śr paź 03, 2007 3:49 am
Copyright to wcale nie żart. Lepiej takie rzeczy zaznaczać, niż żeby potem żałować, że ktoś przywłaszczył sobie pomysł.
Na wstępie powiem, że myślałem, że będę musiał postawić mój koncept w opozycji do twojego, ale widzę, że sprawdza się teoria pewnego filozofa, który twierdził, że myśl ludzka rozwija się zawsze na zasadzie teza-antyteza->synteza. By było zabawniej, po jego wykładzie inny filozof wygłosił tezę mu przeciwną, a inny dokonał jej syntezy.
Tak więc ja przedstawię swój koncept bazowy, a potem zaproponuję syntezę obydwu.
Zanim jednak do tego dojdzie-religia. Myślę, że właśnie coś w ten styl, coś w ten deseń. Mam w głowie już pewien pomysł, ale z jego ogłoszeniem wstrzymam się do momentu, aż skończę tekst zarysowujący ramy świata. Od razu mogę jednak powiedzieć, że ogólnie bóstwa z tego świata odbiegać będą od dedekowego schematu. Myślę raczej o personifikacjach ludzkich pragnień, będących jakoś powiązanych z Przyczyną.
Apropos schematów-statystyki to chyba najmniej istotna teraz rzecz. Na co nam statystyki, tabelki, rozpiski, skoro nie mamy szczegółów fabularnych? Statystyki dostosowuje się do pomysłów, nie na odwrót.
Cesarz. Koncepcja pierwsza.
Tyrian (robocze imię) narodził się w rodzinie cesarskiej rodu Moruan, rządzącej Ermotrilem (nazwa zaczerpnięta z innego mojego pomysłu). Jeg ojciec ucieszył się z swojego potomka, gdyż dotąd rodziły mu się córki, a jedyny jego syn, będący pierworodnym, urodził sie słaby i zdeformowany, a czas pokazał, że nosił Piętno, co automatycznie wykluczało go z kolejki do tronu. Choć długo oczekiwany syn wprawił parę cesarską w radość (cesarza-że wreszcie ma następce tronu, cesarzową- że uda się jej pozostać na dworze i nie straci swojej pozycji na rzecz jednej z konkubin) to jednak nie wszystko było tak wspaniałe, jak mogło by się wydawać. Nadworny astrolog i wróżbita przepowiedział bowiem, że pezyszłość dziecka jest niepewna (był to jeszcze czas, gdy i wróżbici i astrologowie, a nawet niektórzy magowie byli honorowymi gościami dworów, a nie sterroryzowanymi więźniami). Nieszczesny ten człowiek jednak niepotrzebnie poinformował parę cesarską o wynikach swoich obserwacji. Nie mogąc podać żadnych więcej szczegółów szybko popadł w niełaskę, a gdy próbował ratować swoją pozycję jego wrogowie na dworze postarali się, by to mu się nie udało- został oskarżony o zdradę i stracony. Niepewność jednak w sercu cesarza pozostała, choć z czasem zapomniał o niej.
Panicz Tyrian zapowiadał się na wspaniałego syna-był posłuszny, oddany i wierny, z wiekiem dorastał do kolejnych obowiazków, które świetnie wypełniał. Zarówno w sztuce władania mieczem jak i w nauce był dobrym uczniem, a jego ojciec był dumny z tego, jak jego syn potrafił się zachować na dworze podczas uroczystości czy zebrań. Z czasem zaczął go wprowadzać w tajniki rządzenia państwem i z przyjemnością stwierdził, że Tyrian spełnia pokładaną w nim nadzieję. Jedno tylko martwiło Cesarza-że młody Tyrian przedkłada księgi i towarzystwo filozofów nad twarde stąpanie po ziemi, a jego marzycielstwo i skupienie na sprawach imaginacji powodowało, ze był bardziej podatny na wpływy. Myślał jednak, ze z wiekiem chłopak z tego wyrośnie.
Spokój cesarza zmącony został, gdy przypadkiem podczas jednej z podróży po kraju natknął się z synem na kobietę-włóczęgę, którą potrąciły cesarskie konie. Okazało się, że kobieta jest wieszczką i w przedśmiertnym transie przepowiedziała nadejście złych czasów, kiedy to przebudzi się Stwórca Świata, kończąc jego trwanie. W tym momencie kobieta zamknęła oczy i wydawało sie, ze zmarła. Cesarz zostal jednak przy niej na tyle długo, by usłyszeć dalszy ciąg, a informował on o tym, że następca tronu sprowadzi ciemność na świat.
Cesarz był jednak człowiekiem twardo stąpającym po ziemi i niezbyt długo przejmował się majakami umierającej bezpańskiej włóczęgi. A być może powinien.
