
5. "Oaza"
Jednolita równina, pokryta jednak wielkimi kolumnami (średnica kilometr, wysokość 2 kilometry) dookoła których wyrzeźbiono schody pozwalające dostać się na wyższy poziom. Ze względu na źródło światła, jakie daje pokryty fluorescencyjnym mchem (potrzebuje on ogromnej temperatury dostarczanej przez Piekło, ze względu na przypływy i odpływy magmy występuje tu dzień i noc, doba trwa 24 h), więc może tu rosnąć normalna roślinność, przywieziona z powieszchni. Mieszkają ty ludzie, krasnoludy, elfy, yuan-ti oraz troglodyci i jaszczuroludzie. Dominują trzy ugrupowania: Ludzi, Gadów (yuan-ti, troglodyci, jaszczuroludzie) i Drowów.
6. "Niebo"
Naukowcy spierają się czy ten poziom istnieje, czy jest tylko "przejściem" pomiędzy 5 i 7. Znajdują się tu długie pionowe korytarze pokryte martwym pismem, nazwanym jako niebiański, gdyż wygląda piękniej niż nawet pismo elfów. Można je zrozumieć dzięki księgom z czasów imperium. Mówi ono o osiągnięciu doskonałości i o świecie, w którym wszyscy są szczęśliwi. Inne istoty dobudowały tu później schody, których przejście jest nie lada wyzwaniem.
7. Pokryta lodem kraina Demonów. Nie posiada nawet nazwy. Wiadomo 2 rzeczy: Jest tu zimno i demonowato.

Nie napiszę o odległej dziedzinie, gdyż słabo znam kosmologię D&D, i nie wiem o co tu w ogóle chodzi. :) :(
 
Zarrow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: sob mar 26, 2005 11:52 pm

ndz paź 07, 2007 1:55 am

Projekt nie popada w zapomnienie :)

1. Ograniczona liczba dusz.- Nigdy nie lubiłem tego pomysłu. To jest sama idea, by dusze były czymś szalenie cennym, jest dobra, ale reinkarnacja to nie moje klimaty. Raczej bym widział jakaś "drogę dusz" płynąca poza planem materialnym, wychodząca potem poza ramy kosmologiczne i znikająca w końcu tam, gdzie nikt, kto jest żyjący nie może sie przedostać. Wejście na taka drogę komuś żyjącemu byłoby trudno i mogłoby sie skończyć śmiercią, dlatego wyławianie dusz z niej byłoby bardzo trudne. Natomiast nie wyklucza taki wariant tego, by po planach (tych głębszych) szlajały się zagubione dusze, które mogłyby nawet się reinkarnować.
2. Smoki. Uważam, ze faktycznie należy wywalić te ich dziesiątki rodzajów i zostawć same podstawowe, ale uważam też, że należy wyrzucić bestiariusz podstawowy do kosza i zrobić swój własny "smoczy system". Nie ma jakiegoś wyraźnego podziału na "dobre" i "złe" smoki. Smok to smok, dba o siebie i swoja rasę, koniec. Jeśli już smoki walczyłyby ze sobą w imię jakiejś ideologii, to byłaby to ideologia rasistowska. Tak ja to widzę.
3. Ludzie i ich gatunki. Trzeba to usystematyzować, bo czytając widzę, że mieszamy różne koncepty i pojęcia.
a)Mamy ludzi na powierzchni, których przedstawiać nie trzeba.
b)Mamy też Dumnych, nad którymi ostatnio sie trochę zastanawiałem. Mój koncept jest taki-by tworzyli oni swoją cywilizacje pod ziemią, w podmroku. Ale by jednocześnie byli rasą tajemnicza, izolacjonistyczną. Ale jednocześnie prowadzącą jakieś działania na powierzchni-oczywiście incognito. Mogliby mieć jakieś małe posterunki blisko powierzchni, porywaliby ludzi "normalnych" i przeprowadzali na nich jakieś eksperymenty, mogliby sie mieszać w politykę i takie tam.
c) historia ludzi. Ja widzę to tak-na początku, daaawno temu, było jakieś Imperium na powierzchni. Zostało zniszczone-przez smoki. Ci ludzie z tego Imperium przeszli więc do podmroku i tak stali sie Dumnymi. Ponieważ było to naprawdę dawno temu, fakt, iż pochodzą z powierzchni już dawno został przez nich zapomniany. Jakieś kilkaset do tysiąca lat temu kilku Dumnych, którzy być może zostali wygnani z swojej ojczyzny, zamieszkało na powierzchni i korzystając z swojej wiedzy oraz magii podporządkowali sobie plemiona ludzi i stworzyli Cesarstwo, którego historię upadku już znamy. Być może działalność Dumnych z podmroku została sprowokowana założeniem Cesarstwa, które mogłoby w przyszłości stać sie dla Dumnych zagrożeniem. W każdym razie Dumni z podmorku interesują się ludźmi z powierzchni i być może maczali palce w upadku Cesarstwa.
d) Obecna sytuacja na powierzchni-Cesarstwo sie rozpadło leży w zgliszczach. Chaotyczna wojna, które je zniszczyła spowodowała, że na jego gruzach istnieje kilka wzajemnie się zwalczających państewek. Wielkie miasta zostały zniszczone, kultura podupadła, a ludzie żyją w nędzy, ale nie oznacza to całkowitej apokalipsy. Chociaż na porządku dziennym są mordy i grabieże żywności, o którą coraz trudniej, a rozliczne państwa-miasta probują walczyć o przetrwanie, podczas gdy oddziały rabusiów i byłych rycerzy grabią co sie da, to jednak ludzi nadal jakoś żyją. Duinihir natomiast, dzięki genialnie poprowadzonej kampanii wojennej, był w stanie wygrać jednych walczących przeciwko drugim i w kilku bitwach zdołał zyskać dominującą pozycję oraz założyć coś, co nazwał sporo na wyrost Drugim Cesarstwem, choć oczywiście jest to cień cienia namiastki pierwszego cesarstwa, zajmuje nawet nie jedną dziesiątą jego dawnej powierzchni i składa się z buntowniczo nastawionych marchii i baronii, raczej przymuszonych do posłuszeństwa. Poza tym reszta "masy upadłościowej" Cesarstwa cały czas spiskuje przeciwko nowemu władcy. Ale nie jest to tak, że ludzie żyją w jakiejś puszczy i żrą surowe mięso. Rzecz porównałbym do sytucji po upadku Rzymu, pogorszonej tak razy pięć.
e)obency los Tyriana-nie mam jakiegoś szczeóglnego pomysłu jaka na raize, ale an pewno on cagle żyje. Kusząca wyadje mi se jeog przemiana w ”coś”. Ale absolutnie nie może to być lisz. Po pierwsze, to by było sztampowe, po drugie-podejrzane, bo na powierzchni nikt nie ma takiej wiedzy, by coś takiego zrobić. Nie może też on dowodzić żadnymi nieumarłymi, bo to nie pasuje do jego konceptu.Tyrian myśli, że mordując ratuje świat przed zagładą. Nie ma wizji życia wiecznego.
4. Kosmologia.

Plan Mateiralny, dzielący się na powierzchnię i kilka warstw Podmroku, płynnie przechodzące w inne sfery, których powinno być 9.
Te sfery wg. mnie powinny lecieć tak (nazwy wziałem standardowe ale to nie oznacza że wystarczy przeczytać o nich w księdze Planów, by wiedzieć, co to jest. Potem się je dostosuje i odpwiednio pozmienia)
-Nilfheim
-Acheron
-Bytopia-nie ma nic wsplónego z swoim immennikiem z KP. Po prostu podoba mi się nazwa oraz fakt, że "niebo" to powierzchnia drugiej częsci planu.
-Pandemonium, to pierwsza naprawdę "piekielna" sfera, z mieszkańcami demonicznymi
-Hades
-Carceri
-Gehenna
-Baator
-Othłań
Ale nie uważam, by należało w jakiś szczególny sposób rozróżniać tanari od baatezu. Diabeł to diabeł.