Pod wpływem słów przepowiedni Tyrian zaczął interesować sie starymi legendami i przekazami na temat mitycznego Stwórcy. Zaczął otaczać się ludźmi z podejrzanych sekt i stowarzyszeń, które szeptały mu dawno zapomniane prawdy. A on słuchał. Słuchał i wyciągał wnioski, które skrywał głęboko w swoim umyśle.
Gdy nagłą śmiercią zmarł cesarz, jego syn zajął jego miejsce (przyszłość pokazała, że w naturalne przyczyny tego zgonu należy wątpić). Tyrian swoje rządy rozpoczął dosyć niemrawo, szybko zaczął być spostrzegany jako słaby cesarz. Jego decyzje nie zawsze były dobrze widziane ani zrozumiane pośród jego poddanych a zwłaszcza wasali, którzy w końcu zaczęli przeciw niemu spiskować. Niepopularne podatki na zwiększenie liczebności armii czy rozbudowę dworu irytowały wielmożnych. Kilka błędnych decyzji doprowadziło do tego, że zaczęto mówić otwarcie o buncie-gdy w wyniku decyzji smoki zniszczyły kilka miast i wsi, miarka się przebrała. Nie było otwartego buntu, ale dla wielu stało się jasne, że Tyrian nie spełnia oczekiwań, jakie pokładał w nim ojciec. Zaczęto po ichu mówić o odsunięciu go od władzy.
Tymczasem rzeczy miały sie ku końcowi-tak to widział Tyrian. Nie przywiązywał dużej wagi do sterowania państwem, jego umysł zaprzątały inne rzeczy. Gdy arystokracja spiskowała, on czytał i słuchał swoich podejrzanych doradców. A kiedy nadszedł czas, kiedy zebrał zwolenników, rozpoczął swoje dzieło.
Tyrian uwierzył, że świat rzeczywisty, świat w którym wszyscy żyją, jego poddani i cesarstwo Ermotrilu, to nic wiecej jak sen. Sen dawno zapomnianego jedynego boga, stwórcy Świata o którym mówiły legendy. Warunkiem istnienia ludzi był sen boga. Ale to nie wszystko. Tyrian wierzył, że Stwórca może się obudzić. I tymi, którzy mogą tego dokonać są poeci, bardowie, pieśniarze, bajarze. Ich śpiewy, wiersze, poematy, historie mogą obudzić boga. W wtedy świat przestanie istnieć. Tyrian wierzył, że dzieję sie to poprzez kontakt w śnie, kiedy to ludzie mogą słuchać Stwórcy, a on ich. Jesli poeci obudziliby boga, świat przestałby istnieć.
Tyrian przez dwa lata zbierał zwolenników, testował wiernośc. A gdy nadszedł czas, wydał dekret, który sprawił, że świat, jaki znaliśmy, przestał istnieć. Rozpoczęła się akcja łapania i mordowania wszystkich poetów i bardów, rozszerzona potem o bajarzy, magów, astrologów, naukowców, wykładowców, ludzi słowa i ludzi pióra, ludzi nauki i sztuki. W miarę jak kolejne stosy rozjaśniały niebo, rósł opór prze działaniami cesarza. Nie było potrzeba dużego czasu, by wybuchł pierwszy bunt. Kolejni możnowładcy buntowali się przeciwko szalonemu Tyrianowi, który jak się zdawało, chciał w imię swojej absurdalnej ideologii wymordować wszystko, co żyje. Wybuchła Wojna Domowa.
W trakcie trwania tego konfliktu po kolei wszystkie prowincje cesarstwa były wciągane w miraż kruchych sojuszy, zmienianych jak w kalejdoskopie w ciągu kilku miesięcy. Z początkowych dwóch stron walki-lojalistów i buntowników, szybko powstały nowe-neutralnych, walczących o secesję, stających po stronie innych państw czy po prostu pragnące ułożyć cesarstwo po swojemu. Sam cesarz zaś, opętany wizją końca świata, do jekiego miało dojść, przejmował się bardziej mordowaniem każdego z odrobiną wyobraźni, niż prowadzeniem wojny z buntownikami. Wkrótce (po 3-4 latach) więc jego siły zostały rozbite, a on sam musiał uciekać z stolicy. Otoczony grupką fanatyków prowadził dalej swoją krwawą, bezsensowną krucjatę. Paradoksalnie, ludzie zaczęli mu wierzyć. Lata mijały, a jego słowa zdawały się wypełniać. Coś zaczęło dziać sie z światem, ludzie mieli więcej koszmarów niż przedtem, więcej dzieci przychodziło na świat sie z Piętnami, a zwierzęta-zmutowane i dzikie. Straszne istoty z podziemi, które do tej pory pokazywały się raz na kilkanaście lat, teraz, zdało sie, zaczęło masowo wypełzać z piekła (chodzi oczywiście o Podmrok. Skoro cały świat się zmienia, to logiczne że dotknęło to też Podmrok. Mogło to spowodować zmiany i chęć poznania powierzchni, być może szukania tam odpowiedzi, co się dzieje z światem)
Niektórzy oszaleli bez powodu, niektórzy znikali bez przyczyny, a w lasach zalęgły się dziwne stworzenia rodem z najgorszych snów. Sny-właśnie. Czasem były realne jak życie, a po przebudzeniu okazywało się, że tak w istocie było i koszmary potrafiły ożyć, by zaatakować wioskę lub dom. I ludzie zaczęli wierzyć Tyrianowi i widzieć metodę w tym szaleństwie. Zaczęli więc także ratować świat ku jego zgubie.