Potem mamy 2 sfery otaczające więzienie Przyczyny. I tu podoba mi się pomysł b9oskiego z "Niebem". Tylko że ja bym treść napisów zmienił. Czy raczej ich przeznaczenie. Ciagnełyby się one praktycznie wszędzie i razem tworzyły jedno wielkie zaklęcie, trzymające w kupie Więzienie Przyczyny, a Przyczynę uśpoiną wewnątrz. Napisy są nieusuwalne i niezniszczalne (coś jak cecha "statyczny") a przynajmniej tak się wydaje. Ilithidy wierzą, że jeśli udałoby się usunać dostatecznie dużą ilość liter i słów z tego runicznego zaklęcia, to wtedy Przyczyna wyrwałaby się na wolność.

Co do planów przechodnich, to oczywiście mamy caa tójcę, neizbędą do pełengo krozystnaia z zaklęc oisywanych w podręcnzikach.Tyle, że każdy z tych planów sięgałby trochę dalej, niż poprzedni. Najbardziej ograniczony byłby eteryczny, który obejmowałby tylko Plan Materialny i być może jeszcze trzy z planów "piekielnych".
Plan Astralny sięgałby bazowo aż do 5 planu "piekielnego", natomiast plan cieni sięgałby
aż do pierwszej sfery osłaniającej Więzienie.

Nie zapominajcie także o Krainie Snów, ostantim z planów przechodnich (stosowny opis w KP). Ten plan jest bardo ważny ze względu na całość settingu, bo przecież to przez sny Przyczyna wpływa na świat i vice versa.

5. Siedziby elfów i kransoludów. Widzę je w górach, tak jak to opisaliscie, przy czym rasy te mogłyby czasem-ale nie za często-prowadzić jakąś działalnosć na powierzchni, np. w celu wojny z gigantami czy smokami. Jednak ich sfera zainteresowań to podziemia w 90%. Od byłego Cesarstwa, a więc sfery ludzi, oddzielają ich lasy oraz smocze terytoria, więc to drastycznie ogranicza jakieś większe kotnakty z ludźmi, nawet gdyby te rasy chciały takie mieć. Za cesarstwa cąłiem możliwe, że ludzie handlowali z krasnoludami a nawet walczyli z nimi, ale te chwile dawno już minęły. Ludzie wiedzą o krasnoludach na zasadzie "stare opowieści mówią" oraz "mój tata opowiadał, że w młodości widział krasnoluda". Co do elfów, to wystarczy zapuścić się za daleko w las, by oberwać od nich zatrutą strzałą. Są to Dzikie Elfy, nie te z gór, które są bardziej "cywilizowane".
Poza tymi rasami nie wyobrażam sobie podmroku bez drowów, czy czegoś, co by ich zastępowało. No po prostu mroczne elfy to mus. Przy okazji elfów „jaskiniowych”, to co powiecie na to, by za pomocą magii potrafili sprawić, by jaskinie „rosły” tam, gdzie są potrzebne?


Podoba mi się państwo minotaurów. Czy mógłbyś rozwinąć ten pomysł?
Koncept Basiora odnośnie drugiej wersji krasnoludów, "głębinowych" też jest dobry i trzeba go poszerzyć.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

ndz paź 07, 2007 12:54 pm

Co do tych ludzi w ziemi (: Nawet ciekawy pomysł mrocznego człeka. Tyle, że powołując się na mój żałosny copyright nie mogę Ci pozwolić użyć Dumnych. Proponuję użyć mrocznych Dumnych, tych przekabaconych przez Tyriana. A dlaczego nie mogę pozwolić na użycie. Bardzo proste. Dumni aktualnie otaczają Duinhira. Żyją tam gdzie on, na północy dawnego Imperium. A z resztą, żeby porywać innych ludzi i robić z nich króliki doświadczalne, trzeba być złym. A Dumni to raczej dobre społeczeństwo. "Odchyły" to Upadli/Mroczni Dumni.
Czy mogę użyć Kroniki Nir-Valona do opisana K.G.? Jakoś łatwiej mi się pisze.
 