Czas mijał, cesarstwo się rozpadło, a Tyrian z ukrycia prowadził dalej swoją obłąkańczą misję. Nawet jego najzagorzalsi wrogowie jednak nie mogli nie przyznać, że coś jednak było nie tak i że świat naprawdę zdawał się kończyć. A jeśli nie kończyć, to na pewne zmieniać i to wcale nie na lepsze.
Czego natomiast ani Tyrian ani nikt inny nie wiedział to to, że on faktycznie miał rajcę. Ale na odwrót. Poeci sprawiali, że Stwórca spał. Czy raczej-że Przyczyna była pogrążona w wiecznej drzemce. W momencie gdy oni zaczęli masowo umierać, ich krzyk zaczął coraz bardziej drażnić Przyczynę (połączenie przez Krainę Snów). Nie otworzyła ona jeszcze swoich powiek (jeśli ma powieki), ale gdy to zrobi, nikt już nie zaśnie.
Koncept 2: synteza.
Nie widzę przeszkód, by z Tyriana uczynić tego złego cesarza, który doprowadził do rozpadu cesarstwa. Teraz po 20 latach chaosu jedna z grup w końcu zdobyła dominującą pozycję i w wyniku różnych perturbacji dziejowych twoja postać, czyli roboczo nazwany Duinhir, zdobyła cesarską koronę i zaczęła odbudowę zniszczonego państwa. To taka mała oaza stabilizacji i względnego spokoju, dająca nadzieję na przyszłość, ale stale wiszą nad nią ciężkie chmury i widmo upadku.
Z tej historii wynika kilka motywów, będących dobrymi pomysłami i nawet jakimiś zalążkami kampanii.
Po pierwsze, ktoś podsuwał pomysł masowego mordu Tyrianowi. A więc jakaś organizacja jakichś podejrzanych osobników. Od razu nasuwają się na myśl ilithidy, które pragną przecież panowania ich bóstwa( utażsamionego z Przyczyną) nad światem. Skoro nie mogą się przebić do swojego bóstwa bezpośrednio, to go obudzą. Czemu nie.
Jest jeszcze wiele innych możliwości, począwszy od starożytnej kabały na jakichś planarnych kreaturach starszych niż obecny porządek istnienia, pragnących powrotu do ot, choćby nicości. A może to pospolite knowania demonów?
Poza tym jest motyw przepowiedni, a więc losu, fatum. Jeśli założyć, że przed fatum nie da się uciec, mamy fatalizm w settingu. To też nie jest bez znaczenia. Pytanie-skąd biorą sie przepowiednie? Pd Przyczyny? Spoza świata? A może istnieje jakaś inna istota, która mogłaby konkurować z Przyczyną?
Poza tym czy ta zmarła rzekoma wróżbitka wogóle była wróżbitką? Czy może ktoś ją podstawił na właściwe miejsce o właściwym czasie, by zaszczepiła w sugestywny sposób młodemu następcy tronu ten strach przed obudzeniem Stwórcy? Czy jeśli tą rzekomo zmarłą kobietę postawiłoby się przed Tyrianem, ten zrozumiałby swój błąd i przestał wraz z swoimi fanatykami palić i mordować w imię zbawienia świata?