Zarrow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: sob mar 26, 2005 11:52 pm

ndz paź 07, 2007 2:04 pm

Basior, tobie się już do tego copyrajta w du...w głowie poprzewracało :razz:
Ja nie mówiłem o tym plemieniu, z którego pochodzi nasz pseudo-Artur. Czy tam padło słowo "plemię Dunihira"? Nie. Użyłem tej nazwy w pierwotnym kontekście, czyli innej rasy. Dobra, nazwijmy tych podziemców... o, dobre-Podziemcami :wink: (nazwa robocza)

Nie róbmy sobie tez jaj z copyrajtem. Nie dojdziemy do niczego, jeśli będziemy się trzymać stricte swoich pomysłów, bo wtedy to zrobimy bezsensowny patchwork, a nie setting. Niestety trzeba trzymać wszystko w kupie, by nie rozmyć klimatu. Ponieważ świat wymyśliłem ja, więc jak rozumiem, mam póki co decydujący głos w sprawie spójności settingu, co nie oznacza, że nie będę się liczył z waszymi pomysłami i uwagami, wręcz przeciwnie. Zaznaczyłem, że należy firmować swoje pomysły copyrightem po to, by potem nie doszło do przepychanek w stylu "To nie ty to wymyśliłeś, tylko ja". Tak więc koncepcja Dunihira należy do Basiora i obecnie jest ona autorem 85% tego pomysłu (pozostałe 15% to moje zmiany oraz fakt, że rzecz należy wpasować w ramy świata). Tak więc Dunihir jest bezpośrednim wkładem Basiora w światotworzenie. Zachowane zostały wszystkie podstawowe elementy tego pomysłu, a są one twojego autorstwa. Ale nie można terroryzować ludzi, że jeśli nie dostosują się do danej wizji, to ty wycofujesz swój wkład i zabraniasz z niego korzystać. Niestety, będzie nas czekało jeszcze wiele kompromisów i raczej jest niemożliwe, by rzeczy powstałe z myślą o standardowym świecie D&D pasowały do tego settingu. Zawsze coś będzie trzeba zmienić, zretuszować czy przemyśleć od nowa. Stawianie wokół jakiegoś pomysłu muru po prostu uniemożliwi nam światotworzenie. Tak samo ja nie stawiam muru wobec żadnej mojej koncepcji.
 
Awatar użytkownika
Ivor the Black Serpent
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: czw lut 24, 2005 11:57 am

ndz paź 07, 2007 2:39 pm

Co do koncepcji życia po śmierci - mogłaby być bardziej precyzyjna, nie wiadomo co dalej się z nimi dzieje. Jak już pisałem licz był tylko przykładem, chodzi mi ogólnie o pogłębienie się jego szaleństwa, żądzę odzyskania dawnej władzy i przemianę, jak to dobrze ujął Zarrow, w "coś". Co z wyższymi planami? Przedstawiłem swoją koncepcję wydrążonego słońca, ale jestem do niej nastawiony krytycznie (szczerze mówiąc miał to być jedynie przykład mający na celu uświadomienie istnienia problemu). No i plany chaosu i prawa? Na nie już kompletnie nie mam pomysłu. Mam też pomysł, w sumie podobny do piętna, mogący występować obok niego. Pochodzi on z mojego autorskiego settingu, gdzie był związany z dziką magią. Polega on na istnieniu garstki istot naznaczonych, w tym przypadku przez Przyczynę, nadświadomością. W przeciwieństwie do Piętna z Dotknięciem, jak to nazwałem, nikt się nie rodzi. Zmiana następuje zwykle po zetknięciu z manifestacją Przyczyny - zwykle z odległodziedzinoweym stworzeniem. Oczywiście nie każdy po takim spotkaniu staje się Dotkniętym - trzeba mieć pewne bliżej nieokreślone, naturalne predyspozycje. Dotknięci są z wyglądu szlachetniejsi, bardziej władczy od innych istot swego gatunku. Ich włosy, oczy i skóra czy łuski często zmieniają kolor (z rzadka nawet na taki który zwykle nie jest możliwy w przypadku ich rasy). Oczy w momentach silnego pobudzenia zdają się świecić delikatną poświatą. Mają zdolności magiczne przekraczające przeciętne standardy ich rasy i ą bardziej charyzmatyczni. Często miewają prorocze sny lub wizje, jakby sama Przyczyna zdawała się do nich przemawiać. Często prowadzi to do obłędu. Tyrian mógłby więc być jednym z Dotkniętych. Oczywiście im bliżej przyczyny tym łatwiej stać się dotkniętym, więc na powierzchni są rzadsi niż uskrzydlone jednorożce. :razz:

A tak przy okazji, jak będziemy się już zajmować bardziej szczegółowymi rzeczami, to mogę wsiąść na siebie kulturę gadzich humanoidów.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

ndz paź 07, 2007 4:44 pm

Waszmość wykładu mi nie róbcie :P Następnym razem przy żartach zawsze będę stawiał "(:"
A propos Krasnoludów Głębinowych. Tak mi do głowy wpadło to wkleję. Jak coś to mogę więcej napisać.

Bulette Korytarzowy – Krasnoludzki Wierzchowiec.
Krasnoludy głębinowe jeżdżą na Bulettach (str. 26 Księga Potworów). Są one jednak mniejsze, łagodniejsze i inteligentniejsze od swoich dzikich kuzynów. Sprawiła to długa hodowla tych zwierząt przez krasnoludy. Sami Głębinowi nazwali je Bulette Korytarzowy. Używają ich jako wierzchowców, w swoich szerokich korytarzach.
Mimo, iż Bulette Korytarzowy są nadal drapieżnikami, nie jedzą krasnoludów, po prostu im nie smakują. Jedzą wszystko z czym walczą krasnoludowie. Minotaury, centaury i diabły. Buletty są ich jedynym sojusznikiem na tych plugawych ziemiach.

Bulette Korytarzowy
Wielka Bestia
KW: 6k10 + 24 (PW 54)
Inicjatywa: +2 (Zr.)
Szybkość: 12m, rycie 3m
KP: 18 (-2 rozmiar, +2 Zr., +8 naturalny)
Ataki: ugryzienie +10 wręcz, 2 pazury +6 wręcz
Obrażenia: ugryzienie 2k6 +6, pazury 3k4 +2
Front/Zasięg: 3m na 6m/3m
Spec. Ataki: skok
Spec. Cechy: wyczuwanie drgań, węch, widzenie w ciemności 12m
Rzuty obronne: Wytrw. +9, Ref. +6, Wola +2
Atrybuty: S. 24, Zr. 15, Bud. 18, Int. 3, Rzt. 13, Cha. 6
Umiejętności: Skakanie +6, Nasłuchiwanie +3
Skarb: Krasnolud (:
SW: 5
 
Awatar użytkownika
b9oski
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 84
Rejestracja: ndz kwie 30, 2006 7:45 pm

ndz paź 07, 2007 8:49 pm

Co do państwa minotaurów:
-Należą do tej cywilizacji bardziej inteligentne i charyzmatyczne istoty ("minotaury cywilizowane").
-Państwo podzielone jest na kilkanaście dużych miast położonych w wielkich komorach. Powstają one w rozległych, lecz płytkich jaskiniach (powierzchnia 10/10 km wysokość 10 m. Następnie byłyby one rzeźbione w dół, tworząc w ten sposób zabudowania. Na środku powstaje świątynia w kształcie piramidy, z rzeźbą boga na szczycie. Dookoła, na niższych poziomach, znajdują się kolejno:
-strefa mieszkalna dla kapłanów i bogatszych mieszkańców
-strefa mieszkalna dla kupców i rzemieślników znajduje się tu pas murów obronnych, w których są umieszczone instytucje miasta jak prymitywne szkoły oraz można tam wykupić miejsce na swój zakład, czy faktorię
-strefa rolnicza, gdzie znajdują się hodowle zwierząt i uprawy podziemnych roślin.
[img=http://img69.imageshack.us/img69/1052/miastominuk3.th.gif]