Nadto jest jeszcze brat Tyriana, pierworodny, zdeformowany i słabowity, rzekomo naznaczony Piętnem (sama idea niesprecyzowana jeszcze-to takie naznaczenie, skażenie Odległa Dziedziną przez Przyczynę. Taki się rodzisz i masz pecha, Piętno w pewnej chwili wyskakuje i masz przerąbane. Staniesz się jakimś szaleńcem, zaczniesz mordować albo się w coś przemienisz. W strzygę na przykład. Rzadkie odmiany Piętna mogą dać ci jakieś zdolności magiczne lub inne, ponadnaturalne, ale zawsze wiąże sie to z jakimiś nieprzyjemnościami) Tak naprawdę żadnego Piętna u dziecka nie było, padło ono ofiarą intryg dworskich. Komu zależało (ilithidom? demonom? szlachcie? komuś innemu?) by nigdy nie objęło tronu (może sam cesarz, który nie chciał chromego i brzydkiego syna). Dziecko w każdym razie trzymano w odosobnieniu gdzieś na prowincji, w klasztorze pod czujnym okiem gwardzistów. Gdy zaczął się cały ten chaos i wojna domowa, pieroworodny, nazwijmy go Hanis, postanowił nie czekać, aż krwiożerczy brat sobie o nim przypomni i po prostu uciekł wraz z garstką wiernych sobie żołnierzy, osobistych gwardzistów. Na jego "posiadaniu" lub "złapaniu" zależało wielu ludziom. Rojaliści chcieli się go pozbyć, jako potencjalnego uzurpatora, buntownicy widzieli w nim nowego cesarza, nagle zapominając o fizycznych defektach i rzekomym Napiętnowaniu ( a może jednak było prawdziwe? To, że się do tej pory nie ujawniło w żaden niepokojący sposób, nic jeszcze nie oznacza). On sam zaś nie widział się w żadnej z tych ról-ani jako trupa, ani jako cesarza. W Końcu jednak musiał porzucić życie w ciągłej ucieczce i postanowił stawić czoła bratu. Wmieszał się w politykę Wojny Domowej, lecz uczynił to ukradkiem i incognito, pozwalając wierzyć ludziom, że zginął gdzieś na jakimś pustkowiu, zabity przez smoki czy pospolitych bandytów. Hanis stworzył tajną organizacje, dążącą do pokoju. Z czasem dzięki manipulacjom Hanisa udało się w końcu wypromować jednego z dowódców, który zdobył chwilowo dominującą pozycję, pobił swoich wrogów i ustanowił chwiejne Nowe Cesarstwo. Hanis stał się głównym doradcą Duinhira, a niektórzy mówią, że nawet szarą eminencją. Tak naprawdę nie wiadomo, czy Hanis wyrzekł się tronu, ale na pewno stara się on pomóc w ustanowieniu Nowego Cesarstwa, które objęło by wszystkie swoje poprzednie ziemie.
Tymczasem Duinhir zaczął być przez wielu postrzegany jako zbawca i od dawna oczekiwany cesarz-bóg, którego sławiono w legendach jako założyciela Ermotrilu (standardowa historyjka że powróci, jeśli będzie się działo źle. Faktycznie, założyciel Ermotrilu był istota nietuzinkową-może smokiem, może półczartem, jak sądzą niektórzy, ale raczej są to bajania i zmyślone opowiastki, gdyż wszyskto wskazuje na to, że Eneil z rodu Elir był nikim innym, jak wygnanym z Podmroku Dumnym. Ale na pewno nie był o bogiem). Rzecz nie byłaby niepokojąca dla Hanisa, gdyby nie to, że sam cesarz wydaje sie od czasu do czasu przejawiać niezwykłe zdolności, które dla tych nielicznych magów, którzy służą na dworze (ratując się przed linczem) są niewytłumaczalne i nieosiągalne. Nawet najwięksi cudotwórcy (wysokopoziomowi kapłani, a takich jest niewiele) nie są w stanie dokonać tego, co Duinhir. Hanis sam był świadkiem, jak cesarz samym nałożeniem rąk był w stanie wskrzesić martwego człowieka. Oczywiście, po świece chodzi wielu uzdrowicieli, kapłanów czy natchnionych paladynów, potrafiących modlitwami zmniejszyć, jak niekórzy mówią, cierpienie chorych a nawet w niektórych przypadkach ich uzdrowić, ale wskrzeszać? W historii podobno było kilka takich osób, prastare podania mówią o wielu kapłanach i prorokach i kilkunastu bogach, którzy to ptorafili. Ale to tylko historie...
Hanis podejrzewa, że być może Duinhir rzeczywiście jest inny-może ma jakieś dziwne Piętno? Może faktycznie jest natchniony? A może ktoś inny sprawia, że dzieje się to co dzieje i pragnie dzięki temu osiagnąć jakieś swoje niecne cele? Rzecz w każdym razie jest niepokojąca i to nie tylko dla niego.
Na zakończenie dodam, że podoba mi sie aktywna rola smokóww polityce powierzchni. Ciekawa rzecz, musi zostać.