Religia: Minotaury są gorliwymi i bogobojnymi wyznawcami Minoa, ich jedynego boga o czterech wielkich rogach i czterech rękach (poza tym nie różni się wyglądem od minotaura). Jego domeny to: Siła, Ziemia, Słońce i oszustwo.
W mieście znajduję się jedna świątynia (Ghaddet), na najwyższym, specjalnym poziomie. Jest miejscem zamieszkania najwyższego i jedynego Kapłana (Gadhat), będącego jednocześnie przywódcą miasta. Ma on władzę nad życiem i śmiercią każdego mieszkańca. Reszta "duchownych" to pomocnicy, zwani Strażnikami (Setresd), którzy nawet nie mogą wchodzić do sanktuarium. Dbają o porządek miasta i pilnują wejścia. Są także zawodową armią.
Sama świątynia dzieli się da dwie części. Pierwsza to ogród (Ghadejt), obejmujący najniższy poziom i całe zewnętrze świątyni. Tu odbywają się spotkania wiernych. Najniższy poziom jest płaskim placem pokrytym gęstymi kolumnami podtrzymującymi sanktuarium. Druga część to sanktuarium (Ghaman). Miejsce znane tylko kapłanowi. Znajduje się tu sieć labiryntów. Są one tak zrobione, że gdy ktoś niepowołany jakimś cudem tu wejdzie, to najprawdopodobniej nie wyjdzie. Na szczycie świątyni znajduje się rzeźba Minoa.
Rzeźba na świątyni cała, z wyjątkiem rogów, jest zrobiona z tego samego materiału co całe

miasto. Rogi są zawsze wykonane z czerwonego metalu zwanego meneus. Sześć poziomów czarów wykorzystanych by napełnić magią rogi, wystarczy by oświetlić całe miasto przez dzień. Światło jest dla miasta symbolem prestiżu. Im jest jaśniej w mieście, tym jest ono bardziej cenione. Rola światła jest tym bardziej znacząca, że uważane jest ono za dar od Minoa. Woda jest symbolem dobrobytu, więc miasta zkłada się nad zbiornikami z wodą. Za pomocą ciśnienia wypompowuje się ją do świątyni, skąd wypływa ona naziemnymi kanałami.
Co ciekawe czerwone barwy ubrań i ozdób są zarezerwowane dla kapłanów, a noszenie ich przez obcych jest profanacją, co automatycznie kończy się karą śmierci lub ucieczką.

Architektura:
Wszystkie budynki minotaurów mają przekrój w kształcie ściętego trujkąta o nachyleniu ramion pod kątem 60 stopni. Większe budowle mają na ogół drugie piętro. Są one budowane w odległość

przynajmniej metra od ścian poprzedniego piętra. Jedno piętro ma wysokość od 3 m do 5 w bogatszych domach.
Ulce mają dwa rodzaje. Główne otaczają świątynie, oraz wychodzą od niej prostopadle w stronę murów. Mury także od wewnątrz z nimi sąsiadują. Mają one 9 m szerokości. Po środku biegnie głęboki, choć wąski kanał wypełniony wolno spływającą wodą. Na brzegach zawsze ustawiają się stragany i sklepiki. Poboczne ulice doprowadzają do każdego domu. Mają one jedynie 3 metry szerokości, więc nie ma tam już miejsca ma choćby budkę. Sieć miejska jest bardzo gęsta i poplątana, tak że jedynie minotaury mogą się połapać w tym labiryncie, tym bardziej, że wszystkie budynki są podobne. Inne istoty zawsze błądzą, chodź te inteligentniejsze szybko się odnajdują.

Gospodarka:
Minotaury wykonują z kamienia i metalu różne przedmioty, jak meble, narzędzia broń, dzieła sztuki, zabawki, biżuterię, książki, magiczne przedmioty czy naczynia. Na obrzeżach miasta znajdują się farmy, gdzie hodowane są zwierzę ta i podziemne rośliny. Istnieje wyraźny podział na "biednych" i "bogatych", często też dochodzi do kradzieży i rozbojów. W kopalnia są często wydobywane metale jak srebro, żelazo, rzadziej miedź słoto czy adamantyt, zaś, za metal szlachetny jest uważany menus oraz mirthil.

Waluta:
Podstawą jest handel wymienny, oraz waluta sah (równy mniej więcej 6 sm). Istnieją także pieniądze jak drah (30 sz) lecz są one rzadko używane. 1 sah to 5 gram srebra i 3 gramy miedzi, a drah to dziesięć gram srebra i 6 meneusu (chodź często dochodzi do podróbek).

Polityka i społeczeństwo:
Absolutną władzę ma kapłan, który decyduje o wszystkim co się dzieje w państwie wybierany jest przez walkę pomiędzy kandydatami, zawsze przeżywa tylko jeden z nich. Podlegli mu są strażnicy pilnujący porządku, a jest ich zawsze 76. Nieoficjalnie drugie miejsce na drabinie społecznej zajmują bogaci "biznesmeni" mający pod sobą kilka cechów i sklepów. Następni są rzemieślnicy, a tuż za nimi rolnicy. Na końcu znajdują się kobiety i dzieci. Często dochodzi do zamachów stanu i spisków mających na celu objęcie władzy. Każdy ma niepodważalne prawo wyzwać kapłana na pojedynek, po którym może (choć ma niewielkie szanse) zostać nowym przywódcą.

Ogólnie wyobrażam sobie minotaurów jako dosyć rozwiniętą, lecz brutalną cywilizację, co ciężko jest zawrzeć w takim opisie. Mój styl pisania jest dosyć męczący, więc wybaczcie jeżeli was zanudziłem.
No to by było na razie tyle. Jeżeli pomysł się spodoba to go rozwinę. :)
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

ndz paź 07, 2007 9:24 pm

Będę pisał fragmentami o Krasnoludach Głębinowych, ponieważ nie mam ochoty na dłuższe prace.

"Tak, w końcu wpuścili mnie do jednego z domów. Oczywiście nie za darmo. Trzy beczki piwa piechotą nie chodzą, ale cóż trzeba się poświęcić dla braci z góry. Jestem ich jedynym źródłem informacji. Jeszcze będą mi za to płacić. Ale dopóki za atrament płace sam przejdę do rzeczy.
Kiedy wszedłem do domu, myślałem, że zobaczę zimne pomieszczenie z paroma krzesłami. Tak nie było, o nie! Do głównego pomieszczenia wchodziło się z małej altany przed domem. W środku był kominek, to pierwsze co zobaczyłem. Na podłodze dywan, a na ścianach skóry jakiś zwierząt. Teraz do mnie dociera, że nie były to jelenie, tfu! Wracając do umeblowania. Przed kominkiem był fotel, po środku pokoju wielki stół. Pomieszczenie nie było duże, wręcz przeciwnie było małe i przytulne. Zaprowadził mnie jeszcze do kuchni, w sumie nic specjalnego, kuchnia jak kuchnia. Zaprowadził mnie też do piwnicy. Kiedy patrzyłem na jego minę myślałem, że mnie tam zamknie. Ale nie, była tam spiżarnia i mała łaźnia. Chyba chciał mnie w niej utopić, więc czym prędzej poszedłem do góry. Potem mówił, że każdy ma swój pokój na piętrze. Kiedy zapytałem czy mogę zobaczyć, z radosną miną wyprosił mnie z domu. Może trzymał tam martwych Krasnoludów Powierzchniowych? A wujek Myjrzymorda go wie. Poszedłem więc do karczmy. Był jeden problem. Wyglądała bardzo podobnie, tyle, że była większa. Czy ci Głębinowi mają jakąś manie jedności?"

Jeśli męczy was mój styl dajcie znać.
 
Zarrow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: sob mar 26, 2005 11:52 pm

ndz paź 07, 2007 10:35 pm

Basior-paradoksalnie z twojego opisu mamy mało informacji, przynajmniej takie jest moje odczucie. Ale to może dlatego, bo za mało napisałeś.

b9oski-całkiem całkiem. Mam trzy uwagi. Dwie techniczne i jedna ogólna. Po pierwsze-popraw te przerwy w tekście, bo się źle czyta :razz: po drugie-skoro jaskinia ma bazowo 10 m wysokości, to wystarczy by mur był od podłogi do sufitu chyba, nie?
i po trzecie-a może z minotaurów zrobić coś w stylu azteków? to jest nie dosłownie, ale można się sugerować tym wyznacznikiem. Tylko co my wtedy zrobimy z drowami, żeby były równie paskudne :razz:

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości